Zapisy z sekcji zwłok zostaną ujawnione w 2027 roku, czyli 50 lat po śmierci Elvisa. Wtedy dowiemy się tak naprawdę na co zmarł...
Przecież ogólna przyczyna jest znana. Elvis prowadził się fatalnie od lat i poza wykańczającym, nieustannymi trasami koncertowymi, które przeplatane były planem filmowym, co doprowadziło go do skrajnego wyczerpania - Król był ćpunem.
Miał potężny problem z nadużywaniem leków i narkotyków. Był lekomanem i ćpunem, co wyniszczyło wątrobę i doprowadziło do nadciśnienia, a w konsekwencji do zawału serca.
Król zmarł siedząc zgięty w pół, na własnej toalecie, w wieku 42 lat, gdzie poszedł czytać gazetę. Znalazła go tam jego ówczesna kochanka.
Elvis cierpiał także na różnego rodzaju paranoje i lęki.
Mówiąc najoględniej Elvisa wykończył szołbiznes, a przede wszystkim On sam.