PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=297829}

Wszystko za życie

Into the Wild
2007
7,9 268 tys. ocen
7,9 10 1 268115
6,8 55 krytyków
Wszystko za życie
powrót do forum filmu Wszystko za życie

Film nie jest zbyt bliski realnej historii bohatera. Jest fałszem romantycznym, bardzo mocną idealizacją. Ot parę faktów:

Bohater z największym prawdopodobieństwem (opinia wielu specjalistów) był schizofrenikiem.

Nie spotykał się wcale z tak ciepłym przyjęciem na każdym kroku, uważano go za nieprzygotowanego do wyprawy głupca, jakich sporo już zginęło na Alasce. Podobnie negatywne opinie wyraża się na Alasce o tych, co idealizują obraz bohatera.

Chris nie zginął z powodu zatrucia - taką możliwość jednoznacznie wykluczono. Umarł z niedożywienia. Ważył około 30 kilogramów w chwili zgonu.

Autobus nie stał wcale na zupełnym odludziu - owszem, odległość od najbliższej osady wynosiła kilkadziesiąt kilometrów (koło 45). Niemniej wokół miejsca w którym zaszył się bohater znajdowały się zapasy żywności (dla myśliwych), które zostały splądrowane - prawdopodobnie przez niego samego. Kilka mil w górę rzeki był specjalnie przygotowany bród i możliwość przejścia przez rzekę (nawet pewna grupa w tym czasie go przekraczała).

Zginął zatem tylko i wyłącznie z własnej głupoty (brak map, brak racjonalnej oceny sytuacji np. prób sygnalizacji własnego położenia ogniem, totalne nieprzygotowanie do wyprawy). Podejrzewa się zresztą - choć to mało prawdopodobne - celowe zagłodzenie, w efekcie poważnej depresji (możliwy efekt schizofrenii).

Lost_in_Time

Jeszcze dodam - kiedy umarł, było już przecież lato. Zmarł 20 mil (ok. 32 kilometrów) od szosy parku narodowego (bo "biwakował" w parku narodowym). Umarł z głodu.

Jego natomiast poszukiwanie sensu, prawdy życia etc. wydaje się dość wątpliwe - zapiski mają w bardzo wielu miejscach charakter urojeń schizofrenicznych (mówi o sobie w 3-ciej osobie; uważa, że tkwi w nim wewnętrzny fałsz, który musi zgładzić walką z temperaturą; określa się pseudonimami, to znów wraca do swojego prawdziwego nazwiska etc.). Także trudno powiedzieć, czy gnało go poszukiwanie sensu i jakieś naprawdę głębokie przemyślenia, czy też choroba umysłowa lub zwykły bunt.

Lost_in_Time

A powiedz mi tylko jaki miałby sens ten film, gdyby trzymano się faktów? Straciłby całkowicie swój cel i nie byłby nawet w połowie tak dobry.

Lost_in_Time

Lost in Time

Dzięki za ten komentarz.
:-)

ocenił(a) film na 10
Lost_in_Time

Na moje szczęście ten film nie był odzwierciedleniem faktów. Z tego co tu przyczytałem myśle że wersja filmowa podoba mi sie bardziej niż naga prawda. Może dlatego że nie szukałem w tym filmie wielkich przesłań, uniwersalnych prawd, ale widziałem historie człowieka który szuka siebie i swojego miejsca w życiu. Trafia na swojej drodze dobrych ludzi (myśle że jest to możliwe;) i realizuje swój cel. Niestety uświadomił sobie zbyt późno że szczęście którego szukał nie było na Alasce, tylko w ludziach których w życiu spotkał.
Moim zdaniem to nie jest uniwersalna historia, tylko historia człowieka o imieniu Chris. Ktoś inny na jego miejscu poszedł by może inną drogą do tego samego celu, spotkał by innych ludzi. Film dosłownie odzwierciedlający historie Chrisa byłby poprostu filmem o głupcu który nie szanuje swojego życia. Do tego wytłumaczeniem jego zachowań była by choroba psychiczna. Nic specjalnego. Ja tak to widze.
Ciesze sie że nie znałem prawdziwej historii przed obejżeniem filmu, ale myśle że ona jest również ciekawa. Nie czytałem książki (jeszcze), czy to z niej znasz fakty na temat głównego bohatera??

cocoon

Nie, fakty znam z różnych anglojęzycznych stron, po prostu poszperałem trochę po necie. Książka ponoć również jest idealizacją, to na niej - bądź co bądź - bazuje film.

Lost_in_Time

Jeśli nawet ta historia jest idealizowana, to co? Przecież nie jest to jakiś bohater narodowy. Nie wiem zresztą czy kiedykolwiek książka lub film może być prawdziwym odzwierciedleniem losów jakiejś osoby. Na ogół zawsze będzie albo mniej lub bardziej wyidealizowana, albo mniej lub bardziej przesadzona w drugą strone.
Skoro piszeż, że prawdopodobnie chorował na schizofrenie, to daruj sobie teksty typu: zginął z własnej głupoty. Schizofrenia to choroba, a nie głupota. Znasz jakąś osobe chorującą na schizofrenie? Ja znam sporo.Czy ludzie chorujący na schizofrenie nie poszukują sensu życia?
Ja nie czytałem ani książki, ani tych informacji o których wspominasz, jedank już po kilku kadrach zauważyłem, że bohater musiał mieć problemy ze swoją psychiką.
Osoby mające takie problemy, chorujące na schizofrenie często sobie idealizują różne rzeczy by przetrwać z sobą samym, z tym światem. Możę więć jest to poczęśći idealizacja z perspektywy samego bohatera?

pablodos

Nie miałem na myśli, że jeśli przyjąć, iż istotnie był chory, to zginął z własnej głupoty. Źle się wyraziłem. Albo zginął z własnej głupoty, albo był chory.

