Jest kolejną aktorką nie potrafiącą starzeć się z godnością.
Ostatnio oglądałam The Roast of Roseanne i siedziała tam kobieta w zielonej sukience ewidentnie skrzywdzona przez medycynę estetyczną. Prowadząca przedstawiła ją jako Ellen Barkin to prawie spadłam z krzesła , nie mogłam uwierzyć że to ona.
Ja wczoraj oglądałam z nią Switch, natomiast dziś Serce nie sługa. W pierwszym filmie wypadła fenomenalnie, ideał kobiety po prostu. Dziś w Serce nie sługa nie poznałam jej, różnica między filmami to jakieś 10 lat a tak kolosalna różnica. Rysy twarzy zupełnie zmienione. Niestety niektórzy nie znają umiaru :/
Oglądam Another Happy Day i nie mogę na nią patrzeć. Wygląda okropnie. Ponaciągana jak namiot, usta jak ponton... Mój estetyzm wyje z rozpaczy na jej widok. Jak aktorka, osoba, która w swojej pracy posługuje się mimiką i ekspresją emocji mogła zrobić sobie coś takiego, a pt nr jak kogoś takiego mogli zatrudnić do pracy? Przecież nawet najgenialniejszy film nie obroni się z kim takim w roli głównej!
Niestety wraz ze zmechaceniem se geby trafila na ławke rezerwowych dolączając do Meg Rayan . I po karierze . A szkoda bo ma wielki talent niestety z proznoscią przegrala przez nokaut i teraz to sie msci . Bye bye .
Po przeczytaniu tego artykułu straciłam do niej sympatię: https://www.huffingtonpost.com/robin-bobbe/i-love-ellen-barkin-but_b_1657671.htm l A jak zobaczyłam aktualne zdjęcia, to tym bardziej zabawne mi się wydało to, co Pani Barkin uznaje za stosowne dla pań po 50 ;)