Kurt Cobain

Kurt Donald Cobain

9,4
16 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Kurt Cobain

Jak w temacie: dlaczego tak podniecacie sie dość przecietnym muzykiem. Jego muzyka nie jest zbyt porywajaca a jedyna chyba piosenka w wykonaniu Nirvany jaka mi sie podoba nawet nie jest ich (mówie tu o "Where did you sleep last night") A juz najbardziej denerwuje mnie on sam. Nie dość że wszedzie sie pchał z ta swoja szpetna morda to jeszcze zarzucał innym komercje- teraz skoczycie na mnie że nie lubie go poniewaz krytykował Eddiego Veddera którego lubie, ale wcale tak nie jest. Nie lubie go poniewaz jego głosu nie nazwałabym swietnym a i cała muzyka Nirvany nie jest bardzo dobra. Nie lubie go też bo widze jego fanów. Kiedy jeszcze żył krytykował wszystko i wszystkich za sprzedajnosć i tak dalej, a teraz to on jest słuchany przez głupie plastiki, nie wiedzące nawet czym jest grunge. Poza tym jak dla mnie cięzko powiedziec aby Nirvana była zespołem grungowym, jak dla mnie oceniłabym ich bardziej jako rockowypop. Ode mnie dostał ocene 1, choc zasługuje na troche więcej chciałam mu choc troche obniżyc ocene. Teraz już możecie rzucic sie na mnie i ukamienowac za krytykowanie waszego idola, całe życie na to czekałam...

Krolik413

gdzie się z tą swoją szpetną mordą pchał? mógłbyś dać jakieś przykłady, skoro już się wziąłeś za krytykę.

"nie lubię go też, bo widzę jego fanów. kiedy jeszcze żył krytykował wszystko i wszystkich za sprzedajność i tak dalej, a teraz to on jest słuchany przez głupie plastiki, nie wiedzące nawet czym jest grunge." mnie to trochę rozbawiło. bo wiesz, to nie od niego zależy czy będzie po śmierci słuchany przez głupie plastiki, czy nie. on już o tym nie zadecyduje.
zasługuje na więcej niż jeden, ale chciałeś mu obniżyć ocenę? nieco dziecinne, nie uważasz?

co mi się w nim podoba? przede wszystkim głos i podejście do świata. dla mnie był inteligentnym człowiekiem, wystarczy zobaczyć kilka jego cytatów, albo poczytać całe wywiady.

btw. on nie miał szpetnej mordy.

Gotowka

Nie no wiadomo przesadziłam troche, ale tylko dlatego że miałam ochote sie z kims pokłócić (oczywiście mówie tu o fanach Nirvany). Co do tego że był inteligentnym człowiekiem to sie zgodzę, sama dużo o nim czytam bo nie przywykłam krytykowac kogos kogo nie znam. Jego niektóre cytaty rzeczywiscie są świetne. Ale w jego muzyce nie ma nic porywającego ani tym bardziej genialnego. Krytykował wszystkich za komercje a jego płyta "Nevermind" jak dla mnie jest nagrana tylko dla pieniedzy i jest komercyjna. Uwarzał się za krytyka muzyki i mógł oceniać wszystkich artystów tak jakby miał jakieś prawo do krytykowania ich (tzn. do krytykowania miał prawo, bo każdy ma, ale on uważał sie przy tym za lepszego od innych). Co do fanów, to jaka muzyka tacy fani: zespołu Jonas brothers nie bedą słuchali fani deathmetalu a dresiarze nie siegnął po Type 0 Negative.

btw. on miał szpetna morde. ale za to miał ładne zęby ;) a i jeszcze jedno, mogłabys pisac do mnie w rodzaju żeńskim? byłoby mi miło;)

Krolik413

nie zauważyłam, że jesteś dziewczyną, wybacz. przyzwyczaiłam się do tego, że to płeć męska go zazwyczaj krytykuje, a poza tym to białe tło przeszkadza mi w czytaniu. ; D
tak, Kurt za często krytykował innych. powiedział np. że Guns N' Roses są komercyjni, a przecież Nirvana wtedy też była komercyjna. całe Nevermind było komercyjne, ale nikt się nie spodziewał, że osiągnie taki sukces, więc nie było nagrywane dla pieniędzy. Kurt często sam sobie zaprzeczał, ale nikt nie jest idealny. ja np. za często myślę tylko o sobie i też często krytykuje innych, a swoich błędów nie zauważam.

Gotowka

btw. on nie miał szpetnej mordy. ;D

Gotowka

W sumie masz racje: ja często krytykuje kogos za to że krytykuje innych, a sama robie to samo;) Ale po prostu nie podoba mi sie postawa Kurta wobec innych. Gdyby miał świetna muzykę i uważał się za kogos lepszego od innych byłoby dobrze (nie mówie że uważanie sie za lepszych niż inni jest fajne, ale przynajmniej "miałby powód") . Ale jesli muzykiem jest się przeciętnym to charakter jeszcze bardziej odstrasza od muzyki. Artysta powinien troche szanowac innych, nawet jesli ich nie lubi.
btw. (możemy tak pisać w nieskonczonosc ale to fajne) on miał szpeta morde xD

Krolik413

Dzisiaj leciał dokument na discovery world
Ostatnie 48 godzin Kurta Cobaina.

W dokumencie wypowiadali się jego najbliżsi przyjaciele i najbliższa rodzina, Kurt był słaby psychicznie a kilka dni przed popełnieniem samobójstwa był w złym nastroju co sam potwierdzał członek bodajże Guns Roses który był w samolocie i rozmawiał z kurtem który w ten czas uciekł z kliniki odwykowej.A spanie pod mostem to podobno jego sam wymysł ponieważ jego najbliżsi przyjaciele mówili że kurt nieźle wyolbrzymiał.Wszyscy z tego dokumentu wierzą że popełnił samobójstwo włącznie z jego biografistą Charlsem Crossem.

