Ten film mnie poraził od samego początku. Pokażcie mi gdzie na świecie żyją tak bezmyślni ludzie jak ci z miasteczka rodzinnego bohaterów tego filmu. Gdy zbiera się na olbrzymią nawałnicę to ludzie zamiast schronić się w domach wychodzą na ulicę by sobie popatrzeć. Nawet pierwsze pioruny bijące przed ich domami nie przestarszają ich. Wyjątkiem jest tu tylko ta mała dziewczynka, która rozsądnie chce się schować w domu. Potem gdy wszystko ucicha ludzie obserwują miejsce w które waliły pioruny. To logiczne bo mogli myśleć, że już jest po wszystkim, lecz gdy ziemia zaczyna się trząść to nie uciekają dalej niż spod pękającego asfaltu i obserwują z bliska, jakby trzęsienie ziemi było jakimś reality show czy co ;) Gdy ziemia pęka im pod nogami nie uciekają na bok lecz wzdłuż a i tak tylko o kilka kroków. Głupie. Wszędzie na świecie jak jest trzęsienie ziemi ludzie zachowują się o wiele bardziej racjonalniej niż ci z filmu. Debile i tyle :)
Podobnych reakcji jest trochę więcej, jak na przykłąd to, że gdy w koło walą się budynki to bohaterowie chronią się za ścianą beztrosko stając przed szybą wystawową. Jakby nie bali się poranić od rozpadającego się szkła a przecież szyby pierwsze lecą w kawałki dotkliwie przy tym raniąc.
A jak to jest możliwe, że gdy wszystkie samochody i cała elektronika w miasteczku pada na skutek silnych wyładowań elektromagnetycznych towarzyszących wspomnianym piorunom, to jedna kamera video jednak działa i nagrywa to wszystko?
A jak to jest, że pojazdy kosmiczne padają od ziemskich bakterii czy raczej pantofelków, bo to je widzieliśmy na filmie? Czy możliwe jest że pozaziemskie życie byłoby identyczne w budowie komórkowej jak ziemskie, bo to jest warunek kompatybilności między mikrobami a ich ofiarami? Wątpię.
Film ten ma trochę tak zwanych mocnych kawałków ale poza dostarczeniem silnych wrażeń i wypranych z treści intelektualnych emocji nie niesie nic innego.
Wreszcie puenta - film kończy się uwagą o tym, jak to fajnie że Bóg stworzył pierwotniaki czy jakoś tak. Odniosłem wrażeniem, że po to nakręcono ten film by udowodnić sensowność stworzenia pantofelka, skoro takie jest końcowe przesłanie odczytane przez lektora.
Odradzam oglądanie tego filmu, chyba że komuś już całkiem się nudzi. Są o wiele wspanialsze filmy fantastyczno-naukowe (nawiasem mówiąc ten film nie jest naukowy lecz tylko fantastyczny). W dodatku nie ma tam nic nowego, czego nie zobaczyliśbymy w innych filmach, no może poza tą zaskakującą głupotą ludzi ;)
Mówicie o idotach a sami nimi jesteście skoro tak prostych rzeczy nie rozumiecie. Żenujące. Co za idoci...
Ciekawie się krytykuje innych gdy nienie widzi nic poza końcem własnego usmarkanego nosa... Początek Twojej tyrady to poprostu śmiech. Nie wiem, widocznie nie miałeś okazji poobserwować ludzi jak isę zachowują w sytuacjach ekstremanego zgrożenia, ale zaręczam Ci że populacja ludzi jest na tyle debilna, że właśnie się tak zachowuje w obliczu katastrof i klęsk (fajne zdjęcia tego debila co fotografował sobie tsunami...) Rozumiem, że film CI się nie podobał, de gustibus etc, ale to nie powód aby wyzywać ludzi dla których jest to fajny kawałek kina debilami itp. W ten sposób pokazujesz jedynie brak kultury i wychowania, a podobno czy skorupka za młodu... Nie pozdrawiam, szkoda czasu
No własnie, nudzą mnie już osły krytykujące to i owo. Najpierw zadajcie sobie pytanie - po co jest kino? Taki dzieciak usiądzie za kompem, wpisze to co mu się nie podobało i uważa się za inteligentnego geniusza. ŻENUJĄCE! W dodatku wszystkie te błędy które wypisujecie są naprawdę śmiechu warte i nie godne uwagi. Tylko osły czepiają się takich bzdur - w dodatku całkowicie pozbawieni wyobraźni - to po cholerę oglądacie SF i wogóle filmy? Poczytajcie książki i znajdujcie tam głupie błędy. Baaa żebyśmy to umieli jeszcze czytać. Banda smarkaczy i debili!
Ładnie napisane, popieram całkowicie, pewnie ci znawcy nawet nie wiedzą, jak książka wygląda. Poza tym autor tematu, gdyby doszło do czegoś takiego, jak w filmie, pewnie schowałby się w domku i czekał aż domek szlag trafi razem z nim. I wtedy nie byłby idiotą, hehe.
