Wyspa Dinozaura/film/Wyspa+Dinozaura-2006-3011462006
Pressbook
Inne
STRESZCZENIE
Akcja filmu rozgrywa się na małej wulkanicznej wysepce leżącej na samym środku oceanu. To właśnie tu mieszka i pracuje uroczy, ale roztrzepany Profesor Horacjusz Tiberton. Został wygnany na wyspę przez zarozumiałego króla Pomponiusza, który wraz z wiernym sługą Gładziem zamieszkuje w mrocznym zamczysku. Kiedy pewnego dnia Profesor postanawia założyć na wyspie szkołę, oprócz swojego zaadoptowanego syna ? Bartka przyjmuje do niej całą grupę zwariowanych uczniów. Jest wśród nich pingwin Fraczek oraz sympatyczny jaszczur Mundek, który najbardziej lubi wylegiwać się w znalezionej przez siebie muszli i rozmyślać. Jest też gapowaty Dziubas, który wciąż gubi piórka na skutek niezliczonych bliskich spotkań ze skałami i pniami drzew. Melancholijny lew morski Cienki najlepiej czuje się wygrzewając się na słońcu i śpiewając smutne ballady. Porządek (w dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu) w całej tej menażerii stara się zaprowadzić zadziorna, a zarazem opiekuńcza świnka Frania. Życie beztrosko upływa im na codziennych obowiązkach, dziecinnych zabawach i igraszkach oraz na nauce ludzkiej mowy. Aż do momentu, kiedy fale nieoczekiwanie wyrzucają na brzeg tajemniczą górę lodową. W jego sercu ukryte jest prastare jajo, które mieszkańcy wyspy natychmiast otaczają troskliwą opieką. Po długich dniach starań wykluwa się z niego zagadkowe, zielone stworzenie: Dyzio, dinozaur prosto z epoki lodowcowej. To wydarzenie kładzie kres spokojnemu życiu i to nie tylko na wyspie? Okazuje się bowiem, że łatwowierny i próżny Profesor Tiberton, któremu od lat marzy się dokonanie przełomowego odkrycia, wysyła w butelce wiadomość, w której obwieszcza światu, odnalezienie DyzoZaurusa, przedstawiciela wymarłego gatunek. Butelka trafia w ręce usuniętego z tronu Pomponiusza oraz kierownika jego zoo Doktora Wredmana. Przebiegły król natychmiast rusza w drogę, za towarzysza podróży biorąc sobie wiernego sługę Gładzia. Ma w głowie tylko jeden cel - upolować Dyzia jako rzadki okaz do swojej kolekcji trofeów i powrócić na tron w świetle chwały. Zapomina jednak, że na wyspie są jeszcze inni mieszkańcy, gotowi stanąć w obronie swojego przyjaciela! Mały dinozaur o niewyparzonym języku podbił bowiem ich serca nie tylko swoim donośnym bekaniem i niepohamowanym łakomstwem, ale także tym, że przygarnął opiekuńczą Franię jako swoją matkę. Ten prehistoryczny zwierz opanował nawet trudną sztukę gry w piłkę nożną i surfowania. I co najważniejsze - udało mu się nauczyć ludzkiej mowy. Gdy na wyspie zjawia się król Pomponiusz, życie bohaterów staje na głowie. Dyzio musi uciekać i ukrywa się w wulkanicznej grocie, co nie bardzo przypada do gustu jej dotychczasowemu lokatorowi ? ogromnemu krabowi. We wnętrzu jaskini Dyzio będzie musiał zatem stawić czoła nie tylko temu gigantycznemu skorupiakowi, ale także ścigającemu go królowi i jego słudze oraz zagrożeniu zawalenia się groty. I wtedy właśnie do akcji wkracza szalona banda Profesora Tibertona. Ich misja - wydostać Dyzia z wnętrza buchającego ogniem wulkanu i uwolnić go ze szponów Pomponiusza.