I wątpię, ażebyś znał osoby chorujące na schizofrenię. Tak to sobie można pisać dla poparcia własnych tez. Oczywiście, że osoby chore na schizofrenię mogą poszukiwać sensu życia, tyle, że nieleczona schizofrenia powoduje, iż owe poszukiwania nie mają nic wspólnego z tym, jak to się w tym filmie przedstawia.

Osoba chora na schizofrenię i nieleczona np. nie dlatego jedzie na Alaskę, gdyż dostrzega jakiś rzeczywisty bezsens i zakłamanie w społeczeństwie, nie dlatego, że jest przenikliwa bardziej, niż inni i nienawidzi hipokryzji, lecz roi sobie takowe zakłamanie, roi sobie tę hipokryzję. Nie jest więc idealistą, jakimś symbolem dla świata do opamiętania, do przyjrzenia się sobie, gdyż racje jej postępowania są irracjonalne.

Podstawowym odczuciem w przypadku schizofrenii jest obcość. Człowiek chory na schizofrenię odczuwa całkowitą, wewnętrzną pustkę; czuje, że nie przystaje do otoczenia, że nie przynależy do otaczającego go świata, czuje się obcy i niezwiązany z ludźmi. Jest to efekt choroby, zaburzenia funkcjonowania mózgu. I jego ucieczka od świata jest również zwykłym defektem pracy mózgu, jego skutkiem.

Nie mówiąc już o bardziej zaawansowanych objawach jakie występują w wielu formach tej choroby jak słyszenie wewnętrznych głosów komentujących własne zachowanie w trzeciej osobie, jak halucynacje, w których widzi się rzeczy, osoby etc. w ogóle nie istniejące i przydaje im się pełną realność (i nie jest to chwilowe, lecz można mieć np. urojonego przyjaciela); jak urojenia ksobne np.: o metafizycznym źle tkwiącym wewnątrz samego siebie (jest się potępionym, bezsilnym, słabym i przez to grzesznym itd.), o własnej wielkości (jesteś Bogiem, Napoleonem etc.) czy urojenia paranoiczne, manie prześladowcze (spiski, tajemnicze grupy, które chcą zabić, uwięzić chorego; jakieś organizacje które opanowały świat; świadoma i celowa hipokryzja ludzi itd.).

Jak widzisz, ewentualna choroba całkowicie nie przystaje do przesłania, jakie ten film stara się przekazać widzom. Ale to tylko film i jako film jest całkiem niezły. Chodzi tylko o to, ażeby nie ulec złudzeniu, iż taka postać jak w tym filmie rzeczywiście istniała i nie głosić - jak w wielu wątkach na fb - że ten to miał rację, widział nasze zakłamanie, z chęcią też bym, tak uciekł/uciekła, a w Chrisie się zakochałam.

Lost_in_Time

bardzo rzadko pisze na jakichkolwiek forach, ale:

"Bohater z największym prawdopodobieństwem (opinia wielu specjalistów) był schizofrenikiem."
"lekarzu lecz sie sam" to wszystko co moge napisac o specjalistach, psychologach czy jak ich zwal.

"Chris nie zginął z powodu zatrucia - taką możliwość jednoznacznie wykluczono. Umarł z niedożywienia. Ważył około 30 kilogramów w chwili zgonu."
hmm wersja smierci z niedozywienia rowniez wydaje mi sie bardziej prawdopodobna. wiec - przyjmujac ta wersje - NIEDOZYWIENIE.

"Autobus nie stał wcale na zupełnym odludziu - owszem, odległość od najbliższej osady wynosiła kilkadziesiąt kilometrów (koło 45). Niemniej wokół miejsca w którym zaszył się bohater znajdowały się zapasy żywności (dla myśliwych), które zostały splądrowane - prawdopodobnie przez niego samego. Kilka mil w górę rzeki był specjalnie przygotowany bród i możliwość przejścia przez rzekę (nawet pewna grupa w tym czasie go przekraczała)."
tak, tak jasne, a czemu np. nie wzial sie za lowienie ryb? prawdopodobnie rzeka rozpoczyna w tych okolicach swoje zrodlo i niewykonalne jest zlowienie czegokolwiek. zalozmy to.

"Zginął zatem tylko i wyłącznie z własnej głupoty (brak map, brak racjonalnej oceny sytuacji np. prób sygnalizacji własnego położenia ogniem, totalne nieprzygotowanie do wyprawy). Podejrzewa się zresztą - choć to mało prawdopodobne - celowe zagłodzenie, w efekcie poważnej depresji (możliwy efekt schizofrenii)."
od razu powroce do wczesniejszego zdania - schizofrenia, depresja, celowe zaglodzenie to wymysly. przyczyna to NIEDOZYWIENIE.
czytasz ten komentarz z ciepla herbata przy komputerze, byc moze wlasnie trawisz dopiero co zjedzony cieply posilek. piszesz ze mogl przeciez mogl zrobic to, tamto, jakas wioska byla niedaleko, mogl jakos sie przeprawic przez rzeke...czemu tego nie zrobil?

