No więc po pierwsze:D
Hip-hop to muzyka podziemnia. Ona nie ma przesłań takich jak Perfect albo De Mono, czyli "Ale pięknie jest" i "Kolorowo wokół nas". Żeby ją zrozumieć, należy naprawdę bardzo zagłębić się w jej teksty, ona niestety opisuje naszą rzeczywistość, to jasne że ludzie, wywodzący się z gett jak 2pac, nie będą śpiewać o ptaszkach i kwiatkach. Najpierw należy popatrzeć sobie na dzieciństwo Grzegorza Markowskiego i dajmy na to 50 Centa: Urodził się niechciany, jego matka miała wtedy 15 lat. Ojca w życiu na oczy nie widział, jego matka została zabita kiedy on miał 8 lat. Został wkręcony od razu w dilerkę narkotykową. Przeżył 9 poszczałów. A teraz EminEm: jego matka również urodziła go w wieku 15 lat, ojca nie zna. Wychowyał się w skrajnej biedzie, w wieku 10 lat został tak pobity przez kolegów, że wylądował z krwiakiem w mózgu i leżał 2 tygodnie w śpiączce - wymianiać dalej, np. 2pac?? :D:D To właśnie raperzy przeszli w swoim życiu wszystko co najgorsze, najlepiej znają życie i wiedzą, że nie jest ono usłane różami i nie "jest kolorowo wokół nas". Jak to Peja mówi: "Nic do ukrycia, ten rap kroniką życia" , " Choć nie jestem podziemny to powiązany ze slangiem Szacunek ludzi z ulicy, swe powołanie znalazłem Każdemu damy szansę, tylko jedną, nie więcej!" Również Peja w tej samej piosence mówi, dla kogo rap jest stworzony: "To dla bandytów, dla żuli, dla ulic Dla ludzi, dla dziwek, ich płatnych rozrywek Tu gdzie spojrzenia krzywe i przyjazne uśmiechy To dla ulic mego miasta w którym rozliczamy grzechy"
Jeśli chodzi o piosenkę Peji "997": ma ulicach, w jakich oni się wychowywali policja nie jest taka jak w mieście. Tam policja nie różni się od bandziorów, używają nawet większej przemocy. Nie robią nic by poprawić jakieś warunki, coś jest nie tak to na ziemię i w pierdol. Zresztą obejrzyjcie sobie parę razy serial "Pittbull" to będziecie wiedzieli o czym mówię. Żeby zrozumieć czym naprawdę jest hip-hop trzeba się zagłębić w tę kulturę: polecam w tym celu filmy "8.Mila", "Get Rich or die tryin" albo "2pac - Zmartwychwstanie". No więc jeszcze raz mówię, raperzy tacy jak Peja, 50 Cent, 2pac, EminEm przeszli w życiu o wiele więcej niż ci się może wydawać. Odbili się od największego gówna jakie istnieje i za to należy im się "Szacunek ludzi ulicy".
P.S. Jak to kiedyś ktoś określił: do robienia hip-hop'u wystarczy ci krok w kolanach, chusta na głowie, bluza z kapturem i umiejętność szybkiego gadania. Patrząc takimi kategoriami można powiedzieć, że do rocka wystarczają ciemne obcisłe kurtki, długie włosy, darcie się do mikrofonu i walenie w girarę. Jeśli dla kogoś rap to naprawdę nic trudnego, to niech stanie sobie przed lustrem i spróbuje lecieć z rymami na poczekaniu przez 5 min, nie łamiąc sobie przy tym języka :D
No tak fakt, ale ja się idiotami nie przejmuję, którzy się skarżą, że hip hopu nie lubią, a ja mam ich pocieszać. Złe dzieciństwo miało wiele raperów, ale by nawijać właśnie o takich rzeczach, wystarczy być dzieckiem ulicy, bądź tej zjebanej rzeczywistości, tej szarej prawdy, która jest teraz. Moim zdaniem nie mozna oceniać tego,czego się nie zna, np. gadają coś o hh, a nic nie wiedzą o tej muzyce. Wklejam tu historię hip hopu, którą sobie skopiowalam (nie pamiętam juz z kąd) Troche długa, ale fani tej muzyki powinni ją znać:)
Zrobię tak, że kazdy rozdział w innym komentarzu...
