Jak w temacie. Dobry film, polska cebula znowu niezadowolona bo Martyniuk nie zagrał na ścieżce dźwiękowej itp
Nie sugerujcie się ocenami.
Soundtruck swoja droga b. dobry. Zwłaszcza Yeah Yeah Yeahs - Spitting Off the Edge of the World. I ciekawostka: wokalistka jest tam Karen Orzołek polsko koreanskiego pochodzenia
No, było wiele bardziej leniwych filmów. Twórcy coś tu próbują zrobić, jakiś koncept ze śladowymi ilościami oryginalności wstawili i tylko w sumie go nie przemyśleli, ale wciąż jest kilka fajnych momentów w filmie. Choć całej zblurowanej sceny seksu to nie wybaczę.
No i ogólnie zawsze chciałem zobaczyć ATJ w skórzanych spodniach, odsłoniętych ramionach i z wielką spluwą, no i zobaczyłem, no i fajny to jest widok, więc tak, dla niej to warto sprawdzić ten film.
Dobrze wiedzieć, że dla ciebie część odbiorców jest cebularzami, bo śmiała mieć jakiekolwiek zastrzeżenia wobec produkcji. Świadectwo wystawiasz wyłącznie sobie, zdajesz sobie z tego sprawę? Wiadomo, że jak się nie ma czegokolwiek sensownego do powiedzenia to zamiast argumentów o filmie wstawimy Zenka Martyniuka. Wszak najlepiej jest rzucić jakimś żartem/sucharem, a reszta nam zrobi owacje na stojąco. I to ma według ciebie jakkolwiek bronić twoją opinię w merytoryczny sposób? :D
Film miał ciekawy pomysł na siebie, ale po godzinie wszystko już było do przewidzenia, a generyczna akcja w drugiej połowie oraz tradycyjny słodko-pierdzący happy end w moim odczuciu kładą całość. Mogli bardziej wyeksploatować kwestię wąwozu, a wyszło jak wyszło. Czyli kolejny blockbuster ze zmarnowanym potencjałem, choć mimo wszystko pięknie nakręcony, a i aktorsko nie najgorzej. Wahałem się z notą 7/10, lecz dalej podczas seansu wyszło całe oblicze tego potworka, czyli typowy średniaczek jakich wiele.
Sam nie wiem co gorsze czy jak dobry film taki dzban równa z ziemią czy jak dzban sugeruje, że słaby film jest dobry. Ale to nagminne w obecnej dobie Internetu… medium ogólnodostępne jest do zaorania... jak telewizja. Można tylko tęsknić za tym co było przed 2010 w necie, gdzie nie każdy pół mózg miał dostęp do sieci.
Jeden o cebularzach, drugi o dzbanach i pół-mózgach. Medium ogólnodostępne nie jest do zaorania, ponieważ problem jest inny. Niektórzy powinni ograniczyć swój dostęp do sieci ze względu na swoje miałkie reakcje niskich lotów. I tu mam na myśli nie tylko autora wątku, ale także ciebie, przez wzgląd na prymitywne inwektywy.
Podobał ci się film, albo nie? Po prostu daj argumenty. Niektórzy nie potrafią, a jednak się wypowiadają. Ale po co, skoro wtedy taka opinia nie wnosi żadnej większej wartości, a wtedy dowolny użytkownik słusznie może mu to publicznie wytknąć?
Ja pragnę zauważyć, że jedyne co zrobiłem to wyśmiałem fundamentalną merytoryczną pustkę autora tego tematu wobec produkcji i podałem co mi osobiście w niej nie zagrało. Ty natomiast nawet filmu nie widziałeś/oceniłeś, a jednak masz problem z jedną i drugą stroną barykady, co zgrabnie pokazuje, że nie chcesz wyjść na hipokrytę, kiedy sam w końcu zakończysz seans i być może wrzucisz swoją opinię w eter. Wtedy, mój drogi, sam będziesz tym swoim "dzbanem", nieważne czy będziesz film zachwalał, bądź krytykował. Podkreślam, że cytuję twoje własne słowa. Powtarzam dokładnie twoją własną narrację.
Mając na uwadze, że konto masz od bardzo wielu lat, sam siebie tym wpisem obraziłeś, nie zdając sobie z tego nawet sprawy.