Kurt był narkomanem a sam temu zaprzeczał i nie potrafił sobie poradzić z nałogiem co nawet zaczął modlić się do Boga aby go uwolnił z nałogu.

Patologia546

przepraszam bardzo, ale to nie jego przyjaciel powiedział, że Kurt "nieźle wyolbrzymiał".
ten cały Cross to autor tej beznadziejnej i fałszywej biografii w której z Love zrobił kochającą żonę, a z Kurta brudnego ćpuna? ciekawe, ile mu zapłaciła. bo czytałam, że sprawowała nad nią nadzór. lepiej przeczytać biografię pt. Bądź jaki bądź. zawiera rozmowy z członkami zespołu, krewnymi, przyjaciółmi. może i Courtney nie miała nic wspólnego z jego śmiercią, może miał dość życia, ale to nie zmienia faktu, że Courtney jest wredną suką. jak ona traktowała własną córkę? a teraz jeszcze sprzedaje wszystko, co należało do Kurta i prawa do muzyki Nirvany. a potem jeszcze głupio się tłumaczy. przecież wszyscy wiedzą, że nie ma już za co ćpać.

Patologia546

Członek Guns Roses o którym mówisz powiedział w tym dokumencie, że Kurt zachowywał się normalnie w samolocie i nie było po nim znać żeby był zdołowany czy przybity. Coś nie za dokładnie oglądasz, a potem tworzą się plotki i tak oto mamy zniekształcony obraz Kurta przed śmiercią, na którym korzysta Courtney.

Krolik413

poza tym Kurt szanował PJ. niepotrzebnie ich krytykował, bo sam nie był lepszy (jeżeli chodzi o komercję) , ale nie będę się powtarzać.

Krolik413

Kurt był bardzo przystojny. Nie wiem gdzie widzisz tą szpetną mordę. Ale to chyba rzecz gustu. Na pewno przystojniejszy od Veddera.

Krolik413

Moim zdaniem to on właśnie nie pchał się do szołbisnesu.Nagrywali swoją muzykę ale nie wiedzieli że osiągnie aż taki sukces.Mnie tez wkurzają fani Nirvany-a szczególnie fanki-13 latki w stylu emo,które słuchają Nirvany ''bo jest trendy''a nie mają pojęcia o stylu grunge.

ulisseska1989

Nirvana trendy? teraz trendy emo 13 latki słuchają Tokio Hotel. przykre.

Gotowka

O, nie. słuchaja nirvany bo to jest "tru andergrand" i myślą że są fajne bo słuchją zespołu z zaćpanym wokalistą. I nazywanie przez Kurta Pearl Jam- np."komercyjnymi sprzedawczykami" było najwyzszym wyrazem szacunku...

Krolik413

http://www.students.pl/kultura/details/22941/Eddie-Vedder-Kurt-Cobain-mogl-byc-m oim-przyjacielem

jak widać się nie obraził.

Gotowka

"Bardzo się cieszę, że się zaprzyjaźniliśmy. Wciąż pamiętam nasze wspaniałe rozmowy. Jego słowa mam wciąż w sercu" - zdradził wokalista Pearl Jam.

"Nie lubię rozmawiać o Kurcie w wywiadach, bo mam dużo szacunku dla Krista i Dave'a. Wiem jednak, że na początku Kurt mówił niemiłe rzeczy o nas".

"O ile źle mówił o naszym zespole, to powiedział kilka ciepłych słów na mój temat. Jestem z tego dumny" - przyznał Vedder.

"Jestem przekonany, że gdyby Kurt był wciąż z nami, powiedziałby mi:Jednak wyszedłeś na człowieka" - zakończył temat wokalista Pearl Jam.

Gotowka

Wyraźnie napisałem że jego przyjaciele a nie przyjaciel.

Kurt był słaby psychicznie,on sam nie wiedział czego chciał od życia bo był to człowiek zagubiony i samotny bez przyjaciół.

Osoby które występowały w filmie dokumentalnym o nim sami mówili że nirvana nie grała nic nadzwyczajnego a jego dawniejszy kumpel Chad Channing mówił że kurt był człowiekiem strasznie cichym i ciężko było się czasem z nim dogadać co nawet producenci wyrażali podobne opinie.Żył przeszłością i ciągle mówił o tym rozwodzie rodziców a prawda jest taka ze ludzie przechodzą w życiu gorsze tortury od niego i wytrzymują presję i potrafią żyć dalej mimo że życie nie układa się po ich myśli.

Przykładem jest tutaj chociażby Mike Tyson który wychował się w sto razy gorszych warunkach od niego,siedział dużo razy w więźieniu,ludzie nieźle go wykorzystywali przez których stracił całą swoją fortunę a mimo jakoś sobie radzi i żyje dalej.Myślę że kurt był słaby i nie wytrzymał presji jeśli na pewno popełnił samobójstwo bo morderstwo wydaje się mi być mało prawdopodobne.

Patologia546

sam sobie zaprzeczasz.
najpierw piszesz "wyraźnie napisałem, że jego przyjaciele a nie przyjaciel", a potem "był to człowiek zagubiony i samotny, bez przyjaciół".
w tym dokumencie byli jacyś przyjaciele? ja bym się cieszyła, gdyby zrobili dokument w którym wypowiedzieliby się Krist i Dave oraz najbliższa rodzina Kurta. rodzice, rodzeństwo, Courtney.
może i za bardzo przeżywał rozwód rodziców, ale każdy człowiek jest inny i inaczej przeżywa takie rzeczy.

