No co ty? Naprawdę? Czego chcieć, to świetny aktor. Trzeba przyznać, że robi to wrażenie jak nikomu nie znany austriacki aktor w średnim już wieku, znany tylko wtajemniczonym w austriackie seriale zostaje wyciągnięty z czeluści przez reżysera i w ciągu 3 lat zdobywa kilka największych nagród filmowych, Pacino ma np. tylko jednego oscara, De Niro dwa.
Fakt faktem, że Waltz bardzo dużo zawdzięcza Tarantino. Dwa jego filmy i aktora, który nie miał specjalnie dużych osiągnięć ani perspektyw (podobno zastanawiał się nawet nad zmianą zawodu) obsypano nagrodami. Widać Quentin ma talent do wyszukiwania takich "podupadłych" talentów i dawania im drugiej szansy. Podobnie było przecież z Travoltą i "Pulp Fiction". Na szczęście kinematografii wychodzi to tylko na dobre, więc właściwie nie ma się do czego przyczepić.