Zgadzam sie z tobą, ale tu nie chodzi tylko o zachowanie ludzi tylko o to ze film ten jest totalną PORAZKA fabułową jak i aktorską....
Dla mnie to Ty jesteś porażką życiową. Zastanów się co piszesz, a jak już piszesz głupoty to uzasadnij je, bo jak na razie po Twoim komentarzu jest śmiech na sali...
Popieram, film do bani, a co do tych pantofelków - to istoty tak wysokorozwinięte jak te które zaatakowały ziemian, i które juz szykowały się do tego od bardzo bardzo bardzo dawna, z pewnościa obserwowały życie na ziemi i przeprowadzały badania na organizmach, więc nie umiem zrozumieć jak te ufoludki mogły się wpakować w takie coś. Chyba jednak byli głupsi niż te jednokomórkowce :].
Widziałeś film? Bo mi się zdaje że nie....
Jak mogli prowadzić badania nad organizmami skoro na Ziemi pojawili się dopiero w czasie inwazji??
Wg mnie zakończenie jest jednym z najlepszych ze wszystkich, które pojawiają się w filmach o kosmitach.
Żeby zrozumieć ten film to trzeba mieć troche wyobraźni. Błędy popełniają wszyscy nawet istoty wyższe ( chodzi mi tutaj o obcych z filmu Wojna Światów). Fabuła mówi że przylecieli dawno temu i zakopali maszyny pod ziemią. Ale przez ten czas na ziemi dużo się zmieniło - nastąpiła ewolucje różnych mikroorgaznizmów które przyczyniły się do śmierci obcych. Jak dla mnie zakonczenie jest bardzo dobre. Nie przedstawiono kolejnego super bochatera który ratuje zimię albo super potęgą (USA) która wybawia świat. I jeszcze jedno w 12 minucie filmu Dakota F. mówi pewna kwestie...a jaką to sami zobaczcie jeszcze raz. (chodzi o zakończenie filmu). Pozdro
Co do genialności zakończenia zgadzam się z milczącym (ale to zasługa książki). Ci którym się nie podobało zakończenie najwyraźniej oczekiwali rzeczywiście wojny światów, czyli nawalanki jak w "dniu niepodległości" no i na końcu oczywiście skopali byśmy kosmitom d... - wtedy by było dobre zakończenie.
Argumenty, że ludzie nie zachowywali się autentyzcnie w chwili zagrożenia, bo biegali nie w tą stronę po prostu mnie rozbiły. Uff to było naprawdę dobre....:)))
Ale to jest najlepsze: "Czy możliwe jest że pozaziemskie życie byłoby identyczne w budowie komórkowej jak ziemskie, bo to jest warunek kompatybilności między mikrobami a ich ofiarami?"
Szczerze mówiąc nie wiem o "kompatybilności" kosmitów z bakteriami. He he he.... Wiesz co pisząc takie rzeczy ośmieszasz się.
Moim zdaniem ten film itak zawierał b. dużo głebszych myśli, jak na, bądź co bądź, kino rozrywkowe. Bo chyba nikt nie wykazał się taką głupotą, że idąc na wojnę światów oczekiwał ekstra "górnolotnego" filmu
I szkoda, że w tym filmie nie zobaczyłaś nic nowego. Może obejrzyj jeszcze raz, chociaż nie wiem czy to pomoże, jeśli ktoś na filmie myśli o tym w którą stronę uciekają ludzie.
Pozdrawiam tych, którym się podobało:)
Niestety większa część spodziewała się drugiego ID 4 - sam nie wiem dlaczego - i dlatego potem tak krytykowali WS.
Co do głębszych myśli także się zgodzę. Jak na kino rozrywkowe to Koepp nie poszedł na łatwiznę i nie napisał kolejnej zwykłej amerykańskiej papki, ale "przemycił" trochę myśli. I bardzo dobrze.
Co do tego dawno temu to nie wiadomo czy oni przylecieli na Ziemię i własnoręcznie zakopywali maszyny. Ja bym sie przychylał do rozwiązania pośredniego łączącego pomysł filmu i książki. Tzn. dawno temu wysłali do nas maszyny w walcach, które powbijały się w nasza planetę ( czyt. zakopały ). Dzięki temu schowane były szczelnie pod Ziemią i nic się im nie stało przez tyle lat, a obcy nie musieli sami odbywać tej podróży.
A co do kwestii Dakoty - czy masz na myśli tą scenę kiedy pokazuje ona ojcu drzazgę w palcu i mówi, że w swoim czasie jej organizm sam się jej pozbędzie??
Ludzie spodziewali sie drugiego ID dlatego ze tak WS byla przedstawiona w zwiastunach - sam sie takiego filmu spodziewalem dla tego mi sie WS nie podobala
Nie zgodzę się. Gdyby np. był tylko jeden zwiastun to ok. Widać tam trochę akcji i można się takiego filmu spodziewać.
