Fakt był utalentowany,ale przeczytajcie sobie "Ojca chrzestnego "Mario Puzo.Postać Johnnego Fontaine była na nim wzorowana.Wszystko zawdzięcza mafii.
zanim zaczniesz wypisywać takie głupoty, poczytaj najpierw trochę o Sinatrze- polecam zwłaszacza jego biografię "Do utraty tchu" Michaela Freedlanda- Sinatrze całe życie zarzucano współpracę z mafią, ale nigdy jej nie udowodniono, a już pisanie, że "wszystko zawdzięcza mafii" to idiotyzm- swój świetny głos zawdzięcza mafii? Miłość setek fanów też? To, że postać Fontaine była rzekomo (!) wzorowana na jego postaci jeszcze o niczym nie świadczy...
Wybacz argumentujesz jak kobieta...Przeczytaj mój post.Wokal jest ok,ale takich jest wielu.Dlaczego akurat jemu się udało?Że mu nie udowodniono kontaktów z mafią?Dla faceta z jego pozycją trudno coś mu udowodnić(zleceniodawców Rywina też nie złapano...choć nie ma wątpliwości,że byli).Ale ja tam czytałem ,że kontakty z mafią miał na pewno-pytanie tylko jak duże!
"Wszystko zawdzięcza mafii" oczywiście w kwestii protekcji i wpływów,a nie temu ,że się w ogóle urodził czy posiadł zdolnościwokalne,więc nie uprawiaj tu demgogii a"la Lepper bo dobrze wiesz,że nie to miałem na myśli,a jesli jednak tak myslisz to chyba z głową coś nie tak.
PS.Biografię czytałem i jeśli nie wiesz to ten dziennikarz był bardzo przychylny Sinatrze,jak zresztą każdy biograf,więc się tak nie podniecaj.
"takich jest wielu"??? Przecież to najseksowniejszy i najsłodszy głos w historii muzyki. Forget about it.
z Twojej wypowiedzi wynika teraz, że każdy artysta, który odniósł sukces, miał za plecami człowieka przynajmniej pokroju don Vito Corleone ...bo w innym wypadku sukces jest nieosiągalny
protekcja, wpływy...- ważna rzecz, ale gdyby była najważniejsza, lista aktorów czy piosenkarzy, którzy w tamtych czasach zrobili karierę, wyglądałaby zgoła inaczej
na przyszłośc: wypowiadaj się bardziej komunikatywnym stylem, chyba, że chcesz, żeby ludzie dalej jeździli po Tobie za głupoty, które wypisujesz, a których, jak twierdzisz, wcale nie miałeś na myśli
chciałam też zauważyc, że nie każdy biograf jest przychylny postaci, którą opisuje, a Freedland to naprawdę obiektywny i rzetelny dziennikarz
poza tym- jeżeli myślisz, że tekstem "argumentujesz jak kobieta", mnie obrazisz, to się mylisz-szowinizm przestaje byc w modzie...
Sorry ale mam w nosie to co jest w modzie.Przekora jest o wiele bardziej interesująca.
Głupot nie piszę, poczytaj trochę a nie się mądrzysz.
Z mojej wypowiedzi nie wynika wcale,że bez projekcji nie osiąga się sukcesów-chodzi o ten jeden konkretny przypadek.Znowu stosujesz ten sam błąd tzn manipulujesz wypowiedziami.Gdzie napisałem,że "każdy artysta,który odniósł sukces,miał za plecami...".Nie pisz na przyszłość takich bzdur i nie wmawiaj bo się kompromitujesz.
Swoją drogą długo Ci zajęło napisanie tych wypocin.Układałaś je w głowie przez te kilka miesięcy??