kto z was byl kiedykolwiek glodny? naprawde glodny?
kto byl, ten doskonale wie jak mysli sie w takim stanie. proces myslenia jest niekonsekwentny, nie mozna sie skupic, czemu? nie ma sie jakiejkolwiek sily. w swiecie pieniadza, rodziny, spoleczenstwa, zwal jak zwal - jestes glodny - idziesz do sklepu, idziesz do mamy, idziesz do przyjaciela - glod zaspokojony, koniec niebezpieczenstwa.
w swiecie natury, kiedy jestes samotny, zdany na siebie - nic ci nie pomoze. jedyna deska ratunku jestes sam. i tu historia sie konczy.
nie ma odwolania do jakiejkolwiek pomocy z 'tego swiata", swiata bezpiecznego, stworzonego przez czlowieka dla czlowieka, swiata wygodnego.
czy bohater zginal z glupoty? tak, jesli glupota to brak elementarnej znajomosci siebie.
ps. sorry za brak polskich liter












ocenił(a) film na 4
konrath

No tak, ale zanim on stał się naprawdę głodny, to był na Alasce już przez 2 miesiące. Co mogło mu pozwolić na zbadanie terenu, zrobienie map, przygotowanie się na cokolwiek.

Fornik

a ja bym sięnie zgodziła z tą głupotą, bo z resztąjak najbardziej. Wystarczy popatrzeć co on studiował.

konrath

Ja - choć w pewnym sensie jestem specjalistą - nie twierdze, żę napewno bohater chorował na schizofrenie. Ale gdyby nawet.
Pisząc, że pewnie miał problemy - mam na myśli mniej więcej to,że być możę bardziej niż większość z nas potrzebował poszukiwać sensu życia. Zgadzam się z Twoimi uwagami co do wpisu poprzednika. Z tym co piszesz o głodzie itp. Zważ jedna, żę nie wszyscy tzw. specjaliści mówiąć o kimś, że prezentował się jakby chorował na schizofrenię, chcą umniejszyć wartości tego kogoś.
Szczególnie podoba mi się Twoje ostatnie zdanie:
"czy bohater zginal z glupoty? tak, jesli glupota to brak elementarnej znajomosci siebie." Choć i tak wydaje się, że dowiedział się więcej niż Ci co tak pochopnie wyrażają się o tej historii.

pablodos

Oczywiście pisząc zgadzam się z Twoim zdaniem mama na myśli KONRATHa.

pablodos

To, że się zgadzasz z tamtym wpisem z miejsca skreśla Cię jako specjalistę.

Specjalista, który na podstawie filmu - jak sam przyznałeś, idealizacji - uważa, albo nie uważa, czy realna postać chorowała czy też nie chorowała na schizofrenię, albo czy jest to bardziej, czy mniej prawdopodobne?

Specjalista, który popiera naiwne tezy o tym, że jak był niedożywiony, to nie mógł myśleć racjonalnie? Innymi słowy - specjalista, który nie jest świadomy, iż niedożywienie nie spada na człowieka jak grom z jasnego nieba, lecz jest długotrwałym procesem w trakcie którego osoba popadająca w owo niedożywienie ma pełną możliwość działania i przez bardzo długi czas zachowuje jasność myśli?

Specjalista, który nie zdaje sobie tak naprawdę faktu z tego, czym ewentualna schizofrenia jest, bo nie będąc pewnym czy na nią chorował wypisuje bezmyślnie ustępy o tym, iż dowiedział się zapewne i tak więcej, niż niejeden z nas i uważa za sensowny, a nawet bardzo trafny - przypominam, w kontekście możliwej schizofrenii - ustęp o tym, iż bohater po prostu wykazywał elementarną nieznajomość siebie?

Niech mnie ten wspomniany grom z jasnego nieba ustrzeli, jak Ty jesteś specjalistą w sprawie chorób psychicznych.

Lost_in_Time

Przepraszam "Lost in Time" ale ja nie napisałem, że on według mnie na schizofrenie chorował i że to w filmie widać, tylko że miał nie wątpliwie problemy psychiczne (jakieś problemy psychiczne, rozterki, problemy z samym sobą, z sensem życia - nazywaj to jak chcesz). O idealizacji w kontekście schizofreni napisałem nie jako troche osobno. Nie miałem na myśli tego, że idealizacja świadczy o schizofreni, albo, że nieznajomość siebie to dowód na jej istnienie. To Ty pierwszy - chyba pierwsza - poruszyłaś sprawę schizofreni u bohatera, nie ja. Gdybyś uważniej czytała moje wpisy to tak pochopnych wniosków byś nie wysnuła.
W tym iejscu daruje sobie wspominanie jak wiele osób chorujących na schizofrenię zdarzyło mi się poznać, ale zapewniam Cię, że wielu. Mogę może jeszcze dodać, że prócz objawów tzw. wytwórczych i tzw. ubytkowych mają też swoją osobowość. Temat schizofreni poruszyłaś zaś Ty - tak jakbyś była (sory jeśli był)zawiedziona, że tak naprawde to był ten ktoś inny niż w tym filmie.
Jeszcze raz podkreślam, żę nie wnioskowałem, u bohatra o istnieniu schizofreni na podstawie filmu, jedynie o problemach psychicznych, możę nadmiernej wrażliwośći

pablodos

Jeszcze jedno "Lost in Time". Możliwe, że zrozumiałaś jak zrozumiałaś z powodu tak a nieinaczej skleconego zdania: "Osoby mające takie problemy, chorujące na schizofrenie często sobie ...." Powinienem może napisać: Osoby mające takie problemy lub chorujące na schizofrenie ....

pablodos

Acha - uważaj na ten grom z jasnego nieba, żeby Cię nie strzelił! :)

pablodos

Dalej sądzę, że coś kręcisz. Przede wszystkim dlatego, że nawet nie włożysz wysiłku, ażeby przeczytać ze zrozumieniem moje posty. Ja to 'on', a nie 'ona' i nie wiem jak mogłeś wyczytać cokolwiek innego.