Nad byle czym nie będę się rozwodził, bo tu jest tylko budżet, niezła para aktorów i jak sam wiesz dzieje się dobrze tylko do pewnego momentu. Kino dla popcornożercy. Nic ci do tego kiedy wystawiam oceny, a często robię to hurtem, bo nie mam czasu po każdym seansie wchodzić na fw. Nie wiem czemu czujesz się „dotknięty” moim wpisem skoro był tylko skierowany do ciebie, a nie mówił o tobie :) (aby zbić „piatke”, bo się z tobą zgadzam). Wydaje mi się, że zamiast udawać jak to świetnie potrafisz się wypowiedzieć popracuj nad czytaniem ze zrozumieniem.
"Nie wiem czemu czujesz się „dotknięty” moim wpisem skoro był tylko skierowany do ciebie, a nie mówił o tobie :) (aby zbić „piatke”, bo się z tobą zgadzam)."
Rozumiem. Zobaczmy zatem raz jeszcze jak wyglądała ta piątka.
______
___
"Sam nie wiem co gorsze czy jak dobry film taki dzban równa z ziemią czy jak dzban sugeruje, że słaby film jest dobry."
Zauważ, że ten cytowany fragment napisałeś tak bardzo ogólnikowo i w takim kontekście go odebrałem; że po prostu narzekasz na istnienie dzbanów, bo potrafią gnoić dobre produkcje lub wnoszą na piedestał gnioty [a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia + własnego gustu filmowego, a także czy argumenty w jedną lub drugą stronę są merytoryczne].
*Mała uwaga:
Swoją drogą i tak źle i tak niedobrze, bo gdzie nie spojrzysz, to widzisz dzbany, czyli negatywny czynnik w zależności od tego, komu się film podoba, a kto krytykuje i z jakiej pozycji. ;) Podchwytliwe pytanie: czy tylko gatunek dzbanów istnieje na forach? Podziel się szerzej swoim światopoglądem o użytkownikach.
Wybacz. Moja reakcja na twoje słowa o dzbanach byłaby zupełnie inna, jakbyś dodał parę linijek tekstu więcej, personalnie zwracając się do mnie, że "Wąwóz" faktycznie widziałeś, oceniasz go negatywnie bądź na plus i nie byłoby nieporozumienia. Takie podstawowe fundamenty, aby druga strona cię zrozumiała w pełni. To właśnie ich zabrakło.
Dodatkowo brak twojej oceny (gwiazdka i cyferka obok treści w drzewku wpisów), która notabene nadal się nie wyświetla była zdecydowaną przeszkodą. Plątanina myśli nieco cię zgubiła, ale teraz już kumam czaczę. Twoja wina, a nie moja...
______
___
"Wydaje mi się, że zamiast udawać jak to świetnie potrafisz się wypowiedzieć popracuj nad czytaniem ze zrozumieniem."
Przepraszam bardzo, ale dlaczego sugerujesz, że coś "świetnie udaję"? Taki mam styl wypowiedzi od bardzo dawna, staram się pisać poprawnie i nie robić błędów. Jaki masz zarzut w tej chwili, bo nie rozumiem?
Jak na razie to po prostu ty byłeś nieprecyzyjny w swojej własnej komunikacji, ponieważ nie siedzę w twojej głowie. Nie dopowiedziałeś wtedy na dzień dobry kilku podstawowych rzeczy. A mi się raczej nie wydaje, ale powinieneś popracować nad byciem bardziej szczegółowym w swoich komentarzach, żeby sytuacja się nie powtórzyła.
Yyy padła dygresja i mogłeś wywnioskować z kontekstu, że nie o tobie piszę… tu kłania się czytanie ze zrozumieniem, że nie piję do Ciebie i wybacz, ale nie… nie będę pisał prościej, bo nie jesteśmy w przedszkolu. Dalej mi się nie chce czytać twoich wywodów, bo to jakiś bełkot. Jeszcze mi się rzuciło pod koniec w oczy „swojej własnej” to błąd językowy, Z pisaniem też problem. Więcej czytaj, a mniej próbuj pisać :) Eot.