Epilog
Korzenie muzyki rap wywodzą się z kultury i obyczajowości kontynentu afrykańskiego. Nie wiem, jak tam nazywano taką osobę, ale chodzi o człowieka, który snuł w wiosce różne opowieści w rytm bębnów, albo klaskania. Opowiadał o dziejach swojego ludu, skąd się wziął ten lud, czego dokonał, co zrobiły inne plemiona. Dzieci zbierały się wokół i słuchały tego człowieka, a on opowiadał im, co jest w modzie, dostarczał rozrywki i najnowszych informacji oraz uczył historii. Takie pojęcia, jak "The Dozens" i "Griots" określają styl mówionego śpiewu, którym w Nigerii i Gambii posługiwano się w celu wykpiwania władców i młodych par małżeńskich, lub wykorzystywano w tradycyjnych potyczkach słownych, polegających na obrażaniu i ośmieszaniu przeciwnika. Zabawy takie przez wiele dziesięcioleci należały do ulubionych rozrywek czarnej młodzieży, której idolami pozostawali James Brown, Muhammad Ali, Malcolm X i Martin Luther King. Dzisiaj nie ma już gawędziarzy podróżujących od jednej wioski do drugiej. Ich rolę przejęli raperzy.
Głos czarnej społeczności
Rap stał się doskonałym sposobem wyrażania swoich odczuć dotyczących kultury i sposobu życia. Umożliwił czarnoskórej, buntowniczej młodzieży przedstawienie własnego punktu widzenia na wiele istotnych spraw. Pokazanie tłumionego od pokoleń gniewu i frustracji. Stał się bardzo silnym i niebezpiecznym narzędziem protestu. Bieda to rzeczywistość, w której przyszło wychowywać się znacznej części raperów. Większość z nich stanowili przedstawiciele tak zwanej underklasy - biednej ludności murzyńskiej zamieszkującej getta USA. Klasę tę charakteryzował przede wszystkim brak zapobiegliwości, niskie aspiracje zawodowe i edukacyjne. Towarzyszyły temu na ogół wczesne i samotne macierzyństwo, narkomania i duża przestępczość. Podstawy rapu tworzyli więc młodzi ludzie, których domem, szkołą i całą resztą była ulica. Wielu spośród klasyków tego gatunku należało do gangów ulicznych, które prężnie rozwijając się, wchłaniały w swoje szeregi coraz więcej czarnych braci. Gangi we wczesnych latach siedemdziesiątych nie posługiwały się przemocą w takim stopniu jak dziś. Często stanowiły po prostu pierwszą rodzinę, w której zbuntowane dzieciaki czuły się bezpieczne i dowartościowane.
"Przesłanie"
Zaczęło się od nagrania "The Message", singla wydanego w 1982 roku przez grupę Grandmaster Flash & The Furious Five. "The Message" nie był pionierskim utworem rapowym, ale to właśnie on tak naprawdę został uznany za pierwszy "reportażowy" numer, na który szeroko zareagowały amerykańskie media oraz tygodniki polityczne. Zespół tworzyło wówczas pięciu rapperów: Melvin "Melle Mel" Clover, Danny "Kid Creole" Glover, Eddie "Mr. Ness" Morris, Guy "Rahiem" Williams i Keith "Cowboy" Wiggins oraz twórca podkładów i producent Joseph "Grandmaster Flash" Saddler. Grandmaster Flash urodził się 1 stycznia 1958 roku w Nowym Jorku. W połowie lat siedemdziesiątych był prezenterem i DJ-em w dyskotekach nowojorskiej dzielnicy Bronx. Jako jeden z pierwszych urozmaicał prezentowane nagrania efektami typu scratch. W 1977 roku podjął się produkcji pierwszych podkładów dźwiękowych dla The Furious Five, opierając się głównie na łączeniu ze sobą fragmentów nagrań innych wykonawców. Współpraca okazała się na tyle owocna, iż w końcu doprowadziła do uformowania grupy Grandmaster Flash & The Furious Five, a następnie wspólnego, debiutanckiego albumu "The Message". Zespół przedstawił szerszej publiczności zarówno lekkie w odbiorze i przeznaczone przede wszystkim do tańca nagrania, jak i utwory o ważnych treściach społecznych ("Freedom", "New York, New York", czy wspomniany już wcześniej "The Message"). Mimo spektakularnego sukcesu "The Message" Grandmaster Flash postanowił opuścić szeregi The Furious Five i skoncentrować się na indywidualnej karierze. Jako solista nagrał między innymi "They Said It Couldn't Be Done" (1985), "The Source" (1986) oraz "Ba-Dop-Boom-Bang" (1987). W tym samym czasie dawni muzyczni partnerzy kontynuowali karierę pod szyldem Grandmaster Melle Mel & The Furious Five, wydając LP "Work Party" (1983) i "Stepping Off" (1985). Pod koniec lat osiemdziesiątych nastąpiła reaktywacja grupy. Wynikiem była wydana w 1988 roku płyta "On The Stnenght", na której zamieszczony został między innymi głośny utwór "King" dedykowany pamięci zamordowanego w 1968 roku Martina Luthera Kinga.