Rozpocząłem wątek mówiąc o tym co się podejrzewa odnośnie rzeczywistej postaci i tylko o tym dyskutuję. Ty natomiast odpowiadasz, że ewentualna choroba nie zmieniłaby nic w przesłaniu tego filmu, gdyby odczytywać bohatera filmu poprzez postać realną (skwitowałeś to krótko - schizofrenik może być idealistą, odpowiadając na moje stwierdzenie, że ideały w tym filmie są puste, jeśli gościa traktować jako schizofrenika).

Więc ja Ci dalej tłumaczę, co by to zmieniło, a zmieniłoby wszystko - bo nieleczona schizofrenia kazała by patrzeć na bohatera jak na osobę, która roi sobie jakieś ideały, roi hipokryzję i zakłamanie świata i ucieka od świata nie dla ideałów, a ze względu na poczucie wyobcowanie będące efektem choroby.

A teraz Ty odpisujesz zupełnie już kosmicznie nie na temat. Po prostu nie łapiesz całkowicie rozwoju wątku dyskusji. Specjalista od chorób psychicznych, który nie potrafi trzymać się sedna tekstowej dyskusji?

Lost_in_Time

PS. Dla jasności:

Oczywiście, że schizofrenik ma osobowość i może mieć ideały nie będące efektem choroby. Ale - grubymi literami:

ideały takie jak przedstawione w filmie, zarzuty wobec świata, ucieczka od cywilizacji, są CHARAKTERYSTYCZNE dla osób ze schizofrenią, takie osobny CZUJĄ SIĘ WYOBCOWANE, a więc bardzo łatwo popadają w UROJENIA na temat ludzi i społeczeństwa i nierzadko właśnie REAGUJĄ UCIECZKĄ OD LUDZI.

Lost_in_Time

Skąd więc to ździwienie, że wnioskuje na podstawie filmu o schizofreni u bohatera? Inna sprawa, żę co do tego byłem raczej ostrożny, owszem jak już pisałem nawiązałem do schizofreni, ale wnioskowałem bardziej ogólnie o jego kłopotach psychicznych.
A Ty nie zamierzasz być czasem psychologiem bądź psychiatrą? Bo po tym Twoim zacięciu do tematu wydaje mi się, że Cie ta tematyka interesuje.
Wydaje mi się oczywiście :)
Szkoda, że nie rozmawiamy zamiast pisać, może wtedy nie byłoby miedzy nami tylu niejasności.
Pozdrawiam.

pablodos

Stąd, że wnioskujesz raczej przeciwko schizofrenii. To raz. A dwa - stąd, że ja mówiłem o tym jak by to było, gdyby przyjąć, że on ma schizofrenię, a Ty całkowicie zmieniłeś sens dyskusji.

Lost_in_Time

Czy zmieniłoby wszystko? Wątpie. Każdy kto wie coś o urojeniach powie Ci, że zahaczają one - raz mocniej raz słabiej - o rzeczywistość. Fakt, żę czasami bardzo słabo, ale ...

pablodos

Post z 22:44 jest na to odpowiedzią, masz go ciut wyżej.

Lost_in_Time

Jeszcze kilka uwag, bo pisałeś, że Ty to on nie ona, z cytatu Twojej wypowiedzi wynika co innego: "Jak widzisz, ewentualna choroba całkowicie nie przystaje do przesłania, jakie ten film stara się przekazać widzom. Ale to tylko film i jako film jest całkiem niezły. Chodzi tylko o to, ażeby nie ulec złudzeniu, iż taka postać jak w tym filmie rzeczywiście istniała i nie głosić - jak w wielu wątkach na fb - że ten to miał rację, widział nasze zakłamanie, z chęcią też bym, tak uciekł/uciekła, a w Chrisie się zakochałam. "

Czy wy musicie w tych komentarzach wylewać tyle jadu na siebie?

pablodos

Jak tu nie wylewać jadu, jak ktoś jawnie sobie kpi z tematu i koniecznie chce udowodnić z góry założoną tezę nijak nie przystającą do rzeczywistości (np. problem śmierci głodowej).

Z cytatu mojej wypowiedzi nic takowego nie wynika. Masz problemy - to widać post za postem - ze zrozumieniem słowa pisanego. Rozumiem jeszcze, żebyś raz to błędnie przeczytał, ale że jeszcze z tym dyskutujesz? To znaczy, że całkowicie nie łapiesz tego zdania. Owszem, mamy tutaj parę błędów konstrukcyjnych, jak np. przecinek w złym miejscu, ale nie są to błędy, które sugerowałyby odczytanie, iż jestem kobietą.

"Chodzi tylko o to, ażeby nie ulec złudzeniu, iż taka postać jak w tym filmie rzeczywiście istniała i nie głosić - jak w wielu wątkach na fb - że ten to miał rację, widział nasze zakłamanie, z chęcią też bym, tak uciekł/uciekła, a w Chrisie się zakochałam."

Tłumaczenie:

Chodzi o to, ażeby nie A i nie głosić - jak to ma miejsce w wielu wątkach na filmwebie: B,C,D,E,F.

Jednym słowem: "a w Chrisie się zakochałam" jest w oczywisty sposób przedstawione jako przykład wypowiedzi jakie się pojawiają w wątkach na filmwebie.

