PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=462441}

Zmierzch

Twilight
2008
5,6 337 tys. ocen
5,6 10 1 336960
3,5 51 krytyków
Zmierzch
powrót do forum filmu Zmierzch

Na Zmierzch trafilam kiedys przez przypadek no i obejrzalam... i pamietam ,ze bardzo zaskoczyl
mnie klimat filmu, przepiekne zdjecia i klimatyczna muzyka... film wprawil mnie wrecz w taki
romantyczny nastroj.
Obejrzalam oczywiscie cala sage i najlepiej wspominam 1sza czesc, w kolejnych czesciach
podobaly mi sie niektore momenty.
W calej sadze brakuje mi wampirzych kłów- moze to taki szczegól- ale dla mnie wampir
powinien miec kly a tu ich nie ma :-)
Lubie krytykowac filmy, ale ten film mi sie podobal: jestem typowym wzrokowcem - uwielbiam
ladne "obrazy" a obraz w kazdej czesci jest klimatyczny a do tego muzyka szczegolnie w
Zmierzchu- uwielbiam...

Ja jak już wspomniałam to przeczytałam tylko jedną z książek tej sagi, "Zmierzch". Nie powiem , że szczególnie przypadła mi do gustu choć lubię różne gatunki, a fantastykę szczególnie darzyłam w tamtym czasie sympatią.Cała książka skupia się na opisach "boskiego" Edwarda i ciężko dopatrzyć się w niej nic poza tym. O rodzinie nie ma tam prawie nic, być może że w następnych częściach pojawia się jej więcej ale to wygląda tak jakby Meyer nie zdawała sobie sprawy, że kogoś może obchodzić coś więcej poza Edwardem. Wygląda to tak jakby motyw rodziny stworzyła przypadkiem, nie zdając sobie sprawy że ma on większą wartość niż nie zliczone opisy "cudnego" Edwarda. Mogła też stworzyć lepszy "motyw" przyjaźni, gdyby Jacob nie biegał przez prawie cały film z "gołą klatą"( ku uciesze bezmyślnych nastolatek)to mógłby by być nawet dobrym przyjacielem. Moim zdaniem Meyer całkiem zepsuła tą postać rozwijając jakieś nieistotne i kiczowate "romanse" .
Zastanawiam się nad innymi wartościami bijącymi ze Zmierzchu ale mimo szczerych chęci nic innego nie wymyślę. Podobał mi się wątek z Rosalią(czy ja to się tam pisze) w Zaćmieniu i to jak bardzo chciała mieć dziecko, dla niej bycie "pięknym" wampirem nie było najważniejsze i moim zdaniem była dużo lepszą matką niż Belka.
Myślę, że można było znaleść tam kilka fajnie zaczętych ale nie skończonych wątków. Wygląda to jednak tak jakby Meyer stworzyła je całkowicie przypadkiem.

Mimo tych jednak rzeczy Zmierzch pozostanie najgorszą książką jaka kiedykolwiek czytałam. Ale jakoś"dobrnęłam" do końca :D

A tak całkiem z innej strony to mam takie może trochę głupie pytanie: Czy Jacob był wilkołakiem czy czymś innym? Bo raz ludzie mówią tak a raz tak. Jeśli okaże się, że wilkołakiem, który przemieniał się na "zawołanie"?!! to chyba obniżę temu dziełu ocenę do 3 za zepsucie obrazu wilkołaka i obrażanie wszystkich wilkołaków w historii kina :) Meyer mogła sobie mieć wizję jaką chciała ale mi nie musi się to podobać.

użytkownik usunięty
Izabella225

Nie, Jacob nie był prawdziwym wilkołakiem. Meyer opisuje dwa gatunki, które określa się mianem wilkołaków: Dzieci Księżyca (czyli tradycyjnie wilkołaki, zmieniające się w zależności od faz księżyca w potwory niepanujące nad swoją wolną "ludzką wolą") oraz, jak to wspaniale określił Aro, zmiennokształtnych z plemienia Quiletów. Prawdziwe wilkołaki w tej sadze zostały prawie wytępione przez Volturi, natomiast zmiennokształtni zmieniają się w wilki przez wszczepienie ludzkiej duszy do ciała wilka (mogę się nieznacznie mylić-dawno to czytałam). Zmiennokształtni zachowują ludzką świadomość, natomiast wilkołaki- jak wiadomo nie. Na tym polega różnica..Meyer więc nie skrzywdziła w żaden sposób prawdziwych wilkołaków, jedynie kierowała się legendami indiańskimi tworząc zmiennokształtnych ;].

użytkownik usunięty

Oprócz tego warto dodać, że zmiennokształtni uważają się za obrońców ludzi..a bronią ich przed wampirami. Carlisle zawarł z nimi sojusz, ale nadal utrzymywali dwa terytoria. Punktem sojuszu był między innymi zakaz zabicia człowieka lub zmienienia go w wampira. Między zabiciem a przemianą należy postawić znak równości w rozumowaniu Wilków. Jednak "wpojenie" Jacoba i spór Cullenów z Volturi o córkę Edwarda zjednoczył te dwa gatunki.

