Nie wiem czy tylko ja mam takie odczucia, ale to już kolejny film, w którym naprawdę bardzo wielu kwestii nie sposób zrozumieć. Aktorzy mówią dość szybko, niektóre zdania są w ogóle niezrozumiałe, a do tego jakość dźwięku też nie należy do najlepszych.
nom apogeum to było w służbach specjalnych ja to drugi raz oglądałem z napisami i mi się wyklarowało wiele rzeczy :")
Zgadzam sie, ze cos jest nie tak z tym dzwiekiem. Nie mam pojecia skad sie to bierze. Zwlaszcza zabawne bylo kiedy prokurator przegladal zdjecia u Budnika, zeby pokazac mu narzedzie zbrodni. Z glosnikow wydobywalo sie wtedy jakies niedorzeczne szuranie, ktore niemalze zagluszalo rozmowe obu bohaterow :) Podobnie bylo kiedy w knajpie Szacki mieszal herbate i dzwiek lyzki obijajacej szklanke byl glosniejszy niz rozmowa z Wilczurem :)
ma pan dużo racji. jest to coraz częstsze.Chwilami zastanawiam się w kinie czy nie mam problemów ze słuchem. Dialogi są ważne wiec skąd to zaniechanie?
Zalapalem się kiedy Szacki wymienia kilka słów że starym gliną i swoją laska i zrozumiałem ze dwa słowa.
Każdy polski film ma "problemy" z dźwiękiem, tylko że to chyba nasze przyzwyczajenie, bo gdy oglądamy filmy z lektorem lub napisami to nie skupiamy się na oryginalnym dźwięku. Jak oglądam filmy po angielsku to też często niedosłyszę jakiejś wypowiedzi.
Każdy polski z tych nowszych. W filmach kręconych "za komuny" ten problem prawie nie występuje.
Może fachowców od dźwięku mieli lepszych?
Nie.Aktorów kiedyś uczono dykcji.Dziś obowiązek mówienia z dobrą dykcją-aktorzy cedują na "świetną,japońską aparaturę",w nadziei że to ona załatwi sprawę..Łatwiej jest Więckiewiczowi(którego uwielbiam!)zagrać szorstkiego,nonszalanckiego prokuratora,gdy mamle coś przez zęby,to się może i pięknie wpisuje w postać-ale my nie wiemy,co on mamląc-mówi-i tracimy nieraz ważne dla wątku-rzeczy..Nie aparatura,ale DYKCJA,drodzy aktorzy!Inaczej polskich filmów-nie da się oglądać wieczorami,bo aby coś zrozumieć-trzeba nieżle podkręcić głośność-lub w słuchawkach;choć wada dykcji jest tak potężna,że i jedna i druga metoda-zawodzi-i..nie rozumiemy nic!
Zwróć uwagę że we współczesnych telenowelach a nawet tych g... nych pseudodokumentach wszystko dobrze słychać. Czyli rzecz nie w dykcji, a właśnie w technice.
Zauważ jak wypowiada swoje kwestie Więckiewicz,szybko i niewyraźnie,nie wiem jaki by tu pomógł dźwięk by go zrozumieć :P
"Aktorów kiedyś uczono dykcji."
Nieodżałowanej pamięci Gustaw Holoubek miał nawet takie powiedzenie:
- przez pierwszą połowę studiów w szkole teatralnej, młodzież aktorską poddaje się wyczerpującym drylom - by nauczyła się podawać kwestie ze sceny w sposób sztuczny, na tyle donośny i hiper-wyraźny iżby nawet widz w ostatnim rzędzie zrozumiał każde słowo,
- przez drugą połowę tych studiów, adeptów zawodu uczy się wypowiadać owe wersy w dalszym ciągu arcywyraźne, ale jednak w taki sposób, iżby widza jednak ta sztuczność nie raziła.
No ale to niestety było dawno . . .
-------------------------------------------------------------------------------- --------------------------------------------------------------------
W jednej z ekranowych rozmów, Więckiewicz-Szacki rozważa przyczynę zamordowania pierwszej ofiary. Jego kwestia brzmi:
"To Polska. Musieli ją za coś nienawidzić."
W zasadzie zatem aktor winien był powiedzieć: "To Polska! (po wykrzykniku - znacząca pauza) Musieli ją za coś nienawidzić (prawdopodobnie z naciskiem na słowo "musieli")".
Tymczasem RW wymamrota to wszystko jednym ciągiem i bez modulowania intonacji, nawet z częściowym połykaniem zgłosek: "topskamusielijązacośnienawidzić".
Nawet mruka mówiącego nie do końca wyraźnie można zagrać tak, żeby widzowie nie musieli regulować odbiorników
No właśnie, treść filmu zaintrygowała, ale sposób rozwikłania zagadki, poprzez kiepską jakość dźwięku i dialogów, został tak niemiłosiernie okaleczony, że traciło się zdolność logicznego myślenia. Temat bardzo ciekawy, napięcie trzymało przez zdecydowaną część filmu a potem pojawił się chaos i szybki finał. Szkoda, bo to mógł być bardzo dobry polski thriller.
jednak nie umywa się do Marcina Wrony i jego "demona", niby ten sam temat, ale jakos mniej wciągająćy
Mam podobne odczucia. Początek wciągający i intrygujący, a potem poziom, mimo fajnego klimatu poleciał w dół... Rozczarowałam się...
Niestety to w polskich filmach staję się powoli regułą... Ja oglądałem film... z napisami:)
Polskie filmy z napisami dla Polaków :)
Śp. Bareja się kłania.
