Nie wiem jak tam u was, ale u mnie ten film zajmuje pierwsze miejsce wśród filmów Tarantino! Przy wściekłych psach to nawet pulp fiction ssie!!!!
Ten film zajmuje u mnie czołowe miejsce w ogóle jako film. Kilkanaście lat od premiery , a ja pamiętam tak wiele scen i teksów z tego filmu. Po prostu zrył mi mózg , a to świadczy o jego wielkości. Oceniam 10/10
Nie no jednak Pulp moim zdaniem jest najlepszy. dialogi w obu tych filmach są genialne. Takie nasze klasyczne "Psy" mogą pod tym względem ssać. I nie tylko pod tym.
Twoja matka ssie. Pulp Fiction to arcydzieło w każdym calu i Wściekłym psom mnóstwo do niego brakuje, dziwne, że tego nie zauważasz.
Po pierwsze to kultury trochę i szacunku do mnie i do mojej matki szczeniaku.
A po drugie wyraziłem tylko swoją opinię. Dla mnie pulp fiction też jest zajebistym filmem, ale o wiele bardziej wolę wściekłe psy.
A jak nie potrafisz uszanować czyjegoś zdania to lepiej się na forach publicznych nie wypowiadaj.
kiedys cenilem nten film wyzej(mial u mnie 9). Po rewizji po kilku latach zasnalem na nim. Od zachecajacego pierwszego dialogu dalej w filmie nic sie nie dzieje. I te wszystkie dialogi nic nie wnosza i za ktoryms obejrzeniem poprostu coraz bardziej traca na sile.
W mojej osobistej ocenie Wściekłe Psy to naprawdę dobry film z bardzo dobrą grą aktorską i ciekawymi postaciami. To co uważam także za duży plus to fakt, że mimo iż film trwa niecałe 100 minut to i tak reżyser dobrze i umiejętnie przedstawił postacie odgrywające w tym filmie główne role. O każdej z nich możemy coś powiedzieć głównie dzięki temu, że reżyser po krótce przedstawia nam wydarzenia prawie każdej postaci sprzed napadu jak i zaraz po napadzie, aż do momentu ich spotkania. Poza tym fajnie przeplatajace się sceny retrospekcji z teraźniejszymi wydarzeniami no i oczywiście dobre dialogi, których słuchało się naprawdę przyjemnie.
Natomiast co do minusów to chyba najbardziej w tym filmie brakowało mi takich naprawdę zapadających w pamięci scen, które były chociażby w innych filmach Tarantino jak Django czy Bękarty Wojny. W obu wymienionych przeze mnie filmach mieliśmy także fenomenalne role Waltza czy DiCaprio, natomiast w ocenianym filmie mimo bardzo dobrych ról zabrakło mi właśnie takiej jednej fenomenalnej.
Muszę także przyznać, że film napewno zyskałby jeszcze bardziej, gdyby pojawiły się w nim jeszcze jakieś sceny akcji, które oglądało się naprawdę przyjemnie.
Tak więc na koniec daję 7/10, gdyż wymienione przeze mnie wyżej dwa filmy Tarantino były trochę lepsze.
Popieram. Długo byłem fanem Pulp Fiction, ale nawet doskonałe Pulp Fiction tylko powtarza i 'rozdyma' wątki zaczęte w Psach. Nawet powtarza bohaterów (Vic Vega) i miejsca akcji (restauracja). Nie mówiąc - SPOILER - o diamentach, które giną, by wrócić w Pulp Fiction w postaci tajemniczej walizki. Bo to, o czym są Wściekłe Psy, zupełnie umyka większości widzów, którzy (jak już zauważono wcześniej) nie dowiedzą się tego z przebiegu samego napadu.
Napad jest tu najmniej ważny, a liczy się zachowanie bohaterów. Dodatkowo, jak się zdaje, większość ludzi skupia się na akcji, a nie zauważają, że większość akcji rozgrywa się w... kościele, bo tym był ten ich obskurny magazyn. Itp., itd. , za dużo tych detali, aby je tu wszystkie wymieniać...
Ale fakt, że Wściekłe Psy są też lepsze poprzez swój ascetyzm. Mówi się, że w Pulp Fiction nie ma słabego miejsca, że to skończone arcydzieło. Tak nie jest. Mimo wszystko czasem Tarantino zdaje się rozpływać w swoich ozdobnikach (za długa dyskusja o ręcznikach, niepotrzebne przeciąganie dialogu o masażu stóp, po powrocie Butha do domu itp.). Skończonym arcydziełem są Wściekłe Psy. Tam naprawdę nie ma dwóch sekund, które byłyby zbędne.