Odważny film, w którym bez ogródek reżyser pokazuje kim są koscielni urzędnicy, mający dla naiwnych wiernych usta pełne pustych frazesów. Pokazuje to szczególnie ostatnia scena - tak jakby nic sie nie stało. Ale wystarczyło popatrzeć w oczy ojca Benito. Bardzo dobry film
Zapomniałeś(-aś) dodać: "kim są *niektórzy* kościelni urzędnicy".
Tak jak *niektórzy* ludzie są mordercami, czy *niektórzy* sądzą, że ostatnia scena w tym filmie pokazuje, "jakby nic się nie stało"...
Zgadzam się, ostatnia sekwencja to jeden z najmocniejszych momentów tego filmu. Świetnie zagrana - to podstawa. Pesymizm na pełnej kur.wie.