Dogłębnie wyjaśniłem, że na tamten moment zareagowałem tak, a nie inaczej z pewnych przyczyn. Jakiś problem w tym, że chciałem wyjaśnić swoją pozycję? Nie możesz pisać, że reszta to bełkot, skoro nawet nie czytałeś i się do tego przyznajesz. Okej, EOT mój mistrzu. Ucz więcej ludzi tej techniki jasnowidzenia, hihi.
obaj jak dzieci w piaskownicy, a wszystko dlatego że nie umiecie odpuścić, Panowie to nie wstyd powiedzieć sorry szczególnie gdy obaj jesteście po tej samej stronie. Pozdrawiam i życzę więcej dystansu
Dokładnie. Jeden z drugim marnuje czas na jałowe dyskusje, z której nic nie wyniknie. Pojedynek, który wygra ten, co ma większe ego.
Można być po tej samej stronie, a jednak być zupełnie innymi osobami. W mojej ocenie GrandFan sprzeciwia się wyzywaniu innych tylko dlatego, że mają inne zdanie. Tu nie chodzi o przekonanie przeciwnika do swojego zdania, a o uświadomienie, że obrażanie innych tylko z powodu różnic w zdaniu to jest prawdziwe cebulactwo. To jest odpowiedź GrandFana do zendena23: "Dobrze wiedzieć, że dla ciebie część odbiorców jest cebularzami, bo śmiała mieć jakiekolwiek zastrzeżenia wobec produkcji. Świadectwo wystawiasz wyłącznie sobie, zdajesz sobie z tego sprawę? Wiadomo, że jak się nie ma czegokolwiek sensownego do powiedzenia to zamiast argumentów o filmie wstawimy Zenka Martyniuka". I ja się z tym komentarzem zgadzam: na tym forum, zresztą na dowolnym forum, normą jest obrażanie innych, bo mają inne zdanie. I po co? To próba udowodnienia, że jest się lepszym, a skutek jest dokładnie odwrotny, pokazuje, że jest się prawdziwym burakiem. Zresztą określenie burak bardziej pasuje do kogoś chamskiego niż słowo cebulak, które bardziej oznacza kogoś skąpego. Ale to już może moja subiektywna ocena słowa. W każdym razie nie będę obrażał kogoś, komu film się nie podobał, tylko dlatego, że mam inne zdanie.
Ja dałem 7 bo co ostatnio oglądam średniaki z platform to nawet się nie uśmiecham a Tu naprawdę dobrze się bawiłem
Zauważ, że niektóre osobniki na forum wyzywają od cebulaków tych, którym film się podobał, a inne osobniki z kolei wyzywają od cebulaków tych, którym film się nie podobał. A nie widzą, że tak naprawdę największymi cebulakami są ci, którzy obrażają tych, którzy mają inne zdanie. Z takimi the bilami w ogóle nie ma co dyskutować. Uważam, że każdy ma prawo do swojego zdania. Przede wszystkim każdy ma prawo oceniać jak chce. Po coś jest skala ocen. Można się nie zgadzać, można oceniać inaczej, ale obrażanie kogoś świadczy źle o osobie, która obraża.
Zgdzam sie ze wszystkim prócz zachwalnia atorstwa.Scena płaczu za ojcem w walentynki to poziom trudnych spraw. Czekałam tylko na dymek z napisem "chlip,chlip"To dwie sekundy grania smutku,sprawa prosta jak drut zwlaszcza dla, jak by nie było rozchwytywanej hollywoodzkiej aktorki.Może po prostu nawet jej sie nie chcialo starać widząc potencjał tej produkcji, bo reszta scen gdzie nie bylo biegania i scen walki też byla z jej strony drętwa jak u pierwszaka na apelu.
Ale ja w ogóle nie rozumiem zachwytu nad tą osobą .W kwestii talentu oczywiście.
[osoby, które jeszcze nie obejrzały tego filmu proszę nie czytać mojego komentarza poniżej!]
Mi również film się podobał. Miał swoje głupotki, ale traktowałem je z przymrużeniem oka: np. super przybliżenia super jakości z lornetki jak na taką odległość w wąwozie na początku mi wadziło, ale później już to ignorowałem jak zrozumiałem że to jest film na walentynki / dźwięk z nagrania, które puścili na szpuli w bunkrze na dnie wąwozu sprzed 70 lat - nie wydaje mi się, żeby takie szpule miały dźwięk od tak (jak się mylę to niech ktoś mnie z błędu wyprowadzi) + jakieś inne małe uproszczenia, ale zbywałem to bo aż tak bardzo mi nie przeszkadzały.
