Leone wraz z Ennio Morricone fundują nam oniryczną orgię, sprawiają ze mamy ochotę spakować walizki i w tym filmie zamieszkać. Oddajmy hołd najwybitniejszemu dziełu w historii kinematografii.
Tych, którzy zasiadają do ostatniego filmu Sergio Leone z nadzieją ujrzenia obrazu pełnego akcji i mięsa, czeka wielki zawód. "Dawno temu w Ameryce" to bowiem epos traktujący o mitotwórczych początkach USA, a zarazem hołd złożony życiu.
Leone naruszył tradycyjny organizm narracyjny i zbudował fabułę składającą się z trzech przestrzeni czasowych. Spotykamy bohaterów jako dzieci dorastające na szarych i brudnych ulicach Lower East Side, śledzimy ich jako bezwzględnych młodzieńców wykorzystujących el dorado jakie stworzyła prohibicja, w końcu widzimy dotkniętych przez czas mężczyzn, starających rozliczyć się z dobiegającym końca życiem.
Włoski reżyser na tle zmieniających się i ewoluujących Stanów Zjednoczonych mozolnie rysuje nam historię patologicznego związku dwóch mężczyzn, Maxa i Noodlesa, przepełnionego zarówno przyjaźnią jak i nienawiścią, wokół którego obraca się cała oś fabularna filmu. Stanowią oni zupełne przeciwieństwo. Noodles "Klucha" (Robert De Niro) to typ rozważnego romantyka, który zawsze pozostaje w cieniu wybuchowego i pewnego siebie Maxa (James Woods). Mino różnic charakteru są dla siebie nierozłączni, co prowadzi do nieuchronnej zguby…
Freskowi Sergio Leone daleko do typowych filmów o tematyce gangsterskiej. Już sam tytuł "Pewnego razu…" wprowadza senny i baśniowy nastrój, a osadzenie akcji w czasach prohibicji i mitycznym Nowym Jorku jest tylko punktem wyjścia do snucia głębokich rozważań o przemijaniu i sensie życia.
"Dawno temu w Ameryce" jest bowiem hołdem złożonym temu co minione, wyrazem tęsknoty za przeszłością i czasami młodości, kiedy wszystko zdawało się bardziej soczyste i prawdziwe. W roku 1968, ostatniej warstwie fabularnej, zmęczony, ściągany przez demony przeszłości Klucha powraca do Nowego Jorku i rozpoczyna spacer po miejscach swojego dzieciństwa. Leone serwuje nam portret Stanów Zjednoczonych, które w przyszłości pędzą na przód, bez żadnego szacunku do dziedzictwa i romantyzmu przeszłości. Daje upust swojemu rozczarowaniu Ameryką. Razem z Noodlesem odwiedzamy knajpę "U Grubego Moe", która została całkowicie odarta z aury kultowości i zmieniła się w pozbawioną zainteresowania spelunę. Spacerujemy po opustoszałych ulicach. Wraz z Kluchą możemy uronić łzę nad czasami młodości, beztroski i marzeń, które już nigdy nie wrócą.
"Dawno temu w Ameryce" to feeryczna opowieść o mafii, czarodziejskim Nowym Jorku i knajpach, w których słychać jazz. Jednak przede wszystkim jest to monumentalna, a zarazem uniwersalna ballada o miłości i nienawiści, pieniądzach i zdradzie. Ballada o samej prozie życia.