Gotowka

Był to człowiek zagubiony i samotny to opinia moja własna.

W dokumencie wypowiadał się jego dziadek.

Członek Guns Roses który był w samolocie z nim mówił że nie tryskał szczęściem i był w złych humorze.Natomiast Dave Grohl twierdził że Kurta zniszczyła sława i od jego poznania wiedział że nie dożyje zbyt długo,
W dokumencie Kurt nie był zbytnio dobrze przedstawiony,tam wypowiadali się o nim jako o ćpunie który sam twierdził że nie jest uzależniony od narkotyków.Wypowiadał się nawet ten cały Tom Grant ale nie mówił tam nic że żona zleciła morderstwo.Najbliżsi z jego otoczenia mówili że to Kurt był znacznie większym narkomanem od jego żony i to on prawdopodobnie ją nawet zmuszał do ćpania razem z nim.

Tak się interesujesz Cobainem że nie oglądasz dokumentów z nim związanych ?

A co do autora książki Charlesa Crossa to genialny pisarz który sam bodajże mieszkał w Seattle i przeprowadził rozmowy ze wszystkimi przyjaciółmi którzy byli najbliżej Kurta.Teraz wyszła nowa książka którą on sam pisał i rozmawiał z 300 osobami którzy znali Jimiego Hendrixa więc ten gość wiedział co pisze i wątpiące żeby żonka Kurta dawała mu w łapę żeby coś tam ściemnił.

Na końcu dokumentu jakaś kobieta starszego wieku przedstawiła że fani wierzą w teorie że kurt został zamordowany.

Patologia546

tak, jego dziadek akurat był tam jakieś dwie minuty. bardzo długo.
"to on prawdopodobnie ją nawet zmuszał do ćpania razem z nim"
jasne, zmuszał. chyba każdy człowiek ma własny rozum i sam decyduje o swoim życiu. Courtney nawet teraz ćpa, a Kurta już nie ma.
natomiast Grant nie musi w każdym dokumencie wspominać o tym, że Kurt nie popełnił samobójstwa.
poza tym ta książka BYŁA autoryzowana przez Love.

Gotowka

Ta a książka o Hendrixie była autoryzowana przez jego menagera .Co mnie to obchodzi że Courtney teraz ćpa,tam jest mowa że Kurt był większym narkomanem od niej.Co już bym nie przeczytał o nim to wiem że on nie zbyt często jest przedstawiany jako ten który we wszystkim miał racje.Tam jest mowa że Kurt żył innym światem,do nikogo nie potrafił się otworzyć,twierdził że sława mu pomoże odsunąć od niego problemy z jakimi się borykał ale jak bardzo się jednak mylił.Kochał swoją córkę ale potem przesiadywał sam w jakimś hotelu czy pokoju zamknięty faszerując się narkotykami i uciekając od świata który go otaczał.

Patologia546

Z drugiej strony żal mi Kurta który w dokumencie został przedstawiony jako śmieć i narkoman,po prostu nie miał bliskiego przyjaciela i był samotny,trzymał to wszystko w sobie i to mogło doprowadzić do wyniszczenia samego siebie.

Patologia546

a niby dlaczego nie mogłaby być autoryzowana przez Courtney? podaj jakieś sensowne powody. może uwierzę.
najpierw stwierdziłeś, że Kurt zmuszał ją do ćpania, więc napisałam, że Courtney nawet teraz ćpa, chociaż Cobain jej nie zmusza.

i dlaczego sugerujesz się tylko tym dokumentem?

Gotowka

Do ciebie można w nieskończoność a ty dalej swoje :)

No tak ćpała bo może Kurt ją wciągnął i tak zostało jej do dzisiaj hehe :)

Skąd możesz wiedzieć że sugeruje się jednym dokumentem ?
Ja przeczytałem relacje osób które były blisko niego,oglądałem dokument "Kurt Cobain O Synu"To co przeczytałem rozkładam na stół i wyciągam wnioski.

Ty zapewne wierzysz w teorie detektywa która zapewne jest jedna wielką ściemą o której już kiedyś pisałem aby wzbudzić ciekawość i zachęcić innych czytelników.

Czytałem książkę o jego życiu,co mam jeszcze przeczytać ?? "Kto zabił Kurta Cobaina " ? już sama nazwa wskazuje na to aby zbić kasę i zrobić sieczkę w głowach czytelników,myślisz że jestem na tyle głupi aby wierzyć jakiemuś detektywowi który Bóg wie jakie miał zamiary odnośnie tego co napisał ?

No tak Courtney Love zabiła swojego męża a federalni siedzą na posterunku i wcinają bułeczki z majonezem i pomidorami a ona chodzi po świecie bo to przecież słynna "COURTNEY LOVE" nie słyszeliście jeszcze o niej ? to ta kobieta która ma wtyki i potrafi wszystkich przekupić bo ma drogiego mercedesa i wille z basenem i ogródkiem.

Patologia546

skąd? ponieważ cały czas piszesz "w tym dokumencie mówili.." , "w tym dokumencie jest przedstawiony...".

Grant sobie raczej nie zmyślił braku odcisków palców na broni i innych tego typu rzeczy.

Gotowka

Wypowiadałem się o filmie dokumentalnym który oglądałem w niedziele na Discovery World i co w nim było powiedziane na temat jego osoby.

No to jak sobie nie zmyślił to Love powinna już siedzieć w więzieniu a nie siedzi bo przekupiła federalnych i jest wredną suką jak to wy wszyscy ją nazywacie.

Patologia546

bo jest nią. nawet pomijając jej stosunek do Kurta.

