Tylko mecz

Ciężko jest ocenić "Gran Derbi - więcej niż mecz" obiektywnie, gdy jest się kibicem FC Barcelony lub Realu Madryt. Na pewno trafnie dobrano podtytuł. Mecze pomiędzy tymi drużynami to nie tylko
Ciężko jest ocenić "Gran Derbi - więcej niż mecz" obiektywnie, gdy jest się kibicem FC Barcelony lub Realu Madryt. Na pewno trafnie dobrano podtytuł. Mecze pomiędzy tymi drużynami to nie tylko rywalizacja sportowa. Zawody mają także podłoże polityczne i kulturowe.

W historii było wiele kontrowersji między klubami. Pod rządami zwłaszcza Francisco Franco tłumiono niepodległościowe dążenia Katalończyków. Zakazano nadawania katalońskich imion i posługiwania się katalońskim językiem. Doprowadziło to do postrzegania Klasyków jako starcia wolności utożsamianej z Barceloną i centralizmu kojarzącego się z Realem. W latach 50. ubiegłego wieku echem odbił się transfer Alfredo Di Stefano. Najpierw występował w Barcelonie (choć nie rozegrał w niej żadnego oficjalnego spotkania), a następnie odszedł do Realu. Później doprowadził ekipę z Madrytu do największych sukcesów w historii klubu. Do dziś okoliczności tego transferu nie są do końca wyjaśnione. Od 1968 roku, po kolejnym Klasyku w finale krajowego pucharu, Barca zaczęła używać określenia "Mes que un club", czyli "Więcej niż klub". Duma Katalonii utożsamia się z nim do dziś. Mecz przeszedł natomiast do historii jako "butelkowy finał". W najnowszej historii największą kontrowersją między klubami był transfer Luisa Figo. Portugalczyk był czołową postacią Dumy Katalonii i nieraz zapewniał o lojalności do klubowych barw. Zapewnienia te nie przeszkodziły mu jednak zamienić bordowo-granatowy trykot na białą koszulkę Realu. Kibiców Barcelony rozwścieczył do tego stopnia, że gdy wrócił na Camp Nou w barwach Realu, w jego stronę z trybun poleciała nawet głowa świni. 

"Gran Derbi" skupia się na ligowym Klasyku z dnia 29 listopada 2010 roku. Obraz ten można podzielić na dwie części. Pierwsza wypada zdecydowanie lepiej. Prezentuje ona smaczki i podteksty jakie towarzyszyły temu spotkaniu. Skupiono się na osobie Jose Mourinho; portugalskiego szkoleniowca ekipy z Madrytu. W swej karierze już nieraz wcześniej prowokował klub z Katalonii, a ten mecz miał być jego pierwszym Klasykiem. Dodatkowo możemy poznać opinie byłych zawodników obu klubów. Ze strony Dumy Katalonii jest to Victor Munoz, a Królewskich z Madrytu - Antonio Maceda. Przed każdym tego typu meczem wiele do powiedzenia ma też prasa. Głos dziennikarzy także nie został pominięty. Usłyszymy zarówno kierownika katalońskiego dziennika "Sport" - Johana Vehilsa, jak i naczelnego madryckiego dziennika "AS" - Alfredo Relano. Zbioru opinii dopełniają wypowiedzi samych zawodników z konferencji prasowych; Javiera Mascherano (Barcelona) i Cristiano Ronaldo (Real Madryt), trenerów,  a także ówczesnego dyrektora sportowego ekipy z Madrytu - Jorge Valdano. Twórcy nie prezentują jednak samych wywiadów. Pokazany jest przyjazd drużyny Realu do hotelu i utarczki między kibicami, które są nieodłącznym elementem przed każdym takim spotkaniem. Nie zabrakło też ukazania tradycyjnego, przedmeczowego obiadu sterników obu klubów. Wszystkie elementy są ładnie połączone i umiejętnie podgrzewają atmosferę.

Niestety owa atmosfera pryska, gdy przechodzimy do części poświęconej samemu meczowi. Przez ponad pół godziny, przy akompaniamencie niezwykle podniosłej muzyki, obserwujemy obszerny skrót spotkania. Pokazane są wszystkie groźniejsze akcje, bramki, każde ostrzejsze spięcie oraz każda kara indywidualna w postaci żółtej lub czerwonej kartki. Przykro to mówić, ale widać że twórcom zabrakło pomysłu, jak ten mecz pokazać. W dobie Internetu pobranie wszelakich multimediów związanych z tym spotkaniem, czy nawet całego meczu nie stanowi żadnego problemu. Zdecydowana większość sympatyków obu drużyn pewnie już od dawna je posiada.

Spotkanie zakończyło się Manitą, czyli wynikiem 5:0 dla Barcelony. Oceniając "Gran Derbi" tylko z perspektywy fana Blaugrany (którym też jestem), a pomijając zupełnie poziom filmu jako całokształt, trzeba by powiedzieć, że jest to istne arcydzieło. W końcu traktuje o historycznym wyniku, równocześnie gloryfikując drużynę Pepa Guardioli. Kibic Realu może zarzucić stronniczość i powiedzieć, że jest czyste nieporozumienie. Prawda leży pośrodku. Oceniając je czysto jako film, "Gran Derbi" wypada średnio. Ma dobry początek, ale później to wydłużony skrót z meczu, nic ponadto. Jego podtytuł natomiast idealnie oddaje całokształt rywalizacji między Barcą i Realem. I właśnie na dokument ukazujący przekrojowo całą historię tych spotkań czekam.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?