Jeszcze dopisek-mój styl jest bardzo komunikatywny i rzeczowy.Pszę to co mam na myśli i jeszcze nie cofałem nigdy swego zdania.I nie twierdzę,że czegoś tam nie miałem na myśli.Gdzie to napisałem?Że wszytko zawdzięcza mafii?To Cię zmyliło?Wiesz na tej stronie moich wypowiedzi jest dość mało i generalnie ludzie rozumieją co mam na myśli(i rzadko polemizują,a jeśli już to nie w taki głupi sposób).
Na przyszłość:nie wmawiaj i nie interpretuj wypowiedzi innych tylko polemizuj odnośnie tego co jest napisane.Tylko,że to jest trudniejsze.
Pozdrawiam
Myślę, że przydałoby Ci się nieco pokory. "Ja to, ja tamto...". I jeszcze ludzie rzadko z Tobą polemizują, boś Ty taki nieomylny przecież...
Trochę to żenujące...
Nie, no co Ty.Wiesz mi ja naprawdę lubię Sinatrę.Po prostu nie lubię kultu ludzi szołbizu.Frank to, Frank tamto.Ochy i achy.A świat nie jest czarno-biały.Dlatego zamieściłem ten post-trochę, przyznam prowokacyjny.I co ?Od razu wszyscy na mnie z nożami.Zero pomyślunku" KUrde może facet ma racje?".Skąd!Od razu zakładają,że piszę głupoty!Ot co!
Ale żeby była jasność,wierzę w to ,co napisałem.Mademoiselle z góry trochę mnie zirytowała, przyznam.Jej styl mnie denerwuje.Pisz,że sugeruję to ,czy tamto podczas gdy nie rozumie tego co napisałem.
W każdym razie Ty się nie gniewaj,jeśli Cie uraziłem wcześniej.Przyjmuję z pokorą Twe uwagi.
Pozdro
Ja każde zdanie szanuję, bez względu na to, czy się zgadza z moim czy bardzo od niego odbiega. Nie mam o co się gniewać.
Spoko.I dlatego wbrew pozorom wolę dyskutować z kobietami.Nawet jak coś nie pasuje to nie wyzywacie ludzi od najgorszych(no chyba,że małolaty).Nawiasem mówiąc,wiekszość z ludzi piszących o Franku to kobiety.Trochę to zastanawiające-czyżby nie tylko jego głos się liczył?Ta bezkrytyczność mnie powala.
Ale fakt,czasem można odnieść wrażenie,że jestem zbyt napuszony.Jako zodiakalny Lew mam to pewnie zapisane w genach.
Pozdro raz jeszcze.
tez sie nie zgodze, ze takich jest wielu. mniejsza z barwa, ale sposob w jaki spiewa, jakby byl swiadomy kazdego slowa, mimo ze sam tekstow raczej nie pisal, sprawia, ze to, co on ma, to jest niesamowity dar i to czyni go kims wyjatkowym.
Och, post sprzed 3 lat... ale co tam. Jak ja lubię tych wszystkich pseudointelektualistów :) Głos jakich wiele? Akurat kto jak kto, ale Frank Sinatra miał niepowtarzalną barwę głosu i żaden, absolutnie żaden ze znanych mi artystów nie zaśpiewałby jego piosenek tak, jak zaśpiewał je on. Jest to jeden z najbardziej charakterystycznych głosów, który rozpoznam ZAWSZE, tak samo, jak zawsze rozpoznam głos Freddiego Mercurego czy Edith Piaf. I chociaż, że każdy z nich był że tak powiem z innej beczki, to każdy z tych głosów wrył się w pamięć każdego, kto choć raz się głębiej wsłuchał w ich twórczość. Jeśli chodzi o powiązania z mafią, należy pamiętać, że wielu sławnym ludziom przypisywało się różne historie, legendy, z których słyną do dzisiaj. Bruce Lee rzekomo został zabity przez mnichów, McCartney zginął i zastąpił go sobowtór a Elvis żyje. Zresztą nawet, gdybyś miał rację, czy zmieni to talent, jakim dysponował Sinatra?