Haha całe szczęście :D
A co do tego"wpojenia" to dla kogoś kto nie czytał książek naprawdę zalatuje ono pedofilią, w końcu skąd mamy wiedzieć co siedzi w głowie takiemu Jacobowi jak on patrzy w tak dziwny sposób na tą małą i jeszcze ta "wściekłość" Belli ;D

użytkownik usunięty
Izabella225

I do tego jeszcze ten moment na początku ostatniej części jak zaczyna się rozbierać przed ojcem Belki....myślałam, że padnę, nastolatki z Team Jacob pewnie mdlały na ten widok xD + oczywiście dramatyczny ton jego głosu i słowa: "nie wiesz, na jakim świecie żyjesz".
Jak masz ochotę jeszcze się pośmiać ze "Zmierzchu" to polecam parodię "Wampiry i świry", chyba, że już ją oglądałaś. Żałosne to to jest strasznie ale uśmiałam się z tej całej przesady zawartej w "Zmierzchu" która w tym "czymś" została jeszcze uwypuklona ;D

Jak byłam w kinie na ostatniej części(kuzynka mnie zmusiła) to na sam widok Edwarda dziewczynki o mało się nie popłakały ze szczęścia ;D Już nie mówiąc jak większość osób reagowała na "klatę" Jacoba który chyba w tym właśnie celu przez większość tej sagi biegał pół-nago.

Nie oglądałam tego ale chętnie zobaczę;D dzięki

użytkownik usunięty
Izabella225

Ja byłam na premierze Zaćmienia...i wyszłam po około 25 minutach. Te dzieci były normalnie chore...na ekranie pojawia się Edward- jedne klaszczą, inne buczą z niezadowolenia O.o Naprawdę, dla mnie to jest już choroba psychiczna. I pomyśleć, że to wszystko spowodowała Meyer i jej chory marysuizm w Zmierzchu.

Tylko ostrzegam, że ten film jest tak głupi, że szkoda gadać :P Ale świetnie pokazuje przesadę, która widoczna jest w Zmierzchu i uważam, że te 1,5 godziny warto znieść dla tego czegoś.

Ej, ale nie obrażaj Meyer za coś, co robią fani, ok?

użytkownik usunięty
indzietka2000

Czy ja obrażam? Stwierdzam fakty, potwierdzone przez krytyków literatury.
Akurat fani nie są winni tego, że Meyer "zaraziła" swoją twórczość marysuizmem, który wgryzł się w psychikę nastolatek. Sama sobie jest winna. Fani tych książek nie napisali, to Meyer jest ich autorką i to ona musi się pogodzić z tym, że w jej "dziełach" roi się od błędów.

I proszę, byś nie posądzała mnie o coś, czego nie zrobiłam i co jest oczywistym brakiem zrozumienia mojego postu.

No dobrze, w takim razie przepraszam, ale chyba tak łatwo się nie dogadamy-Meyer jest sama sobie winna...wiesz, może się mylę, ale z tego co zrozumiałam to nie ona ma jakieś problemy, tylko Ty. Nie podoba Ci się Zmierzch, w porządku, każdy ma swój gust, ale w tym fragmencie twojej wypowiedzi, nie zabardzo rozumiem co chciałaś przekazać. Te "dzieła" może i nie są szczytem literatury, nie kryją zagadek, nie wymagaja inteligencji, aby je zrozumieć, a obsada jest słaba i sztywna, jednakże saga ma miliony fanów, a Meyer, jak sama o sobie mówi, to początkująca pisarka i naprawdę mnie irytujecie, kiedy piszecie, iż jesteście zawiedzeni, a w ogóle nie patrzycie na to, czym w ogóle "Zmierch" jest. A nie jest "Incepją". Pozdrawiam;)

użytkownik usunięty
indzietka2000

Przeczytałam tę serię 3 razy (pierwszą-4) i znam ją bardzo dobrze, z wieloma szczegółami i całą historią Cullenów.

