Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Destrukcja jest formą tworzenia

"Nie sposób sobie tego wyobrazić, jeśli się tam nie było. Nie sposób też pojąć piękna tego wszystkiego, a gdy dostrzegasz piękno w pustkowiu, zachodzi w tobie jakaś zmiana. Pustkowie próbuje cię ujarzmić" (fragment z "Unicestwienia" Jeffa VanderMeera). "Anihilacja" to wielowarstwowa produkcja stworzona przez Alexa Gardlanda, reżysera i scenarzystę znanego z takich filmów, jak "Ex Machina" czy też kultowego już "28 dni późniejTen niekonwencjonalny miks gatunkowy, w którym możemy doszukać się niezliczonych odniesień do dzieł literackich, filmowych czy też do przemyśleń filozoficznych, wywoła u widza zachwyt albo falę krytyki. Jedno jest pewne, trudno będzie przejść obok tej produkcji obojętnie.

"Anihilacja" skupia się na ekspedycji, w której bierze udział pięć kobiet specjalizujących się w odmiennych, przydatnych w trakcie wyprawy profesjach. Miejsce, do którego się udają, na pierwszy rzut oka zdaje się być efektem katastrofy ekologicznej. Główna bohaterka, Lena (Natalie Portman) jest biolożką pragnącą poznać odpowiedź na pytanie: "co takiego spotkało mojego męża w trakcie poprzedniej wyprawy do Strefy X?Otóż mąż Leny, w tej roli Oscar Isaac, zaginął kilka miesięcy wcześniej na tym samym obszarze podczas poprzedniej ekskursji.

"Anihilacja" to film powstały w oparciu o "Unicestwienie" Jeffa VanderMeera. Wielu fanów książki zarzuca adaptacji bardzo pobieżne omówienie poruszonych w powieści wątków i natarczywe dodawanie elementów od siebie. Obawiam się więc, że osoby, które są zaznajomione z tą lekturą, skupią się głównie na wyłapywaniu tego typu mankamentów i nie będą w stanie czerpać przyjemności z tego, co oferuje nam "Anihilacja", a oferuje całkiem sporo.


Pierwszym elementem, o którym należy wspomnieć, jest zachwycająca oprawa wizualna wyżej wymienionego tytułu. Strefa X pulsuje i jarzy się kolorami tęczy, wydaje się zamknięta za osłoną gigantycznej bańki mydlanej, która w pewien sposób zaprasza obserwatora, obiecując wizualne cuda. Gra świateł przemykających pomiędzy gałęziami iluzorycznie bezpiecznego lasu sprawi, że większość widzów zapragnie uwięzić każdy tego typu kadr pod powiekami na dłużej. Strefa X to nie tylko miejsce zanurzone w przepięknej florze, to również dom dla wielu makabrycznych, ale też i eterycznych gatunków zwierząt. Co ciekawe nawet mocno drastyczne sceny zostały zaprezentowane w na tyle przystępny sposób, że jesteśmy w stanie pomyśleć "jakie to piękne" w najmniej odpowiednim momencie. Umowna granica między tym, co zachwycające i śmiertelne zostaje nieodwracalnie zatarta.

Kolejnym niepodważalnym atutem dzieła GarlandaMaria Vittoria GarlandaMaria Vittoria Garlanda jest muzyka, która buduje klimat filmu w takim samym stopniu, jak elementy wizualne. Emanuje chłodnymi, metalicznymi brzmieniami i, o ile można tak napisać o muzyce, jest ona bezlitosna i kompletnie wyprana z jakichkolwiek ciepłych emocji.

