Liv, czemu nie mogłaś się spotkać na planie z Evangeline Lilly, byś jej pokazała co to znaczy być
elfką... Arwena jest jedną z Twoich najlepszych i najbardziej charakterystycznych ról. Dziękuję za
stworzenie postaci, z którą dane mi było dorastać.
Myślę że Lilly też świetnie wypada sukces i różnica tkwią nie w aktorce ale w historii która we władcy pierścieni jest bardziej romantyczna wątek miłosny Arweny i Aragorna jest po prostu świetny i to kiedy Arwena mówi ,, wolę jedno życie z Tobą, niż samotność przez wszystkie ery tego świata,, zapadło mi głęboko w pamięć nie oni byli tacy piękni ale uczucie które ich połączyło czysty nieskalany pierwiastek miłości
Masz rację, Arwena to ideał elfa. Lepszej postaci oddającej kwintesencję tej rasy nie dało się stworzyć. Niemniej jednak różnica między paniami może polegać też na tym, że Leśne Elfy były zupełnie inną odmianą elfów. Były bardziej dzikie i nieokrzesane. Co nie zmienia jednak faktu, że obraz elfów w Hobbicie mnie zawiódł.
Zgadzam się z tym co napisał arcanuss - sedno tkwi w rozróżnieniu pomiędzy elfami z Szarej Przystani a elfami leśnymi. Evangeline Lily miała być nieustraszoną wojowniczką , to zupełne przeciwieństwo delikatnej i eterycznej Arweny. Dzieli je również pochodzenie - pierwsza to ''pospolita elfka leśna'' , druga to księżniczka , wyższe sfery. Porównywanie ich jest raczej bez sensu. Jedak przyznaję , że w Hobbicie zabrakło mi piękności pokroju Liv Tyler.
Po pierwsze jak wielu z Was mówi - Arwena i Tauriel to całkiem dwie inne postacie (w ogóle Tauriel została stworzona przez Petera Jacksona), a po drugie - obie aktorki się bardzo dobrze sprawdziły. Liv świetnie oddała delikatność, wrażliwość, pokorę Arweny, zakochanej w Aragornie - aż miło się patrzyło. Jej delikatna uroda w sam raz nadawała się na Arwenę. Z kolei Evangeline Lily spisała się na szóstkę jako Tauriel - niepokonana, odważna, waleczna, w której zakochuje się jakiś tam dwa razy niższy od niej krasnolud Kili ;)
Wydaje mi się też, że reżyser dobrał je też pod względem urody - od razu jak je zobaczyłam, pomyślałam sobie, że obydwie są oryginalne pod tym względem. Piękne, przykuwają uwagę.
A po trzecie czy ktoś zapomniał o Cate Blanchett? :) Przecież ona też jako Galadriela była czarująca! :)
Dokładnie? Galadriela była świetnie wykreowana, nawet dla mnie bardziej oddana wizja tej książkowej, niż Arwena.