Witam!
Piszę tu do Was wszystkich, gdyż jestem wyalienowany w swojej klasie. Wszyscy moi rówieśnicy słuchają Tokio Hotel i czytają właśnie tą serię książek. Ubierają się tak, że nie można rozpoznać, które to chłopak, a które dziewczyna. Zwykle widać im tylko jedno oko. Są smutni, uważają, że nikt ich nie rozumie, są rozpieszczeni przez zamożnych rodziców. Ja też chcę taki być!
Myślałem, że przyjdzie to z czasem. Że jak będę obracał się w tych kręgach, to w końcu stanę się taki jak oni. Ale nie. Włączyłem sobie coś Tokio Hotel, po trzech minutach zebrało mi się na wymioty i w ramach odwyku musiałem sobie posłuchać Black Sabbath i Aerosmith. Próbowałem ubrać się tak jak oni, ale moje długie włosy nijak nie chciały zaczesać się tak, żeby powstała elegancka grzywka. Oprócz tego jestem dość krępej budowy ciała, więc większość emo ciuchów na mnie nie pasowała, tak więc poszedłem na imprezę z koszulką Tenacious D i skórzanymi spodniami. Wszyscy się ode mnie odsuwali.
Wtedy stwierdziłem, że moją szansą jest literatura. W końcu lubię książki (w towarzystwie starszych chwalę się, że przeczytałem "Diunę" w jedną noc), tak więc powinno się udać. Otóż nie. Po dziesięciu stronach moje oczy piekły jakby ktoś wciskał mi tam cebulę. Całą. Bez krojenia. To strasznie bolało. Znowu nie mogłem wytrzymać, więc analogicznie do eksperymentów z muzyką, odtrułem się Światem Dysku...
Moja ostatnia nadzieja tkwiła w filmie. W końcu - nawet jeżeli książka była do dupy, to może chociaż efekty uratują tą historię. Zaprosiłem dziewczynę, która chwaliła się onegdaj, że świetnie zna się na kinie, a jednocześnie była jedną z liderek klasowej grupy emo. Teraz nie jestem przekonany do końca, czy faktycznie była to dziewczyna. No więc zaczął się film... A ja odpadłem. Przez następne godziny miałem bardzo bolesną obstrukcję. Już nikt mnie nie lubi w klasie ;(((( Idę się pociąć, może to coś da ;((((
haha, ja też xD xD
ktoś chce nam pokazać, że "film jest tylko dla emo" innym sposobem.
dzięki za poprawienie humoru :)
jeśli urodziłeś się po to, aby wypełnić tę misję, to mam nadzieję, że trzymasz już żyletkę przy skórze.
Nie będziemy tęsknic :]
To się nazywa zawiść ze strony fanboyów emowampira :) Już mi życzą śmierci :) Tym chętniej będę tępił ten syf.
"zawiść ze strony fanboyów emowampira"
xD
życząc ci śmierci, film nawet nie przemknął mi przez myśl xD
po prostu jeśli twoja misja życiowa została wypełniona, to naprawdę, z twoim myśleniem nie masz już tu nic konkretnego do roboty :D
Gdybyś czytała ze zrozumieniem, to byś wiedziała, że "misja dziejowa" odnosiło się do rozśmieszania ludzi. Ale czego ja oczekuję od "fanboyów emowampira".
ahahaahahaha ! ależ się uśmiałam... !
ale to co napisałes dało mi do myśleniaa i to dużoo...
A niech mnie, stanie się emo jest trudniejsze niż sądziłam! ;> Ale mam nadzieję, że nie podda się kolega bez dalszej walki. Tyle trudów miałoby pójść na marne?
Opisuj nam swoje postępy. Ja szczerze Ci kibicuję ;>
PS. No, przynajmniej jedna krytyka przedstawiona w jakiś niebanalny sposób.
"odtrułem się Światem Dysku..."
O rany odtruwać sie książkami Terry Pratchett. Dziwny masz ten gust .
"Na świecie istnieją podobno dwa rodzaje ludzi. Jedni kiedy dostają szklankę dokładnie w połowie napełnioną mówią:' Ta szklanka jest w połowie pełna'. Ci drudzy mówią:'Ta szklanka jest w połowie pusta'. Jednakże świat należy do tych, którzy patrzą na szklankę i mówią:'Co jest z tą szklanką? Przepraszam bardzo... No przepraszam... To ma być moja szklanka? Nie wydaje mi się. Moja szklanka była pełna. I większa od tej!'. A na drugim końcu baru świat pełen jest innego rodzaju osób, które mają szklanki pęknięte albo szklanki przewrócone (zwykle przez kogoś z tych, którzy żądali większych szklanek), albo całkiem nie mają szklanek, bo stały z tyłu i barman ich nie zauważył."
Terry Pratchett
Jak dla mnie, taka lektura jest bardzo odstresowująca.
na każdego działa inaczej... ja się zbieram już od jakiegoś czasu żeby przeczytać coś Pratchett'a... ale jakos mi nie wychodzi...
Mam do ciebie pytanie.
Po co w ogóle próbujesz w siebie "wmusić" ten styl?
Coś czuje, że to nie ty i po prostu nijak do tego pasujesz.
I jeżeli uważasz, że jak się potniesz parę razy, to będziesz emo...No niestety się mylisz. Myślę, że nawet ci twoi znajomi ze szkoły nie wiedzą jak to jest być emo, o co w tym chodzi.
A czy ty dalej nie rozumiesz, że pierwszy post w tym temacie to zarazem prowokacja, jak i recenzja tego filmu?
haha mocne xD
'Teraz nie jestem przekonany do końca, czy faktycznie była to dziewczyna.'
Tak, tylko jak mam to udowodnić innym? Nie stać mnie na super emo ciuchy (jestem z patologicznej rodziny, i tatuś uważa, że całe to emo to banda rozpieszczonych bachorów). Nie stać mnie na obcisłe dżinsy ani na fryzjera i kosmetyczkę ;(((( Muszę chodzić w zmierzwionych włosach :(((( Ale mam plan - jak normalnie na urodziny w szkole kupuje się cukierki, to ja kupię żyletki. Będzie dobrze. To znaczy, źle ;((((
masz tu wzór do naśladowania:
http://www.filmweb.pl/blog/entry/489298/Twilight+friends+x).html#komentarze
Dzięki. Nie spodziewałem się, że tym swoim krótkim tekstem trafię tak blisko sedna sprawy.