Rozumiem film o Edith Piaf, The Beatles czy Queen. To niezaprzeczalne ikony muzyki które miały wpływ na całe pokolenia artystów i słuchacz.
Ale robienie filmów o Dawidzie Podsiadło czy Sanah, to czysty absurd… Chociaż biorąc pod uwagę że powstał film o Zenku Martyniuka, to czemu się dziwić
Dlaczego, filmy można sobie kręcić o wszystkim. Jak jest popyt na Sanah, to dlaczego nie. Bardziej słabe jest to, że Polacy wynoszą pod niebiosa niezbyt utalentowane osoby. Sanah, Podsiadło, Taco - największe polskie gwiazdy. Dość śmieszne, bo mamy wciąż w Polsce o wiele ciekawszych muzyków, wcale nie trzeba wspominać z łezką w oku XX w.
Nie oglądałem i nie mam zamiaru. Film o Stanisławie Ulamie chętnie bym obejrzał, a o jakiejś piosenkarce dla nastolatków niekoniecznie
A może jednak warto obejrzeć zanim się wyda opinię i wyzwie kogoś od megalomanów? Równie dobrze można powiedzieć, że osoba która filmu nawet nie widziała, ale się wypowiedziała, to ignorant i tyle. Nie każdy musi lubić sanah, to jasne. Nikt tego nie wymaga. Chcę podkreślić tylko jedno. Ten film NIE JEST biografią (choć wątki biograficzne się w nim pojawiają, no ale trudno byłoby je zupełnie pominąć) To bardziej obserwacja pracy artysty zza kulis, film o przygotowaniach do wielkiej trasy koncertowej i dokumentacja tego procesu. To film o pracowitości, determinacji, pasji, dążeniu do upragnionego, postawionego sobie celu i spełnianiu marzeń. Nic złego, ani niewłaściwego w tej produkcji nie widzę. Wręcz przeciwnie. Może być drogowskazem dla wielu młodych ludzi, że trzeba wierzyć w siebie, że nie warto się poddawać i rezygnować, jeżeli naprawdę mocno się czegoś pragnie! Mi dokument bardzo się podobał. Mojemu bratu - który nawet nie jest fanem sanah - również :) Także szczerze polecam - najpierw coś oglądamy i się wypowiadamy, albo po prostu najlepiej nie zabierać głosu, skoro sanah kogoś nie interesuje, bo wychodzi taki "bełkot w ciemno", czyli opinia z cyklu: "Wiem, że nic nie wiem, ale błysnę... i się wypowiem, a może po fakcie się czegoś dowiem?" ;P
Boli Was powstanie dokumentu o artystce, która Was kompletnie nie interesuje? Nie rozumiem tego. Po prostu olewacie sprawę i tyle. Nikt na siłę nikogo nie wyciąga do kina. Dokumenty tego typu powstają na całym świecie o różnych artystach. Wyświetlane są koncerty w kinach, na dużym ekranie itp. Teraz jest na to moda. Kto chce to idzie na seans, ale przymusu nie ma. Dlaczego akurat o sanah. Może dlatego, że jest obecnie popularna?? Jest na topie. Co z tego, że zrobią dokument o jakieś wybitnej, ale niszowej postaci, którą mało kto kojarzy? Sami dla siebie będą to wyświetlali, przy pustych salach? Każda inwestycja, chociażby w minimalnym stopniu, musi się zwrócić... Kino to nie instytucja charytatywna. W przyszłym roku na ekrany ma wejść biografia Michaela Jacksona, na którą osobiście bardzo czekam. To co lepiej, czy on też na film nie zasłużył? ;P Ze względów zdrowotnych nie mogłam być na żadnym ze stadionowych koncertów sanah. Bardzo się ucieszyłam na wiadomość o powstaniu tego filmu i z przyjemnością poszłam do kina, żeby poczuć choć namiastkę stadionowej atmosfery. Tak, podobało mi się! Nie odbierajcie innym prawa do radości. Dorośli, dojrzali ludzie potrafią pewne rzeczy zrozumieć i się zdystansować. Nie lubię kogoś. Po prostu odpuszczam, tak? Wybieram inny repertuar, na swoim poziomie :] Jakbyście musieli na produkcję filmu o sanah wyłożyć kasę z własnej kieszeni, to jeszcze zrozumiałabym te pretensje i jęki ;P Krytykowanie tylko dla samego krytykowania jest właśnie największym przejawem infantylności, którą tak ochoczo i z wielką rozkoszą zarzucacie sanah. Pozdrawiam.
Nastolatką nie jestem już od dawna, a sanah jest tylko jedną z wielu artystek/artystów, którą/których lubię i słucham. Jednak w przeciwieństwie do pewnej części ludzi posiadam też coś takiego jak takt i kultura osobista. Nie przepadam np. za Dawidem Podsiadło, więc nie piszę bzdurnych komentarzy pod filmem o nim... Nie mam nic więcej do dodania. Życzę miłego dnia :)
Cięcie: kadr III: scena: X: "Moje wyobrażenie o sobie samej"
: - ) Miłego również.