O PRODUKCJI
Pod koniec lat 60tych pisarz Max Kruse powołał do życia Dyzia - niesfornego dinozaura prosto z epoki lodowcowej. Od tamtej pory na świecie sprzedano miliony egzemplarzy jego książek. Teraz, dzięki ekranizacji powieści także widzowie w Polsce mogą nareszcie poznać tę przemiłą postać. Animowaną wersję przygód Dyzia wyprodukowano z ogromnym rozmachem. Jest to opowieść o przyjaźni, akceptacji i miłości, co sprawia, że ?Wyspa dinozaura? to film dla całej rodziny. Max Kruse, autor powieści o swoim przepisie na sukces mówi w następujący sposób: ?Wzorem do stworzenia postaci były tak naprawdę zwykłe dzieci, każde z typowymi dla siebie cechami oraz charakterystycznym językiem?. Nie dziwi zatem, że tak dobrze czujemy się w towarzystwie Dyzia i jego kumpli. Animacja klatkowa była niegdyś uważana za krok milowy w produkcji filmowej, dziś jednak filmy wyprodukowane techniką cyfrową zaskakują nawet dorosłych widzów. Od samego początku wiadomo było zatem, że aby dotrzeć do widza, twórcy filmu musieli przy jego produkcji zastosować najnowocześniejszą technologię. I udało im się w przypadku ?Wyspy dinozaura? wykorzystać najnowsze osiągnięcia techniczne zachowując jednocześnie wierność wobec książkowego pierwowzoru filmu i delikatnie dostosowując go do dzisiejszych realiów. Dotyczy to przede wszystkim postaci zwierząt. Mały zielony Dyzio, kochany, ale zarazem pyskaty, jest dokładnie taki, jak w opowieści pióra Maxa Krusego. Ale teraz ten prehistoryczny zwierz jest także bardziej na luzie, nie tylko dlatego, że potrafi sobie porządnie beknąć, ale także dlatego, że świetnie gra w piłkę nożną i jest doskonałym surferem. Nie straszne mu są nawet najwyższe fale. Pozostali uczniowie nie są może równie zwinni, ale mają te same problemy, które dzieci tak dobrze znają, a rodzice świetnie pamiętają z lat dzieciństwa. Dziubas ma kłopoty z wymową niektórych głosek, Fraczek czasami sepleni, a Cienki mówi przez nos, nie wspominając już nawet o jego śpiewie. Ogólnie jednak zwierzęta zachowują dużo cech swoich książkowych pierwowzorów. Frania z troskliwością prawdziwej mamy opiekuje się Dyziem, czytając mu nawet bajki na dobranoc. Fraczek zawsze jest chętny do pomocy, a Dziubasa wiecznie rozpiera energia. Mundek wygłasza filozoficzne prawdy o życiu, podczas gdy Cienki jest zawsze w melancholijnym nastroju i śpiewa swoje przygnębiające ballady. Jak mówi sam ?ojciec? Dyzia, wzorem do stworzenia postaci były tak naprawdę zwykłe dzieci, każde z typowymi dla siebie cechami oraz charakterystycznym językiem. W filmie jest także wiele odniesień do znanych przedmiotów oraz sytuacji życia codziennego. Na przykład podczas wodnych szaleństw oblepiające ciało Dyzia liście układają się w taki sposób, że bohater wygląda jak żywa Statua Wolności. Natomiast w końcowej scenie nasza wesoła gromadka bawi się do muzyki, która porywa wszystkich bez wyjątku - nawet pływające pod wodą ryby wybijają jej rytm płetwami. Publiczności nie pozostaje więc nic innego, jak tylko kołysać się w takt muzyki w kinowych fotelach. Nad przeniesieniem historii o Dyziu na duży ekran pracowała cała ekipa wysoko wyspecjalizowanych profesjonalistów. W sumie od momentu uzyskania praw autorskich do książki, przez stworzenie postaci i planu filmowego, po finansowanie, montaż i udźwiękowienie, cały