Oprócz tego bardzo mi się podobały stwory z wąwozu i pomysłu na te różne rzeczy jak nasi bohaterowie do niego trafili - trochę mi to przypominało The Thing Carpentera z 1982 roku - np. ta akcja pod drzewem jak "żebra" chciały zjeść gościa, to było świetne. Sama atmosfera i klimat na dnie wąwozu a w szczególności pomieszczenie w bunkrze (przed puszczeniem nagrania) miały super klimat, totalna post apokalipsa, trochę mi to przypominało świat Fallout'a (gry). Akcja w kościele też była bardzo fajna.
Też sam pomysł na film niczego sobie wg. mnie, scenariusz i fabuła prosta, ale dla mnie wykonanie b.dobre. Film ode mnie zasługuje min. na te 6/10, a dałem 7/10 za całokształt, bardzo mi się podobało. Dałbym więcej niż 7/10 gdyby film nie miał tak pozytywnego zakończenia z głównymi bohaterami. Tutaj widać, że film był robiony pod walentynki bo to jednak jest historia miłości na odległość i wtedy zakończenie musi być dobre dla bohaterów (no bo druga połówka się obrazi i powie że film be).
Ogólnie: uważam że film nie jest stratą czasu i jest warty obejrzenia / jak ktoś lubi trochę akcji, dobry klimat post apokalipsy / trochę sci-fi / trochę fantastyki to będzie zadowolony.
Mysle ze przyblizenia z lornetki jak najbardziej realne. Zobacz co potrafia morskie lornetki wysokiej jasnosci z płynnym analogowym zoomem. A tam jeszcze pewnie elektronika napchane mieli Co do dzwieku z projektora na tasme zawsze dziwi mnie to na filmach :) Mam takowy, dostałem dawno temu od Ojca i nijak nie widze mozliwosci nawet napisów tam podłozyc, a co dopiero audio :)
"dźwięk z nagrania, które puścili na szpuli w bunkrze na dnie wąwozu sprzed 70 lat - nie wydaje mi się, żeby takie szpule miały dźwięk od tak (jak się mylę to niech ktoś mnie z błędu wyprowadzi) "
Miały dźwięk, zapisywany jest optycznie na taśmie i takoż odczytywany. Sam mam sporo taśm 8 i 16mm z lat 70. z dźwiękiem. Tu raczej problemem jest ich wywołanie, bo nie wiem czy ktoś po nagraniu filmiku był jeszcze w stanie to zrobić :)
Chłopie dzięki za wyjaśnienie! Zawsze się można czegoś dowiedzieć nowego :)
Czyli musieli wywołać kliszę po nagraniu, aha.
Porównaj sobie ten film z Anihilacją ... Te żywe porosty czy ludziokrzewy są wręcz identyczne.
A mi to trochę przypominało the last od us lub te skorupiaki że skrzyni umarlaka.
Tam nie były nie wiadomo jakie odległości. Wojskowe lornetki to nie zabawki za kilkadziesiąt złotych, poza tym normalnie można kupić lornetki, które mają porządne przybliżenie. A nawet jeśli nie mam racji, to ostatecznie to naprawdę tylko film, istnienie takich lornetek to pikuś w porównaniu z ludźmi-krzakami.
EDIT: Dziś przeczytałem, że najlepsza lornetka na świecie (Fujinon 40x150 ED-SX) pozwala mieć bardzo dobry obraz nawet do 30 km.
Pierwsza połowa filmu dobra / później to …. Zbyt proste wyjaśnienie co tam się dzieje. Mógł być potencjał na kolejną część.
Jaki tam dobry... Typowe streamingowe saj-faj.
Ma fajny koncept, gdzieś tam ta też dobre pomysły, ma bardzo dobre umiejscowienie akcji i bardzo dobry punkt wyjścia. Reszta to sztampa i schematy, jakie były już pierdyliard razy.
No i wrzucili tu za dużo tego wszystkiego, przez co żadna z koncepcji nie ma miejsca, by wybrzmieć. Niby film o samotności, ale bardzo szybko się ze sobą parzą, niby bohaterowie są złamani życiowo, ale pokazane pomacoszemu za pomocą jednej scenki cytowania poezji i płaczu przy winie. Potem trochę post-apo i horroru, ale znów nie ma miejsca na zbudowanie odpowiedniego napięcia i nastroju, bo za chwilę przechodzimy do innego gatunku.