Lost_in_Time

Jakoś tak dziwnie się składa, że jak Ty coś nie całkiem zrozumiale napiszeż to inni muszą rozumieć, za to jak inni piszą tak a tak, może też do Ciebie nie zrozuliale to już się oburzasz.
Właśnie oburzasz się, bo mi takie emocje nie towarzyszyły.
Jeśli sam wiesz wszystko najlepiej i piszesz prawidłowo, tylko inni Cię nie rozumieją, to trudno. Niech tak będzie jak dobrze się z tym czujesz.
Papa.

pablodos

podpisuje sie pod Twoim postem, obiema rekami. pozdrawiam pablodos.
i zupelnym zbiegiem okolicznosci trafilem ostatnio na artykul:
‘Have You Ever Been in Psychotherapy, Doctor?’
dla zainteresowanych link:
http://www.nytimes.com/2008/02/19/health/19mind.html?_r=1&adxnnl=1&oref=slogin&a dxnnlx=1204398800-+1MaiuAFCciIHh7po7r6Dg

Papa.

konrath

Żebyś Ty jeszcze chociaż miał jakąkolwiek rzeczywistą wiedzę o psychiatrii i psychologii. Ale jej zapewne nie posiadasz - de facto się ośmieszasz.

Lost_in_Time

Daruj, ale nie będe się przekomożał z Tobą o tym czy mam wiedze o chorobach psychicznych czy nie i w tym momencie nie napisze już nic prócz ...
Ktoś mus to zakończyć.

pablodos

Przecież nie pisałem nic o Twojej wiedzy, sprawdź na jakiego posta mój jest odpowiedzią :)

Lost_in_Time

OK, Twój komentarz nie był do mnie sory. Ale wiesz daruj mu. Ja go nawet chyba trochę rozumie.

pablodos

Oburzam się i mam do tego pełne prawo. Piszę do Ciebie po polsku, zachowując prawidła języka polskiego, a Ty dyskutujesz, że coś można było inaczej zrozumieć. Owszem, można było to inaczej zrozumieć, jeśli się czyta nieuważnie, bądź ma problemy ze zrozumieniem tekstu.

Nic tutaj nie było napisane niezrozumiale. To tylko Ty tego nie rozumiesz.
I jeszcze się obruszasz, że Ci to uświadamiam. Czy to moja wina, że nie rozumiesz tekstu?

Lost_in_Time

PS. A co do tego, że Ciebie nie rozumiem. Ja doskonale Cię rozumiem, problem w tym, że gubisz wątek dyskusji. Jej wcale by nie było, gdybyś nie zmieniał wciąż sensu. Moje argumenty są proste:

Jeśli przyjąć, że bohater miał schizofrenię, a - co jest faktem - dla schizofrenii charakterystyczne jest poczucie obcości, które - co również jest faktem - często prowadzi do ucieczki od ludzi i urojeń na ich temat, to film ten traci swój przekaz.

Dzieje się tak dlatego, iż przekaz tego filmu opiera się o przypuszczalne ideały stojące za ucieczką, za sprzeciwem
wobec społeczeństwa, za poszukiwaniem samotności. Tym czasem, jeśli bohatera uznać za schizofrenika, to z dużą dozą prawdopodobieństwa nie stoją za tym wszystkim rzeczywiste głębokie przemyślenia i ideały, gdyż wszelkie przesłanki wyprawy bohatera są naznaczone fałszem. Fałszem choroby, która wykrzywia spojrzenie na rzeczywistość.

I właściwie powyższe jest dowodem. Mógłbym napisać c.b.d.o. Nie da się tutaj bowiem o niczym dyskutować. I nie ma nic do rzeczy, że schizofrenik ma własną osobowość i może mieć ideały zupełnie oderwane od własnego schorzenia. Istotne, że ideały, przesłanki powodujące bohaterem w tym filmie, można w całości przypisać schizofrenii, bo schizofrenia lubi się tak objawiać, lubi podsuwać takie przesłanki jako efekt skrzywionego spojrzenia na rzeczywistość, poczucia obcości.

pablodos

zgadza, się, poprzednik bardzo dobrze to określił, kiedyś sama czegoś takiego szukałam, więc w jakimś ułamku go rozumiem. A wy ludzie podejrzewam, że nie macie pojęcia jak to jest, i JAK ZWYKLE udajecie specjalistów.
(a tak nawiasem mówiąc, to schizofrenia jest uznawana za chorobę cywilizacji, więc uciekał jakby przed źródłem problemu...)

konrath

Z tym: /"lekarzu lecz sie sam" to wszystko co moge napisac o specjalistach, psychologach czy jak ich zwal/ i z tym: /schizofrenia, depresja, celowe zaglodzenie to wymysły/ się jednak nie zgadzam. W tym kontekście, w kontekście tej historii to może i wymysły, ale "samozagłodzenia" się w schizofreni czy silnej depresji są możliwe i to się zdaża.

pablodos

No i właśnie o to chodzi. Więc skąd jakieś poparcie dla tamtego posta?

Przecież gość nie ma o niczym pojęcia, wypisuje bzdury (z głodu umarł, a więc nie mógł nic zrobić, bo jak się umiera z głodu, to jest się wycieńczonym; sic! bo z głodu się w 5 minut umiera), jest pewien - na podstawie idealizacji filmowej - że rzeczywista osoba nie była schizofrenikiem, nie zagłodziła się świadomie na śmierć w efekcie choroby, a psychiatrzy i psychologowie, to konowały manipulujące ludźmi.

Dokładnie taki jest sens jego posta. I Ty go poparłeś. Ty - specjalista. Teraz się wycofujesz z kolejnych elementów poparcia. Wygląda to tak jakbyś doczytywał po Wikipediach i mądrego zgrywał. Być może się mylę, być może po prostu czytasz i piszesz na tym forum bez specjalnej uwagi, każdemu się zdarza.

