Coma jest wybitnym zespołem, ale jak słyszę że Roguc jest "mistrzem słowa" to mnie odrzuca. W sumie teksty ma wartościowsze od wielu innych zespołów, na swój sposób niepowtarzalne, co nie zmienia faktu, że to grafomania.
"Niemniej smakowało uleganie szaleństwu, naginanie wieczności
Ja wiem, ja wiem
Teraz nam trzeba z entropii z wolności i z głodu - odnowić moc,
Ja wiem, ja wiem
Ile zostało w nas ufności, choć formy zniosła treść"
Jakby na siłę chciał spiętrzyć jak najwięcej mądrości w każdej linijce. Ja rozumiem, że Nietzsche, że Wojaczek, że T. S. Eliot, tylko wychodzi z tego przeintelektualizowany bełkot.
Nie można wyrywając z kontekstu jedno zdanie rzucić, bo może ono faktycznie niewiele powiedzieć ,ale trzeba się odnieść do całego tekstu. Dopiero wtedy to łączy się w logiczna całość.Wybrałeś akurat chyba jeden z najtrudniejszych tekstów Roguckiego.Popatrzmy też z drugiej strony na tekst piosenki "Schizofrenia" albo "Czas globalnej niepogody" ,które dla przeciętnego zjadacza chleba nie są zbyt trudne do zinterpretowania.
Dla mnie Roguc i jego teksty to jest 70-80% całej Comy.
"Mistrzem słowa" bym go nie nazwał, ale "poeta" jak najbardziej.
80 procent? To już ignorancja. Rogucki nie tworzy muzyki do piosenek, a to muzyka jest najważniejsza.
Zgodzę się z twierdzeniem ,że muzyka jest najważniejsza. Tylko ,że dla mnie muzyka Comy stoi na przeciętnym poziomie. Gdyby "wyjąć" z utworów Comy teksty Roguca ,to zespół wmieszał by się w tłum zwykłych bandów. Z całej tej zwykłości wyłania się właśnie Piotrek ze swoimi tekstami.Wiem ,że trudno teraz zagrać coś, czego jeszcze nie było. Ale słuchając niektórych utworów ,mam wrażenie że " gdzieś to już słyszałem" ,a słuchając np "Riverside" takiego odczucia nie mam.
Żeby była jasność to jestem wielkim fanem Comy. Dla mnie to najciekawszy polski zespół Rockowy ostatnich lat. Ale za ten fenomen w większości odpowiada Roguc. Piotrek bez Comy mógłby istnieć. Ale czy ktoś sobie wyobraża Come bez Roguckiego?
A to czy jestem ignorantem to temat na osobną dyskusje.
Nie jesteś ignorantem, ponieważ jak najbardziej Rogucki pisał muzykę z chłopakami, o czym wspomniał w jednym z dawnych wywiadów. Później powstawały teksty. Całkowita zmiana nastąpiła dopiero w przypadku 2005 YU55, gdy Roguc dostarczył zespołowi teksty(które powstały najpierw) i zostawił chłopakom wolną rękę, co do muzyki. I zgadzam się...choć skład Comy to wybitni wszechstronni muzycy, to jednak bez Roguca ten zespół nie istnieje.
Doczytaj. Z reguły muzykę tworzyli razem, później Roguc dopisywał teksty(tak mówił w dawnym wywiadzie). Dopiero przy 2005 YU55 odciął się całkowicie, nie wpływając na to, co tworzą chłopaki.
"Nie mniej było pytań, kiedy legły w gruzach konstrukcje sprawiedliwych.
Nie mniej smakowało uleganie szaleństwu, naginanie wieczności.
Ooo...
Ja wiem, ja wiem, teraz nam trzeba z entropii, z wolności, i z głodu - odnowić moc.
Ja wiem, ja wiem, ile zostało w nas ufności, choć formy zniosła treść."