W okresie wielkiego tryumfu singla "The Message" swą karierę rozpoczynała druga, równie ważna dla rozwoju rapu postać, a mianowicie Bambaataa Kahyan Aasim, znany szerszej publiczności bardziej jako Africa Bambaataa. Urodzony 17 czerwca 1957 roku w Nowym Jorku Bambaataa (były członek gangu Black Spades) bardzo szybko zajął się propagowaniem dopiero co raczkującej kultury. W obliczu narastającej przemocy płynącej ze strony młodocianych gangów założył w 1974 roku organizację Zulu Nation. Kierując się ideą: Zamiast zabijać się na ulicach, lepiej powalczmy na rymy, skupiał wokół siebie młodych adeptów sztuki rymowania, graffiti oraz break dance. Swą karierę jako muzyk zaczynał identycznie jak Grandmaster Flash, czyli jako prezenter dyskotekowy. Na początku lat osiemdziesiątych nagrał kilka maksi singli sygnowanych Africa Bambaataa and the Jazzy Five ("Jazzy Sensation") lub Africa Bambaataa and Soulsonic Force ("Planet Rock", "Looking For The Perfekt Beat", "Renegades Of Funkk"). W krótkim czasie wysunął się na pierwszy plan wśród przedstawicieli ekspresyjnego, mocno zrytmizowanego stylu muzycznego, czyli rapu. Jego pierwsze nagrania zwróciły uwagę słuchaczy także niecodziennym brzmieniem (w podkładzie kolaż fragmentów znanych nagrań soulowych i rockowych, uzupełniony partiami instrumentalnymi i sekwencjami syntezatorowymi). Zdobył uznanie jako znakomity wokalista, kompozytor i autor tekstów. Nagrania z pierwszych lat działalności Bambaaty zostały zebrane w całość i w 1986 roku wypełniły debiutancki album "Planet Rock ? The Album". Drugą płytę, "Beware (The Funk Is Everywhere)" z 1986 roku, zawierającą takie utwory, jak "Funk Jam Party", czy "Tension", chwalono za świeżość i różnorodność pomysłów oraz niebywałą energię emanującą z wielu nagrań.
Tenisówki i złote łańcuchy
Africa Bambaataa i Grandmaster Flash wywarli ogromny wpływ na twórczość zespołów typu Run D.M.C. i Public Enemy, grup o których w niedalekiej przyszłości miało zrobić się naprawdę głośno i to nie tylko w granicach czarnych gett. Run DMC powstało w 1982 roku w Nowym Jorku. W składzie znaleźli się raperzy: Joseph "Run" Simmons (jego brat, Russel Simmons, był wówczas właścicielem Rush Management - firmy, która zajęła się interesami zespołu), Darryl "DMC" McDaniels oraz DJ Jason "Jam Master Jay" Mizell. Już pierwsze singlowe nagrania pochodzące z 1983 roku, takie jak "It's Like That", czy "Hard Times" przyniosły im opinię młodych i bardzo utalentowanych muzyków. W pierwszych latach działalności utwory Run D.M.C. pozostawały pod silnym wpływem twórczości Africa Bambaataa i Grandmaster Flash, jednakże na przebojowych płytach "King of Rock" (1985) i "Rising Hell" (1986) zespołowi udało się odświeżyć muzykę rap dzięki wprowadzeniu elementów stylu heavy metal. Było to połączenie, które z aprobatą przyjęło wielu dotychczasowych fanów rapu i przysporzyło grupie kolejnych zwolenników. W wielu utworach, chociażby "It's Like That" i "It's Trucky", a nawet autobiograficznym "Here We Go", murzyńska społeczność Stanów Zjednoczonych znalazła odzwierciedlenie własnych problemów oraz potwierdzenie wartości i tożsamości narodowej. Zespół wprowadził również nowatorski styl ubierania się: noszenie ogromnych, złotych łańcuchów oraz tenisówek bez sznurowadeł, który bardzo szybko znalazł wielu naśladowców wśród czarnoskórej młodzieży.