Jednak zwiastunów było aż pięć plus i wszystkie prawie identyczne. W każdym pojawiały sie te same sceny. To o czymś świadczy. Rozumiałbym, gdyby każdy zwiastun był całkiem inny i w każdym byłaby akcja. Tu tak nie było....
ja widzialem zwiastun w TV i tam byly latajace autka krzyki wybuchy i jakies sceny ciemne gdzie tom wybiega z tego domku co go potem lapia(wtedy wiedzialem tylko ze wybiega z domku) wiec mnie to perfidnie wygladalo na film akcji:/
ksiazki nie czytalem wiec nie za bardzo wiedzialem czego sie spodziewac i tylko ten zwiastun:/
HHmm dla mnie film był dobry.A co do zwiastunów to oglądałem tylko jeden i powiem szczerze że nie zrobił na mnie wrażenia.Poszedłem do kina bo jest to film o zagładzie ziemi (które bardzo lubie :) i dlatego że zrobił go Steven S.Powiem jeszcze że film mnie zaskoczył bo spodziewałem się czegoś innego , myślałem że nie będzie aż tak dobry.
Efekty wizualne, rola Toma (była zajebista ,podobało mi się jak zagrał)
dzwięk i muzyka zrobiły w tym filmie zajebisty klimat i odczucie że jest się w samym środku tych wydarzeń.Byłem w cinema city na tym filmie więc nagłośnienie było "ogłuszające" ;))
Na mnie także zwiastuny nie zrobiły dużego wrażenia. A na WS poszedłem ze względu na książkę i Spielberga.
Cieszę się, że także Tobie podobał się film. Po premierze myślałem, że jestm jednym z nielicznych, którzy go docenili, bo fala krytyki wtedy była duża. Całe szczeście się zmniejsza.
A ja byłem w Kinoplexie :) i podobnie wychodząc z kina byłem ogłuszony.
Pozdrawiam.
Tak chodzi mi o tą kwestię kiedy Dakota pokazuje ojcu drzazgę. W końcu ktoś to zauważył.Pzdr.
Nie wiem czy to aż takie trudne było do zobaczenia. Jeśli ktoś po prostu oglądał film, to nie powinien mieć z zauważeniem tej sceny problemu.
Pozdrawiam.
ja zauwarzyłem że jak się dzieje coś dziwnego to ludzi właśnie idą w same centrum. (jak w filmie)
Oczywiście, że tak jest i właśnie dlatego WS jest rzeczywista.
Jeśli na ulicy jest np. jakiś wypadek to nigdy dookoła nie jest pusto. Zawsze zbierze się tłum gapiów i nawet gdy jest niebezpiecznie wszyscy nadal stoją i patrzą. To jest czysto ludzkie uczucie. Zwykła głupia ciekawość....
Paulus z pewnością przesadził pisząc, iż film ten jest idiotyzmem przeznaczonym do oglądania dla ludzi o:,,bardzo małych rozumkach". Dla mnie nie ulega jednak wątpliwości fakt, iż na obecnej ekranizacji,,Wojny światów" można się nieco zawieźć. Owszem gdyby był to obraz w reżyserii twórców nie raz tu wspominanego,,Dnia Niepodległości" można by było o nim powiedzieć, iż jest on bardzo dobry, b nawet wybitny, lecz tego typu film wyreżyserowany przez mistrza Spielberga po prostu zawodzi. Nie mówcie , że jest on źle zrealizowany od strony czysto wizualnej - bo zrealizowanie filmu , który był by kiepski pod tym względem twórcy legendarnego Indiany Jonesa nigdy się nie zdarzało - ale w najnowszym filmie Spielberga rażą duże błędy logiczne oraz spore przeinaczenia książkowego pierwowzoru. Na przykład kwestia tych obcych machin zakopanych pod ziemią rzekomo przed milionem lat , nie żartujcie sobie proszę, że jakakolwiek technologia jest w stanie przetrwać tak długi czas pod powierzchnią zdana na pastwę korozji oraz ruchów tektonicznych Ziemi ! Nie mogli tak jak w powieści przedstawić kosmitów przybywających na Ziemię za pomoc tych sławnych walcowatych statków-pocisków ? Nie oni musieli kombinować... Zapraszam do kulturalnej polemiki ! :)
Hm widzę, że na twoją ocenę WS miał wpływ fakt, iż film robił Spielberg i jak sama piszesz, gdyby WS zrobili twórcy ID 4 to film podobał by ci się bardziej. Ja czegoś takiego nie rozumiem bo wg mnie film jest albo dobry, albo średni albo nie do ogladania. I ktokolwiek zrobiłby WS taką jaka teraz jest, to film by mi się podobał. Nie oceniam WS tak wysoko bo zrobił ją Spielberg, bo to wg to postępowanie nie fair odnośnie filmu. Ja staram się film odbierać go takim jaki jest i nie porównywac go do moich wyobrażeń czy podwyższać mu poprzeczki bo zrobił go jakiś sławny reżyser.