Podmiot liryczny odnosi się do jakiegoś momentu z przeszłości, kiedy to niejako "przebudził się", dokonało się coś na tyle ważnego, że zmienił swój sposób myślenia. Jednocześnie zauważa, że jego stan nie różni się wiele od tego, w jakim znajdowali się ludzie kiedyś, gdy podobna sytuacja miała miejsce ("nie mniej było pytań, kiedy legły w gruzach konstrukcje sprawiedliwych"). Świat nauczył nas, że już nie jedna teoria, którą uważano za prawdziwą, stworzona przez "sprawiedliwych" (pod tym pojęciem można wskazać na uczonych, proroków, świętych, ojców religii, filozofów), upadła. Wtedy ludzie, którzy byli zatopieni w tamtych poglądach i wierzeniach, zadawali sobie podobne pytania jak podmiot liryczny (np. w Starożytnym Rzymie, gdy narodziła się religia Chrześcijańska, ludzie którzy o niej słyszeli i byli zmuszeni ustawami cesarskimi porzucić wielobóstwo i zmienić system wartości, również mogli uznać, że ich światopogląd "legł w gruzach"). Mimo to w codziennym życiu nic się nie zmienia, tak samo smakuje "uleganie szaleństwu", czyli dawanie się ponieść emocjom, identycznie próbuje się uchwycić czas i zatrzymać jak najdłużej w garści dobre chwile ("naginać wieczność"). Podmiot jest więc świadom, że mimo iż komuś wali się świat, to tak na prawdę tylko złudzenie (zaślepiające lśnienie), bo życie toczy się dalej tak samo (podobne wnioski można wyciągnąć z ostatnich słow utworu "Widokówka" - /"To nic nie znaczy z perspektywy absolvtv"/). Swoją świadomość w tym względzie podmiot wyraża nie tylko dwukrotnym, mającym na celu podkreślenie obeznania, sformułowaniem "ja wiem", ale również receptą na ten stan. Podmiot wie, że teraz należy z entropii (którą można odczytać jako stan nieuporządkowania, chaos, natłok zdarzeń), z wolności (w końcu nie jest już ograniczony żadnym światopoglądem) i z głodu (co odczytałbym nie jako głód fizyczny, ale jako głód mentalny, tęsknota za pewnością, jaką dawało trwanie w poprzednim stanie) "odnowić moc", a więc znaleźć nową treść, odnaleźć się w tej sytuacji, znowu znaleźć siły by żyć. Zmienić swoje życie w ten sposób, by dalej móc być szczęśliwym.
Podmiot po raz kolejny podkreśla, że zna recpetę i wie, co to za stan. Wskazuje na to, że wie ile zostało w nim ufności (że można dalej iść, ile zostało w nim w rzeczy samej sił), mimo iż "formy zniosła treść".
Przy tym ostatnim sformułowaniu zatrzymałbym się na dłużej, ponieważ można je odczytać dwojako.
Znane jest powiedzenie o przeroście formy nad treścią. Tutaj jednak, w przypadku pierwszego sposobu na odczytanie tych trzech słów, to treść zniosła (obaliła) formy. Można więc powiedzieć, że widzimy przerost (a jeśli nadmierny przerost, to hipertrofię)treści nad formą. Tak jak to ma miejsce w przypadku zbyt dużej ilości przepisów prawnych, niby wszystko jest opisane w księgozbiorach, ale nijak się to ma do rzeczywistości, prawo nie ma zastosowania. W historii opisanej w tej piosence, może chodzić o pewne normy moralne, światopoglądowe, etycznie. Są niejako znane, coś przekazują (mają treść), ale forma niestety nie jest adekwatna do stanu faktycznego, nie dają żadnych rozstrzygnięć (w związku z dużą ilością odniesień do religii w tekstach Comy, można zaryzykować porównanie do Biblii (nie chcę nikogo urazić w tym miejscu!), jest w niej dużo treści, opisane są wartości i wskazówki jak żyć, ale forma nie odpowiada dzisiejszemu światu). Warto też zauważyć, że gdy treść przerasta formę i nie jest podana w sposób adekwatny, nie jest przyswajana przez ludzi i stanowi martwy zapis/wartość.
