Podobno Masłowska napisała kiedyś dobrą książkę, podobno Żuławski poradził sobie z zaadaptowaniem trudnego do ekranizacji tekstu, podobno w tym filmie wystąpiła plejada młodych, utalentowanych gwiazd i stworzyła z tego dobre kino... nic z tego.
Jedynym elementem tego filmu, dla którego warto go zobaczyć jest Borys Szyc. Zagrał absolutnie genialnie. On ten film ratuje i ciągnie w górę sam jeden, bez niego byłoby źle, bardzo źle. Doskonała kreacja, świetny aktor, nie schrzanił w tym filmie niczego.
I na koniec: po co do diaska wystąpiła w tym filmie Masłowska??? Mogła chociaż poćwiczyć wcześniej dykcję, partii przez nią wypowiadanych nie można zrozumieć, sepleni jak przedszkolak.
ja uważam że Szyc nie uratował tego filmu, tego filmu się nie dało uratować. KATASTROFA. A Szyc zagrał poprawną rolę w gównianym filmie
Zgoda, ale zdecydowanie był najjaśniejszym punktem tej produkcji i nie można się do niego doczepić, zagrał świetnie i na tle innych aktorów i reszty słabizny wypadł jak geniusz. Aż mi się wydawało, że jest taki osamotniony w tym filmie, banda głupków, którzy głównie coś tam krzyczą i nic z tego nie wynika i on jeden, o którego grze można było powiedzieć coś pozytywnego. Ale sam Szyc filmu nie udźwignie, to fakt.
Może podasz jakieś argumenty, a nie tylko ogólnikową ocenę?
Według mnie film jest genialny, bardzo prawdziwy i określiłbym go przeciwstawnym mianem ekskluzywnego w dzisiejszej polskiej kinematografii.
Dlaczego "Wojna polsko-ruska" jest dla mnie wyjątkowa wspomniałem we wcześniejszych postach..
"I na koniec: po co do diaska wystąpiła w tym filmie Masłowska??? Mogła chociaż poćwiczyć wcześniej dykcję, partii przez nią wypowiadanych nie można zrozumieć, sepleni jak przedszkolak."
Gdy obejrzałem film pierwszy raz to też tak pomyślałem. Natomiast po drugim razie stwierdzam że to jest celowy zabieg i jest dość fajny. Ona nie jest kolejnym aktorem w tym filmie, jest ponad tymi wszystkimi ekspresyjnymi postaciami. Sprawia wrażenie że wszystko mówi "od niechcenia". Nie wchodzi w ten ekspresyjny wykreowany przez siebie świat. Jest ponad nim. Gdyby zagrała na takim poziomie jak Szyc czy Bohosiewicz to nie byłoby tego dysonansu widać.
Pewnie, przesłanie jej wystąpienia w tym filmie ok. Autorka kreująca życie nierzeczywistych postaci ok. Tylko ona z tym petem, sepleniąca, zadymiona, ta scena w komisariacie, no porażka, naprawdę.