Recenzja filmu

Świat w płomieniach (2013)
Roland Emmerich
Channing Tatum
Jamie Foxx

Na ratunek fajnemu prezydentowi

Roland Emmerich przez lata wyrobił sobie markę króla kina katastroficznego. W swoich filmach rozwalił już praktycznie wszystko. Raz Nowy Jork za pomocą wielkiej jaszczurki ("Godzilla"), dwa razy
Roland Emmerich przez lata wyrobił sobie markę króla kina katastroficznego. W swoich filmach rozwalił już praktycznie wszystko. Raz Nowy Jork za pomocą wielkiej jaszczurki ("Godzilla"), dwa razy cały świat ("Pojutrze", "2012") i raz zafundował nam niszczycielską inwazję obcych ("Dzień Niepodległości"). Zdarzyło mu się nawet popełnić katastrofę literacką ("Anonimus"). Zatem w przypadku tego reżysera pytanie o to, czego jeszcze nie zniszczył, jest zasadne. "Światem w płomieniach" postanowił zagrać na wrażliwych nutach amerykańskiej publiki, czyli rozwalić Biały Dom i zamachnąć się na prezydenta.

John Cale jest ochroniarzem aspirującym na pracownika Secret Service. Przy okazji rozmowy kwalifikacyjnej w Białym Domu postanawia zwiedzić budynek razem ze swoją córką Emily. W międzyczasie pewna grupa terrorystyczna rozpoczyna akcję przejęcia prezydenckiej siedziby. Mając oparcie w jednym z wyżej postawionych pracowników Białego Domu, błyskawicznie zajmują budynek i próbują złapać prezydenta. John Cale musi uratować głowę państwa, ale przede wszystkim ochronić swoją córkę przed niebezpieczeństwem.

Emmerichowi ponownie udało się zgromadzić w swoim filmie kilku ciekawych aktorów. Otóż głównego bohatera (łudząco przypominającego młodego Johna McClaine'a) gra popularny ostatnio Channing Tatum, a partneruje mu Jamie Foxx jako bardzo luzacka wersja Barracka Obamy. Należy zauważyć, że aktor ten ma ostatnio dobrą passę i mimo że "Świat w płomieniach" nie będzie wymieniany jako jeden z czołowych filmów w jego dorobku, to trzeba tę rolę uznać za bardzo udaną. Na drugim planie w przyzwoitych rólkach pojawiają się Maggie Gyllenhaal, Jason Clarke oraz Richard Jenkins.

Najnowszy film Emmericha zgrabnie łączy w sobie elementy komedii i kina akcji. Ze względu na osobę reżysera filmu o tym, że "Świat w płomieniach" jest pierwszorzędnym widowiskiem z doskonale dopracowanymi scenami akcji i spektakularnymi wybuchami, chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Natomiast za humorystyczną stronę filmu odpowiada prawie wyłącznie wspomniany wcześniej Jamie Foxx. Trafiła mu się postać z dużym potencjałem komediowym, która naprawdę bawi (chyba takie rozpisanie charakterów ma coś wspólnego z amerykańską miłością do własnych prezydentów).

Co prawda "Świat w płomieniach" to niezwykle głupiutki film. Bohaterowie znajdują się w irracjonalnej sytuacji i często zachowują się sprzecznie ze zdrowym rozsądkiem. Budynki wybuchają, niszczone są helikoptery i czołgi, a wielki czarny SUV wpada do basenu. Jednak dawno się tak dobrze nie bawiłem w kinie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Świat w płomieniach
Muszę zacząć od poruszenia pewnej kwestii. Jest nią polskie przetłumaczenie oryginalnego tytułu "White... czytaj więcej
Recenzja Świat w płomieniach
Ach, ten biedny Emmerich, pewnie zesłał na ziemię już wszystkie najgorsze zarazy, jakie tylko można było.... czytaj więcej