Aha, kobiety zwykle mają lepiej rozwiniętą komunikację niż mężczyźni, tak więc rozumiem, ze to pierwsze zdanie było wyrazem podziwu nad trafnością argumentacji poprzedniczki :)
Nie ma również żadnych dowodów, że Johnny Fontane to napewno Frank Sinatra. Do tego piszesz tak, jakby Puzo wiedział o tym wszystko i napisał dokładnie tak, jak było. To tylko fikcja literacka, tak jak Moe Greene, który założył Las Vegas...
popieram, popieram...
autor tematu chyba stara się nam uświadomić, że "Ojciec chrzestny" to powieść historyczna...;)
Taa, jasne. Jeden z najlepszych męskich wokalów w historii też zawdzięcza mafii... ;)
Zastanów się najpierw, zanim takie głupoty zaczniesz wypisywać.
Taa tyle,że to chyba jest prawda,bo Sinatra starał sie nie doprowadzić do ekranizacji "Ojca chrzestnego".Zejdzcie na ziemię!Mafia swoim zwsze pomagała!
Człowieku, a co to ma teraz za znaczenie? Zresztą, gdzie Ty masz te dowody, co? Podaj może jakieś źródło? Masz dostęp do jakichś amerykańskich archiw sądowych, czy jak?
Dla mnie liczy się tylko to, że miał boski głos, świetne piosenki i nieźle grał w filmach. Reszta to mi po prostu zwisa. Nie jestem wielbicielką Franka jako osoby, ale głównie jego głosu i dokonań muzycznych.
A swoją drogą płaczący Johnny Fontaine jakoś nie za bardzo pasuje mi do Franka. To nie taki typ gościa był.
Czytałem o tym wielokrotnie.Ostatnio jest coś na ten temat w dodatku do "Gazety Wyborczej".To dzięki niemu i mafii usunięto z filmu słowo"mafia".
Jeśli Cie to nie interesuje jakim był człowiekiem to tego też nie rozumiem.Mnie np. nie interesuje wyznanie artystów,czy pochodzenie,ale jeśli któryś jest zamieszany w ciemne sprawki to jednak o czymś świadczy.
Johnny Fontaine to postać wzorowana na Sinatrze i tu akurat większość ludzi( i krytyków powieści) wątpliwości nie ma."To nie taki typ gościa był"-a skąd to możesz wiedzieć u licha??
No a skąd ty możesz to wiedzieć, "u licha"?
Frank płaczką nie był. Jak Woody Allen zostawił Mię Farrow dla ich adoptowanej córki, zaproponował, że połamie mu nogi. Własnoręcznie, a nie za pomocą mafiozów.
Interesuje mnie życie artystów, i to bardzo i czytam różne książki na ich temat, ale liczy się też umiejętność odróżniania faktów od mitów. Charles Higham napisał o Errolu Flynnie, że sympatyzował z nazistami, co bezsprzecznie obalono. Jane Ellen Wayne jest autorką kilkunastu plotkarskich "biografii" skupiających się na oczernianiu ludzi, którzy już bronić się nie mogą, bo nie żyją. Wszystko to kompletne szmaty. Więc ponawiam prośbę o konkretne źródła.
Idz do czytelni i sobie poszukaj.Choćby ten dodatek telewizyjny-znajdziesz go na pewno.Zresztą to jest powszechnie znany motyw,Sinatra starał się przy pomocy włoskiego lobby stopredować film a osiągnął to co napisałem.Nie wiem czego ode mnie oczekujesz.To jest powszechnie znane-chyba tylko Wy niepoprawni fani Sinatry nie przyjmujecie prawdy do wiadomości.
Wybacz ale z Woddym Allenem to nijaki przykład,a to że chciał mu nogi połamać to akurat zwyczaje tego środowiska o którym piszę.A Johnny był płaczką?Że raz się na początku powiesci popłakał?I wybacz,ale kolesia nie znasz,więc nie pisz jaki był!Toż to absurd!Mario Puzo zresztą też Franka tak nie znał,więc nie powiedziane,że każde zachowanie Johnnego to automatycznie zachowanie Franka.