Ale oglądasz to i myślisz sobie "Kurde, ma to jakiś potencjał" i żałujesz, że nie wyszło to jako książka albo gra komputerowa.
dokladnie, tyle tam rzeczy jest nawrzucane i w wiekszosci traktowane sa po macoszemu, ze odnosi sie nie odparte wrazenie ogladania ekranizacji jakiejs gry komputerowej, w dodatku przez rezysera ktory dopiero sie uczy uzywac wiekszego budzetu, przez co jedne sceny sa super a inne kłuja w oczy swoja sztucznoscia (zwlaszcza bawilo mnie spacerowanie po dnie wawozu jakby chodzili po wesolym miasteczku od jednej atrakcji do drugiej [zamiast skradania sie, celowania nonstop do kazdego cienia itp])
Wam się naprawdę wydaje, że obrażanie innych to jest jakaś cnota? To, że komuś się film podobał, nie oznacza, że jest głupi. Natomiast głupcem jest każdy, kto potrafi tylko obrażać.
Akurat jakiś była taka guma do żucia dla oczu, że jakiś amerykański Martyniuk świetnie by się tam wpasował
Ja tam np. jestem programistą i inżynierem więc rozumiem, że stosując podobne porównanie mogę przeciętnego użytkownika komputera nazwać głupią małpą. Tak się nie da po prostu. Cebulę bardzo lubię, jem nawet często samą, jak jabłko, jest bardzo zdrowa i widać jakichś witamin mi brakuje.
Co do filmu to jest pospieszony i taki byle jaki po prostu. Obok solidnego filmu to to nie stało nawet. Ja bawiłem się dobrze dopóki nie dowiedziałem się co kryje się w wąwozie. Moim zdaniem można to było wykorzystać dużo lepiej (nie jestem reżyserem czy scenarzystą więc nie wiem jak).
Podobnie mam z filmami marvela, niestety bylejakość to nowy trend, który jest obecny w każdej dziedzinie życia.
I recenzje mówiące, że obsada filmu nie ratuje są słuszne. Porównajmy to nawet do serialu, w którym grała szachistkę. Tak jakbym widział kompletnie inną aktorkę. Po prostu nawet dobry aktor nie uratuje scenariusza, który jest po prostu słaby.
Cebule to właśnie oceniają ten film wysoko. Przecież to gniot na niedziele. Piosenki Martyniuka przy tym filmidle to sztuka.
To dzieło było tak "porywające", że w połowie zasnąłem by tylko obudzić się na tą durną, szczęśliwą końcówkę rodem z filmów Disneya
Jakoś przeżyję zdanie buraka. Naprawdę myślisz, że nie będę mógł spać po nocach, bo masz inne zdanie niż ja?
Nie, nie myślę czy jakiś placek będzie czy nie będzie spać po nocach. G..no obchodzi mnie zdanie jakiegoś placka, ale widzę, że ciebie placku dotyka zdanie innych na tyle, że oprócz dziury między pośladami zaciska ci się również przełyk i musisz walczyć o życie.
Jesteś zwykłym trollem. Jak cię nie obchodzi zdanie innych, to po cholerę się odzywasz? Wleź z powrotem do swojej dziury, z której wypełzłeś.
To po co oglądasz? Oglądaj filmy fabularne albo przyrodnicze. Mi się ten film podobał, bo lubię takie bzdury. Zdaję sobie po prostu sprawę, że to zwykła rozrywka. Niektórzy oceniają takie filmy na 10, bo niby któreś zasługują na taką ocenę w danej kategorii. Ja nigdy nie dałbym takim bredniom oceny 10, bo wiem co oglądam. Na pewno był to dla mnie dobrze wykorzystany czas. Oczywiście są bardziej wartościowe filmy, ale w zupełnie innych kategoriach. Jestem prostym człowiekiem, nie oglądam "traktatów filozoficznych", nie oglądam dramatów obyczajowych, bo mnie zwyczajnie nie interesują. Samo życie potrafi być dramatem obyczajowym, to po cholerę mam się dołować filmami? Dlatego oglądam tego typu bzdury, jak ten film, jak filmy na podstawie komiksów, jak filmy akcji czy ze sztukami walki, bo wiem, że nigdy nie będę rozwalał 20 przeciwników jednym ciosem czy super bossa wstającego 200 razy. Równie dobrze ja mogę ciebie nazwać cebulakiem, skoro tracisz czas na takie filmy. Jako rozrywka był to dobry film, innej wartości nie odnotowałem.