Ze spluwą w tle
W drugiej połowie lat osiemdziesiątych bardzo modny stał się styl propagowany głównie przez przedstawicieli Zachodniego Wybrzeża USA, a mianowicie gangsta rap (termin wymyślony przez dziennikarzy, przez samych artystów częściej określany jako rap realistyczny). Do najsłynniejszych ośrodków gangsta rapu tamtego okresu zaliczyć możemy miasto Compton (niedaleko Los Angeles) i słynną dzielnicę Los Angeles ? South Central. Płyty nagrywane przez gangsta raperów zaczęły sprzedawać się w dotąd niewyobrażalnych, milionowych nakładach. Teksty opowiadały głównie o znanych im doświadczeniach i dotyczyły przeważnie spraw ulicy, miasta. Ich utwory były szokujące dla tej części społeczeństwa, która nie mieszkała na co dzień w getcie. Za pionierskie nagranie nurtu gangsta rap uważa się pochodzący z 1986 roku utwór "PSK ? What Does It Mean?" w wykonaniu Schooly'ego D z Filadelfii. Mianem pierwszego albumu gangsterskiego amerykańscy dziennikarze ochrzcili natomiast LP "Criminal Minded" (1987) grupy B.D.P. (Boogie Down Productions). Założony w nowojorskiej dzielnicy Bronx zespół tworzyli wówczas tekściarz KRS One i DJ Scott La Rock. Niedługo po wydaniu debiutanckiej płyty DJ Scott La Rock został zastrzelony na ulicy w czasie, kiedy usiłował załagodzić spór dwu nastolatków o dziewczynę. Po śmierci przyjaciela KRS One przeżył ogromny szok. Po dziś dzień jest jednym z MC najgłośniej opowiadających się przeciwko przemocy i stawiających na edukację czarnoskórej młodzieży. Jednak to dopiero słynna, gangsterska klika Niggaz With Attitude (N.W.A.) wraz ze swoim repertuarem okazała się najbardziej bezpośrednią, wyjątkowo realistyczną i brutalną formą rapu gangsterskiego. W skład zespołu weszli: Dr. Dre, Eazy E, Ice Cube, MC Ren oraz DJ Yella. N.W.A. odnosiło ogromny sukces komercyjny za sprawą otwartego sprzeciwu wobec władz kontrolujących życie publiczne. Liryczny obraz panującej w gettach nędzy, przestępczości i brutalności trafił do wielu milionów fanów na całym świecie. Za sprawą nagrania "Fuck The Police", pochodzącego z wydanego w 1988 roku LP "Straight Outta Compton", w którym N.W.A. ostro krytykowało brutalną postawę policji wobec czarnoskórych, grupie zabroniono występów w niektórych miastach USA. Wokół N.W.A. zrobiło się naprawdę głośno: zespół trafił na czołowe strony ogólnokrajowej prasy, debatowano w telewizji na temat brutalności i bezpośredniości tekstów, a z drugiej strony zaczęto powoli dostrzegać problemy nękające czarną mniejszość Stanów Zjednoczonych. Wszelkie akcje mające na celu utrudnić egzystencję zespołu powodowały tylko przysparzanie kolejnych fanów i windowały ich nagrania na czołowe miejsca list przebojów. Po wydaniu w 1991 roku albumu "Niggaz 4 Life" i ogromnego sukcesu, jaki odniósł ten LP, w szeregach N.W.A. zaczęło coraz częściej dochodzić do ostrych kłótni. Szło oczywiście o kasę. Konflikt wisiał w powietrzu i koniec grupy wydawał się być nieunikniony. Dr. Dre odszedł z zespołu i na solowym "The Chronic" ostro pojechał po Eazy E, za którym murem stanęli MC Ren i DJ Yella. Ten nie pozostając mu dłużnym, puścił w obieg mini album "It's On (Dr. Dre) 187um Killa". Eazy naśmiewał się z Dre, który kreował się