Jake Gyllenhaal bezapelacyjnie powinien był dostać Oscara za swoją rolę. Te Oscary to taka sama bzdura jak Złota Piłka w piłce nożnej. Konkurs popularności i kolesiostwo.
Oczywiście, że tak. Tak samo jak Fryderyki i inne nagrody, bo jak można oceniać sztukę? Ujęcia? Są albo dobre, albo złe. Gra aktorska? Jest albo dobra, albo zła. To samo z montażem, dźwiękiem, charakteryzacją itd. itp. wszystko to albo jest dobre, albo nie, cała reszta, to czysta kwestia gustu. Te nagrody, to nic innego jak reklama, sposób by zachęcić do przesłuchania/przeczytania/obejrzenia osoby, które nie są pewne tego co chcą, gościu zobaczy, że film ma Oscara i pomyśli: "Gala Oscarów to przecież ważne wydarzenie, znaczy szeroko nagłaśniane, o tym się mówi, to się pokazuje, więc ten Oscar na pewno coś znaczy, na pewno tam jest jakaś komisja, w której siedzą ludzie całe swoje życie poświęcający FILMOM, grze aktorskiej, sztuce reżyserii i na pewno znają się na tym lepiej ode mnie! Oni powiedzą mi jaki film powinien mi się podobać, a nawet jeśli mi się nie spodoba, to zawsze mogę powiedzieć, że przecież montaż i ujęcia są g e n i a l n e, w końcu dostali za to Oscara, a tam wiadomo siedzą ludzie, którzy się na tym znają, w końcu w przeciwnym bądź razie, nie mówili by tak o tej całej gali." ;-)
Dokładnie masz rację. Wystarczy spojrzeć na role Jake'a. To jest naprawdę świetny aktor. Obejrzałam z nim sporo filmów i potrafi przeistoczyć się w każdego. Poważny, słodki, szalony. Jak na tak młodego aktora, ma niezły dorobek. Już nawet nie wspominając o DiCaprio, który jest chyba najlepszym aktorem obecnie na świecie, który cały czas gra (Bo nie będę pisać o Deniro Hopkinsie itp, bo to już starsi aktorzy i już nie grają teraz takich spektakularnych ról jak Leo)
a gdzie tam oscara to jest poprostu dobry film, nietypowy temat orginalnie wymyslona postac,
film jest rewelacyjny, rola oczywiście nietypowa, ale jak zagrana ! mowa jest o Oskarze za rolę a nie film
Racja, brawurowo zagrał rolę psychola Bardzo przekonywujący i ten wzrok...kocham gościa:)
Może zanim coś powiesz, przeczytaj, jakimi prawami rządzą się Oscary i w ogóle jakiekolwiek nagrody. Przede wszystkim - role i filmy trzeba promować. Nikt Ci nie da Oscara ot tak, no chyba że jesteś Day-Lewisem czy Meryl Streep. W przypadku Nightcrawlera Gyllenhaal miał to w dupie, bo wolał zająć się przygotowaniami do sztuki w Nowym Jorku, więc oczywiście pomijając etap promocji, wypadł z obiegu. No trudno, bywa, nie on jeden. Ale to nie znaczy, że Oscara dostają słabi aktorzy lub nagrody nie mają żadnej wartości. Mają. Tylko jak każde rządzą się swoimi prawami.
Nie mogę się nadziwić kto go tak nie lubi, bo nie uwierzę że go pomijają ponieważ nie zauważają jego talentu.