Ktoś mi wytłumaczy jak to możliwe że ten gość nie ma na swoim koncie Oscara?
No właśnie. 3 najlepsze role, za które powinien mieć 3 Oscary, ale co ja tam się znam, jak Akademia woli nagrodzić np. Cubę Gooding Jr. Czemu ma to służyć? Że dobry Murzyn w Jerrym Maguire. Owszem, zagrał on świetnie, ale taki debiut Nortona jak w Lęku pierwotnym to chyba jeden z lepszych w historii kina... Kolejny po DiCarpio i Deepie pechowiec.
Ja Ci/Wam wytłumaczę:
2000 - Kevin Spacey - American Beauty(Fight Club),
1999 - Wygrywa Benigni, powinien wygrać McKellen lub Nolte, a Norton położył swoją rolę sztucznym płaczem w końcowej scenie - radzę powtórzyć ją sobie.
Może za drugi plan "Lęk pierwotny... Ale ja osobiście nagrodziłbym Macy'ego za "Fargo" lub Carlyle'a za "Trainspotting" - nie było nominacji. Znakomity był też Ed Harris w "Twierdzy" i De Niro w "Uśpionych".
Norton niestety potem z kilkoma wyjątkami (Rozgrywka, 25 godzina) osiadł na aktorskich laurach. Niby zagrał nieźle w "Birdmanie" - dla mnie przekrzyczana i wysilona kreacja, jak i cały film.
Ale generalnie oskarki są niewiele warte i nie warto się nimi przejmować;)
dzięki za napisanie tego posta... ludzie nie rozumieją tego, że wszelkie nagrody to konkurs umiejętności (+często aspekty polityczne, ale nie zawsze... prędzej doszukiwałabym się walki producentów, szczególnie udziału niejakiego Weinsteina). Są lepsi i gorsi każdego roku, ale to i tak nie zmienia faktu, że przy każdej kolejnej roli znajdą się krzykacze "Za tę rolę musi dostać Oscara", a jeśli się nie uda, to "Został/a okradziony/a". Dziecinada
generalnie masz rację.
tylko z aktorstwem jest tak, że nie da się zmierzyć, policzyć kto zagrał lepiej. gdyby to Norton wygrał, to względem niego byśmy porównywali role tych, którzy przegrali i pewnie byśmy znaleźli powody ich porażki.
i rzeczywiście osiadł na laurach :)
a co do oskarów, myślę, że są więcej warte niż byśmy my chcieli. bo jednak zauważ, że wszyscy chcą go wygrać i im są niego bliżej, tym bardziej to przeżywają. generalnie nie chce poruszać jednego z powodów, ale trzeba sobie powiedzieć, że jeśli wśród nominowanych jest odpowiednia krew, to ona wygra. i tu zawsze przypomina mi się twarz Rourke'a po porażce z S. Pennem :)
Może się czepiam, ale ... Rola w Birdmanie taka miała być - postać Nortona na siłę szukała 'prawdy' i autentyczności. Sztuczny płacz ? Jak dla mnie ta scena jest jak najbardziej autentyczna. Więzień nienawiści po prostu nie porusza tak 'atrakcyjnego' tematu jak "Życie jest piękne".
Podsumowując, jak widzę w obsadzie nazwisko Norton to wiem , że na pewno nie jest to słaby film. Norton robi jakość. I zdecydowanie ma pecha, tak jak Leo.
Lubię, gdy Fw pozytywnie mnie zaskakuje. I jestem pod dużym wrażeniem tego posta, miło, że wciąż Ktoś potrafi odpisać przy pomocy analogii, a nie fechtując emocjami jak Grycanki waflami ^^ gz bro
Czy to nie oczywiste? Nie należy mu się, (według jury) tak samo jak się "nie należało" Bradowi Pittowi do 2014, tak samo jak się "nie należy" Garemu Oldmanowi, Harrisonowi Fordowi, Samuelowi L. Jacksonowi, Leonardowi DiCaprio czy chyba najczęściej nasuwającemu się w tej kwestii na myśl Johnniemu Deppowi. Tutaj każdy pewnie ma swoją listę (chyba, że nie ma własnego zdania, jest lemingiem lub nie ogląda filmów). Dlaczego oczywiste? Bo nie wystarczy dobrze zagrać, nie tylko zagrać w "najlepszej" produkcji ale też mieć dużo szczęścia i przypodobać się subiektywnej ocenie. A mimo to czasem wystarczy "zabłysnąć"... Każda nagroda jest subiektywna, no chyba, że byłaby nagrodą opartą na statystycznej ocenie całego "zbioru".
Myślę, że jednak nie. Pisałeś to 4 lata temu, więc wybacz, że dziś Ci odpisuję. Stawiam na Phoenixa.