proces produkcji tego 85-minutowego filmu trwał ponad trzy lata. Zacznijmy od początkowego pomysłu stworzenia filmu: Bavaria już miała prawa do ?Urmel aus dem Eis?, mówi producent, autor i reżyser w jednej osobie Reinhard Klooss z Bavaria Pictures. Kiedy zaczęliśmy rozglądać się za jakimś typowym filmem familijnym od początku mieliśmy na oku książkę Krusego. Do tego należy dodać osobistą sympatię reżysera dla Dyzia i jego kompanów: Wychowywałem się razem z Dyziem i jego przyjaciółmi. To była, i nadal jest, książka kultowa, poruszająca, a jednocześnie zabawna. Co to oznacza dla adaptacji kinowej? Ze swoim wyjątkowym połączeniem uczuć, akcji, dowcipu i egzotyki ?Wyspa dinozaura? stanowi dużą konkurencję dla innych filmów animowanych. To że ?Wyspa Dinozaura? będzie filmem animowanym cyfrowo od początku rozumiało się właściwie samo przez się. Pracując nad koncepcją postaci ? które pozostają wierne bohaterom powieści ? projektem oraz scenariuszem cały czas stawialiśmy sobie za cel zachowanie uroku oraz oryginalnych dialogów opowieści Maxa Krusego. Właśnie dlatego, że był to zasadniczy warunek do jak najdokładniejszego odtworzenia świata wyspy Titiwoo w wysoko rozwiniętej technologii, wyjaśnia Klooss. Był to w istocie materiał idealnie nadający się do odtworzenia go za pomocą animacji komputerowej. Trzeba jednak pamiętać, że tradycja filmów CGI jest w Niemczech w dalszym ciągu niezwykle młoda. ?Magiczny kamień?, który wszedł na ekrany kin w 2004 roku, był pierwszym pełnometrażowym filmem tego typu. Za produkcję odpowiadał Ambient Entertainment z Hanoweru, z którym Reinhard Klooss miał od dawna bardzo dobry kontakt. Moja pierwsza wizyta w Hanowerze cztery czy pięć lat temu rozbudziła we mnie entuzjazm dla odważnego, zaangażowanego oraz ambitnego ? zarówno pod względem technicznym, jak i logistycznym - sposobu, z jakim Holger Tappe i jego zespół podchodzili do swoich projektów, mówi Klooss. Tak więc oczywistym było, że przy produkcji ?Wyspy dinozaura? musi dojść do współpracy pomiędzy Kloossem i Tappem, i że dzielić będą oni zarówno krzesło producenta, jak i reżysera. Finansowanie, adaptacja książki, nadzorowanie produkcji, udźwiękowienie, dubbing oraz miksowanie dźwięku odbywało się w Monachium, w siedzibie Bavaria Pictures, spółki zależnej Bavaria Film. Obrazy powstały w Ambient Entertainment w Hanowerze. Kompozytor James Dooley oraz zdobywca Oskara, kompozytor i producent w jednej osobie Hans Zimmer pracowali nad muzyką w Santa Monica. Nagrania orkiestry odbyły się w Bratysławie, natomiast angielska wersja językowa powstała w Nowym Jorku. Światowy punkt sprzedaży mieści się w Londynie, zaś dystrybucja na Niemcy - w Szwajcarii. Klooss: Wyspa dinozaura to film zrealizowany dzięki wspólnemu wysiłkowi ludzi z wielu krajów. Reinhard Klooss i Holger Tappe rozpoczęli współpracę nad filmem w 2003 roku i od samego początku ustalone było, że obaj będą dzielić role producenta i reżysera. Powód? O klasyczny podział zadań dużo łatwiej w przypadku aktorskich filmów fabularnych, niż przy pracy nad filmem animowanym, ponieważ przy filmach animowanych trzeba radzić sobie z wieloma aspektami produkcji jednocześnie i przez długi czas, wyjaśnia Holger Tappe. Jak mówi Tappe, podczas gdy fabularne filmy aktorskie wymagają ośmiu do dziesięciu tygodniu