Christine tak na prawdę kochała upiora. Z racji młodego wieku wolała związać się z Raoulem którego znała od dzieciństwa. Pewnie uważała że to najlepsze wyjście. Po tym jak złożyła mu obietnice na dachu czuła się mu dłużna. Mnie się tak wydaje, że gdyby Raoula nie było wtedy kiedy całowała Erika i kiedy on powiedział, że ją kocha, wybrała by go. Myślę, że później żałowała, w ostatniej scenie na cmentarzu nad grobem Christine Raoul chyba zdał sobie sprawę, że Christine tak w głębi duszy należała do upiora i to jego kochała (widząc różę na grobie z pierscionkiem od upiora). Motyw ten przejawił się wtedy kiedy Kryśka patrzyła tęsknym wzrokiem za upiorem kiedy odpływali z Raoulem łódką. Myślę że w głębi serca chciała wybrać upiora, jednak rozsądek wziął górę.
To tylko moje zdanie, ale swoją drogą ja wybrałabym upiora. Raoul był bezpłciowy, a upiór darzył Christine prawdziwym i głębokim uczuciem. Poza tym ciekawa jestem jak wyglądało jego życie (Erika) po odejściu od niego Christine. I tak w ogóle czy upiór naprawdę istniał? Kurczę bedę się tym zadręczać :D
Pozdrowienia!
zgadzam się z Tobą. Uważam, że Christine nie wybrała upiora z jeszcze jednego względu a mianowicie bała się że będzie żyć w podziemiach a tego by chyba nie zniosła
W czasie akcji miała zaledwie 16 lat, a upiór był dojrzałym mężczyzną. Wydaje mi się, że wolała wybrać Rauola, ale że później (po paru latach, kiedy 'dorosła') żałowała tego. W końcu upiór był w stanie zagwarantować jej bezpieczeństwo itd. Ale kiedy dorosła do tego było za późno. Kurczę niech zmienią zakończenie :P Swoją drogą, jak ten biedny Erik musiał cierpieć po jej stracie, szkoda, że z tego nie zdała sobie sprawy. Raoul był młody, bogaty i przystojny, znalazłby bez problemu jakąś kobietę. Upiór nie, a dał Christinie co mógł- miłość. Teraz mnie to cały czas nęka- czemu go nie wybrała? :P
Pozdrawiam.
A tak na marginesie, jak uważacie, co stało się z Erikiem i czy na prawdę istniał? Intryguje mnie to :)
Moze costam kochala, skoro gadala Raulowi o tej maupce tyle ze posanowil ja kupic :P
Ale na powaznie, to wydaje mi sie ze byla Upiorem zafascynowana, to było cos w rodzaju zauroczenia, była pod wplywem jego głosu, talentu... ale chyba nie była w stanie go pokochać, bo kochała Raula... a Upiór na domiar złego zaczął wieszać ludzi i dziewczyna się przestraszyła. Poza tym CHristina zdradziła Upiora... z premedytacją skazała go na śmierć - bo plan był taki że rozstawieni w sali strażnicy mieli go uśmiercić, traf chciał że Upiór był sprytniejszy...
Dodam jeszcze ze była młoda i głupia... ale to chyba nie do końca usprawiedliwia jej zachowanie, w pewien sposób igrała sobie uczuciami i to zarówno Upiora jak i Raula... w pewnym momentach nie wiadomo było o co tej dziewczynie chodzi...
Zbyt była niedojrzała na takie uczucie i tego typu "związek", niewątpliwie skomplikowany. Życie u boku statecznego, nobliwego Rauola to sielanka, zycie z upiorem to niewątpliwie pasmo wyzwań i permamentnej pracy, nad sobą, nad nim, nad wszystkimi i wszystkom wokoło... Czy mozna winić ja za to, ze nie czuła się na siłach, by podjąć takie - nie oszukujamy się- ryzyko? Nie. Na potępienie jednak zasługuje za swoje obrzydliwą zdradę, pełny premedytacji cios w najczulszy punkt upiora. Zrywając jego maskę na oczach całej opery, w chwili gdy przełamał swoje blokady i wyznawał jej uczucie, czekając na jedno jej skinienie, upokorzyła go niewyobrażalnie. To powinno ją dręczyć po kres życia.