Drugi sposób odczytania tych trzech słow jest następujący (a Piotr Rogucki lubi wykorzystywać dwuznaczność wyrazów), formy się zmieniły, ale treść zniosła (przetrwała) to i trwa dalej. Więc mimo iż świat się zmienił, treść pozostała nadal, głęboko zakorzeniona w człowieku. Aby ułatwić zrozumienie, posłużę się znowu przykładem starożytnych Rzymian. Wszyscy nagle zaczynają wierzyć w jednego Boga i nowy światopogląd wygląda właśnie w ten sposób, ale czy można zmienić swoje myślenie tak ad hoc z dnia na dzień? Raczej nie. Rzymianie dalej będą oddawać cześć wielu bogom, nadal będę myśleć w kategoriach politeistycznych, według starego systemu wartości, chociaż będa próbowali to jakoś zamienić w ten sposób, aby pasowało pod nowe urządzenie ich świata. Podmiot liryczny ma właśnie na myśli taki stan, w którym chce się odrzucić swoje "mentalne doświadczenie", ale mimo wszystko ta treść głęboko w nas zostaje i potrzeba na to czasu i pracy. Dlatego podmiot mówi, że wie, ile zostało mu ufności, wie, ile jeszcze będzie musiał przejść, aby odnaleźć nową treść.
Jest to utwór niezwykle trudny i wybór interpretacji powinien być zostawiony jedynie odczuciom słuchających. Bo teksty Comy trzeba po prostu czuć, jeżeli do kogoś nie przemawiają, to się po prostu nie spodobają.
Z sześciu linijek taka interpretacja, wyobraź sobie, jak by wyglądała interpretacja całej Hipertorfii...a kiedyś chciałem taką zrobić, ale jeszcze jestem za mało świadomy polonistycznie na to (mógł bym nie zauważyć wielu odniesień).
Pozdrawiam :)
Nie rób sobie jaj, to tak, jakbyś powiedział, że muszę czytać Kanta, by pojąć Beatę Kozidrak. Podziwiam Roguca, że zdołał wmówić masom, by szukały sensu tam, gdzie go nie ma (a raczej jest, ale prościutki).
Spotkałam się już z takimi określeniami i zauważyłam, ze ludzie chyba nie do końca wiedzą, co oznacza to słowo. Bo wg słownika języka polskiego grafomania to mania pisania utworów literackich przez osoby nie posiadające do tego predyspozycji. Gdyby Rogucki nie posiadał tego talentu, Coma nie byłaby znana na tak szeroką skalę, jak wypowiedział się wyżej fightuapa. Muzyka się też bardzo liczy, i osobiście mi się podoba, ale to kwestia gustu, ofc. I popieram vegetan'a - te teksty trzeba czuć. Nawiasem mówiąc, niezła interpretacja ;)
Popieram. Teksty Roguca są dobre.
Hmmmm...
" Baśka miała fajny biust...." nie jest dobre ;/ płytkie. No ale co kto lubi....
Zastanowiłam się trochę nad tym, co pisałeś. Oczywiście nie można porównywać Roguckiego do ,,mistrzów słowa'', którymi zasypują nas w szkołach, którym rozdaje się nagrody Nike i mówi się o nich przyciszonym głosem w dusznej kawiarence. Ale przy innych, nie tylko polskich, lecz ogólnie zespołach, teksty Comy wypadają naprawdę nieźle.
Zwłaszcza w oczach takiej wiecznie załamanej gówniary jak ja :).
W polskiej muzyce teksty ogólnie leżą i kwiczą. To przez to, że wokaliści, zamiast koncentrować się na śpiewaniu, odkrywają w sobie Szekspirów.