Lost_in_Time

PS. Również dla jasności:

Gość odpowiadał na moją wypowiedź o REALNE POSTACI, a nie BOHATERZE FILMU i umieszczał wrażenia i opinie o REALNEJ POSTACI; Ty to POPARŁEŚ, a teraz piszesz, że MASZ NA MYŚLI BOHATERA, a więc nawet nie zwróciłeś uwagi na PRZEBIEG dyskusji i - w związku z tym - na SENS do jakiego się odnosisz.

Lost_in_Time

"Kilkanaście lat pracowałem bez stałego miejsca zamieszkania, z takimi właśnie ludźmi, i to co tam jest, to jest właśnie to."- wypowiedź jednego z użytkowników na forum "Bazy ludzi umarłych", który w porównaniu z "Into the Wild" jest po prostu arcydziełem.

http://www.filmweb.pl/topic/635525/Ten+film+to+melodia.html

Lost_in_Time

Poparłem gościa, czy możę bardziej wczułem się w jego rozumowanie - może mi się tylko ydaje, żę się wczułem. Zastanawiało mnie skąd u niego to rozgoryczenie i złe zdanie o specjalistach, jednak to co sądzi o secjalistach wtedy mnie raczej nie interesowało i miałem bardziej na myśli całą reszte jego wypowiedzi. Potem uznałem, że warto sprostować i dodać, że nie podzielam tego co sądzi o lekarzach, psychologach i wszelkich specjalistach.

Lost_in_Time

jeszcze ja - może już za pierwszy razem powinienem się wypowiedzieć bardziej prezyzyjnie, że popieram gościa w części :) Inna rzecz, że w dość dużęj części.

pablodos

piszesz o bohaterze filmu, ze mogl zrobic to, tamto zeby sie uratowac.
piszesz, ze historia przedstawiona w filmie odbiega od rzeczywistosci/jest nieprawdziwa. rowniez, ze bohater byl chory na schizofrenie.
przytaczasz "fakty", analizujesz, krytykujesz, nie zgadzasz sie, zgadzasz sie, twierdzisz ze ktos opowiada bzdury i nie ma o niczym pojecia, a chorzy na schizofrenie mysla w taki, a taki sposob.

ja zadalem tylko jedno pytanie:
czy byles kiedykolwiek glodny?
dowiedzialem sie, ze nie mam o niczym pojecia, a teraz ja chce sie dowiedziec czy przezyles dlugotrwaly okres glodu.

a ze specjalistami "od glowy", psychologami, psychiatrami (wylaczam urazy fizyczne glowy), to tylko i wylacznie "lekarzu lecz sie sam".
nie ma, i nie widze szans na zbadanie ludzkiego myslenia - nie ma narzedzi badawczych. pozostaja domniemywania lekarzy, specjalistow, ktorzy w pierwszej kolejnosci powinni zbadac wlasne glowy i tu niestety nie pomoze mikroskop elektronowy. nawet sie zrymowalo.
to wlasnie ci lekarze maja wladze wydawania opinii lekarskich o ludziach, wlasnie oni dziela ludzi na psychicznie zdrowych i chorych. zawsze mialem wrazenie, ze nie te osoby co trzeba sa wysylane do szpitali psychiatrycznych.
ta cienka granica miedzy osoba zdrowa/chora psychicznie, to chyba zrodlo najwiekszego nieporozumienia.
bless


konrath

I mam w tym stuprocentową rację. Co ma za znaczenie, czy byłem kiedyś głody. Znaczenie ma to, jak dużo czasu mija, nim się doprowadzi do takiego stanu, iż nie ma się sił fizycznych, ani umysłowych, ażeby się ratować. I Ty tę oczywistość wciąż pomijasz, bo koniecznie, a bezmyślnie, chcesz bronić swojej tezy.

Takich głupot wypisałeś i więcej. Dlaczego nie łowił ryb? Bo nie miał wędki? Prawdopodobnie to ją zostawił w samochodzie. Pewien symbol - jeden z licznych, który pokazuje, że bohater w swoim pędzie zapomniał o ludziach i rzeczywistości (zostawienie wędki danej mu przez tego staruszka, który chciał go adoptować). Nie jestem jednak tego pewien, gdyż nie pamiętam dokładnie czy wędki rzeczywiście nie miał. Ale też nie do tego zmierza. Piszesz, że ryb nie było, bo w pobliżu było źródło. A to nie mógł w takim razie obejść rzeki? Nie? A to dlaczego? Bo w 5 minut stracił siły witalne i umysłowe?

I zapytam - co Ty w ogóle wiesz o psychiatrii i psychologii? Nic zapewne nie wiesz. Jesteś zwykłym mentalnym postmodernistą. To dla postmodernistów (którzy twierdzą, że każda prawda jest równie prawdziwa, choćby była wymysłem jednostki) typowe myślenie. Szkoda, że całkowicie absurdalne.

ocenił(a) film na 4
Lost_in_Time

Dobrze mówisz, zwłaszcza z głodówką, bo tego co kolega wypisuje o specjalistach to już się komentować nie chcę.

Przecież on pod koniec sam pisze "100 dni, udało mi się". Był tam 100 dni, co najmniej, nie powiesz mi, że przez 100 dni był bez sił, na skraju śmierci.

Miał co najmniej DWA MIESIĄCE, żeby zapoznać się z terenem, z owocami i jarzynami jakie może pozbierać, porobić mapy, znaleźć różne trasy itp. Ale on był kompletnie nie przygotowany, a Ty robisz z niego bohatera, skoro czarno na białym widać, że to idiota.

