PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30866}

W upalną noc

In the Heat of the Night
1967
7,4 6,6 tys. ocen
7,4 10 1 6576
7,8 17 krytyków
W upalną noc
powrót do forum filmu W upalną noc

Pierwsza połowa - kapitalna, klimat gęsty, z trudem powściągane emocje buzują, aktorstwo Steigera, Poitier i Grant zachwyca. Druga połowa - klimat gdzieś się gubi poprzez zbyt szybkie przeskoki między kolejnymi etapami śledztwa, wątek rasizmu też cichnie. Zupełnie jakby ten film producenci "na chama" skrócili. Szkoda wielka, ale bo mógł to być film rewelacyjny, a tak jest "tylko" dobry (za aktorstwo dodaję gwiazdkę).

Sqrchybyk

muszę się zgodzić. początek jest wielce obiecujący, niektóre sceny - rewelacja, i człowiek myśli że czeka go jakaś wspaniałość... ale w pewnym momencie robi się jakoś sucharnie. czeka się na jakieś zaskoczenie... ale nic. taki tam kryminał. rozczarowanie.

ocenił(a) film na 9
Sqrchybyk

Również się zgodzę. Pierwszy raz oglądałem ten film w upalną lipcową noc, było grubo po 1:00 a temperatura w domu taka, że ciężko było wysiedzieć. Początek filmu: upalna noc, ciężki klimat, nocne życie w miasteczku... no nie mogłem być bardziej wkręcony w ten klimat niż tej nocy. Zanim akcja przeniosła się w czasie poszedłem spać, pewnie przez reklamę i dokończyłem ten film innym razem. I niestety, po rewelacyjnym, miażdżącym swoim klimatem początku reszta nie zachwyca, choć nadal nie jest źle. Ciekawe, życiowe kreacje aktorskie. Ogólnie film dobry. Czekam na upalną noc by znów go obejrzeć.

ocenił(a) film na 8
prezweb

Ja wlasnie obejrzalam go w dzisiejsza upalna noc...
Zapowiadal sie bardzo ciekawie i faktycznie koncowka jakos slabo wyszla, jakby zabraklo pomyslu, czy jakby juz chciano go w przyspieszonyn tempie zakonczyc :-(

użytkownik usunięty
Sqrchybyk

Otóż właśnie - AKTORSTWO!
Wybitna rola Steigera, który niestety później grywał już we wszystkim, robiąc po 5 filmów rocznie. Ale tu akurat był równie doskonały jak u Bondarczuka albo w Na nabrzeżach. A i film bardzo dobry, więc koniecznie trzeba obejrzeć.

ocenił(a) film na 8
Sqrchybyk

Zgadzam się. Jednak generalnie byłam zachwycona poczuciem, że film się nie zestarzał. To nie była tylko siła nowości. Nie każda rzecz z tamtych lat, nawet nieznana wcześniej, robi na mnie tak piorunujące wrażenie. Część jest zramolała, niestety.

ocenił(a) film na 8
JestemNumerem1

Zramolenie też miewa swój urok :) A na "W upalną noc" mam znów ochotę, tylko tym razem z napisami, bo cos mi się zdaje, że to oglądanie z lektorem mogło mi zepsuć wrażenie.

ocenił(a) film na 8
Sqrchybyk

Dla mnie żadnego. Uporczywie szukam nowoczesności i świeżości w pradawnych dziełach. I to sito bardzo niewiele przepuszcza. Już zapomniałam, czym jest lektor. Co ma minusy. Słuchanie islandzkiego było torturą.

użytkownik usunięty
Sqrchybyk

Zgadzam się, że film się stopniowo rozłazi, "słuszny ideologicznie" scenariusz robi się dziurawy i niezborny. Jedne wątki nagle się pojawiają, inne nagle giną. Spodziewałem się np. jakiejś sceny Tibbsa z tą murzyńską rodziną, która go przygarnia na mieszkanie, zderzenia prostych Murzynów z Południa z wykształconym Murzynem z Północy. A tu nic. Rola Poitiera też taka sobie, kilka min na krzyż, a wiele ról drugoplanowych to raczej grubą kreską naszkicowane karykatury, granie stereotypem. Na tym tle Steiger rzeczywiście błyszczy i pokazuje bohatera, w którym coś się dzieje. Tylko dla tej roli warto obejrzeć ten film.

ocenił(a) film na 8

Oglądałeś z napisami czy z lektorem?

użytkownik usunięty
Sqrchybyk

Z napisami. Lektorów unikam.

ocenił(a) film na 8

I słusznie :) Ja niestety byłem skazany na lektora i wydaje mi się, że może on być współwinny owemu zagubieniu klimatu. Będę musiał kiedyś sprawdzić.