bliskiej współpracy na planie zdjęciowym, w przypadku ?Wyspy dinozaura? cały proces był dużo bardziej długotrwały i zajął dwa lata. Przy naszej metodzie pracy, każdego tygodnia powstawała nowa, ulepszona wersja filmu, która potem była jeszcze krok po kroku doskonalona. Jeśli wprowadzaliśmy na przykład do filmu nową scenę, to na początku oczywiście powstawały rysunki, a po kilku dniach dokonywano ich animacji. Postaci początkowo powołuje się do życia w wersji czarno-białej, a dopiero potem ?ubiera? się je w kolor. Jaki jest plus takiej techniki? Poszczególne sceny są raz po raz doskonalone. Ten ciągły proces jest stosowany w przypadku wszystkich elementów filmu ? scenariusza, reżyserii, zdjęć. Dotyczy on całej struktury, mówi Tappe. Scenariusz stanowi solidną podstawę, ale ciągle nanosi się na niego poprawki. W obliczu takiego stwierdzenia nie dziwi fakt, że granica między produkcją a reżyserią staje się coraz bardziej płynna? A jednak w tym ciągłym nanoszeniu poprawek trzeba było brać pod uwagę kilka czynników. Przede wszystkim sprzęt komputerowy. Na pewnym etapie każdy musi zaopatrzyć się w nowy komputer jako że najnowsze wersje programów wymagają zawsze najnowszych uaktualnień, a te z kolei mogą działać wyłącznie na najnowszym sprzęcie, wzdycha Tappe. Zaletą jest oczywiście to, że wszyscy jesteśmy na bieżąco z wszelkimi sprawami związanymi z technologią CGI. Kolejnym elementem, z którym także trzeba było się liczyć są zmienne gusta publiczności. Jeśli przyglądamy się dziś wcześniejszym filmom wykonanym w technologii CGI, to postacie wydają nam się niemal niewykończone i dlatego musimy zwracać ogromną uwagę na każdy nowy postęp techniki, żeby nie pozostać w tyle. W wyniku takiego podejścia zarówno wygląd postaci, jak i każdy szczegół, podlega ciągłym modyfikacjom. Ponadto, do odpowiedniego przetwarzania danych niezbędne jest specjalistyczne oprogramowanie, tak by twórcy filmu mogli posuwać się naprzód nie szkodząc swojej dotychczasowej pracy. Nad danym zbiorem danych pracuje jednocześnie nawet do sześciu osób, co stwarza ryzyko, że jedna z osób przypadkowo zniweczy owoc pracy innej osoby, umieszczając go w koszu serwera. Ryzyko było tym większe, że nad stworzeniem kinowej wersji Dyzia na 250 komputerach pracowało nieustannie 65 osób. Trzon zespołu stanowiło 25 specjalistów, z których każdy zajmował się przydzielonym zadaniem, na przykład jeden z nich odpowiedzialny był za tworzenie modeli postaci, inny ? przedmiotów, kolejny pracował jako wirtualny krawiec czy fryzjer, podczas gdy jeszcze inny zajmował się tylko efektami związanymi z wodą, itd. Oprócz wspomnianej wyżej 25tki, wymienić należy także 40 animatorów odpowiedzialnych za efekty 3D. Na pytanie jak powstają poszczególne obrazy, Tappe odpowiada w następujący sposób: Całkowicie odręcznie za pomocą klatek kluczowych. W filmach animowanych często stosowana jest również technologia motion capture, która rejestruje ruchy prawdziwego aktora i wykorzystuje je potem w animacji, pomagając specjalistom odwzorować ruch postaci. W przypadku ?Wyspy dinozaura?, ta technika okazała się jednak niezbyt przydatna. Powód? Celowo staraliśmy się, aby ruchy postaci w ?Wyspie? były przerysowane, tak by dzieciom łatwiej było się orientować w tym, co widzą na ekranie. I tak oto narodził się Dyzio.
