"Daredevil: Odrodzenie": Czy nowy początek był potrzebny? Recenzja serialu Disney+

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/%22Daredevil%3A+Odrodzenie%22%3A+Nowy+pocz%C4%85tek+by%C5%82+potrzebny+Recenzja+serialu+Disney%2B-159804
"Daredevil: Odrodzenie": Czy nowy początek był potrzebny? Recenzja serialu Disney+
źródło: materialy promocyjne
Daredevil się odrodził! Jaki jest w nowym serialu Disneya? Bartosz Czartoryski widział już wszystkie odcinki serialu "Daredevil: Odrodzenie" i podzielił się swoimi wrażeniami. Jak pisze w swojej recenzji, Murdock kończy w nowych odcinkach z superbohaterską karierą i wyrzeka się przemocy. Co to oznacza dla bohatera? Autor uspokaja: Bynajmniej nie przekreśla to serialu, bo Matt ma życie ciekawsze niż jego alter ego.

Fragment recenzji serialu "Daredevil: Odrodzenie" znajdziecie poniżej. Całą można już przeczytać POD LINKIEM TUTAJ

Od dziś w Disney+ można oglądać dwa pierwsze odcinki. 

recenzja serialu "Daredevil: Odrodzenie" | Disney+


Co mi, Panie, dasz?
autor: Bartosz Czartoryski
   
W jednej ze scen serialu "Daredevil: Odrodzenie" Matt Murdock (Charlie Cox) słucha Nicka Cave’a. Melancholijny optymizm australijskiego piosenkarza zaszyfrowany w winylowych rowkach wydaje się kpiną z bolejącego Matta Murdocka, który – zasłuchany w dźwięki gramofonu – ma rozdartą stratą duszę. Ale to też soundtrack idealny dla superbohatera, który może i nosi diabelskie imię, ale serce ma gołębicy z gałązką oliwną. Superbohatera cierpiącego, superbohatera refleksyjnego, superbohatera niejako uwięzionego w ostentacyjnie zsekularyzowanym świecie komiksu, gdzie dialog z bogiem łatwiej przeprowadzić, piorąc zielonego kosmitę do spółki z Thorem, niż idąc na nabożeństwo do pobliskiego kościoła.


Daredevil, ten niewidomy altruista obdarzony szóstym zmysłem, zawsze był introspektywny, ale na ekranie rzadko pozwalano mu się zadumać, bo przecież – nie ma tu dyskusji – atrakcyjniej jest, jak tłucze ludzi w oświetlonych jarzeniówkami korytarzach. To nie tak, że nagle mamy do czynienia z serialem poruszającym zagadnienia poważniejsze niż przewiduje niepisany kodeks komiksowych adaptacji – byłoby to nierozsądne – ale tytułowe "odrodzenie" nie jest pustym sloganem. Nie jest to też, przynajmniej na razie (resztę tej historii zobaczymy dopiero za rok z okładem), adaptacja jednej z legendarnych opowieści Franka Millera, od której zapożyczono tytuł. Ale faktycznie, mamy tu pewien nowy początek. Nie zerwano przy tym z poprzednimi sezonami, produkowanymi niegdyś dla Netflixa, dlatego też bez znajomości postaci i minionych zdarzeń chyba nie ma sensu zaczynać tej przygody od środka, bo trudno będzie o emocjonalne zaangażowane. A już pierwszy odcinek spuszcza nam na głowę bombę.

Nowy początek nie mógłby jednak mieć miejsca bez jakiegoś końca. Tym jest kres superbohaterskiej kariery Murdocka, który wyrzeka się przemocy – co rozczaruje tych, którzy przyszli tu dla bitki. Owszem, akcji w tym sezonie nie brakuje, ale kostium Daredevila pojawia się na ekranie może na kwadrans. Bynajmniej nie przekreśla to serialu, bo Matt ma życie ciekawsze niż jego alter ego. Prócz męki żałoby, przez jaką przechodzi, jest prawnikiem, który poświęca się obronie jednego z nowojorskich mścicieli oskarżonego o zabójstwo policjanta. Jest też detektywem, który będzie próbował pójść tropem seryjnego mordercy. Jest również – a może i przede wszystkim – człowiekiem, kochankiem, przyjacielem i, co równie istotne, nowojorczykiem.
Całą recenzję 1. sezonu serialu "Daredevil: Odrodzenie" można przeczytać TUTAJ.

SERIAL KILLERS: "Daredevil: Odrodzenie". Zobacz naszą rozmowę o pierwszych odcinkach