Recenzja filmu

Green Book (2018)
Peter Farrelly
Viggo Mortensen
Mahershala Ali

Przesłanie głębsze niż mój zielony zadek

Wypada poinformować, że treść poniższej recenzji jest zdecydowanie spontaniczna i nie sugerowałem się, znakomitymi zapewne, recenzjami redakcji i innych użytkowników. Dlaczego zielony zadek? Była
Wypada poinformować, że treść poniższej recenzji jest zdecydowanie spontaniczna i nie sugerowałem się, znakomitymi zapewne, recenzjami redakcji i innych użytkowników. Dlaczego zielony zadek? Była już "Zielona mila", jest i "Green Book". Aby nie być posądzonym o rasizm (mając biały, czarny, czerwony, czy żółty). Pozostając przy tytule, znaczenie poznamy w samym filmie, natomiast ja miałem skojarzenie z tak zwaną zieloną książką dokumentującą przebieg trasy, którą wożą na pokładzie kierowcy autobusów turystycznych; ciekawe kto jeszcze o tym pomyślał?

Jest to bowiem tak zwane kino drogi – bohaterowie jadą, gnają przez Amerykę i domyślamy się, że będzie coraz trudniej, gorzej i "po drodze" spotkają nas (widzów, ale i jadących) pewne przygody, kulminacje, niespodziewanki. Nie powiem, rzecz jasna, jak rzecz się skończy, ale przypomnę, że to film amerykański. Kolejna myśl – co powiecie na interpretację, że Oscar to nagroda polityczna? Nagradzamy film, w którym umiemy pokazać, że kiedyś byliśmy źli, a więc nagradzamy się za to, że teraz jesteśmy dobrzy. Wówczas wszyscy to obejrzą, my (nasi) dodatkowo zarobimy, wizerunek się polepszy, zbliżymy się do pokoju na świecie. Podobnie "poprawność polityczna", inaczej zwana "oryginalnością", doceniona została w filmie "Ida" lub "Gladiator".

Wróćmy do bohaterów, którzy jadą. Klasyczny duet dwóch mężczyzn, wykształcony czarnoskóry i jego kierowca, biały cwaniak. Dzięki znakomitemu aktorstwu i odpowiednim dialogom osiągnięto wrażenie autentyczności, naturalności. W połączeniu z dbałością o scenografię (bez nadmiernej rupieciarni), ufamy iluzji, przenosimy się do USA lat 60. Aż strach bierze, jeśli pomyśleć, że przez stulecie (od wojny secesyjnej) tak niewiele się zmieniło w mentalności amerykańskiej – w połowie XX w. problem rasizmu był ogromny. Prezydenta Kennedy’ego zamordowano chyba głównie dlatego, że walczył z rasizmem. W jednej ze scen pojawia się błyskotliwe nawiązanie do tej tragicznej postaci (a raczej – polityka, który tragicznie skończył). À propos – bohaterowie tradycyjnie licytują się o to, kto miał w życiu bardziej "pod górkę"; pojawia się argument "jestem bardziej czarny, niż Ty". To jedne z mocniejszych, symbolicznych słów filmu. Ale – używając rasistowskiego powiedzenia "być sto lat za Murzynami" – można ocenić, że filmowcy pozostają piętnaście lat za twórcami gier komputerowych – otóż podobne aluzje mocno były obecne w "GTA: San Andreas" (2004) i "GTA V" (2013). Nie każdy kinoman i filmoznawca zna jednak gry.

Jeśli znaczna część akcji dotyczy przygody dwóch bohaterów, to zazwyczaj albo się zaprzyjaźnią, albo zabiją. Jest to więc film o przyjaźni. Niemniej to także opowieść o miłości (jak większość literatury i filmu) – na jednego z mężczyzn czeka kochająca żona. Komunikują się listownie. Ten aspekt to nota bene interesująca filmowa mikrohistoria gospodarcza i społeczna. Widz może się zorientować w realiach cenowych: ile centów kosztował znaczek, ile rozmowa zamiejscowa, ile można było wygrać, obstawiając rekord w jedzeniu hot-dogów lub ile trzeba było zapłacić za "zlecenie extra" gangsterowi. Ponadto interesująco (poznawczo) pokazano okoliczności nocowania w motelach i obsługi w lokalach tamtego okresu. Oczywiście takie "kapitalistyczne" realia nie były znane ówczesnemu mieszkańcowi świata po wschodniej stronie żelaznej kurtyny. Chociaż polscy bikiniarze przełomu lat 50. i 60. słuchali przecież "murzyńskiego" jazzu…

Podsumowując, "Green Book" to lekki, spójny, pogodny historyczny moralitet. Ku refleksji dla widzów w różnym wieku. Bywają źli policjanci, ale nie ma tortur, zbytniego brutalizmu czy gwałtów (chyba że wyobrazimy sobie myśli groźnie spozierających mieszkańców amerykańskiego Południa). Ciekaw jestem recenzji czarnoskórej krytyczki, zarówno recenzji filmu, jak recenzji recenzji. Pozdrawiam wszystkich Zielonych Hejterów.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zapomnijcie o pracy u podstaw, jaką wykreowali w waszych głowach Prus, Żeromski i inni. Peter Farrelly... czytaj więcej
Nigdy nie uważałam się za osobę kompetentną w dziedzinie filmoznawstwa. Niewiele filmów oglądam, niewiele... czytaj więcej
"Green Bookowi"jeszcze przed premierą przypisywano rolę amerykańskiej odpowiedzi na francuskich... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones