PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=698847}
8,1 324 tys. ocen
8,1 10 1 324048
7,8 91 krytyków
Whiplash
powrót do forum filmu Whiplash

Piszę to, bo mam już dość komentarzy typu: Fletcher był wredny i dwulicowy i oszukał Andrew na końcu, bo nie podał mu pełnego repertuaru. No i generalnie Fletcher się mścił i chciał zniszczyć Andrew... Otóż wprost przeciwnie! Fletcher wierzył w to, co mówił w klubie, że geniusz rodzi się w bólu. W końcowej scenie on wcale się nie ośmiesza oszukując Andrew, aby się na nim zemścić. Ten koleś celowo naraża swoją karierę i dobre imię na szwank (psując koncert), żeby wzbudzić w chłopaku ogień i pasję do muzyki, bez której jej granie nie ma sensu. Innymi słowy, Fletcher poświęcił swoją opinię (Andrew gdyby był słabszy psychicznie, mógłby już nie wrócić) żeby stworzyć "swojego Cole'a Parkera", co mu się udało! W tym świetle, co z tego, że koncert był chaotyczny, skoro wszyscy go zapamiętają, tak jak ową legendarną solówkę Birda (zagrał ją rok po tym, jak inny muzyk rzucił mu talerzem w głowę). Na tej sali była niby cała śmietanka i każdy z nich wyszedł ze szczeną przy glebie i poczuciem że obserwowali - być może - narodziny legendy. (Wyjaśnienie już łopatologiczne wręcz 1. Fletcher specjalnie zmienił repertuar, żeby zdenerwować Andrew, doprowadzić do ośmieszenia i załamania, z którego to miejsca są tylko dwa wyjścia - do końca kariery, albo odrodzenia, 2. w trakcie Caravan dopieprzał mu słownie, żeby jeszcze go podminować po tym jak się nie poddał, 3. kiedy Andrew zaczął grać solo poczuł dumę, 4. ekstaza Fletchera, kiedy sam widział kogo stworzył - to już widać w tym, jak podpowiadał Andrew jak budować napięcie i przejście do Whiplash.

ocenił(a) film na 8
hypc

Mam podobne przemyślenia. Ciężko było rozszyfrować Fletchera do niemal końcówki filmu. Cały czas mieliśmy przeplatane miłe sceny, z takimi, w których krzyczał, rzucał i pomiatał. Mamy scenę z córką grajka, którą chwali, a potem bam "twoja córka jest okropna, możesz z tym żyć?". Nie spodziewałem się tak ciekawej postaci w tym filmie. Wielka zasługa u aktora. Mam wrażenie, że główny bohater niemal do końca filmu koncentrował się na tym, jak tu wejść idealnie w rytm, odtworzyć coś, zamiast cieszyć się tym, co gra. Moim zdaniem to w pewnym momencie chciał mu przekazać Terence, choć mogłem to źle odczytać. Mamy gościa, który od początku uczy się tak, by skopiować sukces innych grajków, a nie dodawać do tego czegoś od siebie, może nie chodzi o tempo, ale o emocje? Jakby gość prawie do końca filmu chciał nauczyć się grać, a potem lecieć na autopilocie. Został wykolejony i zaczął robić coś po swojemu.