Do znajdującej się na prowincji szkoły dla głuchoniemych przybywa nowy nauczyciel James Leeds (William Hurt). Mogący pochwalić się sporymi osiągnięciami pedagog wykonuje swą pracę z
użytkownik Filmwebu
Filmweb A. Gortych Spółka komandytowa
Facebook
X
Udostępnij
Skopiuj link
Bądź na bieżąco
Do znajdującej się na prowincji szkoły dla głuchoniemych przybywa nowy nauczyciel James Leeds (William Hurt). Mogący pochwalić się sporymi osiągnięciami pedagog wykonuje swą pracę z zaangażowaniem i pasją. Jego idealistyczne podejście zostaje jednak zderzone z realiami ośrodka - tak naprawdę niewielu uczniów głuchoniemych od urodzenia chce przezwyciężyć strach i wewnętrzną blokadę, aby nauczyć się mówić i ułatwić sobie kontakt ze światem i zdrowymi ludźmi. W tę opowieść o przykładnym i oddanym podejściu do pacjentów zostaje wpleciony wątek miłosny - Leeds zakochuje się w buntowniczej i trudnej w kontaktach, ale też szalenie uzdolnionej sprzątaczce. Sarah (Marlee Matlin) ma za sobą traumatyczne przeżycia z dzieciństwa i jedyne czego chce, to móc spokojnie i po swojemu żyć. Czy Jamesowi uda się nawiązać bliższą więź z Sarah i przezwyciężyć jej niechęć? Czy ze związku zdrowego mężczyzny z głuchoniemą pacjentką może wyniknąć coś dobrego? Adaptacji sztuki Marka Medoffa podjęła się mało znana debiutantka Randa Haines. I to właśnie kobiecy punkt widzenia jest jednym z najsilniejszych elementów tego optymistycznego i krzepiącego filmu. Reżyserka znajduje sporo zrozumienia dla postawy Sarah, która boi się zaangażować, być może, w kolejny, nieudany związek z mężczyzną. Z drugiej strony jest jednak sympatyczny i troskliwy Leeds. Więc może warto? Rozwijający się na naszych oczach związek pokazany jest niezwykle interesująco - trudno pozostać wobec bohaterów obojętnym. Racje obu stron są zaprezentowane na równi, łatwo zrozumieć motywację zarówno Jamesa, który chce się ustatkować, jak i Sarah, bojącej się otworzenia starych, zabliźnionych już ran. Haines buduje ich wzajemne relacje z dbałością o psychologię, ale nie przesadza - często rozładowuje napięcie dyskretnym humorem. W centrum zainteresowania, mimo melodramatycznego rodowodu filmu, pozostaje sprawa poważna kwestia wolności jednostki. Sarah paradoksalnie ze swej odmienności i kalectwa czerpie siłę. W realizacji odważnego tematu, problemu głuchoniemych w świecie zdominowanym przez słyszących i mówiących, pomagają reżyserce rewelacyjni aktorzy. Hurt na potrzeby filmu nauczył się władać językiem migowym, co wychodzi mu nad wyraz sprawnie i przekonująco. Z jego bohatera bije ciepło i chęć naprawy świata, choćby lokalnego. Prawdziwą gwiazdą filmu jest jednak zjawiskowa Matlin. Rzeczywiście niema aktorka, dla której "Dzieci gorszego Boga" były debiutem, tworzy bardzo dojrzałą i poruszającą kreację. Autentyczna aktorska para została dodatkowo słusznie doceniona przez Akademię Filmową - Hurt nominacją do Oscara, Matlin już statuetką. Jedno tylko można mieć tej niewątpliwie udanej i zaangażowanej produkcji za złe - nazbyt melodramatyczne zakończenie. Nie psuje ono jednak wymowy filmu. Być może jest to nawet happy end pozorny. Gdy spojrzymy w przyszłość związku, nie mamy pewności, co rzeczywiście wydarzy się dalej - jak bohaterowie poradzą sobie z problemami codzienności. "Dzieci gorszego Boga", mimo schematyczności ostatnich scen, są bez wątpienia produkcją ważną i wartościową, po którą warto sięgnąć i cieszyć się jej klimatem oraz czerpanym z przełamywania własnych słabości optymizmem.