Po pierwsze... bohaterowie.
Bohaterowie tego filmu są słabo napisani, lecz nieźle zagrani. Role są przerysowane, każda z nich ukazuje stereotyp, np:
ksiądz, egzorcysta, po przejściach, zatracający przeszłość w alkoholu. Dalej, główna postać. reprezentujący prawo "zły"
glina niepotrafiący pogodzić się z przeszłością. Nienawidzący przemocy w rodzinie, kiedy to sam ma problemy w
małżeństwie, nienawidzi kotów... (poza tym, wnerwia mnie ilość "kocich" elementów w filmie, kiedy zobaczyłem psa
zdziwiłem się, lekka zmiana środowiska, kiedy to nagle Eric Bana odwraca się i widzi co?... Rozebranego z wnętrzności
kota. Okropne). Mamy tu co prawda wyjaśnienia postępowania bohaterów ale nigdy nie kupię tej bredni. ksiądz siedzi w
aucie, w lewym ręku różaniec, w prawym prawie wypalony papieros. niesamowite, prawda? Takich idiotycznych wręcz
momentów jest mnóstwo.
Po drugie... poziom strachu.
Piszą, że jest to horror kryminalny... takiego wała. Ja strasznie przepraszam ale kiedy co dziesięć minut ukazuje mi się
jump scars... (czy jak to tam. nieważne). Ja pluję sobie w twarz. Kiedy twórcy filmowi zrozumieją, że horror to nie gatunek
filmowy polegający na chwilowym przestraszeniu widza, i ciągłe wracanie do "taktyki" "strasząc" nas coraz to
wymyślniejszymi mordami zalanymi krwią. Kiedy to zobaczyłem, że producentem filmu jest gość od "Piratów z Karaibów"
a reżyserem gość od "Egzorcyzmów Emily Rose" pierwsze co przyszło mi na usta to cieknąca ślina. Tak się napaliłem.
Teraz... hmmm... "ostatnie piętnaście minut trzyma poziom". Ale tyle błędów, słaby jeśli nie koszmarny scenariusz, niski
poziom strachu, (przepraszam ale Hitchcock w grobie się przewraca. oglądając takie horrory jak "Blair witch project"
gdzie strach imaginowała nasza wyobraźnia czułem się jak jeden z postaci. To było niesamowite poczucie. Teraz na siłę
chcą nas straszyć, udaję się to tylko 2 na 30 horrorom wychodzącym w rok. A kiedy już widzę że reżyserem albo
producentem jest gość od "paranormal activity" szykuję szubienicę. ostatnim dobrym horrorem jaki widziałem była
"Kobieta w czerni" a jej premiera była ponad 2 jeśli nie 3 lata temu.) słaba gra aktorska, i wiele wiele więcej.
idźcie na "stulatka..." , to jest dobry film.
(Niestety) prawie pełna zgoda. Motyw dziecka obowiązkowy, na szczęście brak potykających się blondynek. Jeśli to prawda, że od dobrych horrorów się chudnie, to przytyłem kilogram. A facetowi, który wykombinował, że babiloński demon nazywa się Jungler należy się Złota Malina. Brakowało tylko, żeby w tłumaczeniu zrobili z tego "Leśniak".
poleć, dobry człowieku, jakiś przyzwoity horror do poduszki, bo gust masz podobny a ja rozbrat z kinem miałem dłuższy
Horror do poduszki...hahahaha.."Egzorcyzmy Emily Rose" to jest najlepszy horror jaki ogladałem w zyciu. Nie spałem przez niego tydzien tzn zasypiałem dopiero po 4 rano i bedac sam w domu i do tego w zimie..czyli tak jak w filmie.. ale ogolnie nie polecam tego typu filmow bo ciemne siły zywia sie strachem jaki z siebie wydajemy podczas ogladania..A diabły ,demony itp istnieja naprawde co sam sie przekonałem o tym na własnej skórze i nie pytajcie mnie o szczegóły..po prostu odradzam horrory kazdemu...
Nareszcie jest ktoś, kto wie, czym tak naprawdę są horrory.
