„Wojna polsko ruska”- recenzja
Poszłam na wymieniony wyżej film bez żadnych uprzedzeń, z pewnym dystansem i zaniżonym spektrum oczekiwań. Nie czyta
łam żadnych jego recenzji, ani nie znałam opinii moich znajomych. Nie interesuje mnie jaką nagrodę otrzymała książk
a, na podstawie której nakręcono film oraz jacy aktorzy w nim grają. Potraktowałam ten film z pewnym... dystansem .
Film opowiada historię, którą nieczęsto mamy okazję obejrzeć na dużym ekranie( mimo przeraźliwie niskiego poziomu kinematografii wogóle). A to dlatego, że historii w zasadzie nie ma. Główną rolę grają w niej dresy, ćpuny, wyrzutki oraz narkotyki, seks i przekleństwa. Skoro już tak musi być...W porządku. To wszystko idzie w parze z urojeniami, przemocą, a to z kolei towarzyszy głównemu bohaterowi- Silnemu, który siedzi w centrum całej naszej „historii”. Jest jeszcze siła sprawcza tego, w co wpatruje się widz, siedzący w kinie. Mianowicie młoda Dorota Masłowska, pisarka, w umyśle której rodzi się cała fabuła filmu. Mówniąc fabuła mam na myśli parę dni z życia Silnego, jego kobietę, przypadkowe znajome, jego chlanie, ćpanie i bójki. Naprawdę chciałabym napisać coś, co przybliżyłoby wam o czym jest ten film, ale jestem świeżo po seansie, a nie umiem tego zrobić. Po prostu nie wiem o czym był ten film. Próbuję znaleźć jakiś punkt zaczepienia, jakiś wątek, ale...kurcze...nie ma wątków w tym filmie. Ludzie pojawiają
się i znikają, towarzyszą temu koks i rzyganie, albo rozróba. Mimo świetnych ról Szyca, Bohosiewicz i innych i tego
, że nie wyszłam( jakimś cudem) z tego filmu zawiedziona, z poczuciem rozbicia i niezadowolenia( a to jest osiągnię
cie) to nie ma rzeczy, która mogłaby ten film obronić. Zdecydowany przerost formy nad treścią, chociaż momentami śmieszny.
Moje wyobrażenie na temat tego o czym jest ten film zupełnie straciło rację bytu. Napewno nie jest to film o tak zw
anej „polskiej rzeczywistości”, czy o dresach z blokowiska. W „Wojnie polsko-ruskiej” rzeczywistość miesza się z fik
cją. Bohaterowie, ich zachowania, wypowiedzi są przerysowane, wyolbżymione. Dodatkowo, ten zabieg potęguje niezliczo
na ilość wulgaryzmów i dziwnych zachowań. Mimo, iż widziałam w życiu różne rzeczy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś zde
molował mi mieszkanie, a potem wciągnął nosem barszcz czerwony w proszku. A mieszkam przecież w Polsce.
W filmie zarówno bohaterowie, jak i ich zachowania oraz wypowiedzi są tendencyjne do granic możliwości. Znajdziemy w
nim wszystko, od dresa, po dziwkę, ćpunkę, satanistkę i zagorzałą katoliczkę, której rodzice donosili komunistom, b
y żyło im się lepiej. Wszystko oczywiście przedstawione w jak najgorszym świetle, z pewnym przekonaniem, że nie będz
ie lepiej, że nie ma dobrych stron. Nie przypomina mi to pod żadnym względem , ani Polaków, ani „polskości”.
Z całym szacunkiem, obalamy więc także mit, że ten film o czymkolwiek opowiada. Nie mam pojęcia o co chodzi z tytuł
ową „Wojną polsko-ruską”. Oprócz tego, ze tytuł jest chwytliwy, w filmie praktycznie nie istnieje, a raczej jest mał
o istotnym tłem dla akcji. W ogóle mam dziwne wrażenie, że tytuł powstał zanim powstała wątpliwej jakości historia.
To tyle o całej tej „Wojnie polsko-ruskiej”.
Patrycja Markowska
jaka historia?
wracając nocą z jakiejś imprezy stałem się światkiem pewnej sytuacji.
dwóch podpitych delikwentów w wieku mniej więcej 20-22lata i nawalone nastoletnie dziewczę.
chłopaki działali wspólnie dociskając "czule" swoją towarzyszkę do ogrodzenia, ona sama wyglądała na zadowoloną.
mamrotali coś do niej.
mijając ich usłyszałem tekst "masz zajebistą dupę, ale bym Cię pierdolną w srakę".
nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać...
co sądzisz o tej historii?
to opisz to i może ktoś zrobi o tym film.
Zgadzam się z opinią Patrycji Markowskiej
polecam pozostać przy przepięknych i wzruszających serialach z Brazylii które opowiadają o życiu prawdziwym choć nierzadko trudnym:D
Każdy może mieć swoje zdanie. Pewnie ta recenzja wyglądałaby dziś inaczej, ale napisałam jak odebrałam ten film niespełna dwie godziny po seansie, napisałam to co myślę i to jakie ten film zrobił na mnie wrażenie.