Gotowka

Wygląda na taką co lubi dać dupy,ale nie mi ją oceniać.

Patologia546

Nie sugeruj się samą nazwą i nie oceniaj czegoś zanim tego nie obejrzysz lub nie przeczytasz. Tom Grant nie jest jakimś tam głupim detektywem, który snuje teorie spiskowe żeby zarobić kasę. Pokazuje on fakty, które z jakiegoś powodu zostały zatajone lub pominięte.
Jak przeanalizujesz sobie dobrze wydarzenia sprzed śmierci Kurta (czego oczywiście na pewno nie raczyłeś zrobić) to odkryjesz pewne dziwne zbiegi okoliczności i sytuacje, które wyraźnie pokazują że to nie było samobójstwo.

Gotowka

CZytałam wszystkie te wypowiedzi i to nie raz. To że Eddie miał szacunek i "wybaczył" Kurtowi nie świdczy dobrze o Cobainie tylko o Vedderze. Bla, bla, bla bedzie sie tylko zasłaniał rozwodem swoich rodziców i jaki to on był biedny i skrzywdzony psychicznie i oczywiście wolno mu wszystkich obrażac, to nie jego wina że ćpał, to wszystko przez rozwód rodziców i tą wredną suke Love. Eddie też nie miał łatwego dzieciństwa, w wieku szesnastu lat dowiedział sie że człowiek którego uważał za ojca nim nie był (znał ojca jako "przyjaciela rodziny"), a jego dziewczyna tez nie była idealnym przykładem wspierajacej partnerki, poza tym cierpiał na depresje i w 1994 prawie zapił sie na śmierc i co?. Mimo iż Eddie był na skraju załamania nerwowego i był mocno uzalezniony od alkocholu pearl jam wydal jeszcze genialne płyty.Przynajmnie stać ich było na coś więcej niż "Peace, love, empathy" i strezlenie sobie w łeb u boku wyimaginowanego przyjaciela. Ale on przynajmniej nie zajmował sie byciem "pseudo wyrocznią grunge" ale tworzył muzyke i próbował stawać sie coraz lepszym muzykiem. Kurt tylko spoczął na laurach i ględził "Hippie surfer z San Diego będzie tu wojował, ten sie sprzedaje, a ten nie umie grać". Oczywiście słowa Kurta były świete a taka prawda że gówno on tam wiedział tak gadać to sobie może każda podrzędna pseudo ikona.
Uuu, ale sie rozpisałam...

Krolik413

kurwa, wiedziałam że jak sie tak rozpisze to strzele jakiś głupi błąd... oczywiscie był uzalezniny od alkoholu a nie alkocholu

Krolik413

Prawda jest taka że Kurt zbytnio na gitarze grać nie umiał,wokal dość brudny taki charakterystyczny no i nieźle komponował i pisał ciekawe teksty.Ogólnie był muzykiem znacznie ponad przeciętnym ale do geniusza mu jednak brakowało dość dużo.

Patologia546

Znacznie ponad przecietny, ale jednak nie genialnym był np. Chris Corrnel do którego Cobainowi dużo brakuje. Kurt był po prostu dobry, wybił sie na fali grunge, którego nawet nie grał, a do dzis jest pamietany głównie z uwagi na jego smierć, jak np. Michael Jackson o którym jak umarł, nagle wszyscy przypomnieli sobie że był "geniuszem" a nie tylko świrem któremu odpada nos. Gdyby Kurt nie zaćpał się, sądze że nie byłby dzis tak popularny. No ale oczywiście mogę się mylić.

Krolik413

Michael Jackson wcale geniuszem nie był,to był wybitny tancerz który wprowadził coś nowego.Ale jeśli chodzi o muzykę to on nic takiego wielkiego nie zrobił,nie miał wielkiego wkładu w muzykę tylko w taniec który z muzyką nie ma nic wspólnego.

Patologia546

Podałam to jako przykład gloryfikowania kogoś, tylko ze wzgledu na jego smierć. Gdyby Michael Jackson żył to nie pieprzyliby przez cały tydzień w radio o jego "geniuszu", tylko dalej pastwili sie nad tym czy był pedofilem czy nie był. Gdyby Kurt nie umarł, ale np. żył do dziś nie mówiłoby sie o nim jako o legendzie grunge tylko jako śmierdzącym ćpunie. Podobnym przykładem może być np.Elvis z którego po śmierci zrobiono boga, choć muzycznie wcale dobry nie był.

Krolik413

ale głupoty pieprzysz.
Elvis nie był dobry muzycznie? to kto w takim razie jest dobry muzycznie?
on już przed śmiercią był uznawany za króla.

Gotowka

Elvis nie był nawet w połowie tak dobry jak np. The Beatles. Jego piosenki są nudne i bez polotu. Nawet jesli przed śmiercią był uważany za króla to jego płyty zaczeły sie sprzedawać dużo lepiej kiedy już nie żył. Tak to już z ludzmi jest. Zawsze kiedy muzyk umiera to robi sie z niego bożka. Gdyby teraz zmarła np. Britney Spears to zrobino by z niej drugą Merylin Monroe.