No ale co mamy zrobić jak g... słychać.
To nie dźwięk, a bajdurzenie pod nosem polskich aktorów. Od dziesięcioleci w polskim kinie mozna to zaobserwowac. Niczego nie zmienia nowa technika.
To już w polskich produkcjach normalka - bełkotliwie,niedbałe wygłaszanie i wgrywanie tekstów.Proponuję napisy w polskich filmach.
Ja ostatnio stwierdziłem, że jedynym sposobem na w pełni zrozumienie dialogów w polskich filmach, to oglądanie z dobrymi słuchawkami na głowie. Sprawdza się w 100%. Akurat Ziarno prawdy oglądałem ze słuchawkami (jakkolwiek by to nie brzmiało :P) i nawet nie zwróciłem uwagi, żeby gdzieś były niewyraźne rozmowy. Stwierdzam też, że Polacy mogą mieć problem z polskimi filmami, bo zagraniczne ogląda się najczęściej z napisami albo lektorem i to co tam słyszymy, odbieramy tak pobieżnie, a treść bardziej rozumiemy właśnie z napisów albo od Szydłowskiego. Nawet znając jako-tako język filmu zagranicznego. Natomiast kiedy trzeba się wsłuchać ze zrozumieniem (vide polskie filmy), to już mamy problemy, bo przyzwyczajeni jesteśmy do innej formy przekazu części treści.
"Aktorki" takie jak Walach to zawsze mają problemy z dykcją, ale dźwiękowcy w wielu polskich filmach też nie są bez winy.
Wczoraj oglądałem ten film w tv i w 100% się zgadzam dobrze że mam opcje cofania bo musiałbym oglądać drugi raz
Tak samo było w Uwikłaniu. Nie rozumiałam Ostaszewskiej. Też myślę, że dżwięk do poprawy
Niestety w polskich filmach to normalka. I nie mówię tu o jakichś nędznych kopiach z internetu. Oryginalne dvd a dźwięk to porażka
Moim zdaniem w tej kwestii i tak nastąpiła znaczna poprawa wobec innych, daleko mniej zrozumiałych dla ucha produkcji. Bardziej przytłaczające były niedoskonałości obrazu - z przesytem scen w ciemności, których wzrokiem przeniknąć nie sposób. Nie spodobała mi się te kiczowata czołówka CGI.
moja pierwsza myśl po 3 minutach filmu. Kolejna polska produkcja przy, której dźwiękowiec spie*rzył robotę -.-
Dźwięk jest "świetny" jak w większości polskich filmów. Powinni w oryginale dawać napisy . I nawet dykcja i artykulacja aktorów nie ma tu specjalnie znaczenia.
To nie odczucia, tylko fakty. Filmy zagraniczne rozumiemy, bo panowie: Knapik, Gudowski, Olejniczak, Brzostyński etc czytają dobrze i wyraźnie. A w filmach rodzimej produkcji jest jak jest, bo tak jest. Taki nasz język i zwyczajowo niechlujna dykcja (tylko wulgaryzmy wymawiane nad wyraz przejrzyście i dźwięcznie). Ja jednak mam pewien sposób na oglądanie naszych filmów. Jeżeli film faktycznie dobry, to odchoruję to, co przeznaczone było na pół litra i kupuję za to dvd. Tam są napisy po angielsku i w razie czego jest łatwiej. W tym wypadku bardzo się przydały podczas rozmowy Szackiego z rabinem Zygmuntem.
Z przykrością potwierdzam. Film obejrzałem w kinie domowym, zatem nie mogę zrzucać winy na ciamkających popcorn współwidzów. Miałem zresztą możliwość powtórzenia i ponownego wybranych fragmentów. Niestety, to na nic. Paru kwestii wypowiedzianych, albo raczej wymamrotanych, przez dobrych pono aktorów (z chlubnym wyjątkiem roli pana Treli) - nie zrozumiałem i już.
Miałem tak samo. Części słów nie dosłyszałem. Nie wiem, co jest nie tak z polską kinematografią, że dźwięk jest słabej jakości.
Odświeżam, dla tych co może jeszcze tego nie oglądali, od 3:00 (https://www.youtube.com/watch?v=gMzVfkZrdVU). W skrócie, jak jest mały budżet, to najłatwiej znaleźć pieniądze poprzez oszczędzeniu na dźwięku.
Przecież dzwięk w polskich filmach to choroba prawie że wrodzona - jest tak od dziesięcioleci. Kiedyś można było zwalać na technikę ale teraz wiadomo że to aktorzenie + słaba realizacja
Ten problem dotycz wszystkich polskich filmów,a ponadto tło muzyczne nie pomaga oj nie.
Panowie dźwiękowcy poprawcie się.Szkoda aktorów.
Rada:Jak jest możliwość,włączam napisy ale to erzatc.
Gdzieś czytałam, że to przez to, że normalnie (znaczy za granicą) dialogi nagrywa się jeszcze raz w studio, a u nas szkoda na to kasy i zostawiają dźwięk jak się nagrał podczas kręcenia sceny. Strasznie to jest irytujące, że niemal w każdej polskiej produkcji z ostatnich lat jest taki problem z usłyszeniem dialogów.
I tak jest po dziś dzień. Na filmach zagranicznych z lektorem można się uczyć języka, natomiast u nas wyrazy, nawet zdania niezrozumiałe. Nie wiem czy to wina sprzętu czy po prostu dykcja rodzimych aktorów to jakieś dni dna.