Jak doskonale wiemy,
Mel Gibson nie pała miłością do współczesnych filmów spod znaku trykotu i superbohaterskiej peleryny. Kiedyś nawet proponowano mu rolę Odyna, ojca Thora, w widowisku Marvela, ale ją odrzucił. Teraz przypomniał dlaczego.
Getty Images © Cindy Ord W rozmowie z Washington Post, aktor połajał adaptacje komiksów za ich podejście do przemocy - twierdzi, że twórcy używają brutalnych scen bez świadomości ich znaczenia na ekranie.
Pytasz mnie o przemoc w filmie. Odpowiadam: spójrz na jakikolwiek film Marvela. Są wbrew pozorom brutalniejsze niż wszystko, co ja nakręciłem. Tylko że w moich filmach dla odmiany zależy ci na bohaterach, co sprawia, że ta przemoc coś znaczy. To w zasadzie wszystko, co mam do powiedzenia - konstatował.
Przypomnijmy, że w wywiadzie przeprowadzonym na początku września aktor z równym uznaniem wypowiadał się o konkurencji Marvela z DC. Dostało się wówczas głównie
"Batman v Superman". Gwiazdor nazwał film
Zacka Snydera "gównem" i zastanawiał się głośno, na co przeznaczono astronomiczny budżet 250 milionów dolarów. Ale mówił także o innych letnich produkcjach:
Oglądam je i drapię się po głowie. To marnowanie środków, chociaż być może gdybym sam zaczął używać green screenu w takiej skali, przekonałbym się, że jest inaczej. Nie wiem. Może one po prostu za dużo kosztują. Wydaje mi się, że mogłyby być o wiele tańsze. A co Wy sądzicie o przemocy w komiksowych superprodukcjach?