Trochę brak logiki widzę w tym co piszesz. Teksty leżą i kwiczą, bo wokaliści odkrywają w sobie Szekspirów. Czyli lepiej, jakby nie odkrywali w sobie Szekspirów, tylko pisali bezmyślnie, wtedy teksty stałyby i świergotały. No tak, to ma sens.
Brak słów..Jeśli On jest grafomanem to nie wypowiem się. No sorry, ale to jak z wierszem. Jak się nie rozumie to się nie lubi. Widać poezja Jego słowa do Ciebie nie przemawia. Ale ,,nie podoba mi się" to różnica, od ,,Grafoman". Zwyczajnie Twoje zdanie ma prawo bytu, ale od razu od grafomanów? Ja czuję się obrazona kiedy takiego człowieka obrażasz.
To już twój problem. Rogucowi wyszło spod pióra parę udanych tekstów, które można nazwać poezją. Ale tylko parę, cztery, góra pięć.
"Świadkowie", "Pasażer", "Popołudnia bezkarnie cytrynowe", "Pierwsze wyjście z mroku", "100 tysięcy jednakowych miast".
Akurat to, że ktoś napisze rozbudowaną interpretację wcale nie udowadnia głębi tekstu. To tak jak z dość starą piosenką The Riddle, gdzie najpierw została stworzona muzyka, a potem autor wrzucił do niej bezsensowny tekst, tylko aby sprawdzić "jak to wszystko będzie brzmiało". Tak się złożyło, że brzmiało nieźle, ale wydawca bardzo nalegał na szybkie wydanie utworu i autor nie zmienił już bezsensownego tekstu. Oczywiście piosenka okazała się hitem i postanowiono zrobić pewien żart: konkurs na interpretacje tekstu. Nadeszło tysiące prac, część z nich bardzo rozbudowana, sensownie uargumentowana i wyciągająca bardzo głębokie wnioski... jak widać "poloniści" na siłę potrafią doczepić do wszystkiego jakiś sens i ideologie.
Powiem więcej - do tekstów niejasnych i przekombinowanych łatwiej jest zrobić ogromną interpretacje - bo przecież pełno w tym niedomówień, przypuszczeń, można kombinować z wieloma tematami i nawiązaniami, bo tak naprawdę nie ma w owym tekście konkretnego przekazu i treści.
Nie krytykuję całkowicie tekstów Roguckiego, ale jednak zbyt często jest tam przerost formy nad treścią, jak mówił autor tematu, spiętrzenie mądrości. Są oczywiście wersy które wręcz uwielbiam (np. "Ziemia ojców ma tę moc, która im po nocach nie da słodko spać" - konkretnie i ładnie napisane).
Porównywanie Roguckiego do wielkich poetów to niedocenienie prawdziwych mistrzów słowa pisanego. Zresztą wystarczy spojrzeć na powtarzalność w tekstach Roguca pewnych słów (znak, moc), najgorsze jest jednak to, że są to słowa typowo wieloznaczne, które każdy zrozumie po swojemu (wieloznaczność nie jest zła, ale trzeba jej używać z umiarem, aby nie sprawić by utwór był o wszystkim a przy tym o niczym).
Kamar, dokładnie, dla mnie dużo u Roguca pojawia się bełkotu i przeintelektualizowania, a czasami także infantylnych porównań. Oczywiście są wyjątki. Ale zazwyczaj własnie pewne wersy, a nie całe teksty są ciekawe, bądź trafne.
Wiesz co nie podoba się to nie słuchaj. Ale nie rozumiem dlaczego nie potrafią ludzie mówić: Wg mnie... A od razu nazywać grafomanem. Dla mnie jest mistrzem słowa ...
Eljot nie pier***. Może czasem teksty Comy są trudne, ale słucha się tego świetnie. Poza tym one są o czymś, co jest wielkim kontrastem tych polskich hitów, które ciągle grają w radiu itp.
