Gwizdała to potwierdza.
-Studia aktorskie w Paryżu zaczęłam siedem lat temu. Rok później rozpoczęła się moja współpraca z Johnem Strasbergiem - wylicza celebrytka. - Wszystko, co robiłam, co jest związane z aktorstwem, robiłam poza Polską, więc trudno, żeby ktoś o tym tutaj mówił - dodała Gwizdała.
„Gwiazdorskiego” wizerunku Kate Rozz, kreowanego z niezrozumiałych powodów również przez TVN, dopełnia jej wizyta na Lazurowym Wybrzeżu, gdzie była Adamczyka promowała film „Shanghai Belle”.
Jednak media zdają się zapominać, że pokaz w Cannes wcale nie jest wyznacznikiem wysokiej jakości produkcji. Przykładem tego są kolejne canneńskie premiery obrazów Mariusza Pujszo…
– Gram tam baletnicę, która przyjeżdża do Paryża i zostaje okradziona [..].. Nie ma dokąd pójść, na ulicy spotyka mężczyznę, który oferuje pomoc. Ona ją przyjmuje, wprowadza się do niego, staje się totalnie od niego zależna. Szybko okazuje się, że on jest absurdalnie zazdrosny o wszystko, nawet o jej trenera geja, z którym się przyjaźni. Zaczynają się kłótnie, kończy się na tym, że on ją bije. Dochodzi do tego, że pewnego dnia bije tak mocno, że ona wreszcie decyduje się odejść. Skatowana wybiega na ulicę i tam pomaga jej obca dziewczyna, która odwozi ją do szpitala... - zdradziła Gwizdała.
Aktorka zaznaczyła również, że długo przygotowywała się do występu i „bardzo przeżywała tę rolę”
zwiastun niezwykle obiecujący ;p myślałam, że większego drewna od Mroczków nigdy nie zobaczę, ale myliłam się :D
co za czasy, że prostytucję nazywa się sztuką
Rozz rozpowiada, że dostała rolę w filmie „Shanghai Belle” ze względu na swój talent, pojawiają się wątpliwości. Rozz zapomniała o drobnym szczególe, że na liście współproducentów filmu widnieje nazwisko jej byłego męża. Czyżby Rozan łożąc pieniądze na film, postawił warunek, że w filmie musi pojawić się jego była żona?