Jakie nastroje panowały przed wojną między Polakami, Ukraińcami, Żydami i Czechami? Dlaczego, gdy jedni mordowali, drudzy rzucali się, by ratować? Co się stało z tymi, którzy ocaleli? Czy Pani Hania odnajdzie polską rodzinę? Zanim na ekrany kin wejdzie film Wojciecha Smarzowskiego, historie Polaków z Wołynia z reporterską wrażliwością opisuje Witold Szabłowski w książce "Sprawiedliwi Zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia". Szabłowski pojechał na Ukrainę, by odnaleźć ostatnich żyjących świadków tamtych wydarzeń. Jako pierwszy szukał odpowiedzi na pytanie: kim byli Ukraińcy, którzy pomogli wówczas Polakom? Rozmawiał z tymi, którzy pamiętają tragiczne wydarzenia z 1943 roku. Efektem tych podróży i spotkań są poruszające historie Ukraińców, pomagających Polakom w czasie "rzezi wołyńskiej" i Polaków, którzy ocaleli dzięki swoim ukraińskim sąsiadom.
Witold Szabłowski z wizytą u pani Szury, jednej z bohaterek książki/ fot. Marcin Jończyk Wrogość między mieszkańcami Wołynia tliła się jeszcze przed wojną. Ale gdy latem 1943 roku ukraińscy nacjonaliści zaczęli zabijać dziesiątki tysięcy Polaków, ich ukraińscy sąsiedzi musieli wybierać. Jedni pomagali mordować, a czasem nawet zabijali swoje polskie żony i dzieci. Inni ryzykowali życie, chowając Polaków na strychach, w schowkach i stodołach.
Jedną z ocalałych była dwuletnia dziewczynka. Hanię przygarnęła ukraińska rodzina. O tym, że jest Polką, dowiedziała się już jako dziecko, bo rówieśnicy, chcąc jej dogryźć, nazywali ją "znajdą po Polakach". Ukraińscy rodzice skrzętnie ukrywali przed nią prawdę, zaprzeczali, unikali tematu. Do dziś pani Hania, żyjąca na Ukrainie, nie wie nic o polskich przodkach, korzeniach. A chciałaby poznać swoją prawdziwą tożsamość.
- Po wsi Gaj nie ma dziś śladu, choć była to bardzo duża wioska. Wiem, bo nieraz tamtędy przez las jeździłam, i potrafię sobie wyobrazić, ile mniej więcej zajmowała. Ale długo nie wiedziałam, że tam przed wojną była wieś – las, jak wszędzie, tyle że trochę młodszy. Dopiero jak byłam nastolatką, ktoś ze starszych zaczął mówić – a, tutaj do polskiej szkoły chodziłem. Tutaj kolegę Polaka miałem. I tak po odrobince się dowiadywałam, że tu w czasie wojny jakichś ludzi zamordowali – czytamy w książce
"Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia".
Jedyne zdjęcie Hani z jej ukraińskimi rodzicami /fot. Marcin Jończyk Historia pani Hani jest jedną z wielu, do których dotarł Szabłowski. Innym, który przeżył rzeź na Wołyniu jest Mirosław Hermaszewski, polski kosmonauta. Banderowcy postrzelili jego matkę, jak biegła z nim w ramionach przez pola. Upadła i albo przykryła półtorarocznego syna własnym ciałem, albo wypadł jej z rąk w zaśnieżone krzaki.
"Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia" to podróż przez dzisiejszą Ukrainę, śladami jej dawnych mieszkańców - także Polaków. To odpowiedź na pytania: co dziś po nich zostało i jak polskich sąsiadów wspominają Ukraińcy, także ci, którzy pamiętają rzeź z 1943 roku.