Gdyby nie chronologia filmów pomyślałbym, że ten "obraz" był natchnieniem, dla filmu, który kręcili w "Misiu". Dziwię się pochlebnym komentarzom, bo film jest żałośnie słaby. Aktorzy, nawet ci dobrzy, grają byle jak, ale trudno się dziwić, skoro ruszają ustami, a słowa gdzieś obok lecą, niezależnie od warg - też by mi się nie chciało wysilać. Główny bohater wyglądał jak Józef Piłsudski w krzywej peruce, co jest naprawdę deprymujące. Dialogi, bez sensu archaizowane, często rażą sztucznością, z którą zupełnie nie radzą sobie grający. Stroje, nie wiem z jakiej epoki, bo z żadnej realnej - z grubsza lata 1830-1890. Hrabina (z podpsutą lewą, dolną czwórką, nawiasem mówiąc) na balu występuje w jakiejś podomce - 1982 ciężki rok - wiadomo, suknie balowe akurat władze wojewódzkie wypożyczyły na karnawał. Jak rozumiem cenzura zabroniła pokazywać Rosjan jako tych złych, więc się bez sensu ganiają partyzanci z huzarami zamiast z kozakami. I tak dalej.
Ten film jest straszny jak bałagan w szafie, a na końcu się okazuje, że baby to suki.
Bronią się zdjęcia (ale już nie bura taśma filmowa, ze śmietnika chyba), muzyka i, częściowo, scenariusz.
w zasadzie podpisuję się pod powyższymi słowami.
klimat jest rzeczywiście słowiański i scenariusz mógł dać fundamenty lepszemu filmowi. chyba że sztuczność gry aktorów była zaplanowana???
dużo więcej spodziewałam się po tym filmie.
nawet ukochany Olgierd Łukaszewicz nie podniósł mojego uznania