Zakonczenie jest ladna klamra z poczatku filmu. Stanton po znalezieniu tego czlowieka naszprycowanego opium mowi, ze nie jest taki. W ostatniej scenie jest dokladnie identyczny- pijany i szalony.
Co ciekawe adaptacja z 1947 posiadała optymistyczniejsze zakończenie. Dobrze, że ta wersja pozostała bliższa książce.
Dla mnie to zakończenie jest nienajgorsze - główny bohater dostał to na co zasłużył. Po tym jak załatwił ojca i jak celowo otruł tamtego kolesia i jak przedmiotowo traktował swoją kobietę, to zasługiwał na wszystko co najgorsze i właśnie na taki koniec, jaki go spotkał :).
P.S. W końcu wiedział, które flaszki były z metanolem, a dodatkowo jego zachowanie po przyniesieniu flaszki (wzięcie notatnika) przekonują, iż zakładał, że notes nie będzie niepotrzebny przyszłemu nieboszczykowi.
I dlatego dobrze, że zostali bliżej książki, w przeciwieństwie do wersji z 1947 roku, gdzie ukochana ratuje go z bycia dziwakiem. Główny bohater nie zasłużył na drugą szansę, ale producenci w latach 40 uważali, że po mimo tego powinien dostać happy end.
Nie wiesz jaki z tego morał?
Choćbyś nie wiem i jak orał,
choćbyś orał nie wiem jak
i tak wszystko wyjdzie wspak.
I choć myślisz, że już z górki,
skończysz podgryzając k***i.
Morał niby jaki? Nie morduj, nie zabijaj? Nie pij? Nie okłamuj? Nie bądź chytry? Nie bądź złym człowiekiem?
Żadnego morału tu nie ma, od zły trafił na złego/złych i tyle.
Już prędzej dopatrywałbym się tutaj, że historia zatoczyła koło, Uroboros, klątwy i inne takie...
Pfff, "nie bądź złym człowiekiem" nie niesie żadnego przesłania, to żaden morał, ale za to Uroboros już jest git, bo to, wiesz, symbolika i jeszcze jakieś klątwy i inne takie, to jest głębokie, to musi być dobre...
Dla mnie jest i to kilka. Przede wszystkim pycha nie popłaca...drugi to od sprytnego znajdzie się sprytniejszy. Są jeszcze inne.
Takie morały to można z co drugiego filmu wyciągnąć, oczywiście robiąc to na siłę:)
Prawda jest taka, że większość morałów tyczy się tych samych rzeczy. A prawie wszystkie filmy niosą ze sobą jakiś morał.
To co piszesz jest więc zgodne z prawdą ;)
Nie wiem jaki jeden główny morał zawiera ten film, bo można do niego przypisać chyba z 10 różnych morałów. W każdym razie główny bohater skończył w klatce, pracując jako dzikus, którego widzimy na początku filmu. Całkowicie się stoczył.
Słabo. Końcówka źle dobrana. Nieadekwatna też do kart które wyłożył. Już mogli zamknąć temat żeby sczezł w wagonie między klatkami. Piękny koniec ingrygi był z Panią Doktor , ale brakowało kilka zdań dopełnienia. Chociaż ta kobieta też była mocno sfiksowana.
Myślę, że śmiech głównego bohatera nie musiał być śmiechem rozpaczy, może szydził, ciesząc się w myślach, że zna mechanizm i rozp.. system. Może to zmienić morał lub morały.