ROZMOWA Z JOANNĄ JABŁCZYŃSKĄ
"Po raz pierwszy musiałam seplenić" Masz na swoim koncie duże doświadczenie w pracy nad dubbingiem. Podkładałaś głos w filmach takich jak ?Mała syrenka 2?, ?Król Lew 2?, ?101 dalmatyńczyków?, ?7 krasnoludków ? historia prawdziwa?. Jak rola Fraczka różni się od innych postaci, którym użyczyłaś do tej pory głosu? Zazwyczaj nie mogę powiedzieć, że jakaś rola bardzo różni się od poprzednich ponieważ użyczałam już głosu wszelkiego rodzaju postaciom ? zwierzętom, dziewczynkom, chłopcom, ich mamom. Lecz w tym przypadku zdarzyło się coś naprawdę niezwykłego - mimo że dubbinguję filmy od ósmego roku życia, po raz pierwszy musiałam seplenić. Do tej pory zawsze używałam swojego naturalnego głosu. Oczywiście zawsze mówiłam w jakiś charakterystyczny sposób ? szybciej, wolniej, grubszym czy cieńszym głosem, ale pierwszy raz moim zadaniem aktorskim było seplenienie. I jak się w tej roli odnalazłaś? Na początku wydawało mi się, że to będzie bardzo trudne właśnie dlatego, że była to dla mnie zupełna nowość. Ale w minutę załapałam i pokazałam reżyserowi, jak potrafię grać Fraczka i udało się. Do tego stopnia, że mówiąc teksty czasami naprawdę trudno było mi się powstrzymać od śmiechu. Tak zabawny wydawał mi się mój własny głos, bo nigdy siebie takiej nie słyszałam. Film ?Wyspa dinozaura? powstał na podstawie książki dla dzieci niem pisarza Maxa Krusego. Według słów samego autora, wzorem do stworzenia postaci były zwykłe dzieci ze swoimi codziennymi problemami. Fraczek na przykład sepleni. Czy Ty pamiętasz jakieś problemy, niepokoje, może kompleksy z własnego dzieciństwa? Ja zawsze byłam najmniejsza. Na wszystkich zdjęciach wyglądam na pięć lat młodszą od swoich rówieśników. Przez to moja siostra mówiła na mnie ?kurdupel?. Jednak nie stanowiło to dla mnie bardzo dużego problemu, wręcz mi pomogło, bo byłam w Fasolkach i dzięki temu, że nie wyglądałam na swój wiek, mogłam z nimi występować aż do końca podstawówki. Poza tym kiedyś, gdy nadejdzie moment, kiedy zacznę się już wstydzić swojego wieku też mi się to przyda. Wtedy obróci się to na moją korzyść, bo wszyscy będą mówić, że tak młodo wyglądam. Ale tak naprawdę nie miałam szczególnych kompleksów, bo to przecież otoczenie, rodzina, rówieśnicy tworzą te kompleksy. Ja na szczęście wychowywałam się w przyjemnym miejscu wśród miłych ludzi, tak więc jedynym realnym problemem była tylko moja siostra, która mi dokuczała. Studiujesz, grasz w serialu, teraz podkładasz głos w ?Wyspie dinozaura?. Czy znajdujesz czas i energię, żeby chodzić do kina? Znajduję, bo bardzo lubię kino Naprawdę często chodzę do kina, staram się bywać na wszystkich premierach i na pewno nie umkną mi filmy, które mnie interesują. Lubię też oglądać filmy w domu. Zawsze znajdę na to czas, zwłaszcza gdy trzeba wypełnić domowe obowiązki takie jak prasowanie czy sprzątanie. Wtedy włączam sobie film, a mam na szczęście na tyle podzielną uwagę, że potrafię się skupić na tym, co ważne. Lubię wrócić do domu i obejrzeć film, bo to mnie odpręża, wycisza. Twoja ulubiona postać z bajki? Trudne pytanie. Kiedy byłam młodsza, uwielbiałam Króla Lwa. Choć wtedy to była po prostu moda, której ja uległam - miałam karteczki z Królem Lwem, miałam płytę Króla Lwa, dwa razy byłam na filmie w kinie. Myślę więc, że za mojego ulubionego bohatera mogę uznać właśnie Simbę. Dziękuję za rozmowę.
ROZMOWA Z EDYTĄ HERBUŚ
"Uwielbiam gdy uciera się nosa wrednym babom" Tańczy Pani, gra Pani w filmach, śpiewa. Teraz użycza Pani swojego głosu w filmie dla dzieci. Co pasjonuje Panią w dubbingu? Praca przy dubbingu jest dla mnie dużą nauką. Jest kolejnym sposobem wyrażania emocji, tym razem za pomocą głosu. Chociaż nie będę ukrywać, że przy nagraniach wielokrotnie w celu osiągnięcia wyrazistego efektu pomagałam sobie ruchem, tańcem. W 2007 r. użyczyła Pani głosu Królewnie Śnieżce w filmie ?7 krasnoludków - Las to za mało?. W czyją rolę trudniej było się Pani wcielić Śnieżki czy świnki Frani? Oczywiście większym wyzwaniem była Frania. Łatwiej mi było dopasowywać głos do ust aktorki, która nawet fizycznie była do mnie podobna, niż do kreskówkowego zwierzaczka . Ale dzięki bardzo emocjonalnej Frani pewnie więcej się nauczyłam i myślę, że te praktyki będą mi pomocne w moim ukochanym aktorstwie. Frania jest postacią niezwykle opiekuńczą, troskliwie dba o swoich podopiecznych, ale kiedy trzeba potrafi także tupnąć nogą i postawić na swoim. Jakiej Frani więcej jest w Edycie Herbuś - troskliwej i opiekuńczej czy zadziornej? Myślę, że jednej i drugiej. W różnych sytuacjach ujawniają się mocniej różne emocje. Jeśli chodzi o moich bliskich to bywam nawet nadopiekuńcza, z kolei parkiet jest idealnym miejscem na pokazywanie pazurków? Jaki jest Pani ulubiony film dla dzieci? Od zawsze kopciuszek! Uwielbiam gdy uciera się nosa wrednym babom, pokazuje siłę prawdziwej miłości i szczęśliwe zakończenia? Dziękuję za rozmowę.