na ostrego gangstera, podczas gdy w rzeczywistości nigdy nie miał większych starć z policją. Był to bez wątpienia koniec działalności N.W.A. Jedynie Ice Cube dosłownie olał wszystko i po kłótni z menedżerem, Jerry'm Hellerem, postanowił skupić się na solowej karierze. Jednak dotychczasowi koledzy nie puścili płazem wszystkich wcześniejszych oszczerstw i zadedykowali mu pikantny "Message to B.A.". Gdy zaś Ice Cube wypowiedział się nieprzychylnie o N.W.A. w popularnym programie telewizyjnym Pump It Up, Dr. Dre brutalnie poturbował dziennikarkę Dee Barnes, która przygotowała ten materiał. Został za to skazany na trzy miesiące więzienia. Solowe albumy Ice Cube'a, takie jak chociażby "Amerikkka's Most Wanted", "Death Certificate", czy "The Predator" rozeszły się w milionowych nakładach. W swoich nagraniach z pesymizmem wypowiadał się na temat zalewającej Stany Zjednoczone przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych fali nienawiści do Czarnych, napaściom policji i potędze pieniądza. W "It Was A Good Day" i "We Had To Tear Motherfucker Up" nawiązał do zamieszek na tle rasowym w Los Angeles, w trakcie których policja brutalnie zabiła kilka osób. Mimo zdecydowanego protestu przeciwko wszelkim formom rasizmu w stosunku do czarnoskórej mniejszości, Ice Cube sam niejednokrotnie nieprzychylnie wypowiadał się o innych narodowościach. W "Black Korea", "Horny Lil' Devil" i "No Vaseline" otwarcie wyraził swą niechęć i pogardę dla Koreańczyków, Japończyków i Żydów, co na pewno nie przysporzyło mu dodatkowych fanów.
Uwaga, niecenzuralne teksty
Z biegiem czasu język utworów rapowych stał się coraz bardziej wulgarny, a mniej opisowy i ściągnął gromy na głowy gangsta (i nie tylko) raperów. W dziedzinie szczegółowego przedstawiania relacji damsko ? męskich zdecydowany prym wiodła wówczas chyba najzbereźniejsza w historii amerykańskiego rapu grupa z Miami, a mianowicie The 2 Live Crew (Luke, Brother Marquiz, Fresh Kid Ice i Master Mix). Nie trzeba było biegle władać językiem angielskim, aby zrozumieć o czym chłopaki najczęściej nawijają. Pikantne teksty, okładki i klipy z udziałem roznegliżowanych czarnych dupci były niejako proroczą wizją drogi, którą obierze w XXI wieku rap (ręka do góry ten, kto widział ostatnio klip bez kręcących tyłkami panienek). Ich trzeci album, wydany w 1989 roku, "AS Nasty As I Wanna Be" sprzedał się w niewyobrażalnym jak dotąd nakładzie trzech milionów kopii. Z jednej strony duży sukces, z drugiej nieustanne problemy z mediami (MTV np. za nic w świecie nie chciało emitować klipu do utworu "Me So Horny" - Jestem tak podniecony) i liczne procesy sądowe, w wyniku których zespół często obciążany był sporymi grzywnami. Podobno The 2 Live Crew straciło na tym albumie więcej kasy, niż jej zarobiło. Rap, który już dawno wyszedł poza nie tak hermetyczne jakby się wydawało granice murzyńskich gett, stał się teraz najbardziej znienawidzonym i niepożądanym towarem rynku amerykańskiego. Ataki płynęły praktycznie zewsząd: począwszy od przerażonych rodziców, których pociechy nagminnie kupowały kasety i płyty z rapem, a skończywszy na politykach, organizacjach kobiecych i agencjach rządowych. Rodzice, którzy zapewne