Epilog: (bo przecież być musi, inaczej się "hejter" udusi ) "Uderz w stół, a nożyce się odezwą." Znasz takie powiedzenie? Jego zrozumienie jest tutaj bardzo w cenie... Szach i mat! Wracaj do swojego barłogu. Po epilogu nie ma już dialogu ;P
Właśnie o tym mówię. Rozumiem film o wytrwałości kogoś rzeczywiście wybitnego, kogoś kto zmienia świata, kogoś kto zapisał się czymś wyjątkowym dla świata. A nie o piosenkareczce której wszystkie hity są na jedno kopyto a teksty infantylne do przesady.
:) Nie jestem ateistką, choć nie wyznaję żadnej religii.... - to takie dygresyjne nawiązanie do Twojego nicka na znak różnic i podobieństw między nami ;) Dokładnie tak samo postrzegam jej piosenki, wbrew powszechnemu "uwielbieniu". Z naciskiem na infantylizm i grafomanię tekstów (choć współcześnie trudno o dobre teksty na polskiej scenie muzycznej). By nie było tak gorzko, dodam, że doceniam ją za swój styl - trochę vintage, trochę inspirowany powieściami Jane Austen. Nienachalny, delikatny i dziewczęcy w tym "rozerotyzowanym i wulgarnym" trendzie.
Absolutnie nikomu nie każe być ateistą i nikogo do tego nie namawiam. Szanuję wyznanie każdego człowieka pod warunkiem, że on szanuje mój brak wyznania :)
A co do samej piosenkarki, to szanuję ją przede wszystkim za to, że nie świeci gołym tyłkiem co w dzisiejszych czasach jest nagminne. Ale żeby być artystą przez A, trzeba czegoś więcej :)
Ależ ja nie poczułam się doń nakłaniana! :) Po prostu spostrzegam i rezolutnie piszę.
Co jest w nich infantylnego? Pytam, bo często to słyszę, a nigdy nie jest to poparte żadnym sensownym argumentem. Posłuchaj sobie hip hip hura, śrubki, zastanów się o czym tak naprawdę są, doceń choć raz piękną melodię i bogactwo metafor, wtedy będziesz mógł pisać takie komentarze mały człowieku. I pochwal się czego ty słuchasz oj wielki muzyku:)
Jestem ciekaw czy wiesz w ogóle co znaczy słowo infantylny. Infantylny to inaczej dziecinne. Przykładów jest całe mnóstwo: hardkorowo pada deszcz, kolońska i szlugi, śmieciowe żarcie itd.
Ja słucham przede wszystkim muzyki klasycznej: Grieg, Wagner, Szymanowski, Vivaldi, Mozart, Czajkowski. Mój ulubiony wirtuoz to Rafał Blechacz
Bardzo interesujące jest to, że ludzie im starsi tym mniej otwarci się robią. Oczywiście wszytko co współczesne: piosenki, słownictwo, trendy dla Was, starszych ludzi to po prostu szczyt głupoty. Proponuję otworzyć umysł i pogodzić się z tym, że co było już niw
Sam, bo nie będę w 15 komentarzach ci tego objaśniać a poza tym miałam przestać być ofensywna więc mniej swoja
Swoje zdanie, ale nie obrażaj już więcej najzdolniejszej artystki tego pokolenia bo nie mogę tego znieść, a jak już musisz to zachowaj to dla sienie
Swoje zdanie, ale nie obrażaj już więcej najzdolniejszej artystki tego pokolenia bo nie mogę tego znieść, a jak już musisz to zachowaj to dla sienie
zostawmy już te przedszkolne teksty - przede wszystkim muzyka jest infantylna. jak ktoś przesłuchał w życiu 5 płyt to pewno Sanah zrobi na nim wrażenie, ale jak ktoś przeleci, nawet po łebkach, najważniejsze płyty w historii muzyki popularnej, to raczej Sanah go nie zainteresuje
A nie przyszło Ci do głowy, że takie filmy powstają dla fanów? I dla tych fanów te filmy są ważne? Mówisz tak, jakbyś miał pretensje, jakby te filmy kręcone były z Twojej kieszeni. Ciebie mogę nazwać megalomanem, bo z Twojego wpisu wynika, że uważasz siebie za wielkiego znawcę i to najlepiej Ty powinieneś decydować o tym kto jest, a kto nie jest utalentowany, kogo można nazwać Artystą (przez A!), a kogo nie i kto powinien zasługiwać na film, kto nie. I tego nie rozumiem. Ja nie jestem fanką np. Taco Hemingwaya, Quebonafide, Bambi, Skolima czy kto to tam jeszcze jest obecnie u szczytu popularności, ale widząc zapowiedź filmu o nich po prostu wzruszyłabym ramionami i nie wybrała się na taki seans. Powstanie takiego filmu nie uraziłoby mojego majestatu, co - mam wrażenie - wydarzyło się w Twoim przypadku z filmem Sanah.