ROZMOWA Z MARKIEM ROBACZEWSKIM
"Do produkcji nie można podchodzić rutynowo" Ma Pan duże doświadczenie w pracy nad dubbingiem, był Pan reżyserem polskich wersji językowych wielu filmów. Jak udaje się Panu zachować świeżość spojrzenia przy doborze odpowiednich aktorów do postaci? Każdy nowy film jest dla mnie nowym wyzwaniem. Świeżość spojrzenia rodzi się za każdym razem, kiedy zaczynam pracę nad nowym filmem, gdyż do kolejnych produkcji nie można podchodzić rutynowo. My, reżyserzy dubbingowi bardzo staramy się ustrzec przed popadaniem w rutynę. Na dobrą sprawę zdarza nam się to właściwie tylko w przypadku seriali. Jeżeli się robi na przykład 60 odcinków tego samego serialu, w pewnym momencie łatwo jest zapomnieć, co było kilka odcinków temu. Wiemy, że dany aktor ma grać tak a nie inaczej, sam aktor także doskonale wie jak ma grać i właściwie przy około 30tym odcinku wyłączamy czujność. W przypadku filmów kinowych jest inaczej dlatego, że za każdym razem jest to nowe wyzwanie. Zwykle każdy film opowiada o czy innym, a nawet jeśli mówi o tym samym, na przykład o miłości, to za każdym razem w inny sposób. Istotne jest też oczywiście czy to jest film rysunkowy, czy tak jak nazywamy go w naszym żargonie ?ludzki?, w którym grają zwykli aktorzy. Na początku trzeba przysłuchać się kto i jak mówi, jakich środków wyrazu aktorskiego używa, a potem należy poszukać odpowiedniej osoby w sporej przecież grupie dostępnych aktorów. Oczywiście przy doborze aktorów możemy się mylić i po to właśnie są castingi, żeby zobaczyć czy nasz pomysł w zderzeniu z rzeczywistością okaże się trafny. Mówi Pan, ze każdy film jest osobnym wyzwaniem. Co jest nim w przypadku ?Wyspy dinozaura?? Jeśli chodzi o film ?Wyspa dinozaura? to najistotniejsze było to, żeby zróżnicować postaci charakterologicznie. Kiedyś starzy aktorzy, jeszcze z czasów przedwojennych mawiali ?my nie gramy charakterów, gramy typy?. I postaci z ?Wyspy dinozaura? to są właśnie takie różne typy z bardzo charakterystycznymi cechami, najczęściej wyrażającymi się w sposobie mówienia. Ktoś na przykład mówi basem, ktoś sepleni, jeszcze inny bohater mówi starczym głosem. Im bardziej udaje nam się zróżnicować bohaterów, tym film jest barwniejszy. I na to kładliśmy przede wszystkim największy nacisk.
GRZEGORZ PAWLAK O SWOJEJ POSTACI:
Moja postać nazywa się Cienki i jest bardzo gruby. Ma bardzo niski głos i jest smutasem. Na tym właśnie opiera się jego filozofia życiowa. Cienki lubi śpiewać smutne piosenki, ale w trakcie filmu następuje jego metamorfoza i w finale filmu mój bohater śpiewa już bardziej wesoło. Ja uwielbiam kiedy Cienki śpiewa, kompletnie bez sensu i bez linii melodycznej, bo ja sam też lubię się czasem powygłupiać bez sensu.