Ja nie mam żadnych problemów. Chodziło o to, że Meyer stworzyła "wzór idealnego chłopaka" i tym samym naraziła się na ostrą krytykę i atak wzdychających za Edwardem/ Jacobem nastolatek. Pisałam już (nie wiem, czy w tym wątku, czy innym), że jej książki są uznawane za wzór literatury, w którym użyto marysuizmu aż do przesady. To jest bardzo szkodliwe zjawisko. Jako że sama kształcę się w kierunku pisarstwa zdołałam się już dowiedzieć jak pisać, by nasz twór nie był kiczowaty.

Gdybyś przeczytała wcześniejsze moje posty, a nie wchodziła do rozmowy i wyciągała wnioski po jednym "końcowym" to zauważyłabyś, że nie jestem negatywnie nastawiona do "Zmierzchu". Nie mówię, że ta historia jest beznadziejna, bez sensu..etc. Jest po prostu źle napisana, przez tendencje pani Meyer. Miłość ukazana w tych książkach jest naprawdę płytka, a Bella- po prostu nienawidzę tej dziewczyny przez jej dziwne zachowanie względem Edwarda i Jacoba. Jedyna wartością płynącą z tej serii jest bezgraniczne poświęcenie się rodzinie, a nie "idealna miłość"...jak twierdzi znaczna większość.

To, że książka ma miliony fanów, o niczym nie świadczy, bo 99,9% owych fanów to dziewczynki w wieku 10-16 lat, które nie mogą przyjąć do wiadomości tego, że Edward nie istnieje. Tylko ułamek "fanów" umie trzeźwo spojrzeć na tę historię, bez wchodzenia w paranoję i Team'y. A wytłumaczenie, że Meyer jest początkującą pisarką jest bzdurą- wielu "początkujących pisarzy" stworzyło swoje pierwsze dzieła z zachowaniem wszystkich reguł. Odnoszę wrażenie, że Meyer chciała przysłonić całą akcję Edwardem, bo tylko on może być interesujący. A jest zupełnie inaczej. Sama historia Carlisle'a jest milion razy ciekawsza od rozterek emocjonalnych Belli i pseudo-miłości. Ale nie będę się w kółko powtarzać, bo już to pisałam wyżej.

Łał, dzięki za MEGA długiego i wyczerpującego posta, faktycznie powinnam przeczytać wcześniejsze posty, tylko po prostu irytują mnie ludzie, którzy mówią, że się zawiedli, a nie poświęcili ani sekundy, na pomyslenie o tym, czym to w ogole jest. Dlatego automatycznie wrogo się na ciebie nastawiła..przepraszam. Nie jestem pod żadnym pozorem fanką, ughhhh...nie...już na pewno nie filmów z Kristen, której jedyna grą aktorską jest mina zdziwionego odkurzacza... Do 3 akapitu też się zgadzam, ta miłość była po prostu...za łatwa, przez co sztuczna. A to, że banda wampirów chciała ją zabić nie sprawia wcale tym uczuciom problemów...po prostu widzi dziewczyne i BAM! Już wielka miłość...eh..no nieważne. Jeszcez raz przepraszam i pozdrawiam:)

użytkownik usunięty
indzietka2000

Fajnie, że się zrozumiałyśmy... Na wszystko trzeba spojrzeć z dystansem. Zwłaszcza na to co jest skrajnie chwalone...i skrajnie krytykowane. Dlatego najlepiej znaleźć plusy i minusy danego "obiektu do oceny" i dopiero potem wystawiać ocenę. Nienawidzę osób, które stawiają 1 "dla zasady, bo to Zmierzch" lub 10 i nawet nie umieją powiedzieć, dlaczego uważają ten twór za arcydzieło...Ocena ma być przede wszystkim obiektywna i powinna uwzględniać pozytywne i negatywne strony tej sagi.
Minusów ma dość sporo, ale są też malutkie i ledwie dostrzegalne plusiki, które umieją dostrzec tylko te osoby, które opierają się tandetnej miłości i "boskości" Edwarda.