Szkoda tylko, że uświadomienie odbyło się kosztem własnego doświadczenia.
Może obejrzyj "Obecność" mnie co prawda nie wystraszył, ale moich znajomych ( niektórych) owszem . A "Sierociniec " widziałeś ?
według mnie "Sierociniec" nie jest straszny, jest to naprawdę dobry film ale jako dramat nie horror.
OK, ciekawa jestem Twych wrażeń.( niestety napiszesz w innym temacie - i słusznie) Miłego oglądania. Ja dziś obejrzałam " Kobieta w czerni" (The Woman in Black ) z 2012 .
Polecam.
A jednak w tym, choćby niesłusznie. Właśnie skończyłem oglądać i mam mieszane uczucia. Historia mocno intrygująca, w filmie trochę to uwspółcześnienie przeszkadzało, ale na pewno sięgnę teraz po książkę, zwłaszcza że jest polskie wydanie.
Sam film nie był "straszny", ale w głowie ślad zostawił i do paru przemyśleń skłonił...
@soglif3 - o szczegóły nie pytam, mam własne. Pozdrawiam i dzięki za rekomendację!
@boundless - Kobietę w czerni widziałem. Też ma to "coś", chociaż nie jest to efekt strachu w trakcie filmu.
Z niczym się nie zgadzam. Nie zapominaj, że inspiracją tego filmu są prawdziwe wydarzenia i przeżycia pewnego gliniarza.
Bardzo dobrze, że demon nazywał się jungler. Motyw babilonu był tylko opowiedziany, a to co się tam z żołnierzami wydarzyło może mieć milion wytłumaczeń np to, że Irakijczycy zabili jakiegoś Junglera albo wykorzystali go do egzorzyzmów, bądź jakiś przyjezny bawił sie egrcyzmami.
Film nie jest jakimś kinem akcji czy coś, jest tak pokazany by wyglądał, że mógł się wydarzyć naprawde.
Bohaterowie stereotypowi? A jakich byś chciał, jak już wszystko było. Hmmm może zrobić z księdza ukrytego pederastę a z gliny zoofila? To by cię zadowoliło - bo to chyba nie jest stereotypowe.
To bardzo ciekawe co piszesz.Dla mnie jednak ksiadz czy gliniarz nie do konca stereotypowi.Odnosnie rodziny-malo wiarygodne byloby pokazanie czlowieka (Sarchie) z ''takimi sukcesami zawodowymi'' i z wiecznie usmiechnieta i zadowolona facjata.Nienawidzi kotow- i to juz jest jakas informacja o czlowieku i w dodatku calkiem niestereotypowa-kociarzy i psiarzy mamy na peczki ; ))) Ksiadz z rozancem i papierosem-nie bardzo rozumiem w czym problem,pomijajac juz fakt ze absolutnie niestereotypowe jest siedzenie w samochodzie,odmawianie rozanca i puszczanie dymka za jednym zamachem.O przeszlosci ksiedza juz nie wspomne. Klimat grozy,niepokoju,obrzydzenia czy szoku chyba byl- film warto obejrzec.Co zachwyca?-zdecydowanie sciezka dzwiekowa plus niepokojace ulice Bronxu,Sarchie i Mendoza-swietne postacie,ciekawe osobowosci,fascynujace w jakims sensie.
Ale żeś mnie kolego przywołał.
Film ma dość sporo fajnych momentów, nie mniej jednak oglądałam film tylko wówczas, te kilka dobrych lat temu i nigdy potem nie powróciłam do fabuły; zatarła mi się już nawet w pamięci postać księdza, pamiętam że był nietypowy w swoim zachowniu, chyba po jakichś trudnych osobistych przejściach.
Z całym szacunkiem, ale najpierw wytłumacz mi czemu mam problemy, następnie napisz czemu ten film ci się podobał, dodaj kontrargumenty do mojej tezy i dopiero wtedy mów to co teraz... Bo to świadczy o tym, iż po pierwsze... To ty masz problemy. A po drugie... Masz zaniżony słownik własnych wypowiedzi... Transformers 4 i zmierzch też Ci się podoba?
Cóż.