użytkownik usunięty
Sqrchybyk

Lektor może popsuć odbiór roli, ale nie narobi dziur w scenariuszu. Do tego ten żenujący koniec: wszyscy cudownie spotykają się w jednym miejscu; dialogują ze ściganym Murzynem zamiast mu z miejsca przyłożyć. Na początku jest duszno i niejednoznacznie, a na końcu wieje łopatologią :-)

ocenił(a) film na 8

Może też zepsuć klimat, m.in. przez zagłuszanie akcentu, z jakim mówią bohaterowie. W tym filmie wystarczy, że ktokolwiek (poza Tibbsem) otworzy gębę i już wiadomo, że jesteśmy na głębokim postkonfederackim południu pełnym rednecków :) Lektor to psuje.

użytkownik usunięty
Sqrchybyk

"i już wiadomo"

No właśnie - z miejsca wiadomo. Nie jestem specjalistą od akcentów, ale wydaje mi się, że paru aktorów wręcz poszarżowało tym południowym akcentem, żeby nawet najgłupszy amerykański widz nie miał wątpliwości, kto jest kto.

ocenił(a) film na 8

No nie wiem, jak czasami oglądam sobie filmiki na YouTube o amerykańskich redneckach, to nieraz bardzo silne akcenty słyszę... I nie dotyczy to tylko prostych ludzi, posłuchaj sobie np. jak mówi były gubernator Teksasu, Rick Perry :) A te 50 lat temu, jak sądzę, było to silniejsze i powszechniejsze niż dziś.

ocenił(a) film na 8
Sqrchybyk

Świetnie podsumowałeś ten film.

ocenił(a) film na 10
Sqrchybyk

Posłużę się może dziwnym porównaniem, do piosenek Zauchy. Otóż ten doskonały wokalista śpiewał co jakis czas festiwalową niewymyślną piosenkę, "Czarny Alibaba", którą oklęli nawet przyjaciele artysty, ale z tego frontu wyłamał się jeden Włodzimierz Korcz, który stwierdził, że samo wykonanie tej piosenki jest tak genialne u Zauchy, iż przeniosło nawet samą kompozycję i tekst na wyższy poziom sztuki. Podobnie jest z tym filmem; gdy słabnie napięcie związane z intrygą, to nadal utrzymuje się to zawarte w kadrach (praca operatora), muzyce, grze aktorskiej, w montażu, w rytmie filmu, w sposobie narracji. Dla mnie ten film był nieprzerwanie doskonały, bo ten wysoki poziom przejawiał się w różnych warstwach filmu. Na przykład krótka scena z Delores jakaż była świetna, jak psychologia tej postaci została świetnie pokazana, zagrana. Jak morderca był nakreślony "kilkoma kreskami", bo niewiele czasu był obecny na ekranie, ale jak czytelnie pokazano pewną mętność jego wnętrza. I ten duży dystans od "seagalowości" głównego bohatera, bo Virgil nie robił kotletów mielonych z wrogów, choć był odważny i sprawny.

ocenił(a) film na 8
Wydmin

Porównanie zaiste dziwne, ale bardzo ciekawe :) Cóż, wypadł mi ten film mocno już z głowy, ale przez swoje historyczne i kulturowe znaczenie na pewno zasługuje na powtórkę, którą mu kiedys zaordynuję... Szczególnie, że, jak widzę po jednym z moich komentarzy, oglądałem go z lektorem (za cholerę bym sobie tego nie przypomniał...). Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
Sqrchybyk

Tak, coś się stało z montażem drugiej połowy filmu, ale mimo wszystko film mocno zapadający w pamięć, niesamowita rola szeryfa a wątek uprzedzeń rasowych opowiedziany rewelacyjnie. Przez chwilę zdjęcia kręcono w jednym z południowych stanów, gdzie miejscowi rasiści wysyłali do ekipy filmowej pogróżki. Poitier cały czas miał przy sobie broń, tym bardziej, że podczas kręcenia innego filmu o mało nie został zlinczowany (wraz z innym czarnym aktorem) przez oszołomów z Ku Klux Klanu. Myślę, że w tamtych czasach poruszenie wątków rasistowskich było łatwiejsze, bo było niemal para-dokumentem opartym na codziennych doświadczeniach. Świat rasizmu na Południu był żywy, prawdziwy, namacalny.

ocenił(a) film na 8
per333

Jak napisałem wyżej: odświeżę sobie to kiedyś, bo po 13 bez mała latach wyparowało mi z głowy niemal całkowicie. A że i ja się przez ten czas zmieniłem, to będzie to niemal tak, jakbym oglądał po raz pierwszy :)

ocenił(a) film na 8
Sqrchybyk

Nietzsche kiedyś napisał: "Korzyścią wynikają ze słabej pamięci jest to, że można się cieszyć każdą rzeczą kilka razy po raz pierwszy".

ocenił(a) film na 8
per333

Miał rację, jak niemal zawsze :)