Warto tutaj podać za przykład Rosalie- jako całkowite zaprzeczenie Belli...nie cieszy ją wampirze życie. Cierpi z tego powodu, że się nie zmienia, że jest zamrożona w czasie. Dostrzega uroki zwykłego życia, wolałaby umrzeć, niż być wiecznie piękna. Ta osoba przestawiana jest jako egoistka i "laleczka", osobiście też niezbyt ją lubię...ale wartości jakie przedstawia ukazują jak płytkie są pragnienia Belli. Bez wątpienia wartościową postacią jest Stregoni Benefici, czyli kochany i szanowany przez wszystkich doktor Carlisle Cullen. Swoją postawą pokazuje, że nie można oceniać ludzi po pozorach (co bez wątpienia zrobiłaś wobec mnie ;D) , że można być dobrym, bez względu na to, CZYM się jest. Pokazuje też jak wielką wartością jest poświęcenie się inny ludziom i zgrana rodzina. Jego spokojny, zrównoważony charakter troszkę gryzie się z tym, czym jest...mimo ogromnej wyobraźni nie mogę zobrazować jak Carlisle zagryza jelenia :P. Potęga rodziny, własnych przekonań, odrębnej filozofii i słuszność idei sprawia, że to Carlisle jest moim ulubionym bohaterem (absolutnie nie z powodu wyglądu- to nie leży w mojej naturze).

Zmierzch ma wartości, ale ukryte...powiem tak...zasłonięte Edwardem, Bellą, Jacobem i ich dziwną "miłością". Zwykle oczekuję od książki czegoś więcej, ale nie zapominam, że jest to literatura czysto młodzieżowa...a wcale nie musiałaby taka być. Bella w mojej (!) interpretacji tego tekstu jest postacią negatywną, Edward- nieszczęśliwym kochankiem, który nie wie, co dla niego dobre.

Pozdrawiam

Przepraszam, że się wtrącam, ale chciałam tylko powiedzieć, ze co do "idealnego chłopaka" masz stuprocentową rację. Mayer przesadziła z opisami "boskiego Edwarda/Jacoba", a straciła na tym fabuła. Książki czytało mi sie przyjemnie głownie ze względu na moją tendencję do pomijania opisów. Przy niektórych książkach jest to problem, gdyż czasami musze się wracać i czytać dany opis. Jednak przy zmierzchu było to dośc pomocne :)
Zakwestionowałbym jednak, że tylko te 0,1% , które według ciebie stanowią dorośli jest w stanie "przyjąć do wiadomości tego, że Edward nie istnieje". Wychodze z założenia, ze ludzi nie powinno się oceniać po wieku, bo niestety miałam przykrość spotkać osoby dorosłe, które wychwalają Jacoba/Edwarda jakby miały 10 lat. Jest to przykre, jednak prawdziwe. Czasem własnie te 13-latki wykazują się większą dorosłością niż osoby dorosłe, jeśli chodzi o ten film :)

użytkownik usunięty
Karenae

Hmm...czy ja napisałam, że 0,1 % stanowią ludzie dorośli? ;D Dojrzali, niekoniecznie muszą być "dorośli". Sama wiem, jak to jest spotkać 40-letnią TYPOWĄ fankę "Zmierzchu" ;) Po prostu brak słów..

użytkownik usunięty

AAA już wiem o co chodzi :P

"99,9% owych fanów to dziewczynki w wieku 10-16 lat, które nie mogą przyjąć do wiadomości tego, że Edward nie istnieje."

Rzeczywiście, nie uwzględniłam tu osób powyżej opisanego wieku :) A powinnam.

ocenił(a) film na 4
Izabella225

ej nie przepraszam wszystkich ale ja tego nie rozumie jak można mieć cały czas otwarte usta no jak i jeszcze sapie jak nie wiem , to samo było w Królewnie Śnieżce czy jakoś tak ta aktorka to jest totalny nie wypał przepraszam ale taka jest prawda

FromWest

Oczywiście, że taka jest prawda Kristen Stewart nie umie w ogóle grać, za grosz talentu.

ocenił(a) film na 9
annabuba

Co ja mogę powiedzieć hmmm......
Jeszcze rok temu do "Sagi" byłem nastawiony negatywnie a wręcz Hejtowałem głównego bohatera.
Teraz jako że oglądam dużo (MASĘ) filmów i tak czy owak z braku czego kolwiek obejrzałem "Sagę" stwierdzam że nawet jest dobra ;)
Wiem wiem zaraz ktoś napisze że mi coś na łeb padło -.- ale ja powiem że apropo "Sagi" moja teraźniejsza ocena się nie zmieni bo każdy myśli i ocenia wg własnych kryteriów tzn Subiektywnie.
A jak ktoś ma jakiś problem z tym i komuś nie pasuje to że ktoś ma inne zdanie , to jest po prostu Nietolerancyjnym Idiotą ,Burakiem i jest godzien pożałowania.