Amen
Po pierwsze, ja nie jestem niepoprawną fanką Sinatry, bo nawet nie jestem jego fanką. A Ty go znasz rozumiem? Znów nie podajesz źródeł. "Rzecz powszechnie znana"-a cóż to znaczy? "Pokaż mi to palcem, bo chcę uwierzyć, że śnię"! Jak nie potrafisz podać konkretnego źródła, to nie wciskaj tu ludziom, że to co mówisz to prawda w 100%. Sinatra bojkotował ten film, bo jego realizacji towarzyszyło takie właśnie gadanie, że Puzo wzorował tę postać na nim. Ty rozumiem byś był zadowolony, gdyby tak o Tobie mówiono?
Wydaje mi się,że ta dyskusia staje się jałowa.Wiesz ja studiuje prawo i potrafię ocenić co jest żródłem a co nim nie jest.Czytałem o tym w "Filmie, w "Kinie" też.Ostatnio było o tym w dodatku do "Gazety wyborczej".Jeśli to dla Ciebie nie jest żródło to sorry ale nie ma co dłużej ciągnąć tego wątku,bo nie pisali tego jako przypuszczenie tylko jako fakt.A fakt jest taki,że Sinatra z włoskim lobby doprowadzili do eliminacji słów "Cosa Nostra" i "mafia" z filmu.Myślisz,że dlaczego??Ot tak,dla picu??Coś było na rzeczy.I dopiero wtedy ludzie zaczeli myśleć,że Johnny to Sinatra.Właśnie po tym incydenie.Wobec tego nasz Frank sam jest sobie winien.Gdyby go ten film tak nie obchodził to by może nikt nie skojarzył,że ta postać jest wzorowana na nim.
Żródła typu wyrok sądu nie ma,bo Sinatra przecież nikogo nie zabił,czy nie okradł!Naturalnie nie na tym polegała ta współpraca!Mafia mu pomagała tak ,jak się pomaga przyjaciołom.To tak, jak gdybyś pracowała np. u ojca w firmie.To nie przestępstwo!!!Więc wybacz ale nie wiem o co Ci chodzi z tymi żródłami.Los mafiosów był mu bliski i o to mi chodzi.Miał z nimi kontakt i możesz zaprzeczać ile chcesz.Jeśli do tej pory nie rozumiesz co miałem na mysli to dajmy juz sobie spokój.
Rozumiem, że fakt studiowania prawa w Twojej opinii czyni Cię bardziej kompetentym w ocenianiu wiarygodności źródeł. Gratuluję skromności.
A przy okazji, to są źródła, które 100% pewności nie dają. I tego akurat mi nie wmówisz.
Frank Sinatra zabawiał gości na statku, który deportował Lucky'ego Luciano do Włoch w 1946. Nigdy wcześniej nie słyszałem jego piosenek, ani za bardzo nie interesowała mnie jego postać, ale dużo o nim słyszałem. Jeżeli chodzi o źródło - książka "Mafia na wojnie: współpraca wielkich gangsterów z aliantami".
Dziś zobaczyłem jeszcze raz jak było i trochę się pomyliłem. Lucky Luciano wraz z Meyerem Lansky'm zorganizowali spotkanie czołowych amerykańskich mafiosów w hotelu Nacional. Na spotkanie przyleciał Frank Sinatra, który zabawiał gości.
wlasnie byl taki. niby twardy, ale zamykal sie czasami w pokoju i lapal dola. wlasnie placz jest b. w jego stylu. jak ktos ciagle pil, to nic dziwnego, ze mial odjazdy. byl tez melancholikiem, do czego sam sie otwarcie kiedys przyznal. jakby ktos z milionera blyskawicznie stal sie bankrutem, to wierz mi, kazdy by plakal. bo to jest szok. sama napisalas, ze sie nie interesowalas jego osoba, wiec tu przyznaje Ci racje:)
Ja NIGDY nie piszę głupot.Poszukaj sobie moich wypowiedzi na tym arcymądrym filmwebie .Facet może i dobrze spiewał ale takich jest na świecie cała kupa i bez protekcji raczej cięzko by mu było.Miał kontakty z włoską mafią i to jest akurat udowodnione tyle,że przemilczane w biografich i innych tego typu publikacjach.