Krolik413

No cóż, to z Beatlesami>Elvisem, to jest twoje zdanie. Piosenki Elvisa są 'nudne i bez polotu'? Słyszałaś Jailhouse rock, Hound dog, Blue suede shoes, czy choćby Return to sender? To już częściej Beatlesi zajeżdzali budyniarstwem w porównaniu do Elvisa ( nie umniejszam tutaj ich świetności, bo świetni są). A co do samego Kurta - O to co nam się w nim podoba, zapytaj ludzi, którzy kupowali ich płyty, samo Nevermind poszło w 26 milionach egzemplarzy. Ja osobiście w Kurcie lubię jego głos, ekspresję, zachowanie na koncertach, słowa piosenek i charakter. Co do robienia z Britney Marylin Monroe, nawet mnie nie załamuj, mam nadzieję, że ludzie aż tak głupi nie są. Nie zgodzę się też tym, co napisałaś o Michaelu Jacksonie, miał masę fanów też za życia i słusznie nazwany został królem popu. To normalne, że gdy osoba nagle odchodzi, zaczyna się ją wspominać, czyż nie?

aintfunny

Owszem słyszałam. Nie przywykłam krytkować muzyków których nie znam. A to z Beatlesami>Elvisem oczywiście jest tylko moim zdaniem, było jednak odpowiedzią na:"Elvis nie był dobry muzycznie? to kto w takim razie jest dobry muzycznie?" Twoje argumenty o Nirvanie: "samo Nevermind poszło w 26 milionach egzemplarzy" jest tylko potwierdzeniem moich słów:"Krytykował wszystkich za komercje a jego płyta "Nevermind" jak dla mnie jest nagrana tylko dla pieniedzy i jest komercyjna". Natomist mój przykład z Britney i Merylin był po prostu wyolbrzymieniem. Od jakichs 4 postów próbuje przekazać tylko jedno: Kurt to że jest tak popularny i tak znany "zawdzięcza" głównie swojej śmierci! Nie umniejszam też świetności Jackosona, jeśli o mnie chodzi był bardzo dobrym muzykiem, chodzi mi o to że kiedy umarł wzniesiono go na piedestał na jakim nie stał juz od dawna. Oczywiście podajemy tu jako przykład muzyków, ale wystarczy popatrzec co nasze wspaniałe media "zrobiły" z prezydenta po jego śmierci a co robiono z nim wczesniej. Oczywiscie że gdy osoba odchodzi to zaczyna sie ja wspomienac, ale może należy to robić obiektywnie. Bo wychwalanie muzyków po ich smierci jest smieszne a robi sie to niestety prawie zawsze

Krolik413

Czyli osądzasz Kurta o komercję? Co naprawdę Kurt sobie myślał, nie wie nikt, ale wnioskując z jego wypowiedzi - nie miał zamiaru być komercyjny. Płyta Nevermind przed wydaniem miała o wiele surowsze brzmienie i było to brzmienie Kurta. Wytwórnia jednak powiedziała mu, że coś takiego się nie sprzeda - początkowo Kurt chciał zachować swoje brzmienie, ale Krist i Dave naciskali, a poza tym po kilku latach nędzy i grania po klubach nie dziwię mu się, że chciał wreszcie 'jakiś' sukces osiągnąć. Nie spodobało mu się, a dowodem tego jest płyta In Utero - dalej komercyjne brzmienie? Już nie i każdy przyzna, że In Utero jest o wiele bardziej niż Nevermind podobne do Bleach czy Hormoaning. Piszesz, że Kurt popularność zawdzięcza swojej śmierci? Przecież to Nevermind było największą komerchą w jego karierze, a wydane zostało przed jego śmiercią, prawda? Pisanie więc, że sławę zawdzięcza tylko swojej śmierci jest dużą przesadą, okres największej świetności przeszedł jeszcze za życia. Wiadomo, że po jego śmierci otoczony został pewnym kultem i od teraz traktowany jest niemal jako męczennik, ale to jest raczej wina ludzi, a nie samego Kurta.
PS. Wg. mnie wcale nie był szpetny, no ale to już kwestia gustu :>

aintfunny

Jak juz napisałam głównie przeszkadza mi w nim to że krytykował wszystkich za komercyjnosć, sam bedąc komercyjnym muzykiem. Gdyby nie chciał wydawać "Nevermind" to by nie wydawał. Skoro mógł wydać "Bleach" (nawiasem mówiąc słuchałam tej płyty i nie byłam nawet w stanie przesłuchac jej całej za pierwszym razem, musiałam słuchac jej "na raty" bo na jeden raz nie da sie przetrwać tego wycia).
"Piszesz, że Kurt popularność zawdzięcza swojej śmierci? Przecież to Nevermind było największą komerchą w jego karierze, a wydane zostało przed jego śmiercią, prawda? Pisanie więc, że sławę zawdzięcza tylko swojej śmierci jest dużą przesadą, okres największej świetności przeszedł jeszcze za życia"
Jestem prawie pewna że wszystkie jego płyty łącznie z "Nevermind" zaczeły się dużo lepiej sprzedawać po jego śmierci niz przed. Ale tak jest zawsze, więc nie ma się co dziwić. Chodzi mi tez np. o to że nazywał Pearl jam komercyjnymi sprzedawczykami a był gorszy od nich. Nikomu nie znany zespół, pierwsza płyta "Ten" od razu sukces. Jednak oni w przeciwieństwie do Nirvany nie poszli za sławą i kolejne płyty wydawali "po cichu", bez żadnej promocji. Ale oczywiście to Kurt był najbardziej alternatywny i cudowny a wszyscy inni sie sprzedawali. Pomijajac juz fakt że Nirvana nie była genialnym zespołem (ale to już kwestia mojego gustu, podobnie jak sprawa "szpetnej mordy" pana Kurta...)