Co do nielogiczności w fabule na tym forum mówione było już o tym dużo. Zgadzam się że pewne momenty w filmie są trochę nieprzemyślane, jednakże mi one nie przeszkadzają. Ogladając dwa razy WS chłonąłem z ekranu historię jaką miał mi do opowiedzenia reżyser i zapierające dech w piersi obrazy inwazji. Nie szukałem błędów.
Mówisz o książce - którą czytałem - i dużej różnicy filmu od niej. Zgadzam się, że sa pewne zmiany. Postać Ogilviego jest złączeniem trzech z książki, kilka scen ma inną kolejność itd. Jednakże decydując się na przeniesienie opowieści z WS na ekran, było wiadome, że takie różnice nastąpią. Ma to swoje minusy oczywiście, ale dzięki temu historia jest bardziej aktualna, jest komentarzem wydarzeń z ostatnich lat oraz widz bardziej może się przejąć losami bohaterów.
Wg mnie zmiana z pojawieniem się trójnogów była wbrew pozorom bardzo dobra. Przed filmem uważałem, że jest niepotrzebna, jednak po seansie zmieniłem zdanie. Po pierwsze lot cylindrów byłby nudny i w filmie dwugodzinnym zbyt długi. Po drugie my - Ziemianie przecież wykrylibyśmy lecące cylindry i jako tako przygotowalibyśmy się na ich lądowanie, a przecież jak sama wiesz tak jak w książce tak i w filmie najważniejszym z pojawienia się obcych było zaskoczenie z faktu, że oni w ogóle istnieją. I to Spielberg bardzo dobrze ukazał. Najpierw przerażające "zwykłe" błyskawice, a potem coś wychodzi z nienacka z Ziemi. Jest dynamicznie, szybko, strasznie i !! zaskakująco!! Dlatego ta zmiana została wykonana. Oczywiście można się sprzeczać czy jest to możliwe czy nie. Prawdę powiedziawszy ja bym się prędzej zastanawiał nad tym w jaki sposób sztuczne błyskawice mogą przeności obcych na tak duże odległości i jak w ogóle to jest możliwe, ale nie o to tu przecież chodzi.
Pozdrawiam.
Swieta racja. Pozatym skoro ktos twierdzi ze przeprowadzenie badan gwarantuje sukces to jest w błedzie, my na ziemi od lat badamy wiele bakteri które maja dla nas zabójcze działanie a i tak nie umiemi wynalesc na nie skutecznych leków. Nie ma znaczenia ze kosmici byli od nas bardziej zaawansowani ewolucyjnie. Kazdy organizm jest przystosowany do własnego srodowiska i to co dla niego jest nie szkodliwe, ba moze nawet potrzebne dla rasy z innego srodowiska jest zabójcze. Kosmitów zabiło to co było w powietrzu a co normalnie dla nas było niczym szkodliwym bo nasz organizm wykształcił sobie przez te wszystkie lata system obronny radzacy sobie z tym bez problemu.
Zgadzam się z tobą całkowicie. Ten film jest beznadziejny, a ty uchwyciłeś sedno sprawy! Pozdrawiam!
Wypisał błędy... I to jest wg ciebie uchwycenie sedna sprawy? Nie napisał ani słowa o klimacie, jedno zdanie o napięciu i nic nawet o efektach specjalnych, i on uchwycił SEDNO SPRAWY?
Paulus z pewnością przesadził pisząc, iż film ten jest idiotyzmem przeznaczonym do oglądania dla ludzi o:,,bardzo małych rozumkach". Dla mnie nie ulega jednak wątpliwości fakt, iż na obecnej ekranizacji,,Wojny światów" można się nieco zawieźć. Owszem gdyby był to obraz w reżyserii twórców nie raz tu wspominanego,,Dnia Niepodległości" można by było o nim powiedzieć, iż jest on bardzo dobry, b nawet wybitny, lecz tego typu film wyreżyserowany przez mistrza Spielberga po prostu zawodzi. Nie mówcie , że jest on źle zrealizowany od strony czysto wizualnej - bo zrealizowanie filmu , który był by kiepski pod tym względem twórcy legendarnego Indiany Jonesa nigdy się nie zdarzało - ale w najnowszym filmie Spielberga rażą duże błędy logiczne oraz spore przeinaczenia książkowego pierwowzoru. Na przykład kwestia tych obcych machin zakopanych pod ziemią rzekomo przed milionem lat , nie żartujcie sobie proszę, że jakakolwiek technologia jest w stanie przetrwać tak długi czas pod powierzchnią zdana na pastwę korozji oraz ruchów tektonicznych Ziemi ! Nie mogli tak jak w powieści przedstawić kosmitów przybywających na Ziemię za pomoc tych sławnych walcowatych statków-pocisków ? Nie oni musieli kombinować... Zapraszam do kulturalnej polemiki ! :)
Owszem, masz rację, ale czy to ważne? To jest kino rozrywkowe, tu liczy się adrenalina, nastrój itp., logika jest na miejscu n-tym. Co wy wszyscy tacy poważni?
