Według mnie najbardziej zepsuli Rachelę. W książce była to młoda dziewczyna, a w filmie dali aktorkę koło 40.
No i cały film to ogólnie jeden wielki chaos.
Dla mnie wlasnie Rachela jest jedną z najlepszych postaci w filmie. Jej odtwórczyni była genialna, jej ruchy i akcent.
Dramat uważam za genialny, a film rewelacyjny, to jednak Rachelę też widziałam nieco inaczej. Jak dla mnie w jej wymowie nie ma żadnego akcentu, a na to czekałam. Mimo wszystko Maja Komorowska zdobyła mnie oddaniem ogromnego upoetyzowania postaci.
Rachela była wykształcona, obyta i nie chciała być postrzegana głównie jako Żydówka. Dlaczego miałaby mieć akcent?
Nie ma dowodów na to, że to była izolowane getto, albo że była zbyt tępa by nauczyć się czegoś więcej niż rodzimej gwary, o ile w jej domu była używana. Sugerowanie, że kultura żydowska ma tylko plebejski wyraz jest ryzykowne, zwłaszcza w kontekście polskiej literatury...
Już dawno się tak nie uśmiałam. Gdzie napisałam, że kultura żydowska jest plebejska? Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek tak pomyślała, a co dopiero gdzieś opublikowała podobny wpis. I dysponowanie akcentem wcale nie musi oznaczać, że pochodzi się z getta albo jest tępym. Moja babcia do dzisiaj nie wyzbyła się lwowskiej naleciałości. I co, to ma oznaczać, że jest tępa? Dla mnie inność jest powodem do dumy. Po prostu tak wyobrażałam sobie Rachelę podczas czytania i moje wyobrażenie zostało skonfrontowane z filmem.
Nie napisałaś. Ja napisałam. Moim zdaniem taki akcent jest charakterystyczny tylko dla części Żydów i wskazuje na ich pochodzenie społeczne i ograniczoną asymilację. A Ty przypisujesz go ogólnie każdej osobie wychowanej w kulturze żydowskiej. Stąd mój wniosek, że zawężasz kulturę żydowską - do jej plebejskiej wersji.
Jeśli chodzi o tępotę, napisałam to konkretnie o Racheli. Jeśli ktoś nie uczy się języka literackiego, bo nie czuje takiej potrzeby, to nic nie mówi o jego zdolnościach, ale Rachela jest taką postacią, która moim zdaniem bardzo chciała wejść do bohemy i nie odstawać od niej wymową.
Lwowski dialekt jest regionalizmem, nie gwarą izolującej się społeczności. Mimo to - podobnie jak wszystkie inne regionalizmy - do połowy XXw. była uważany za język osób, którym brakowało dostępu do mowy ogólnopolskiej (radio, kino, podróże, edukacja). Taka ocena zaczęła się zmieniać dopiero w ostatnich latach, gdy z kolei zaczęło brakować tej różnorodności. Ale nawet dziś "dysponowanie akcentem" jest bogactwem, a mówienie wyłącznie z akcentem lub gwarą - ograniczeniem językowym zamykającym np. drogę do niektórych zawodów. Przykro mi, jeśli Cię to boli. Moja rodzina też pochodzi z kresów i dziadkowie też tak mówili (co uwielbiałam), ale nie wypieram z tego powodu faktów.