Krolik413

'Skoro mógł wydać "Bleach" (nawiasem mówiąc słuchałam tej płyty i nie byłam nawet w stanie przesłuchac jej całej za pierwszym razem, musiałam słuchac jej "na raty" bo na jeden raz nie da sie przetrwać tego wycia). ' - Jeżeli piszesz coś takiego, to znaczy, że może nie powinnaś oceniać w ogóle muzyki Nirvany, bo to nie jest Twój rodzaj muzyki? Wg. mnie i wielu innych ludzi wszystkie płyty Nirvany są ŚWIETNE, w tym Bleach. A nazywanie śpiewu Kurta wyciem to brak jakiegoś obiektywizmu, w takim razie czym jest dla Ciebie growl? Nie dziwię się w takim razie, że wolisz PJ - ich piosenki są o wiele lżejsze niż Nirvana i wg. mnie to Nirvana jest bardziej grunge'owym zespołem niż PJ. Może to po prostu Twoja subiektywna ocena? Nie dziwię się, że następne płyty wydawali po cichu, bo nie mieli szans na tak dużą promocję jak Nirvana. Sukces 'Ten' był niczym w porównaniu z Nevermind, może to nie sprawa komercji tylko tego, co jest lepsze? "Jestem prawie pewna że wszystkie jego płyty łącznie z "Nevermind" zaczeły się dużo lepiej sprzedawać po jego śmierci niz przed." - Jeżeli jesteś PRAWIE pewna, to może poczytaj trochę i dopiero wróć, hm? Gdybać to sobie każdy może ; ) A dowodem na to, że Kurt nie oczekiwał tak wielkiego sukcesu Nevermind jest liczba kopii, jaką początkowo wydał - 250.000. Dopiero po jakimś czasie zaczęły sprzedawać się milionami, bo płyta jest bardzo dobra i chyba tutaj nie zaprzeczysz? A tak w ogóle - PJ jako zero komerchy? A wiesz, że Vedder nie był z Seattle, tylko z przeciwnego krańca USA? Dlaczego przeniósł się do Seattle jako debiutujący wokalista? Bo był tam w tamtym czasie boom na grunge ot, co. Jak dla mnie, to trochę podpinanie się pod panującą modę ;>

aintfunny

Oczywiście, wiem że Eddie pochodził z San Diego, a nie z Seatlle, przeniósł się tam jednak nie jako poczatkujacy wokalista, ale dlatego, że Jeff ament i Stone Gossard po śmierci Andrew Wooda poszukiwali nowego wokalisty a Eddiego i jego wokal poznali przez wspólnego znajomego i "ściągneli" go do Seattle, więc przyjechał tam nie jako poczatkujacy wokalista, aby podpinać sie pod panujacą mode, ale już jako członek PJ. Nie uważam żeby brzmienie Jamu było lżejsze niz Nirvany, ale nawet jesli tak było, moimi ulubionymi zespołami grunge są Alice in chains i Mother love bone, a oni na pewno lżej od Nirvany nie grali. Piszesz "Nie dziwię się, że następne płyty wydawali po cichu, bo nie mieli szans na tak dużą promocję jak Nirvana. Sukces 'Ten' był niczym w porównaniu z Nevermind, może to nie sprawa komercji tylko tego, co jest lepsze?"
Powydaniu płyty "Ten" Los Angeles Times spytał 25 ludzi z branży muzycznej w USA, z kim podpisaliby natychmiast kontrakt, gdyby od jutra wszystkie zespoły były wolne. Pierwsza trójka była taka: U2, R.E.M. i Pearl Jam"- oto co znalazłam gdzieś w internecie o PJ. Natomiast ich kolejne płyty Vs. i Vitalogy (nawiasem mówiąc-swietne) Były wydawane bez zadnej promocji, reklam, czy wideoklipów choć Pearl Jam mógł ją sobie reklamować jak chciał. Ale nie chciał. Nie twierdze że PJ to zero komerchy. Tlko że Eddie nie ograniczał sie do gadania o innych że są komercyjni, ale do pilnowania żeby on taki nie był.
" A nazywanie śpiewu Kurta wyciem to brak jakiegoś obiektywizmu, w takim razie czym jest dla Ciebie growl? " Zabawne, bo właśnie kiedy odpisywałam n twojego posta to słuchałam sobie death metalu. Od małego wychowywałam sie na tej muzyce (pamietam piekne czasy zasypiania przy muzyce Calibana) więc nie piernicz mi tu głupot że wole delikatną muzyke.
Pza tym piszesz że Nevermind osiagneło większy sukces komercyjny niz Ten bo było lepsze. Sukces komercyjny zazwyczaj nie jest spowodowany tym czy muzyka jest dobra, tylko tym czy podoba sie masie(a masie zazwyczaj podoba sie chłam) Uważasz że gdyby płyta np. Jonas Brother sprzedawałaby sie lepiej niż "Ten" to byłaby lepsza?

Krolik413

Zależy, ile po wydaniu 'Ten' LA Times pytał tych ludzi. Jeżeli mniej niż miesiąc - nie dziwię się - nie było jeszcze wtedy Nevermind ;> Co do porównania z Jonas Brothers - nie zapominaj, że oprócz tłumu do oceniania są też krytycy muzyczni. A co krytycy sądzili o Nevermind i jakie ta płyta wygrywała nagrody, myślę, że dobrze wiesz, bo w temacie jesteś. Nevermind - 17 miejsce na liście 500 najlepszych albumów wszech czasów wg. Rolling Stone. Vitalogy miał na tej liście miejsce... 492? Nie, żebym uważał tutaj Rolling Stone za jakieś guru, ale wiadomo, że prestiż ma i ich oceny nie biorą się znikąd. No popatrz, ja teraz sobie słucham black metalu, a ściślej Darkthrone (świetny zespół). Dziwi mnie trochę, że jeżeli 'znosisz' growl, okrzyki/ew. jęczenie Kurta, które wcale nie sa takie częste i wręcz wzmacniają ekspresję, są dla Ciebie 'wyciem'. Muzyka Pearl Jam jest lżejsza niż Nirvany, a przynajmniej z Bleach i In Utero. Słuchając Nirvany i PJ widać przecież, że to PJ ma bardziej dopracowane melodie, a głos Veddera jest czystszy, za to Nirvana często trąci garażowym brzmieniem i wrzaskami Kurta. Teoretycznie lepiej wypada tutaj PJ, ale w końcu porównujemy, który zespół jest bardziej grunge'owy - tutaj wypada na korzyść Nirvany. Grunge to punkowy chaos i brud i taka właśnie jest Nirvana. Oczywiście Króliku, nie bierz tego do siebie, nie mam zamiaru się kłócić, wręcz cieszę się, że wreszcie ktoś krytycznie spojrzał na Nirvanę i Kurta ^^.