ocenił(a) film na 8
Dezerter_filmweb

Wiele ludzi zjezdza ten film bardzo..podobno troche nudny, no i, ze taki dla nastolatek.... No cóż zauważyłam, że filmy oparte na ksiązkach czasami maja "brak tego czegos" tego co napedza cały scenariusz... Mnie sie Twilight bardzo podobał ponieważ, "uwierzyłąm mu" :-)
Po czasie moge stwierdzic, ze bylo pare scen wg mnie gorzej zagranych, ale jako całość cos mnie w Zmierzchu przekonało: na pewno tak jak wspomniałam muzyka, zdjęcia, plus sceny z Bella i Edwardem gdzie doskonale jest zagrane napiecie jakie miedzy nimi jest... nie ma tu swietnej akcji jaka ludzie uwielbiaja- bo ten film nie jest Władcą Pierscieni i nigdy nie bedzie...
Film w dodatku jest bardzo przyjemny i lekki w ogladaniu... i rzeczywiscie swietny dla nastolatek! :-)
No moze jestem mloda duchem i lubie takowe historie... o wampirze bez kieł, który nie pije ludzkiej krwi a w słoncu "shines bright like a diamond"(Rihanna- zeby nie bylo, ze kradne teksty lol).
A moze niedoceniamy autorki ksiażki, która smieje sie z tych co sie z niej smieja, ze nie zrozumieli jej postmodernistycznej wizji?
kicz polaczony z pieknym obrazem, a do tego brak akcji- minimalizm polaczony z wyidealizowana wizja wampira?
I może Ci, którzy to tak uwielbiaja tylko wspaniałe dzieła filmowe są po prostu bardzo ograniczeni i widza tylko albo czarne albo biale?

Dezerter_filmweb

Masz rację każdy powiennien mieć własne zdanie, bo gdyby wszyscy ludzie mieli taki sam gus świet byłby po prostu nudny. I mimo iż zmierzchu za arcydzieło nie uważam szanuję ludzi z oddmiennym zdaniem. No chyba, że oni nie szanują mojego zdania wtedy już jest całkiem inna sytuacja.

annabuba

Zgadzam się w zupełności. Byłam ogromną fanką serii książkowej i akurat pierwsza część filmu bardzo mi się spodobała i wciąż nadal miło do niej wracam. Jednakże kolejne części sagi (filmowe) to gnioty wg mnie, bo:
- nie ma tego klimatu co w pierwszej części (tyczy się to muzyki, scenariusza, jak i TŁA - jakby nie mówiąc, spaprali na całej linii szczególnie to ostatnie, bowiem w Forks ciągle niemal leje i jest generalnie zła pogoda, w pierwszej części tak było, poza tym odcień barw był niebieski, szary, zielony - stonowany, zimny, mroczny co dawało świetny klimat, no i oczywiście te krajobrazy. *.* tego wszystkiego w kolejnych częściach już zabrakło - w Forks nie tylko prawie w ogóle nie padało, ale i barwy zrobiły się bardziej ciepłe/ogniste, nie wiem jak to ubrać w słowa, ale chyba każdy wie o co mi chodzi).
- charakteryzacja do dupy (Edward świetnie wyglądał w pierwszej i tylko w pierwszej części),
- podsumowując, nie mogę uwierzyć, że kolejne części z tak ogromnym budżetem stały się takimi gniotami, wina leży tylko i wyłącznie po stronie producentów, którzy co rusz zmieniali reżyserów, którzy jako faceci (nie jestem wcale feministką zastrzegam) nie byli w stanie odpowiednio zinterpretować a następnie przenieść na ekran świat widziany oczami dziewczyny (Belli). To udało się tylko w pierwszej części Catherine Hardwicke - i nie mam tutaj wątpliwości, że nie zawdzięcza to tylko talentowi, ale też tym, że z pewnością jako kobieta, łatwiej było jej zrozumieć ,,Zmierzch''. Jest prawdziwym dowodem na to, że film nie musi mieć wysokiego budżetu (pierwsza część nie miała), by film był dobry/b.dobry. Im bardziej kolejne filmy stawały się kasowe, tym były gorsze- coś w tej filozofii jednak jest prawdziwe, nie ukrywajmy. Zatem:
Pierwsza część - owszem była cudna, ale pozostałe okropne, jeśli chodzi o film. Podobały mi się baaaaaaaaardzo pierwsze dwie części książki, potem jednak trzecia była nieco gorsza, a czwarta okazała się przeżytkiem. Ogółem byłam wielką fanką całej sagi, ale nie mydlę sobie oczu - tylko pierwsza filmowa część jest dobra. Pozostałe to nic w zestawieniu z książkami.