Recenzja filmu

Kajko i Kokosz (2005)
Daniel Zduńczyk
Marcin Męczkowski
Maciej Stuhr
Cezary Żak

Zamach na Kajka i Kokosza...

Komiksy nigdy nie były mocną stroną Polaków. O ile we Francji, Belgii czy Ameryce owa sztuka (tak, tam to nazywają "sztuką") polegająca na przedstawieniu historyjki za pomocą serii obrazków z
Komiksy nigdy nie były mocną stroną Polaków. O ile we Francji, Belgii czy Ameryce owa sztuka (tak, tam to nazywają "sztuką") polegająca na przedstawieniu historyjki za pomocą serii obrazków z dialogami jest czymś popularnym i lubianym, o tyle u nas nigdy nie zaszła za daleko. Gdy kilka lat temu na ekrany wszedł animowany "Tytus, Romek i A’tomek" film spotkał się z krytyczną reakcją ze strony fanów, gdyż humor i charaktery bohaterów odchodziły od pierwowzoru zamieniając "Tytusa" w coś innego. Teraz po wielu, wielu latach swojej adaptacji doczekali się "Kajko i Kokosz". Czy jest na co narzekać? Niestety tak… Owy komiks nie miał do tej pory szczęścia z dostaniem się na ekran. Jeszcze za czasów PRL-u jego twórca Janusza Christy, próbował zrobić film animowany w studiu w Bielsku Białym jednak prace skończyły się na kilku próbnych testach. W 2001 roku rozpoczęły się prace nad fabularną adaptacją Kajka i Kokosza jednak i ten projekt długo nie zabawił z powodu zbyt niskiego budżetu. Jak to jednak z Polakami bywa, nie dali za wygraną i idąc w ślady "Shreków" czy "Iniemamocnych" postanowili zrobić film 3D i jak to z dziełami tego typu bywa, wypełnić go żartami, przeznaczonymi bardziej dorośli niż dzieci. Przyznam się że byłem bardzo napalony na zobaczenie owej krótkometrażówki. Raz że jestem fanem komiksu, a dwa gdyż po prostu miło zobaczyć jakąś rodzimą animacje. Niestety zawiodłem się po całej linii. Zacznę od plusów, choć trochę na siłę doszukiwać się ich trzeba. Na pewno mocnym atutem filmu jest muzyka. "Kajko i Kokosz" zaczyna się od ślicznej sceny w której "kamera" wędruje po pracowni ich rysownika. Towarzyszy temu miła, wprowadzająca w klimat melodia, dużo przyjemnych dla oka kolorów, oraz dostrzec można szkice i projekty samego pana Chirsty. Muzyka daje także znać o sobie w rozmaitych sekwencjach mających miejsce w snach/fantazjach Kokosza gdzie po raz kolejny towarzyszy temu świetna atmosfera. Aktorzy pokazali że nie tylko w dubbingowaniu są mocni. Cezary Żak dodaje postaci Kokosza życia i delikatnie mówiąc odwalił kawał świetnej roboty. Maciej Sztur i reszta obsady nie pozostają daleko w tyle. I niestety na tym plusy się kończą. Animacja szczytem marzeń nie jest. O ile tła i "dekoracje" prezentują się nawet ładnie o tyle postacie wyglądają zbyt sztucznie, brzydko, niesympatycznie a ich gestykulacja jest chwilami przesadna. Delikatnie sprawę ujmując całość prezentuje się bardziej jak filmik z jakieś gry komputerowej. To jednak nic, gdyż treściowo jest jeszcze gorzej. W komiksie dominował przyjazny, luźny i inteligentny humor, za równo słowny jak i sytuacyjny. Tu twórcy (O zgrozo!) postawili na humor klozetowy. Od samego początku częstują nas prymitywnymi żartami o puszczaniu bąków, robieniu kupy, wymiotach, ciąży czy też zagłębianiem się w jakieś intymniejsze tematy. Ni to smaczne, ni dla dzieci odpowiednie a dorosłych tylko zażenuje. W komiksie Janusza Christy nigdy nie było miejsca na takie dowcipy i jestem zdziwiony iż w ogóle zgodził się na coś takiego. Autorzy filmu twierdzą iż wzorowali się na "Shreku" o czym świadczy chociażby udział Bartosza Wierzbięty w produkcji. Tu jednak scenarzyści zademonstrowali iż sami nie wiedzieli na czym się w amerykańskich produkcjach wzorować mają, gdyż prócz żartów toaletowych, mają nie wiele do zaoferowania widzowi. Fani komiksu będą więc silnie zawiedzeni. Z "Zamachu na Milusia”, komiksu Kajka i Kokosza który posłużył za pierwowzór do fabuły krótkometrażówki zaczerpnięto ze dwa gagi a resztę dialogów zastąpiono nowymi. Niby są nowocześniejsze ale jednak to nie to samo. Postacie za bardzo odbiegają charakterami. Z Kajka, którego dobrze pamiętamy jako zawsze uprzejmego, harcerzykowatego i zaradnego chłopaka, zrobiono przesadnie dramatyzującego, złośliwego i kłótliwego typa. W ogóle nie widać jakiejś przyjaźni z Kokoszem. Przez większość czasu Kajko tylko szuka jak mu jakoś dogryźć albo wejść z nim w kłótnie. Słowem - zupełnie inna postać! Kokosz także ma momentami zbyt podłą naturę. Po za Kajkiem i Kokoszem nie ma co liczyć na innych bohaterów komiksu…Bo ich nie ma. Kasztelan Mirmił, Zbój Łamignat inne jakże znane i lubiane postacie zostały po prostu zignorowane i zamiast nich autorzy filmu wcisnęli swoje własne twory w postaci gadających żuczków, które za grosz mają w sobie ducha komiksu a sympatyczne tym bardziej nie są. Co dużo mówić? Choć całość zapowiadała się naprawdę ciekawie projekt jest poprostu jednym wielkim rozczarowaniem a przy tym nie przyjemnym akcentem dla fanów komiksu. Film można zobaczyć ale raczej w formie ciekawostki by mieć świadomość na jakim poziomie jest nasza Polska animacja. W dodatku film ma być tylko prologiem do planowanego filmu pełnometrażowego, który zapewne będzie trzymał taki sam poziom. Jestem za tym by powstawały kinowe adaptacje komiksów ale jeżeli ma to tak wyglądać to dziękuję. I znanych bohaterów, i pieniędzy na bilet szkoda…
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?