to napewno nie muzyka z lat 20 a szkoda.Film przez to stracil na uroku i prawdziwosci :/
no prosze Was Beyonce.Lana del rey itd. nie umywaja sie do muzyki lat 20 XXwieku.Muzyka sama w sobie nie jest zla ale w tym filmie to nie wypal niestety.
a mi sie wlasnie podobalo bo na poczatku bylem pewien ze bedzie muzyka z lat 20 a tu mile zaskoczenie :)
dla mnie taki zamiezony zapewne blad w filmie to tak jak by w filmie o hitlerze uzywali tel.komorkowych :D
Owszem muzyka nie jest z lat 20-tych, ale to świetnie oddziela obecny remake, od starego gatsby'ego! Dla mnie rewelacja, przepraszam, ale czy ktoś wyobraża sobie scenę wielkiego przyjęcia z inną muzyką aniżeli zostało to przedstawione w filmie?
Nie sądzę! :D
i o to wlasnie chodzi, ze tworcy tego filmu poszli na latwizne.Damy wspolczesna muzyke to wszystkim sie spodoba :/.Zenada i tyle w tym temacie
a czy wszystko musi być zawsze szablonowe ? film z lat 20 XX wieku to i muzyka ma być również z tej epoki... wcale nie, dla mnie połączenie fabuły ze współczesną muzyką dobrze się dobrało. Style trza mieszać, bo kino byłoby nudne ;)
w ogole znasz muzyke lat 20?bo wydaje mi sie ze nie.osoba ktora nie zna sie na muzyce bedzie tylko pisac ze muzyka w tym filmie jest super.No ale jak umca umca Wam sie podoba to wasza sprawa...
miałem okazje posłuchać, ale nie będę się rozpisywał bo nie mam zamiaru polemizować z osoba, która mnie już zaszufladkowała do grona "umca umca" ;)
Miałem na myśli postmodernistyczne podejście do tematu . Zapewniam cię że słucham dużo muzyki filmowej.
Nie stracił :P Przez to staje się bardziej specyficzny, a to pociąga za sobą świetny klimat i... same plusy :D
Wg mnie to dobry zabieg, na pewno nie żaden błąd w filmie, jak zamierzasz to traktować ;) Nie mam jeszcze za sobą ekranizacji z Redfordem, ale obejrzałam sobie fragmenty z przyjęcia właśnie z ciekawości, jak przedstawiono to kilkadziesiąt lat temu, i powiem szczerze, że scena ze współczesnego filmu dopiero uderza, zniewala, bucha w twarz dzikością i nieokiełznanymi emocjami. Obstawiam, że wersja z lat '70 bardziej wiarygodnie oddaje nastrój tamtych przyjęć i w czasach jej premiery taka wizja spotkała się z pozytywnym odbiorem. Zresztą, i dziś film wygląda na świetny. Ale czasy się zmieniają, moda również, co pociąga za sobą zmianę w konwencji - i współczesne przedstawienie imprez u Gatsby'ego bardzo przypadło mi do gustu, dało odczuć widzom gorączkę tamtych weekendów ;D już pomijam fakt, że piosenki są świetne, a właśnie najlepszą wg mnie śpiewa Lana Del Rey, choć jej repertuaru normalnie nie mogę znieść. ;)
dlatego rownie dobrze film mogli nakrecic w czasach wspolczesnych.Swoja droga nawet nie czulam ze to film z lat 20, wiec nie wiem po co w ogole ten opis falszywy filmu :D.Robic filmy pod mode i oszukiwac widza poprzez wciskanie kitu ?jak takie filmy lubisz to twoja sprawa.Juz mowilam wczesniej ze dla mnie film stracil urok i prawdziwosc.
Film ma prawo Ci się nie podobać i rozumiem to, ale mam wrażenie, że trochę źle się nastawiłaś, po tym jak usłyszałaś jakie "gwiazdki" wykonują piosenki (lub po prostu muzyka cię drażni w ogóle, sama w sobie). Ja też takiej muzyki na co dzień nie słucham i radiowe utwory z repertuarów tych artystów wręcz mnie denerwują, ale całość wypadła dobrze i choć może film nie oddaje nastroju tamtych lat wiernym odwzorowaniem wszystkich szczegółów, to trudno nie zauważyć, jak bardzo wszystko jest przesiąknięte ówczesną kulturą i sposobem bycia. I nie zgadzam się z tym, że filmy powinny być zawsze utrzymane w jednej konwencji. Zabiegi mieszania różnych stylów są wg mnie bardzo odważne i zarazem dają świetny efekt, o ile zrobi się to umiejętnie, co - wg mnie - udało się przy "Wielkim Gatsbym". Ale to akurat moja subiektywna opinia, można nie lubić epokowej mieszanki i akceptuję to. Pozdrawiam ;)
juz wczesniej mowilam ze muzyka sama w sobie mi sie podoba ale kompletnie nie pasuje do filmu.Film byl fajny i bylby jeszcze lepszy gdyby nie muzyka wlasnie.
Film z '74 roku duzo lepszy bez wlasnie zbednych ''fajerwerkow''