Na początku film był nawet ok.
Momentami było nawet śmiesznie, ale potem to już przesadzili.
Jak ktoś czytał książkę to zauważył.
Na końcówce to naprawde pojechali...
Po co robic 3 częśc skoro w 2 prawie zakończyli całą serie?
Za te pieniądze niech lepiej nakarmią biedne dzieci.
Jestem poprostu totalnie zniesmaczona i nie wiem czy pójdę do kina na 3 częśc.
Tylko bez złośliwych odp.
Zgadzam się 100/100.
Film słaby ze względu na skupienie się twórców na efektach specjalnych, zamiast na spójnym scenariuszu.
Ale myślę, iż nie doceniasz hollyłódzkich scenarzystów. Wymyślą takie wątki, nie występujące w książce, że jeszcze oko zbieleje.
Jeszcze kosmitów zabrakło. ;)
Może w 3 zrobią takl ze Tris i Tobias będę mieli dzieci, a Caleba porwą kosmici?
:)
Nie wątpie w ich wyobraźnie.
Tylko zabrakło mi w tym wszystkim ważnych sytuacji z książki.
:)
Mam inne pomysły:
- walking dead czyli wędrówka ludu wybranego, przez nieprzyjazną krainę za murem
- 96 twarzy Tobiasa czyli jak odkryć sekrety własnej natury
btw książek jest 3, film praktycznie przeniósł akcję do 3 ciej części a w produkcji są kolejne 2 odcinki.
Wszyscy jak szczęśliwa rodzina pobiegli w stronę muru. No proszę Was. Pomijam cały idiotyczny pomysł z "kasetą", ale zamiast skupić się na książce (która swoją drogą nie jest ani bardzo złożona ani bardzo gruba, by musieli pominąć wiele wątków) woleli latający dom. W oderwaniu od książki film jest dobry, dobrze się go ogląda, ale jeśli chciało się zobaczyć o co w tej historii chodziło to się tego nie zobaczy. Pominięcie kilku wątków, w szczególności tej całej konspiracji z Markusem, uratowania życia Peterowi (ale naprawdę a nie w jakiejś głupiej symulacji) i problemów z porozumieniem, ze zrozumieniem jaka dwójka naszych bohaterów miała w drugiej części jest za daleko idącym spłyceniem fabuły. A szkoda, gdyby chociaż spróbowali zrobić z tego taki film jakim była pierwsza część, to nie byłabym tak rozczarowana, jak byłam wczoraj.
Zgadzam się z tobą w 100%. U mnie rozczarowanie nadal nie chce minąć, na prawde spodziewałam się czegoś całkiem innego.
zgadzam się w 100%, film zły nie jest, ale jest jakby tylko ogólnie zainspirowany książką. Brakowało mi postaci, ich wątków i niektórych pominiętych scen. Tu wszyscy polecieli Tris na ratunek, gdzie normalnie to był podział i nikt jej słuchać nie chciał, no i końcówka... cóż, szkoda
Ja właśnie wróciłam i też muszę się zgodzić...
I dodać, że miedzy Tobiasem a Tris kompletnie nie było widać chemii na ekranie, było to takie bezbarwne, poza słowami "zakochałem się w Tris Prior" czy "kocham cię" nie widziałam zadnego uczucia.
Duży potencjał, szkoda, że lekko zmarnowany...
Jestem rozczarowana i w sumie nawet nie wiem jak ocenić tę produkcję. Jako film (tu wypada nieźle) czy jako ekranizację (tu już gorzej).
Widzę, że nie tylko mnie wkurzył fakt strasznego odbiegnięcia akcji filmu od książki. Jak zobaczyłam Tobiasa współczującego Marcus'owi, gdy go prawie zabili, to myślałam, że padnę..
Zgadzam się z tb, że nie była to ekranizacja książki prawie w żadnym stopniu. Jeśli już spotkało się jakiś ciekawy wątek z książki był on pokazany w zupełnie innej otoczce. Rozwaliło mnie zabicie Marcus'a na początku, albo też to pudełko z Transformersów. W książce tego nie był. Peter grał postać, która miała tylko rozbawić publiczność. Był śmieszny,ale najbardziej rozbawiła mnie 9 choć nie powinna ) scena, w której zginęła ( jeśli dobrze pamiętam ) Marlen. Gdy skoczyła z góry prosto pod nogi Tobiasa. Nie mógł jej złapać? Jedyne za co mogę pochwalić, to efekty specjalne, które akurat mi zaimponowały...
Jezu tak dokładnie to samo pomyślałam dlaczego nie mógł jej złapać. Poza tym było dużo momentów które były po prostu komiczne. I czy tylko mnie zdenerwowało że nie nyło tego momentu gdi Tris dostaje zastrzyk bo jest zbyt agresywna i zachowuje sie jak pijana?? To był jeden z moich ulubionych momentów a oni go nie wykorzystali.
Byłam lekko załamana, że nie było tej sceny.
Film już wtedy stracił w moich oczach.
widzę, że nie tylko ja miałam myśl "no nie, taki silny facet i nie mógł złapać laski, która skakała z wysokości pierwszego piętra?".
Tyle wątków pominiętych, tyle scen niewykorzystanych. Zobaczycie w trzeciej części będą się zgadzać tylko imiona bohaterów. I dla totalnego zaskoczenia fanów książki zabiją Tobiasa ;) No i zapomniałam o mojej ulubionej scenie na końcu - jak Peter stoi w tym centrum przy tych komputerach w pokoju kontrolnym przy barierce - jak bohater, który właśnie uratował świat i czeka na oklaski dumny z siebie.
Za pieniądze z książki też mogliby nakarmić dzieci, co za głupie stwierdzenie. Książka nie jest wysokich lotów, a widać wyraźnie, że autorka nie wiedziała już co zrobić z bohaterami w trzeciej części. Może scenarzyści mają na nich lepszy pomysł.
Wiele przeinaczeń jestem w stanie zrozumieć, może uodporniłam się przy okazji innych ekranizacji :)
Najbardziej brakło mi tego kiedy Tris mówi do Caleba że ona nigdy nie zaprowadziła by go na śmierć. Przecież przez to zmieniają cały finał, zasadność jej wyborów i tej wyjątkowości bycia niezgodną. Już nie będzie tego wydźwięku emocjonalnego na końcu.
A ten masowy eksodus pod koniec Zbuntowanej naprawdę cudaczny;)