Męczy mnie fakt, że wielce prawdopodobne jest to, że cały marketing wokół tego filmu zrobił odbiorcom dużą krzywdę. Czy możliwe jest to, że idąc na film i nastawiając się, że jest dobry, wychodzimy z kina z takim właśnie przekonaniem, mimo że, paradoksalnie film jest zły? I w ogóle gdzie jest granica między tym co naprawdę jest, a tym co nam się wydaje i czy jest możliwe, że jej nie dostrzegamy?
Takie moje pytanie w przestrzeń. Czekam na opinie.
Patrycja Markowska
w sumie to mógłbym tę historie spisać ale obawiam się, że przedstawiłbym ją w złym świetle, może Ty się tego podejmiesz?
Nie podejmę się tego ponieważ sam znam takich historii "na pęczki".
Takie opowieści są dobre przy piwie dla śmiechu.
Że kumpel nawalony naszczał tu i tam (albo jak w filmie do papużek)
Że tez z tym poszli i narobili bardachy w którymś z lokali.
Temat zafascynował chyba tylko ludzi którzy do tej pory pływali po powierzchni naszej rzeczywistości i nigdy nie zadali sobie trudu by zobaczyć jak to wszystko wygląda bliżej dna.
Myślę, też że pierwszy lepszy policjant sypałby takimi historiami jak z rękawa - tyle, że jemu nie byłoby do śmiechu bo to on widział potem przerażoną dziewczynę z "Polskiego Burgera", albo plującego krwią małolata który spóźnił się na nocny autobus i dzięki temu poznał lokalnego "Silnego"
Pozdrawiam
Aha, aby wracać do brazylijskich seriali to musiałbym najpierw się nimi fascynować. Nie oceniaj ludzi pochopnie, przecież możesz w każdej chwili wejść w mój profil i sprawdzić jakie filmy lubię.
Czy naprawdę nikt tego nie skumał, czy tylko się tak zgrywacie? Tym bardziej, że mam wrażenie, że zarówno scenarzyści w filmie jak i Masłowska w książce przedstawili to chyba nawet zbyt dosadnie. Przecież to opowieść o twórczości, nie o niczym konkretnym tylko o samym akcie twórczości i radości z niego płynącej. Od samego początku widzimy Masłowską, która pomiędzy nauką, a życiem rodzinnym pracuje nad ksiażką. Poznajemy źródła jej inspiracji, jej wrażliwość i bogaty świat wyobraźni. Tak powstaje zupełnie nowy świat i dziwne, absurdalne sytuacje, ale istotą jest siła wyobraźni, która nadaje naszemu życiu nową jakość.
W tym przypadku nie Dorocie Masłowskiej tylko reżyserowi.
Tak jak napisałem w swojej recenzji, reżyser miał pomysł na ten film jednak w mojej opinii pracował na kiepskim materiale wyjściowym.
Czyli wszystko sprowadza się do tego, że "Wojna polsko-ruska" to kiepska książka.
Kwestia gustu, ja nie czytałem i po obejrzeniu filmu na 99% tego nie zrobię.
Jakoś nie przemawia do mnie "powieść dresiarska", może dla ludzi oderwanych od rzeczywistości, było to objawienie. Jednak dla większości spotykającej takie buractwo na w drodze do pracy,domu,sklepu jest to po prostu szara rzeczywistość...
Aha nie obraź się za "oderwanych od rzeczywistości" to taka przenośnia.
Podejrzewam, że o mnie (któremu się wydaje że dużo widział) mógłby to samo powiedzieć pierwszy lepszy policjant z dochodzeniówki czy nawet z patrolu interwencyjnego. :)
Dla mnie jak najbardziej pasuje :)
Gratuluję, oby udało się tak Tobie przeżyć życie, a ewentualna konfrontacja z rzeczywistością była jak najmniej bolesna. :)
Nie, nie jest mi lekko z takim życiem ale co mogę zrobić ;( A co do konfrontacji z rzeczywistością to miałam ich aż nadto i były bardzo bolesne.
trudno, przeżyję, mam nadzieję, że król też:)
też chyba nie skuszę się na przeczytanie książki, choć miałam taki zamiar. Chciałabym wiedzieć jakie książki dostają w Polsce nagrodę Nike.
cały czas szukam pozytywów, nasunęło mi się teraz, że montaż był niczego sobie, efekty specjalne, muzyka, ale ostatecznie w mojej opinii film się nie wybronił.
niestety jakkolwiek to nie brzmi to wiedz, że ci nie zapłacę za zgadzanie się ze mną, więc chyba pozbyliśmy się złudzeń co do klakierstwa:)
wielu ludzi mówiło o tym filmie, że jest "wybitny" co wywołało u mnie śmiech i łzy, bo naprawdę nie wiem na czym polega jego wybitność.
problem w tym, że recenzując trudno mówić tylko o książce, albo tylko o filmie.