Oglądając zwiastun "Anihilacji", nastawiałam się na porządne i nietuzinkowy science fiction, ale to, co otrzymałam w trakcie seansu, jest niesamowicie trudne do zaszufladkowania, albowiem pan Alex Garland postanowił uraczyć nas mieszanką kilku gatunków, w tym horrorem i dramatem psychologicznym. I tu pojawia się pierwszy problem, ponieważ ten ostatni zdaje się być wpleciony na siłę. Akcja filmu w dużej mierze skupia się na problemach osobistych bohaterek biorących udział w ekspedycji i, o ile taki zabieg jest zrozumiały, bo przecież widz powinien w jakimś stopniu zżyć lub utożsamić się z postacią, o tyle nachalność owych wątków jest na dłuższą metę męcząca. Po paru tego typu scenach zwyczajnie znieczulamy się na dramaty postaci i zamiast im współczuć kwitujemy tego typu emocjonalne zagrywki głębokim westchnieniem.



Co może jeszcze irytować? Liczne, a może nawet nazbyt liczne retrospekcje, sceny odnoszące się do zdarzeń z przeszłości, które miały miejsce w życiu głównej bohaterki. Rozumiem, że nakreślenie tła historii i relacji między protagonistką a jej mężem może być ważne dla fabuły, niemniej jednak tego typu sielankowe przerywniki mogą burzyć ogólny rytm filmu, w szczególności jeżeli przeplatają się ze scenami bazującymi na budowaniu napięcia.

Co do gry aktorskiej, ta jest na całkiem niezłym poziomie, chociaż niektóre wypowiedzi bohaterek wydają się mocno wymuszone, patetyczne i kompletnie zbędne. Na nic zda się tutaj talent Natalie Portman czy Jennifer Jason Leigh - to przez tego typu wypowiedzi od czasu do czasu pomyślimy, że film chwilami przynudza i wlecze się niemiłosiernie. 


Niezaprzeczalnie kluczowym elementem tej produkcji jest niepokój. Film operuje tym uczuciem po mistrzowsku i, choć nie jest on może arcydziełem, z pewnością jest w stanie sprawić, że poczujemy się niewygodnie z tym, co słyszymy i widzimy na ekranie. Pod tym względem "Anihilacja" przypomina trochę "Coś za mną chodzi", gdzie towarzyszy nam równie uporczywe uczucie niepokoju, uczucie że coś za nami idzie i prędzej czy później i tak nas dogoni. Film znęca się nad nami, powolutku i metodycznie osacza zarówno bohaterki, jak i widza.

Jestem pewna, że wielu fanów dreszczowców i horrorów będzie zachwyconych jedną ze scen obecną w "Anihilacji", sceną, która pozornie może wydawać się mocno sztampowa, bo przecież setki filmów pokazywało nam schemat "ofiara/drapieżnik", nieprawdaż ? Nie do końca... Tutaj groteskowe monstra szepczą, a wręcz krzyczą nam potworności do ucha... Drapieżnik przedstawiony w "Anihilacji" na długo pozostanie najlepszym przyjacielem naszych sennych koszmarów dzięki prostemu acz mocno niepokojącemu zabiegowi, o którym nic więcej nie napiszę.

Sposób narracji zaprezentowany w filmie również zasługuje na uwagę. Jest to ciekawa konstrukcja odznaczająca się zaburzoną linearnością. Narracja w "Anihilacji", tak samo jak Strefa X, jest nieujarzmiona i rządzi się własnymi, nie do końca chronologicznymi prawami. Dla przykładu zakończenie filmu poznajemy już w pierwszych minutach jego trwania, nie zaprzątamy więc sobie głowy zbędnymi dywagacjami na temat tego, czy ktoś zginie lub czy ktoś przeżyje, i skupiamy się na zupełnie innych aspektach.


"Anihilacja" to intrygująca pozycja, którą warto poznać chociażby dlatego, że jest to eye candy w najczystszej postaci. Oczywiście, jeżeli spodziewamy się typowego science fiction nasyconego wartką akcją, możemy poczuć się zawiedzeni. Jeśli jednak podejdziemy do tego filmu jak do pewnego rodzaju podróży estetycznej i przymkniemy oko na potknięcia fabularne, to ta produkcja ma szansę na długo zapaść nam w pamięci.


6
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje