mam świadomość, że filmy często różnią się od książek, jednak to jak bardzo zmienili fabułę np. Jubilatki (Julie) i Stuarta było dla mnie przykre. fabuła książkowa była zabawna i chciałam zobaczyć bohaterów przechodzących przez te wydarzenia. nie zmienia to jednak faktu, że film jest lekki i przyjemny i było mi miło go oglądać.
Miałam dokładnie to samo wrażenie. Film był w porządku, taka lekka młodzieżówka, ale książka była zabawniejsza i miała więcej świątecznego klimatu. Na dodatek niewiele z niej zostało (w sumie tylko część bohaterów i pojedyncze wydarzenia). Chyba lepiej przyjąć, że film był raczej inspirowany książką niż jej adaptacją
Zgadzam się całkowicie. Film nie jest najgorszy, ale obejrzałam go zaraz po przeczytaniu książki i strasznie mnie to bolało. Miałam nadzieję na zachowanie chociaż tych głównych wątków, a tutaj niewiele z tego zostało. Szkoda, bo pozbawili film zgrabnego humoru i tych akcji, które wyróżniałyby go od innych filmów w tej kategorii.
Przemęczyłam ten film. Książka ciekawsza, zabawniejsza, świąteczną. Nie pamiętam czy w książce był wątek LGBT, ale w filmie już przymus. Ja rozumiem love is love, ale czy Netflix musi wszędzie upychac taki wątek??
Serio? I piszę to jako 100% cis hetero white male - zdajesz sobie sprawę że osoby LGBT też oglądają czasami komedie romantyczne, i że w sumie po prostu pewnie jest im miło, jeśli znajdą w takim filmie wątek (dosłownie jeden) z którym mogą się zidentyfikować?