Z całym szacunkiem dla niego.

Tak swoją drogą skoro on siedział tam 100 dni i jeżeli prawdą jest to, co jest napisane w innych komentarzach jakoby on jedzenie najzwyklej w świecie "wykradał", to jestem ciekaw co skubany robił tam sam przez 100 dni :). Zanudziłbym się po tygodniu.

Fornik

"skoro czarno na białym widać, że to idiota.Z całym szacunkiem dla niego."
jakos tak oksymoronicznie to ujales:) ...chociaz podobnie uwaza wielu mieszkancow Alaski.
"jestem ciekaw co skubany robił tam sam przez 100 dni :). Zanudziłbym się po tygodniu."
DLATEGO wlasnie nigdy nie zrozumiesz tego chlopaka!!! On 100 dni zyl bez cieplej wody, cieplego domku i stalych zapasow zywnosci podczas gdy typowe 'dziecko neostrady' juz po 3 dniach bez dostepu do komputera, komorki czy DVD umiera z nudow. Jemu tego nie brakowalo - szukal czego innego! Czy my, ktorzy siedzimy sobie w cieplych domkach, po obejrzeniu filmu i klikamy na klawiaturach naszych kompow podlaczonych do netu, popijajac ciepla herbatke i przegryzajac batonika mamy prawo pisac o tym jaki z niego "idiota" ? :-)

ocenił(a) film na 9
Lost_in_Time

Dziękuje za twojego pierwszego posta Lost_In_Time. Jako ciekawostka się sprawdza, jednak nie sądze, żeby te informacje mogły być jednocześnie zarzutem przeciwko "into the wild".

W moim odczuciu (!) historia tego gościa to był tylko pretekst, żeby mając interesującą "otoczkę" widzowi coś przekazać. Przekazać prawdę prostą jak konstrukcja cepa, ale uderzającą z siłą młota pneumatycznego (siła oddziaływania ogromna, przynajmniej na mnie). Główny bohater jest pewnego rodzaju archetypem, symboliczną i uniwersalną postacią, a jego podróż nie jest jednowymiarowa. Myślę, że ograniczenie filmu tylko i wyłącznie do ekranizacji biografii Chrisa mocno go spłyca i pozbawia całej magii.

Dla mnie to nie był pretensjonalizm, raczej pewnogo rodzaju "prostota" (nie mylić z prostactwem). Bez kombinowania, silenia się na ch*j_wie_jaką oryginalną, artystyczną i ambitną formę. Nie o to tutaj chodziło. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że właśnie w tej prostocie i skromności jest siła tego filmu. To się sprawdziło, mnie osobiście ten film urzekł. Po seansie czułam się, jakbym z Super Podróżnikiem przebyła całkiem spory kawałek drogi. I to bynajmniej nie na Alaskę.

ps, a w Chrisie to się zakochałam! :)

eineDummeTrine

No właśnie chociażby tak. Zresztą film o Niżyńskim australijskiego reżysera mimo iż nie ukrywa choroby tego tancerza to mówi o czymś więcej niż tylko o jego szleństwie i problemach z tym związanych. Opowiadając o czyjejśś chorobie psychicznym bądź o kimś kto chorował psychicznie można opowiedzieć wiele o człowieczeństwie, o świecie.

pablodos

Oczywiście, że można. Nie jest tak jednak w tym filmie. W tym filmie przesłanie znika jeśli przypisać motywacje chorobie.

eineDummeTrine

Chodziło mi o to - precyzując - że łatwo utożsamiać się z bohaterem filmu, bo ten jest właśnie symbolem, idealizacją, a prawda jest najczęściej znacznie bardziej złożona i bolesna. Pominąwszy zakończenie i parę fragmencików ten film ukazuje taką ucieczkę niemal jak sielankę, łudzi i mami.

Tak naprawdę ten film to swoisty manifest ideologii lewackiej - zwróć uwagę na przedmioty z jakich Chris miał A. To psuje - moim zdaniem - jego odbiór.

Podobnie jak pusta, w niezamierzony sposób nadęta (bo używająca wielkich słów dla nazwania banałów) narracja siostry, która kreuje Chrisa na postać głęboką i mającą niemal wielką historię do opowiedzenia (oraz inne sugestie o inteligencji i głębi bohatera) zestawione z tym, co ma on nam w filmie do powiedzenia (wprost: w dialogach, w prowadzonych notatkach), a co okazuje się niebotycznym banałem.

Rodzi to - przy dobrej woli - niezamierzony komizm, przy złej - uczucie irytacji i nawet niesmaku. Powstaje bowiem taka agitka dla mas i nie przypadkowo w filmie ma swój udział Vadder z Pearl Jamu. Zespół uwielbiam, ale ideologii lewicowej, szczególnie tak naiwnej, utopijnej i usiłującej - może nie wprost, ale całym wyrazem filmu - moralizować o złej kondycji społecznej, nie ścierpię.

Chris to przykład typowego lewaka. Gładkie słówka, puste ideały i nierobienie nic, ażeby coś w tym świecie realnie zmienić. To takie typowe. Rozwija się aparaty pojęciowe, używa coraz piękniejszych słów, podpisuje konwencje, cała EU i USA ma pełne usta takich słów. Ale zarazem nie robi się absolutnie nic, ażeby walczyć o prawa człowieka np. w Czeczenii, czy o prawa Kurdów. O tym się wręcz milczy, bo to nie jest politycznie poprawne.