początkowo byli nieświadomi tego na co ich dzieci przeznaczają pieniądze z kieszonkowego (na marginesie, to właśnie biała młodzież najbardziej nakręcała popyt na nagrania rapowe, gdyż wśród Czarnych panował zwyczaj: jeden kupuje, reszta przegrywa), teraz postanowili ostro zabrać się za demoralizatorów ich pociech. W wyniku interwencji ze strony wpływowych polityków, organizacji rodzicielskich i kobiecych nałożono sklepom muzycznym zakaz sprzedaży nieletnim płyt zespołów (niekoniecznie rapowych) mogących mieć negatywny wpływ na kształtowanie ich psychiki i przedstawiających demoralizujące wzorce postępowania. Oliwy do ognia dolewały także wybuchające od czasu do czasu gangsterskie porachunki na koncertach rapowych. Tego typu wydarzenia utrudniły na początku lat dziewięćdziesiątych karierę Run D.M.C., czy Ice Cube'a. Cała nagonka spowodowała jednak, iż popyt na cenzurowane nagrania zamiast zmaleć wzrósł, o rapie zaczęto coraz więcej mówić w ogólnokrajowych mediach, a sklepikarze "niechciane płyty" sprzedawali często spod lady. Można by powiedzieć, iż ta nieprzyjemna sytuacja przyniosła raperom tylko jeszcze większą kasę. Zostawiła jednak swe piętno, obecne zresztą po dziś dzień. Od tej pory wytwórnie wydające albumy zawierające niecenzuralne treści miały obowiązek informować o tym potencjalnego nabywcę, umieszczając na okładce płyty stosowną informację. I tak na froncie wkładki pojawił się groźnie brzmiący napis: "These Songs Contain Explicit Lyrics. Parental Guidance Suggested". Jednak nie tylko białym rodzicom zależało na zatruwaniu życia raperom. Za grupy używające znacznej ilości wulgaryzmów wzięła się również niejaka Dolores Trucker, przewodnicząca Kongresu Czarnych Kobiet, która sporządziła listę ponad stu nazwisk raperów mających do czynienia z wymiarem sprawiedliwości. Z wielką zaciętością atakowała ona zespoły rapowe ze wszystkich możliwych frontów. Doszło nawet do tak skrajnej sytuacji, iż nieustannie atakowana (lirycznie oczywiście) przez raperów policja postanowiła odpowiedzieć na ataki inaczej, aniżeli pałką. Na początku 1992 roku w Detroit uformowała się grupa rapowa Out Cold Cops, w skład której weszli wyłącznie sami policjanci. Początkowo wiele osób widziało w rapie tylko drobne, niegroźne awangardowe wydarzenie. Chwilową modę, która tak jak wszystko, co modne, prędzej czy później minie. Jednak rap na dobre zdominował całą muzykę popularną. Stał się niejako wirusem, nieustannie zmieniającym się i przyjmującym coraz to nowsze mutacje, a każda próba ingerencji z zewnątrz powodowała, iż stawał się jeszcze trudniejszym przeciwnikiem. Rap zdążył już zdobyć bardzo szerokie grono zwolenników na całym świecie. Mimo początkowego, całkowitego lekceważenia przez media teraz zbierał żniwa swej popularności. Yo! MTV Rap's, z którym kanał MTV wystartował w 1988 roku, w przeciągu trzech kolejnych lat okazał się najchętniej oglądanym programem muzycznym na całym świecie. Również założona przez Russella Simmonsa i Ricka Rubina wytwórnia Def Jam Recordings nie mogła narzekać na brak artystów chętnych do współpracy. Tak samo, jak nowo powstałe magazyny o tematyce rapowej ? w 1988 roku zadebiutował wychodzący po dziś dzień The Source.