Film jest ganialny - najlepszy film tego roku!
Mam ubaw po pachy z tych idotów czepiających się pierdołów - goście, po jaką cholerę oglądacie SF? I jeszcze jedna ważna rzecz - ten film jest z punktu widzenia Raya - on czegoś nie wie to my też. Lubicie dzieci podane wszystko na talerzu? Wyobraźni trochę do cholery - to jest kino rozrywkowe SF!
Remi czy czujesz się obrażony moją wypowiedzią ? Jeśli nie to bądź łaskaw wytłumaczyć mi czemu uwłaczasz mojej godności i wyzywasz mnie od idiotów ? Nie wiesz najwyraźniej co to kulturalna polemika. Według Ciebie na pewno było by najlepiej byśmy wszystcy uznali , że ,,Wojna światów" anno domini 2005 , to film nieprzeciętny , niezapomniany i na tym skończyli dyskusje. Ja śmiem jednak kontynuować ten wątek dalej , bo sądzę , że warto. Bo czyż to , iż film jest z gruntu rozrywkowy z miejsca tłumaczyć ma brak logiki ze strony jego scenarzystów i producentów oraz usprawiedliwiać ,,zaburczenie" książkowego pierwowzoru ? Sądzę , że nie ! Fantastyka naukowa z samej swej nazwy jest oparta na jakiś racjonalnych , empirycznych przesłankach i wszelkie wydarzenia przedstawione w dziele tego rodzaju muszą mieć swe naukowe podstawy – chodź by miał być to tylko technobełkot. W filmowej ,,Wojnie światów" - w przeciwieństwie do powieści - zabrakło tego elementu , a szkoda... Wogóle w moim odczuciu ostatnie filmy mistrza Spielberga nie trzymają już poziomu i klimatu swych wielkich poprzedników - ale na tle A.I. oraz ,,Raportu mniejszości" ,,Wojna..." i tak wypada najlepiej.
Hm... diane@ zapraszasz do kulturalnej polemiki - co na tym forum jest cenione - jednakże gdy już ktoś się pojawi, żeby porozmawiać o za i przeciw WS to jakoś tego nie widzisz. Nie chodzi mi tylku tutaj o mnie, choć na moje posty ani razu jeszcze nie odpowiedziałaś, ale też o innych, którzy także chcą normalnie porozmawiać bez bluzgania na siebie? Czyżby uniki? Mam nadzieję że nie.
Wg mnie WS mimo kilku zmian jest wierną adaptacją książki. Przecież każde przeniesienie książki na ekran kończy się większymi lub mniejszymi zmianami. To normalne, że nie da się opowiedzieć takiej historii w taki sam sposób. I wiadomym było, że WS będzie inna od powieści. Tym bardziej, że akcję przeniesiono do współczesności.
Mowisz o "nielogiczności". Prawda, niektóre momenty były naciągane, ale mi to nie przeszkadza. Nie szukałem w WS błędów, bo po co? Zeby potem je wypisywać na forum? A w jakim celu? W WS nie jest ważne to czy jest logiczna od początku aż do końca. Ważna jest historia w niej opowiedziana i pewne przesłanie w niej zawarte.
Pozdrawiam
Jaki bezsens...ostatnie filmy Spielberga są GENIALNE: AI, Raport mniejszości i Wojna światów - i trzy najlepsze filmy Spielberga, ponieważ pozbawione są tego nużącego już humoru i są bardzo poważne i mroczne. Czepiacie się i tyle - już widzę Was z kamerą w ręku - motających się i drapiących po głowie. Krytykować łatwo i nie kierujcie od razu tego do mnie, sam robię udane filmy amatorskie.
Taki film nie docenić...co za bezsens...głupota i tyle...
Oj Remi. Uważasz, że te trzy ostatnie filmy Spielberga są jego najlepszymi? "Szeregowiec Ryan" specjalnie mnie nie zachwycił, ale uważam, że jest conajmniej 3 razy lepszy od tych co wymieniłeś razem wziętych. Ja nie wiem co Ty masz w tej głowie, ale chyba niewiele, skoro ubóstwiasz tak proste filmy.
Ja przyłączam się do tych, którzy twierdzą, że W.Ś. jest nielogiczne. Ktoś pisał, że Mars się ochłodził i kosmici z niego uciekli na Ziemię. W takim razie po co zakopali te maszyny pod ziemią? Nie mogli od razu tu zamieszkać? Jeśli nie, to gdzie oni przebywali przez te miliony lat? Czemu zaatakowali akurat teraz?