Kłóci się o prawa do adopcji dzieci przez pary homoseksualne, a w tym czasie, w okresie 10 lat, Rosja morduje 250.000 obywateli Czeczenii, kobiet i dzieci i nikt nic z tym nie robi, ani nawet nie przyjdzie mu do głowy, że powinien coś robić. Kiedy w Rwandzie
wymordowano milion osób przy użyciu maczet i broni palnej, gwałcono, obcinano ręce, robiono loterie śmierci, cała EU jak zwykle żyła lewicowymi i liberalnymi hasłami o wolności, swobodach, prawach itd. Tylko nikt nie interesował się Rwandą i ludobójstwem, nikt nic nie zrobił, ażeby tym konkretnym ludziom pomóc. To jest właśnie lewactwo.

I że Chris właśnie obnaża owo zakłamanie i hipokryzję? Nie - on jest dokładnie takim samym hipokrytą i lewicowym teoretykiem, jak Ci wszyscy w UE czy USA. Nie robi nic, ażeby zmienić świat. Ucieka i myśli, że to ma jakieś znaczenie i coś zmienia, protestuje na piśmie, rozmawia i dyskutuje sam ze sobą, a jest de facto bezczynnym utopistą.

ocenił(a) film na 10
Lost_in_Time

Nawet jeżeli Chris był hipokrytą, pustakiem, idiotą, to i tak stworzył kawał ciekawej historii, która w filmie została wyidealizowana, ale mimo wszystko naga prawda o tej osobie też jest ciekawa i poruszająca. Często się zastanawiam jak to jest uciec w świat bez grosza przy duszy, byc zdanym tylko i wylacznie na swoje umiejetnosci. Patrzac na Alexandra Supertrampa widac, ze jest to możliwe.

Wielu z was krytykuje go ile może, że zamiast robić to co robił mógł zacząc się naprawą świata, ale bądźmy szczerzy, czy by został prawnikiem, czy tym kim był, i tak i tak by niczego nie zmienił. Był bogaty, wykształcony, miał otwartą drogę na niesamowitą karierę, a jednak porzucił to wszystko i ruszył w drogę - i to jest w nim niesamowite. Za to go podziwiam!

ocenił(a) film na 7
Lost_in_Time

wiem że po filmie były jakieś podziękowania dla rodziców, którzy pomogli w zrealizowaniu tego filmu więc myślę że oni nie chcieli pozwolić by ich syna przedstawiono w "złym" kontekście, więc nie ma bata, musiało być coś (wszystko?) wyidealizowanego.

Film mi się podobał i muszę powielić zdanie poprzedników chyba bardziej podoba mi się wersja filmowa chociaż jego biograficzną też można by przedstawić całkiem ciekawie tylko... no właśnie wg mnie rodzice by się na to nie zgodzili by ich samych i syna przedstawić tak jak to powinno być czyli no nie zbyt fajnych...

ocenił(a) film na 10
Lost_in_Time

Wybaczcie, że odświeżam, ale tylko kilka słów.

Z góry mówię, iż nie przeczytałam dokładnie całego wątku, bo byłoby to dość nużące, ale jedna rzecz mnie rozbawiła, tu cytat „zmieniłoby wszystko - bo nieleczona schizofrenia kazała by patrzeć na bohatera jak na osobę, która roi sobie jakieś ideały, roi hipokryzję i zakłamanie świata i ucieka od świata nie dla ideałów, a ze względu na poczucie wyobcowanie będące efektem choroby.” (Lost_in_Time)
Czy ideały nie są ZAWSZE rojone? Myślisz, że ideały biorą się z chmurki, że są jakimś odrębnym bytem? Ideały, przekonania zawsze wynikają z konkretnej sytuacji jednostki. Zawsze są jej urojeniami. Jeżeli odrzucam ideologicznie hipokryzję świata, konsumpcjonizm i dostrzegam bezsens codzienności i życia przeciętnego obywatela to wiąże się to z poczuciem wyobcowania, bowiem oznacza to, że nie identyfikuję się z życiem społecznym, daną sytuacją. I do tego nie trzeba być schizofrenikiem.
Widzisz, pomimo Twojej wiedzy o chorobach psychicznych, zapominasz, że psychiatria wciąż pozostaje w krainie szufladek i psychiatrzy doskonale zdają sobie z tego sprawę, już na pierwszej kartce książki Kępińskiego możesz przeczytać, że schizofrenia jest niezwykle trudna do rozpoznania, przez długi czas może pozostać w fazie ukrytej, a to co przeciętny człowiek kojarzy z schizofrenią to już jej schyłkowy etap, który jest tylko częścią procesu. W rzeczywistości patologię od normalności dzieli cienka linia. Pomyśl o depresji, jak trudno ją odróżnić np. od zwykłego procesu dojrzewania, kiedy dotyka młodych ludzi.
Czy McCandless był chory psychicznie czy nie, pozostaje kwestią zaszeregowania, nazwy. Dla niektórych ktoś, kto odczuwa coś, co dla innych jest po prostu kawiarnianym gadaniem, tak silnie, że wciela to w życie, będzie schizofrenikiem, dla innych bohaterem. Nie wiem czy podjęcie takich kroków wynika z odwagi, choroby czy desperacji, przypuszczalnie nigdy nie ma jednego źródła.
Uprzedzając argumentacje związaną z chemicznym podłożem choroby psychicznej - to co nazywamy charakterem, osobowością, nie jest jakimś spirytualnym bytem, podobnie choroba psychiczna nie jest jakimś obcym ciałem, którego zarys można wskazać i wyciąć niezależnie od całości człowieka.