Powiem tak: czasem jego teksty są bardziej grafomańskie, czasem mniej. Zależy co kogo razi. Jednak w połączeniu z muzyką Comy nawet te bardziej wyniosłe i zadufane da się znieść :)
że przepraszam co? muzycznie coma to piątoligowe popłuczyny po post-grundżu wymieszane z badziewnym z definicji numetalem. tego sie nie da sluchac, a osoba pawla robuckiego wcale nie pomaga.
Raczej przeszkadza - o ile mam sentyment do muzyki Comy i barwy głosu Piotrusia, o tyle teksty są żenujące, a i sam wokalista jest pozującym na gwiazdę, chamskim narcyzem.
Zgadzam się z doorshlaq, muzyka Comy jest naprawdę niezła. Co prawda najbardziej podoba mi się album "Pierwsze wyjście z mroku", później już IMO systematycznie obniżali loty, jednak muzycznie jak i wokalnie mają swój poziom. Chociaż z drugiej strony słuchając koncertów Comy zauważyłem, że głos Roguckiego z silnego i charakterystycznego zmienia się na jakieś dziwne pojękiwanie i skrzeczenie, co dawniej nie miało miejsca. No i fakt, straszny z niego zakochany w sobie narcyz. W zasadzie jak na to patrzę, to jest on podobny do Grabaża, którego teksty to podobnej maści grafomania a i jest równie, a może nawet bardziej arogancki.
napisze tak bardzo lubie Come, bardzo lubie słowa ich piosenek ale zgadzam się też ze stwierdzeniem, że w tych słowach jest dużo grafomanii - te teksty są tak zbudowane by wzbudzać jak największe emocje, te piosenki są tym przesiaknięte i skompensowane aż do bólu, to jest zabieg celowy i tak aż by było nadmiar tego wszystkie
Jak ktoś lubi takie klimaty muzyczne mroczne i z ciężkmi słowami będzie w pełni zadowolony, bo znajdzie to czego szuka - natomiast ktoś z boku powie, że to pod publiczke
co do koncertów byłem na dwóch koncertach Comy jeden w Gdańsku drugi w Gdyni (ze 2 lata temu) na żywo jeden free, drugi komercyjny, jeden na powietrzu, drugi w hali, były to wielkie pokazy show z pokazami świetlnymi i multimedialnymi
ale w jednym i drugim przypadku słowa wokalisty były całkowicie zagłuszane przez podgłaśniane instrumenty, tak by nie można było usłyszeć słów i barwy głosu śpiewajacego, i śmiem twierdzić skoro w jednym i drugim przypadku tak było więc to celowe a nie, że wina sprzętu
- dla mnie to było rozczarowanie, oczekiwałem czegoś innego, śpiewu muzyk Comy a nie jazgotu, cóż widocznie wypala mu się głos i trzeba stosować takie sztuczki z podgłaśnianiem
pozostane przy płytach :)
a ja byłem 2 razy w wawie na koncertach-na polach i w palladium,w obu przypadkach było bardzo dobrze,pewnie trafiłeś na pechowe koncerty
Zgadzam się! :D Roguc to naprawdę ewenement - grafoman, idol nastolatek, jeszcze niezły hajs na tym trzepie. Że zacytuję rapera o pseudonimie Łona:
"Sam fakt, że nie specjalnie wiem o co chodzi,
Nie przeszkadza, bym wyraził mój rosnący podziw
Dla tych, którzy wbrew logice i na przekór światu,
Odkryli w sobie utalentowanych literatów.
Mało tego, byli tak mili, że rozpoczęli
Wspomnianym talentem z większym gronem się dzielić.
A ja, porażony pięknością, widząc połać
Tych utworów, nie mam wyboru - muszę chylić czoła..."
Rozprawianie nad sensem samego tekstu nie ma najmniejszego sensu, jego muzykę trzeba czuć, a wtedy poczujesz sens. Jak dla mnie teksty Roguckiego są najsensowniejsze jakie kiedykolwiek słyszałam i mają przekaz, a przede wszystkim są prawdziwe - i tyle. Miłych rozmyśleń nad logiką i poprawnością gramatyczną tekstów comy.