Zapewne nie zostanie nawet dostrzeżony - o filmie nie jest głośno, przynajmniej na ten moment, choć i tak gdyby, Norton by miał pretendować do Oscara czy innych nagród to by się teraz już o tym mówiło. Więc nie liczę nawet na nomkę. Co do Phoenixa, sprawa jest prosta i nie byłbym raczej zły, gdyby skosił sezon nagród, choć nie wiem jaki skład nominowanych go czeka, może pojawi się jeszcze dobra rola? Nie wiem, odpisz mi za 3 miesiące, to zobaczymy czy miałem rację :D
Haha najczęściej gdy jest taki rozrzut czasowy w odpowiedzi to rzadko osoba, która była autorem pierwotnego wpisu odpisuje ;) a tu proszę ;)) co do Phoenixa to nie widzę za bardzo konkurencji: rola fenomenalna, film fenomenalny, co tu dużo analizować.
Część osób pisze w internetach, że realną konkurencję dla Phoenixa stanowi Adam Driver za rolę w Historii małżeńskiej. Mnie się podobały obydwie role, choć Phoenixa jednak bardziej. Jeśli chodzi o to, jak naprawdę to wygląda w Oscarowym wyścigu, a nie zgodnie z życzeniowym myśleniem internautów, to nie za dużo o tym czytałam, więc trudno mi powiedzieć.
Historię małżeńską mam dopiero w planach, mam zaległości, ale w miesiąc lekko ogarnę. Le Mans odpuszczę, bo nie jara mnie tematyka, a takie Knives out potraktuję jako czystą rozrywkę. Ale mam jeszcze kilka niewidzianych pozycji, z którymi wiążę nadzieje, jak choćby Parasite. Jest tego trochę, jednak nie przeczuwam by ktoś przebił Joaquina, mam już raczej postanowione, mimo pozytywnych opinii nt.Drivera.
American History X to poprawna, ale dobra historia. Rola dobrze zagrana i faktycznie na Oscara tam nie zasłużył. Podziemny krąg to film świetny, świetne kreacje Nortona i Pitta, ale trochę brakło moim zdaniem. Natomiast to, co zrobił w Lęku Pierwotnym to majstersztyk, którego nie powstydziłby się sam Nicholson. Za tą rolę powinien Oscara dostać.
Ja wam wytłumaczę, dlaczego nie dostanie.
Dzieje się to z przyczyn "producenckich". Norton - o ile uwielbiany przez widzów - jest znienawidzony przez środowisko filmowe, za to, jak się zachowuje na planie. Przykładowo, w Incredible Hulk, Norton postawił warunek, że zagra w filmie, jeśli zgodzą się na każdą jego sugestię w trakcie produkcji. Oni głupi się zgodzili, bo nie sądzili, że będą takie cyrki. A Norton zabrał scenariusz i napisał go od nowa - naniósł poprawki ponoć na połowę scen, a następnie wtrącał się w reżyserię i montaż. W efekcie film zrobił klapę, a Marvel zamówił nową wersję filmu.
Podobno to już nie pierwszy raz i Nortona już nie chcą nigdzie zatrudniać. Jego notowania w Hollywood powoli spadają. Dlatego mało prawdopodobne, że ktoś go jeszcze zaangażuje do dobrego filmu. Więc szanse na Oskara spadają na łeb na szyję.
To aktor, który nie ma złej roli. Moje top 3 to 1. 25 godzina, 2. Lęk Pierwotny, 3. Malowany Welon. Ogólnie rewelacyjny aktor!
Zapytanie, z uwagi na rzadko spotykany top zestaw: kreacja Aarona nigdy nie robiła na mnie wrażenia, bo sam mam więcej niż 1 osobowość, 21 godzinę oglądałem tylko raz i z trudem nawet myślę o powtórzeniu seansu, nie mówiąc o zmianie teorii na praktykę, Malowanego Welonu nie widziałem w ogóle (moje 3 top EN to Fight Club, Am HX i Score, ale niewykluczone, że między pierwsze a drugie miejsce wskoczy Moth Brook). A piszę żeby spytać, co zrobiło na tobie aż tak duże wrażenie w roli EN z 21th Hour?
Jako że piszesz, że masz więcej niż jedną osobowość: czy uważasz, że dobrze to przedstawił? Czy ta rola była dla Ciebie wiarygodna?
A po ch*j (przepraszam za słowo) mu Oskar ? Wcale nie trzeba mieć tej durnej statuetki tylko dla "fame and cash" aby udowodnić światu, że jest się zajebistym ( znów przepraszam) aktorem. A takim jest właśnie Norton
Jak to mówią po współczesnemu, No bribe, no prize ^^ polecam lekturę Ojca Chrzesta, tam opisano nieco dokładniej wewnętrzne procesy filmowe