Recenzja filmu

Dzwonnik z Notre Dame (1923)
Wallace Worsley
Gladys Brockwell
Lon Chaney

Ożywiony maszkaron

Powieść Wiktora Hugo znana pod tytułem "Dzwonnik z Notre Dame" była niewątpliwie wspaniałym źródłem inspiracji dla ówczesnych twórców kina niemego. Wielki romantyk zawarł w niej bowiem wszystko
Powieść Wiktora Hugo znana pod tytułem "Dzwonnik z Notre Dame" była niewątpliwie wspaniałym źródłem inspiracji dla ówczesnych twórców kina niemego. Wielki romantyk zawarł w niej bowiem wszystko to, czego od filmu początku wieku domagali się widzowie: wielką, tragiczną miłość, która wznosi się ponad podziały, echa haseł rewolucji oraz motyw grozy skrywany pod tragiczną postacią kalekiego Quasimodo. Tłem dla tych wydarzeń jest niezwykle barwny, tętniący życiem średniowieczny Paryż . Jednak pod tą baśniową wręcz powłoką Hugo umiejętnie ukrył wewnętrzny rozkład i deprawację.

Film rozpoczyna się od długiego ujęcia majestatycznej katedry Notre Dame, czym reżyser pragnie zasygnalizować nam, że będzie ona nie tylko miejscem niecodziennych wydarzeń, ale również istotnym elementem samej historii. Katedra ta jest domem potwornie okaleczonego Quasimodo, który pełni rolę dzwonnika – pieczę nad tym społecznym wyrzutkiem sprawuje archidiakon Don Claudio. Akcja rozpoczyna się w momencie, gdy przed świątynią paryski lud fetuje jedno z nielicznych swych świąt, którego główną atrakcją są między innymi występy grupy Cyganów z piękną tancerką Esmeraldą na czele. Młodej dziewczynie uważnie przygląda się pożądliwy brat archidiakona Jehan. W głownie układa sobie plan uprowadzenia Esmeraldy, do którego realizacji pragnie wykorzystać Quasimodo. Nie wie, że dziewczyna zauroczyła sobą również kapitana królewskich straży Phoebusa. Ta wybuchowa mieszanka uczuć i żądzy doprowadzi wkrótce do tragicznych wydarzeń.

Z samego zarysu fabuły można wywnioskować, że reżyser (Wallace Worsley) zdecydował się zmienić niektóre elementy powieści Wiktora Hugo. Niestety – zmiany te nie wyszły ekranizacji na dobre, a wręcz spłyciły główny przekaz książki. Postać demonicznego duchownego Frollo została tutaj niejako rozpita na dwie osoby – poczciwego archidiakona Claudio i jego brata, nikczemnego oszusta Jehana. Być może twórcy obawiali się obsadzenia w roli czarnego charakteru postaci kapłana? Efektem tego zabiegu jest jednak wprowadzenie w konsternacje widza, który nie wie w kim ma upatrywać głównego adwersarza, którego historia tak bardzo potrzebuje: w żałosny Jehanie, despotycznym królu, czy też w pozbawionych świętości rewolucjonistach i rabusiach, wyczekujących pod wodzą Clopina sposobności do przewrotu?

Dramatyczny koniec miłości Esmeraldy i Febusa znany z powieści został tutaj zamieniony w romantyczne zejście dwojga zakochanych – wzbierające w finałowej scenie oblężenia katedry emocje nie znajdują właściwego ujścia. Do końca tragiczna pozostaje jedynie sylwetka poniżonego Quasimodo grana przez sławnego już wówczas Lona Chaneya. To właśnie dzięki tej niepowtarzalnej kreacji film broni się przed pogrzebaniem pod warstwami kurzu. Chaney skrępowany ukrytymi pasami, o twarzy zdeformowanej siatką niewidocznych drutów, strojący błazeńskie miny daje z siebie wszystko opętańczo skacząc po blankach katedry i wieszając się na linach dzwonnicy. Swe autorskie możliwości najpełniej pokazuje w scenie, w której rozwścieczony lud próbuje wedrzeć się do wnętrza katedry Notre Dame – wówczas to Quasimodo w opętańczym szale broni ze wszelkich sił wejścia do swego domu.

Przyznać należy również, że twórcy zadbali o historyczne detale i kostiumy. Ulice Paryża pełne są kontrastów – mimo czarno-białej taśmy filmowej można niemal ostrzec przepych królewskiego dworu i groteskową malowniczość Dziedzińca Cudów.

Czy warto obejrzeć tę produkcję dla tych kilku wymienionych zalet? Myślę, że na to pytanie każdy wielbiciel kina powinien odpowiedzieć sobie sam – ja osobiście polecam tę pozycję głównie miłośnikom filmu niemego oraz fanom gry aktorskiej Lona Chaneya.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?