I że niby film ten jest "poważny i mroczny"?! Mroczny może i tak, ale poważny? Toż to same schematy z przed 30 lat:
* zły ojciec nagle zmienia się odpowiedzialnego
* tylko on i jego rodzina wychodzą cało ze wszystkich ataków (przekraczanie rzeki, biego przez ulicę kiedy TO strzela...)
* i najgorsze - stały schemat u Spielberga - ten syn tego gościa zginął podczas tej bitwy, a potem jakoś dziwnie przeżył i doszedł do domu, który (dom) jako jedyny, prawdopodobnie na świecie, przetrwał masakrę - ani jednej wybitej szyby, drzewka se stoją...
Film jest prosty i nie mam co do tego wątpliwości.
Remi, przestań wszystkich wyzywać od idiotów, nie jesteś jedyny na świecie. I na dodatek nie masz racji.
1000 razy juz pisałem, że w takim filmie jak ten to nie logika jest najważniejsza. Tu liczy się przede wszystkim adrenalina, nastrój, napięcie. A czemu, dlaczego, po co itp. nie wiadomo. I co z tego? Czy to wada? Ja tam lubię, gdy pozostaje rąbek tajemnicy. Zresztą, poczytaj FAQ napisany przez Milczącego.
Co do schematów, to mógłbym się zgodzić, ale ten film i tak wyróżnia sie fabularnie na tle wielu tego typu filmów m.in. tym, że nie opowiada o dzielnym wojaku (lub grupie wojaków) ratujących świat od niechybnej zagłady, ale o zwykłym człowieku, który chce jedynie uratowac siebie i swoją rodzinę. To się chwali. A tak w ogóle, to chyba niezbyt uważnie oglądałeś, bo np. ten dom wcale nie był JEDYNY, większość tego miasta była cała.
Zgadzam się z tobą ze wszystkim prócz tego, że napisałem FAQ. Co prawda w wielu postach "prostowałem" wymysły niektórych krytykantów, ale autorem FAQ jest mRoQuE.
Pozdrawiam.
Rusz trochę wyobraźnią a wszystkie pytania się wyjaśnią.
1. Zakopali maszyny na Ziemi bo już wiele lat wcześniej przewidzieli, ze Mars się ochłodzi i bedą musieli gdzieś żyć, więc żeby nie robić tego na ostatnią chwilę wysłali trójnogi wcześniej.
2. Schematy sprzed 30 lat? Tak! I nawet więcej. Przecież w kinie, teatrze, tv, książkach ciągle "wałkowane" są te same problemy. Nowości zdarzają się żadko. Sęk w tym, żeby te problemy pokazać w trochę innym świetle. A to Spielbergowi sie udało, bo w filmie katastroficznym aż tak dobrze ukazanych przemian nie było. Zauważ także, ze film jest adaptacją książki sprzed 100 lat!! Czy nie robi więc to różnicy? W takim wypadku to wszystkie filmy katastroficzne sprzed 100 lat są kopiami WS, a nie odwotnie. Spójrz na to z tej strony...
3. A czemu nie mieliby przeżyć? Przecież z każdego nawet najcięzszego kataklizmu ratują się ludzie. Dlaczego nie miałby to być właśnie Ray i jego rodzina? Już gdzieś pisałem, że np. gdybyś ty robił taki film to co?, głównym bohaterem byłby ktoś kto ginie w pierwszych minutach ataku? Oczywiście, ze nie....
4. Syn nie zginął w bitwie, bo jak inaczej miałby potem pojawić się w domu? Wszyscy zarzucają WS ten happy end. A co, wolelibyście gdyby Billy zginął? Wątpię.... Poza tym, to że Billy się znalazł wcale nie świadczy, że jest to szczęśliwe zakończenie. Pomyśl sobie w jakim strachu będą teraz żyć wszyscy ci co ocaleli. Bo przecież nie jest powiedziane, że obcy nie pokuszą się na drugi atak. Skoro czekali tak długo, podstępnie zakopali pod naszymi nogami trójnogi, to jasnym jest, że mogą uderzyć jeszcze raz....
5. Dlaczego domy przetrwały? Bo gdy do Bostonu wchodziły trójnogi to był już któryś dzień inwazjii, a jak wiemy bakterie od początku "zjadały" obcych. Dlatego więc zanim obcy zaczęli niszczyć miasto już było po nich. Nie zdąrzyli zniszczyć domków. O mały włos....
ech...uważam, że takie dywagacje są bez sensu...film był dobry, realistyczny i na poziomie...
polecam
Po raz setny przeglądam różne dyskusje o wojnie światów, w których oczywiście padają oskarżenia, że ten film jest nieudany. Ciekawe, że jedynym, podstawowym argumentem na to, jest stwierdzenie, że film "jest nielogiczny" - wytyka mu się jakies wyjęte z kosmosu błędy i na tym opiera krytykę. Moim zdaniem bierze się to stąd, że panuje moda na krytykę każdego filmu - a im lepszy film, tym bardziej wypadałoby skrytykować.
