Kiedy po raz pierwszy, zimą w marcu 1965r. szedłem na film "Skarb w Srebrnym Jeziorze", nie spodziewałem się tego, że usłyszane tam melodie pozostaną w moim sercu i myślach na długie lata i do dnia dzisiejszego. Ta muzyka stała się moją najbardziej ulubioną i najczęściej słuchaną. Nie wyobrażam sobie serii "Winnetou" z lat 1962 do 1968 bez kompozycji jakie opracował Martin Bottcher. Jest tak cudowna dla ucha, jak urocze są widoki dla oka, gdzie filmy były realizowane. Muzyka niezwykle trafnie dopasowana do gatunku filmów, do świata XIX wieku, do pięknych zdjęć i akcji jakie tam się działy i na dodatek w mojej ocenie jakaś taka szczególnie męska. Tak się do niej przyzwyczaiłem, że kiedy w 2002r. miały być nadawane w polskiej TV dwie części "Winnetou powraca" z 1998r. byłem najbardziej ciekawy kto będzie autorem muzyki do nich. Kiedy usłyszałem od pierwszych sekund znaną, z kilku części "Winnetou", melodię Martina Bottchera i jego nazwisko w czołówce, odetchnąłem z ulgą, gdyż inaczej być nie mogło.