Mi tez pare razy obilo sie o uszy to, ze Sinatra byl powiazany z mafia. Kto wie? Moze faktycznie tak bylo, a w "Filmie" jak dobrze pamietam byla wzmianka, ze postac Johnnego Fontaine byla wzorowana na nim. Ale mysle, ze bez protekcji mafii tez udaloby mu sie zrobic kariere.
Zgadzam się z Tobą. Ja także wielokrotnie o tym słyszłam. Być może to prawda, a może i nie. Tylko nie ma na to niezbitych dowodów, są za to spekulacje, którym niektórzy przypisują rangę dowodów. Też myślę, że zrobiłby karierę bez protekcji mafii. Niekoniecznie aktorską, ale na pewno muzyczną.
bardzo lubię jego piosenki, ale też wiele razy słyszałem, że miał poparcie mafii. I by mnie to w ogóle nie zdziwiło. sam fakt, że był współwłaścicielem jednego z kasyn w Vegas już brzmi podejrzanie...
miał kontakty z mafią, przecież to Włoch , który dorastał w latach 30 w NY. Poza tym widywano go z Samem Giancaną.
Miał kontakty, nie miał... Kogo to obchodzi? Mi wystarczy tyle, że świetnie śpiewał. A drogę mógł mu utorować sam mesjasz a mi nic do tego.,,
ale mi to zupełnie nie przeszkadza przecież, sam uważam go za wspaniałego piosenkarza a, że miał kontakty z mafią to fakt niezaprzeczalny, jednak jest mi to obojętne.
Jeju... Miał kumpla który był w mafii i przypadkiem zbudował Las Vegas(^-^). Jego fanom chodzi o jego głos. Dla matołów gadających o nim bzdury uprzednio nie słuchając jego muzyki. Przesyłam kondolencje przedwczesnej śmierci.
Jeju...A Ty dziecko naucz się kultury i nie przezywaj starszych,bo i tak nie masz pojęcia o czym mówisz.
Dla Twojej wiadomości dziecko,znam wszystkie jego kawałki i powiem Ci,że mnie nie powalają.Ciebie jako młodą wzdychającą do Niego laskę te kawałki podniecają,ja uważam ,że są średnie.
Do książek fanko Green Day(skąsinąd o wiele lepsza muzyka od tego wymoczka).
NIe pozdrawiam
A dlaczego od razu ją obrażasz? To, że komuś podoba się muzyka Sinatry to nie oznacza z góry, że do niego wzdycha... Zresztą, nawet jeśli mafia mu pomogła rozpocząć, to żadna siła, prócz talentu, nie byłaby w stanie mu zapewnić legendy, jaka wokół niego istnieje ZE WZGLĘDU NA JEGO GŁOS, a NIE koneksje. Tyle z mojej strony i nie oczekuje od ciebie pozdrowień. ;)
Bo Ona obraża pierwsza,proste,niby czemu mam być grzeczneiejszy?Bo jest kobietą?