Rap ? rasa i równość
W twórczości zespołów rapowych z końca lat osiemdziesiątych i wczesnych dziewięćdziesiątych możemy dopatrzyć się z jednej strony silnego powiązania ze sprawami ulicy, z drugiej natomiast z korzeniami czarnej społeczności, jej kulturą i czarną dumą. O ile w pierwszym przypadku wszechobecne w tekstach wulgaryzmy, przemoc oraz seksizm nie stanowiły raczej zagrożenia dla bezpieczeństwa wewnętrznego państwa, o tyle głośne i otwarte nawoływanie do czarnej rewolucji już tak. Już Tupac Amaru Shakur w "Words Of Wisdom" rymował: Jestem koszmarem, jestem tworem Ameryki, nienawiści i zła, którego doznałem. Wiem co wycierpieli moi przodkowie przez ponad czterysta lat, więc powinniście się bać. Jednak tego typu manifesty można było potraktować jako niegroźne przechwałki młodego, zbuntowanego czarnego człowieka. Dopiero rewolucyjna działalność Public Enemy przysporzyła agencjom rządowym USA dodatkowej pracy i teczek z aktami. Specjalnie dla kongresu amerykańskiego FBI przygotowało raport na temat wpływu muzyki rapowej na bezpieczeństwo państwa. Obszerna lista zawierała spis tak zwanych "rapowych wywrotowców", wśród których prym wiedli dwaj pupile Biura: członkowie kalifornijskiej grupy gangsta rapowej N.W.A., no i oczywiście Chuck D i jego spółka. Public Enemy ze swym repertuarem wybiegło daleko poza sprawy ulicy, dotykając najwyższych szczebli władzy w Stanach Zjednoczonych. Większość raperów w tekstach nie wykraczało dotychczas poza swój własny mikroświat: dzielnicę, czy miasto. Public Enemy mówiło o całej czarnej Ameryce. Każdy czarny dzieciak w Ameryce mógł się czuć wrogiem publicznym. Zespół miał bardzo duży wpływ na kształtowanie świadomości społecznej swoich słuchaczy i to dzięki temu wielu wykonawców poszło ich śladem i zaczęło mówić o poważnych sprawach. Public Enemy udało się przekazać w tekstach odczucia społeczności murzyńskiej Stanów Zjednoczonych końca lat osiemdziesiątych i początku dziewięćdziesiątych: potrzebę buntu przeciwko wszelkim formom rasizmu ("I Am Not A Racist"), ograniczeniom wolności osobistej ("Black Steel In The Chaos", "Fight The Power") oraz zakłamaniu mediów ("Don't Believe The Hype"). Przeboje grupy przekonały czarnoskórych słuchaczy, że świat należy do nich ("Prophest Of Rage", "Welcome To The Terrordome"). Zabrzmi to może dziwnie, ale musicie zrozumieć, że Public Enemy jest najważniejszą grupą czarnych przywódców z ostatniego dziesięciolecia. Możecie wziąć wszystkich polityków, wszystkie programy i wielkich mówców i kazać im spotkać się z dużą liczbą dzieci i ściskać im dłonie we wszystkich szkołach. Po pierwsze nie będą ich słuchać, a po drugie ich słowa nie dotrą do tak szerokiej publiczności. Chuck D sprawił, że myślenie o czarnej świadomości i czarnej dumie jest w porządku, że edukacja może być w porządku. Dzięki niemu wiele rzeczy, które ni było w porządku, teraz jest. Myślę, że cały ruch afrocentryczny, cały stworzony przez ten ruch świat i nowe nastawienie ludzi jest zasługą rapującej młodzieży ? Russell Simmons, DefJam, wypowiedź z 1994 roku.
Prolog
Takie właśnie były początki rapu, muzyki od samego początku związanej z życiem w biednych, murzyńskich dzielnicach amerykańskich miast. Większość dzieciaków na całym świecie nie czyta codziennych gazet, ani nie ogląda wiadomości w telewizji. Ale słuchają w kółko muzyki i dociera do nich przesłanie, które ona niesie. W wielu kwestiach dotyczących tego, co się dzieje na świecie, zostali uświadomieni właśnie przez rap. Rozumieją język, którym posługuje się osoba z nagrania, więc jej słuchają. Takie grupy, jak właśnie Public Enemy, czy Run D.M.C. miały bez wątpienia bardzo duży wpływ na politykę i kształtowanie świadomości młodych odbiorców i to nie tylko w obrębie USA. Muzyka rapowa nie wychodziła początkowo poza granice murzyńskich slumsów i ściśle związana była z kulturą czarnych Amerykanów. Dziś rap nie jest już kojarzony tylko i wyłącznie ze Stanami Zjednoczonymi. Z początkiem lat dziewięćdziesiątych rozpoczął bowiem swój podbój świata, uwieńczony zresztą pełnym sukcesem. Stał się poważną gałęzią przemysłu muzycznego, którego dochody liczone są obecnie w miliardach dolarów. Power To The People!