"Wojna światów" od strony technicznej jest perfekcyjna - tu nie ma się za bardzo do czego przyczepić, aktorsko również, film, dzięki książce, w sposób wyjątkowy przedstawia historie ataku kosmitów i w sposób wyjątkowy ten atak kończy, generalnie dobrze się go ogląda, trzyma w napięciu, jest kilka scen zabawnych, kilka wzruszających (choć nie mówię że jest to ambitne kino - to przecież rozrywka!!!). Stąd bierze się problem: gdzie ten film ugryźć, gdzie znaleźć jakąś dziurę w całym, jak skrytykować. I nagle otwiera się cudowne pole: film oglądamy z perspektywy człowieka, wielu rzeczy nie wiemy, wiely musimy się domyślać - tu można śmiało atakować: "film jest jakiś dziwny, nielogiczny, przez to głupi." Tak to działa.
Ja nie twierdze, że wszystko da się wytłumaczyć w sposób jasny, ale po co wymyślać te wszystkie pytania, potem czepiać się udzielanych odpowiedzi, jeśli film wogóle nie po to powstał. Nie przedstawia on sposobu w jaki kosmici atakują ziemię, jakie technologie stosują (oprócz trójnogów, ale i o nich jedyne co wiemy to to, że mają powłokę ochronną, która na końcu przestaje działać i że mają trzy łapy:) Nawet nie widać starcia ich maszyn ze sprzętem naszej armii.
Ludzie zastanawiają się kiedy trójnogi zostały zakopane, po co kosmici wybrali akurat naszą planetę, jaką logiką się kierowały? A ja się pytam: "Po co chcecie to wiedzieć, przecież nie o tym był film?" - i to jedyne pytanie na które nie moge odpowiedzieć w kwestii "Wojny Światów"
Widać jestem nie modny :D
Także nie rozumiem po co tu krytykować na siłę. Jeśli film jest na prawdę słaby, to te słabostki można wypunktować ale bez przesady. Jak film jest dobry to zamiast napisać, że jest to się krytykuje. Coś mi się wydaje, że wszystkie te osoby chcą uchodzić za wytrawnych krytyków. Tylko jak wiemy krytycy są dziwni i ich opini nie należy raczej słuchać ( choć zdarzają sie o czywiście małe wyjątki ).
A z drugiej strony autorom wszystkich postów wypunktowującym "wady i błędy" WS serdecznie dziękuję. Na prawdę, to nie żart. To dzięki wam coraz bardziej widze jak bardzo dobrym filmem jest WS :)
Pozdrawiam.
ja także uważam, że takie czepianie się szczegułów jest bez sensu, ale jeśli ktoś czegoś nie rozumie, to czemu by nie wyjaśnić?
Pozdrawiam.
Trzeba pamiętać o najważniejszym - ten film jest z punktu widzenia Raya - to co on nie wie to my też! I to jest super pomysł. Co Wy dzieci żeby Wam wszystko wyłożyć na talerzu? Dlaczego tak, siak i srak. Nużą mnie te głupie pytania. To jest kino, nie było nigdy bezbłędnego filmu - każdy ma wady itp. Ale do cholery to jest rozrywkowe kino SF - tak ciężko pomyśleć, użyć wyobraźni i dopowiedzieć sobie troszeczkę?
Ciekawe co by było z filmem Matrix - gdyby nie było wyjaśnione co i dlaczego. Ciekawe...pewnie kicha. Ale tu kicha by była, gdyby wszystko wyjaśnili. Ludzie nie mieli pojęcia co się dzieje! W sumie bez komentarza na początku filmu (Morgana Freemana) film byłby jescze lepszy. Bo Ci ludzie NIC nie wiedzieli - a my na początku filmu już wszystko (jedno słowo - ALIENS). Ha, pewnie jak na Waszym podwórku coś zacznie wychodzić z podziemi - no to pewnie będziecie wiedzieć o co chodzi. Ale gdyby filmu NIe BYŁO? To co wtedy...ktoś by Wam powiedział, że Marsjanie, ich maszyny, itp? Dupka - wczujcie się w tych ludzi zamiast zadawać dziecinne pytania. Milczący - piona dla Ciebie.
Hm z Matrixem ( chodzi mi o całą trylogię, bo tak pojmuję ten film, jako całość, a nie części ), pomimo, tak jak mówisz, że Wachowscy wytłumaczyli bardzo dużo ( troszkę zostawili, ale niestety mało ) to i tak dużo ludzi nie zrozumiało zakończenia. Szczerze powiedziawszy nie wiem jakim sposobem, ale jednak...
Ze słowem wstepnym masz rację. Tylko, że po pierwsze było to bardzo mocne odwołanie do książki i ukazanie, ze pomimo pewnych zmian w fabule, jednak to jest adaptacja. A po drugie, gdyby tego wtępu nie było, to obawiam się, że prawie nikt nie zrozumiałby o co w WS chodzi. Oczywiście prócz tych co czytali książke.