PS.A ja Cię pozdrawiam
Nie moja droga,czy mój drogi.Kobiety od czasu ,gdy nadeszło równouprawnienie,mają takie same prawa i takie same obowiązki.Nie widzę żadnego powodu,dla którego miałbym się zamknąć.Bycie dzentelmenem obowiązuje tylko do czasu,gdy Ciebie nie obrażają.POtem sobie daruj
Wiesz,chodzi po prostu o to ,że gdy dzieje im się krzywda to domagają się takich samych praw,ale gdy tylko coś nie tak to zaraz"sorry,przecież jestem kobietą".Na Zachodzie jest już tak ,że nikt na to nie patrzy,w Stanach był już nawet proces o molestowanie seksualne mężczyzny:)tylko u Nas cały czas pokutuje mit rycerza.Cóż zaścianek Europy i świata
nie obraziła cię bezpośrednio i nie wyzwała cię od najgorszych, zresztą, to nie ma akurat znaczenia; tutaj rozchodzi się o kwestie światopoglądowe i to z jaką łatwością przychodzi ci obrażanie kobiety. równouprawnienie, jasna sprawa, nikt ci niczego nie zabroni; rzecz w tym czy ty jesteś jeszcze dżentelmenem i czy sam wiesz co jest lepsze.
najwidoczniej nie.
ten mit rycerza to dobra rzecz była.
Dobra nie chcę się z Tobą kłócić.Uwierz,że z kobietami radzę sobie doskonale,po prostu nie pozwalam sobie włazić na głowę.Ale ok,ja to Twoje podejście wbrew pozorom szanuję.Wierzysz w to,ok.Sek w tym ,czy kobiety to doceniają.Część pewnie tak,ale uwierz nie wszystkie.
Pozdrawiam
ależ ja cię świetnie rozumiem; however, nie odnoszę się już do tego konkretnego tu przykładu, a samego stosunku do kobiety - sam się przekonaj jak zabrzmiało "czemu mam być grzeczniejszy? bo jest kobietą?" i wtedy zrozum moją reakcję.
tak, wiem też, że zarówno jak nie każdy facet jest teraz rycerzem, tak nie każda kobieta cnotliwą białogłową. dlatego w porządku, koniec rozmowy.
pozdrawiam.
Zresztą jeśli "przesyłanie kondolencji przedwczesnej śmierci jest normalne wg.Ciebie to ja już nie mam powodów dalej dyskutować.To dnosiło się do mnie,bo do kogo?
Zresztą,gdzie Ją obraziłem?Nie bawiłem się w żadne personalne utarczki,bez przesady.Co ja takiego napisałem?Do książek?Dziecko?Pierwsze Jej wyjdzie na zdrowie,a drugie sądząc po poziome wypowiedzi jest prawdą.
Ale ok.Pokój chłopie.
Mit rycerza dobry?Tu się nie zgodzę.Pwiedz to Wokulskeimu z "Lalki",Mickiewiczowi i całej plejadze romantyków.To zadawało egzamin w średniowieczu.Ale każdy ma swoją mentalność.Proponuję Ci chłopie nie byc takim naiwniakiem.
kolega moze zbyt dosadnie sie wyrazil, ale nie wiem skad to powszechne oburzenie. taka jest prawda. generalnie. jest wiele utalentowanych osob, ktore nie zrobia kariery, bo tutaj kluczem do sukcesu sa strumienie pieniedzy i znajomosci. w przypadku sinatry nie powinno to dziwic, bo niby skad to zalamanie kariery na poczatku lat 50tych, gdy z mlionera stal sie bankrutem, a niebawem odzyskal dawna chwale. chlopcy z ferajny bardzo mu pomogli, las vegas jest przykladem ich doskonalej wspolpracy. nie widze tez w tym nic wyjatkowego, w tamtych czasach, zarowno jak i obecnie showbiznes rzadzi sie takimi prawami. talent to nie wszystko. sama bylam zdziwiona, ze sinatra poczatkowo i jego glos jeszcze przez male g byl powszechnie niedoceniany. ale tak bylo i juz. gdyby nie chlopcy, moze nigdy bysmy o nim nie uslyszeli. umowmy sie, ze lokale i branza muzyczno-filmowa byla kontrolowana przez mafiosow. to nic nowego. obecnie, przypuszczam, jest podobnie. pisze sie o tym w ksiazkach i gazetach.