aintfunny

Zależy jakie płyty porównywać do siebie: "Ten" i "Bleach" korzyść wypada na strone Nirvany, porównując "Vitalogy" i "Nevermind" juz nie koniecznie. Ja nie traktuje tutaj magazynu Rolling Stone jako jakiegos znawcy, bo wiekszosć takich magazynów to chłam. Pisząc "wycie" chodziło mi o to że po prostu nie podoba mi sie jego głos. O ile głos Layna z AIC jest fajny z tym swoim "skrzeczeniem" o tyle Kurt ma głos jak dla mnie po prostu męczacy. Niestety to nie Eddie miał wpływ na swój głos, czy bedzie on delikatny, czysty czy jak tam zwał. Oczywiscie jego głos jest "przyjemniejszy dla ucha". Poza tym. Eddie wydaje się byc jakis "przyjemniejszy" z charakteru. Nie twierdze że był miły i słodki bo wystarczy poczytac kilka jego wypowiedzi żeby wiedzieć że tak nie było, ale jak dla mnie pobija on Kurta brakiem arogancji. Czasem mam wrażenie ze Kurt zajmował sie tylko siedzeniem i krytykowaniem innych uwazajac się za lepszego.(No ale pisałam to już wcześniej, jak zwykle sie powtarzam). Ja łażąc sobie wczoraj po internecie w poszukiwaniu jakogos zaspołu "Horror metalowego", w stylu Murderdollsów natknełam się na London After Midnight, niestety moich oczekiwań nie spełnił. Może czas sięgnać po Behemotha?

Krolik413

Posłuchaj My Dying Bride - death metal, ale momentami wręcz spokojny. Mój ulubiony zespół d-metalowy. Co do Eddiego - jego 'przyjemny dla ucha' głos nie pasuje zbytnio do grunge'u, choć niektóre kawałki PJ są dobre, nie przeczę. AIC - zespół świetny, ale to czy Layne ma głos 'lepiej' skrzeczący niż Kurt - to znowu kwestia gustu. A co do tego krytykowania, Kurt wcale nie siedział na dupie i krytykował wszystkich dookoła, poczytaj jakąś jego biografię, a dowiesz się, że przez całe życie miał dość własnych problemów, żeby jeszcze zajmować się innymi. Krytykował, to prawda, ale też nie wszystkich. Na przykład zgodzę się z jego krytyką Axla Rose'a, bo mimo, że Gunsów uwielbiam, Axl jest idiotą i nic tego nie zmieni. Kurt głupim człowiekiem nie był, to jest pewne. A, jeszcze wracając do głosu Veddera - w piosenkach typu Even Flow, czy Alive, jego głos mnie po prostu nudzi. Refren ok, ale zwrotki to jest nuda. Już wolę 'wycie Kurta' niż jakąś momentami imitację melorecytacji :> No ale, to jest, wiadomo, kwestia gustu.

aintfunny

Even Flow? Chyba pierwsza piosenka PJ po której polubiłam ten zespół. Mnie tam sie podoba, jest taka "energetyczna". ale szybko może się "przejeść". Natomiast co do Alive sie nie zgodze, jest świetna zwłaszcza w wydaniu koncertowym na Pinkpop. Chyba ta piosenka z Pinkpopu do której najcześciej wracam ogladając ten koncert. Nie wiem, mnie "przyjemny" głos Eddiego nie psuje "grugowego" klimatu PJ. Nie trzeba od razu skrzeczeć żeby grać grunge (przykładem może byc nie tylko Vedder, ale choćby Chris Cornell, choć nie jest on może "czystym grungem"). Oczywiście, nasze opinie moga się różnić również z różnego spojrzenia na to czym tak na prawde jest zespół grunge. Natomiast porównanie AiC-Nirvana uważam za wypadajace zdecydowanie na korzyść tego pierwszego, zważając na fakt że ich muzyka jest duzo trudniejsza niż muzyka Nirvany, a także co tu duzo mówić, lepsza(no ale to już kwestia gustu). nie wiem, może moje uprzedzenie do Nirvany jako zespołu komercyjnego i nie do konca dobrego wynika z pewnej sytuacji, która wydarzyła się juz dość dawno. Mianowicie moje dwie dobre koleżanki swego czasu dużo słuchały Nirvany i bardzo lubiły ten zespół. Kiedys podeszła do nich jedna dziewczyna, nasza stara znajoma (żeby nie było dziewczyna chodzi w rózowych bluzkach z dekoltem do pępka i dzinsowych miniówkach) z tekstem(cytuje dosłownie): "Ej, wy słuchacie Nirvany no nie? Bo to jest taaaki fajny zespół i ten, no wokalista jest taki ładny, ten Korn, jaka szkoda że sie zaćpał...". Od tego czasu nie moge sie jakos przemóc do słuchania ego zespołu.