Nie pamiętam czy w filmie padło słowo Alien/s. Wydaje mi się, że nie, ale pewny nie jestem bo film widziałem jak na razie dwa razy w kinie i to już trochę dawno, więc pamięc może mi szwankować. Odnosnie tego jednego słowa chodzi mi o to, ze bez niego WS jest bardziej wszechstronna. Tzn nie jest wtedy tylko filmem o inwazjii obcych, ale o jakimkolwiek kataklizmie nawiedzającym ludzkość. Wolałbym więc nie znaleźć "obcych" w WS przy następnym obejrzeniu...
Pozdrawiam.
mam podobne zdanie co do wypowiedzi kolegi remi
fakt że pisanie że "film o idiotach dla idiotów" jest głupsze niż film ale kolega remi w prostacki sposób okazuje swoje emocje
,,Spielberga są GENIALNE"
Owszem , wedłóg twojego pojmowania filmów na pewno. AI, bajkowa nuda jakią żadko spotyka się w kinie w dodatku tak wybitnego reżysera jakim Spielberg jest. Całe przesłanie filmu zamyka się w stwierdzeniu sformułowanym na samym początku tegoż obrazu a później nie czeka nas już tylko nic ciekawego , tylko monotonna wędrówka chłopca -robota i jego cybernetycznego miśka i ich robociego przyjaciela , żigolaka. Raport mniejszości - przereklamowana sensacja w kostiumie SF. Właściwie to jest to taka futyrystyczna wersja ,,Ściganego" , ponura i pozbawiona głębszych treści na dodtek. Wojna światów - o tym już pisałam , częto i gęsto i nie jedno jeszcze pewnie napisze. DZięki jednak remi , że mi odpowiadasz ,przynajmniej można z kimś porozmawiać na tym forum gdzie zazwyczaj ludzie bądź to unikają dyskusji , bądź też obżucają się wulgaryzmami. :)
Dwie uwagi do "Raportu mniejszości":
1) ponura - ja przepraszam, to jest wada?
2) Brak głębszych treści? A choćby takie głupie pytanie: czy istnieje przeznaczenie, czy sami decydujemy o swoim losie? Nie zauważyłaś go? Pytanie może i banalne, ale podane w dość osobliwej formie, przyznasz?
Pozdrawiam
,,Hm... diane@ zapraszasz do kulturalnej polemiki"
Sorry , byłam zajęta ! Teraz możemy sobie pogadać. Piszesz ,ze osoba reżysera , który stworzył dany film jest bez znaczenia. Nie zgadzam się z Tobą. Jeśli jesteśmy już przy fantastyce to spójrz na przykład ekranizacji ,,Diuny” Franka Herberta. Była ona przeniesiona i na duży i na srebrny ekran. Pierwszej , kinowej adaptacji dokonał Dawid Lynch , druga była zaś dziełem niejakiego Johna Harrison’a. Podczas gdy wersja kinowa totalnie mnie rozczarowała i zniesmaczyła , to o tyle adaptacja telewizyjna była , dla mnie miły zaskoczeniem. Nie dlatego by była ona szególnie wybitnym i nieprzeciętnym dziełem swego gatunku. Po prostu skala oczekiwań wobec filmu sławnego Lynch oraz nikomu niemal nieznanego Harrison’a jest całkiem inna ! Tak samo rzecz ma sicze Spielbergiem , gdyby ,,Wojne…” zrealizował ktoś inny wszelkie buraki można było by jeszcze przeboleć , ale skoro jest to dzieło mistrza to poprzeczka wobec niego była bardzo wysoko ustawiona. Ale jak to mawiają : jeśli już spadać z konia to z wysokiego , wysokiego Spielberg spadł tłukąc się przy tym solidnie. Szkoda…
Nie zrozumiałaś mnie. Zgadzam się, ze gdyby ktoś inny robił WS to wyglądałaby ona inaczej. To jest oczywiste, bo przecież każdy ma inne pomysły i inne spojrzenie na dane tematy. Dlatego jedna Diuna różni się od drugiej.
Mówiłem o tym, że skoro już film powstał i jest jaki jest, to nie ważne jest dla mnie podczas oglądania kto go zrobił. Jest albo dobry albo nie, i nie podnosze mu poprzeczki przez to, ze zrobił go np. właśnie Spielberg czy nie opuszczam bo wyreżyserował go jakiś debiutant. Gdyby WS zrobił zupełnie kto inny ale w taki sam sposób jak wygląda ona teraz to miałaby ona u mnie identyczną ocenę.
Co do Spielberga, to on ani nie spadł ani się nie potłukł. Robi filmy dalej - filmy dobre - i robić je jeszcze będzie, całe szczęście, bo kino bardzo by ucierpiało gdyby poszedł po WS na emeryturę. A poobijali się... widzowie tacy jak np. Ty, którzy oczekiwali.... sam właściwie nie wiem czego i teraz krytykują WS.
Pozdrawiam.