Fragmentami osobliwego Q&A podzielił się właśnie portal Deadline. Legendarna aktorka Sharon Stone wzięła udział w sesji pytań i odpowiedzi w trakcie Festiwalu Filmowego w Turynie, gdzie odbierała prestiżową nagrodę za całokształt twórczości. Skala zadawanych pytań była niczym nieograniczona. Aktorka odpowiadała zarówno na te dotyczące aktualnych projektów, co i regularnie cofała się w czasie, by wyklarować widzom nurtujące ich kwestie. Zapytana o western Sama Raimiego "Szybcy i martwi", który również produkowała, nazwała reżysera "nielojalnym", opowiadając o tym, jak po rozkwicie jego kariery ich relacja całkowicie się urwała. Miałam mojego wspaniałego włoskiego operatora Dante Spinottiego i byłam bardzo szczęśliwa, że mogę wyprodukować ("Szybkich i martwych") i mieć możliwość obsadzenia tego filmu. Chociażby reżysera Sama Raimiego, którego miałam okazję sprowadzić z kina klasy B do kina klasy A, a potem wyreżyserował "Spider-Mana" i stał się wielkim reżyserem kina klasy A. Sprowadziłam Russella Crowe'a z Australii (przed "Gladiatorem"). Miałam też okazję obsadzić Leonardo DiCaprio (przed "Titaniciem") i sprowadzić go do dużej roli pierwszoplanowej. Ja naprawdę lubiłam pracę w produkcji - powiedziała aktorka.
Getty Images © Sunset Boulevard W przypadku Sama Raimiego - bardzo podobały mi się jego filmy. Myślałam, że jest bardzo inteligentny i niezwykle zabawny - różni się od Martina Scorsese, który jest włoskiego pochodzenia, jest lojalny, ma tę rodzinną aurę, dzięki czemu Martin i ja nadal mamy relację, a przez to wciąż pracujemy razem. Sam z kolei był dzieciakiem i nie rozumie czegoś takiego jak lojalność czy rodzinna atmosfera. Nigdy więcej ze mną nie rozmawiał, nie podziękował mi, nie zatrudnił mnie ponownie w żadnym filmie. Nie uznał naszej racji - dodała
Stone.
Przypomnijmy, że choć "
Szybcy i martwi" okazali się klapą finansową w amerykańskich kinach (raptem 18,5 miliona dolarów przy 32 milionach budżetu), po latach ludzie wracając do niego na nośnikach fizycznych otoczyli go pewnym kultem. Dla
Sama Raimiego był to z kolei pierwszy ważny test w jego reżyserskiej karierze - nie dość, że nigdy wcześniej nie dostał tak wielkiego budżetu, to jeszcze miał okazję sprawdzić się w zupełnie nowym dla siebie gatunku.