Krolik413

Haha, może to po prostu fobia i dlatego też uważasz Kurta za brzydala ^^. Wiesz, to już nie jest wina Kurta, tylko jego 'fanek', przed tym go nie obronisz. Jednak wiem, że Kurt nie chciałby, żeby takie 'słitaśne' osóbki słuchały jego muzyki, bo on czymś takim gardził. Co do porównania AiC-Nirvana - wg. mnie ciężko porównać te 2 zespoły, ich styl się różni, a i słusznie mówi się, że AiC podchodzą pod metal, a nie grunge. ( Chyba, że to oni tak twierdzili - nie wiem, znawcą AiC nie jestem ^^ ). A co do koncertu pinkpop - zgodzę się, jest genialny, ale sama piosenka Alive do pierwszego refrenu jest wg. mnie nudna. No ale nie zabraniam Ci tego lubić i cieszę się, że się nie pokłóciliśmy :) Długo słuchasz grunge'u? Ja mam straszny sentyment do Nirvany, bo dzięki niej poznałem grunge i może dlatego też tak jej bronię.

aintfunny

Tak, Layne cały czas twierdził że ich muzyka to heavy metal;) Jak długo słucham grunge? Może z rok:/ ja zaczełam od Alisów wiec dlatego mam do nich taki sentyment. Wczesniej obracałam sie w klimatach heavy metal, później wpadłam w Beatlemanie, a teraz (jak to okreslił mój genialny brat) zostałąm gandżerką. Pamietam jeszcze jak chodziłam cała na czarno, mówiac "Metal to jedyny gatunek muzyki jaki zasługuje na to abym go słuchała! Mhhrok forever", ale grunge jest jednak taka muzyka, że jak juz raz wsiąkniesz to później ciezko przezucić sie na coś innego. Mam jeszcze sentyment do metalu, ale raczej gotyckiego, delikatniejszego (Type 0 Negative, czy The Vision Bleak). Dziś już chyba nie mogłabym wytrzymać pół godziny z Canibal Corpse, a jeszcze 2-3 lata temu mogłam tego słuchać do snu;) Właśnie zabieram sie do słuchania My Dying Bride, który mi poleciłeś. Swoją droga pierwsza piosenka wspomnienych juz przeze mnie Murderdollsów jaką słuchałam ma tytuł "Die my bride" wiec nastawiam się na cos fajnego, może to jakiś omen... Jednak te teksty o wypruwaniu cudzych jelit i rozciaganiu ich na stole są przyjemne dla ucha, chyba dlatego darze mordercze laleczki taką sympatią.

Krolik413

Murderdolls - kiedyś byłem ich fanem, ale mi przeszło ^^ Tak samo ja, kiedyś uważałem trójcę metalu za największe dobro, Slipknot=Zeus, po kilka pieszczoch na rękach i glany w lecie. Ale przeszło mi na szczęście, bo coś takiego zalatuje pozerstwem ^^ Ostatnio nawet spodobało mi się reggae, ale moi mroczni znajomi zarzucają mi zeszmacenie się. Grunge ma coś w sobie, czego nie ma w żadnym innym gatunku muzyki. Może to jest po prostu to oklepane już słowo 'alternatywa', którym Kurt tak się szczycił ^^ Jeszcze przed reggae zakochałem się w shoegaze, słyszałaś o tym? Przykładowy zespół - My Bloody Valentine. To jest dopiero alternatywa ^^

aintfunny

O, nie! wybacz ale regge kojarzy mi sie tylk i wyłącznie z lanserstwem i idiotyczną muzyka w stylu "Ojoj, ale jestem dzisiaj najarany, świat jest taki piekny, kochajmy sie wszyscy, possitive message" itd. Nawet nie mam nic do samej muzyki, ale jak widze w moim miescie (które jest małe i wypełnine po brzegi skejtami, plastikami i drechami) plakaty typu "Possitive massage" to mam ochote sie na nie zerzygać. Zwłaszcza jak znowu dopadnie mnie "jesienna deprecha". Ja ogólnie z charakteru jestem osobą dość agresywną i ponoć jestem wredna wiec wszystkie rzeczy pozytywne mnie wkurzają. Ja przeszłam przez okres regge, hip-hop (swego czasu Peja był moim bogiem miałam na mp3 z 20 jego piosenek i wszystkie znałam na pamięć, niektóre chyba nawet pamietam do dziś) jakieś 2 lata temu, zwłaszcza że zazwyczaj słuchałam tego czego mój starszy brat (tak poznałam hip-hop i metal, rock i grunge juz od znajomych). Ja fanką Murderdollsów nigdy nie byłam, ale zawsze byłam fanką filmów gore, horrorów itp. wię jakoś przyjemni mi sie wydawali;) Natomiast uważałam sie za fanke Calibana (znałam ich jakieś 5 piosenek, ale i tak byłam ich najwiekszą fanką). Ale z tym pozerstwem, to masz racje, wogole jak dla mnie zamykanie sie w jednej subkulturze jest głupie. Ja jednego dnia ubieram sie w stare brudne trampki, sprane spodnie i wielką koszule, przynajmniej dwa razy za dużą (no, ale przy moim wzroscie 1,52cm jestem na to skazana), aby nastepnego dnia ubrac sie w długą czarną spódnice, "mroczną" bluzke i glany i wysłuchiwać na ulicy okrzyki typu "szatan, metalica, ave, satanistka" itp. no ale nic na to nie poradze, małe zaściankowe miasto to co sie dziwić. O shoegaze nie słyszałam (tzn. słyszałam, ale nie wiedziałam że tak to sie nazywa), natomiast słyszałam o tym zespole. Swoją drogą, całkiem niezły jest My Dying Bride, choć akurat mam nastrój na troche szybszą muzyke, więc się ten zespół nie całkiem w mój nastrój wpasował.