O właśnie, zgrzytam zębami ilekroć oglądam tę scenę i razem z Upiorem wrzeszczę "Christine, why... WHY?!" On jej serce złożył u stóp, a ona mu a rewanżu zafundowała upokorzenie i powtórkę z wszystkich traum dzieciństwa. Dla niego to musiało być tak jakby znowu znalazł się w klatce na pokazie osobliwości. I te setki par patrzących na niego oczu... Biedny Upiór...
To by jej wybaczył, ale zupełnie nie rozumiem jak mogła go tak potraktować. Rozkochała w sobie, on pomógł jej stać się divą, a ona go w tak perfidny sposób zostawiła... Zastanawiam się jak się po tym otrząsnął. Jest o tym mowa w kontynuacji powieści?
To jest okropna scena i przekresla Kryskę w moich oczach. Troche już o Upiorze wiedziała, raz maskę zdarła, korzystając z jego ufności, niczego jej to nie nauczyło. Scena w jego jaskini, gdy cała jego twarz mówi: "ufam, że dla ciebie to nie ma znaczenia, przy tobie odkrywam swoje najczulsze punkty" jest naprawdę sugestywna i wymowna. Wydaje się, że ona coś zrozumiała, pojęła, uszanuje. A jednak jest zdolna tak bardzo go skrzywdzić. Wie, że ją kocha i to czyni go słabym. I żeruje na tym bez skrupułów...
Każdy człowiek ma słaby punkt, "achillesową piętę". Ktoś komu ją powierzamy, a kto czyni z niej użytek jest... (wpisać wedle uznania).
Mnie najbardziej ujęło to jak oddawała mu pierścionek, a on powiedział ze łzami w oczach, że ją kocha. Ona stała jak porażona prądem, choć w oczach było widać lekki smutek i żal. Kurcze gdyby mnie to powiedział to bez zastanowienia rzuciłabym się mu na szyję, a tego lalusia spławiła.
"Christine... I love you", takie drżące,czułe, delikatne, niewyobrażalnie szczere i takie zdesperowane... a ona? udaje, że to brzmi, jak każde inne słowa i w swej szczodrości i wielkoduszności, daje mu niczym jałmużnę swój pierścionek. "Masz, wielb mnie". No ja nie mogę...!
Oczy Upiora... Mokre od łez, ufne, bezbronne, na poły dziecinne... Aaaaaa, on mnie zabija tym spojrzeniem za każdym razem!
Uległam i się popłakałam na tej scenie. Jak już mówiłam gdyby Erik mnie coś takiego powiedział rzuciłabym się mu na szyję i olała tego gogusia.
I mnie. Zwłaszcza, że ten skrzywdzony człowiek, który sam zapewne takich słów nie doświadczył, nie słyszał nigdy, wyznaje je pierwszy raz - pewnie, szczerze, co po latach się potwierdzi.
No właśnie. Rozumiem chęć ucieczki przed dość obsesyjną i duszącą może miłością Upiora, ale auuuu... Nie tak, nie tak... Litości odrobinę, Krystyno, litości. Ten facet i tak odebrał już w swoim życiu ilość bólu jaką można by pare osób obdzielić, nie trzeba mu jeszcze i tego dokładać.
Dokładnie, ale czegóż można się spodziewać po delikatnej, nie dojrzałej 16 latce? Swoją drogą Wiedźmo, czytałaś może Upiora Manhattanu?
Ciekawa jestem jak dalej się potoczyły losy Kryśki i Erika.
Jasne że on istniał, czemu miałby nie istnieć? Jak to pani Giry powiedziała - był geniuszem - kompozytorem, architektem, iluzjonistą....
Myślę że ona go nie kochała. Upiór potrafił ją zahipnotyzować, wprowadzał ją jakby w jakiś trans swoim głosem - poprostu poddawała się jego urokowi. Zresztą ona jako młoda i głupia, tak naprawdę nie patrzyła na jego wnętrze, na to że on ją kocha, ale na wygląd. Przerażała ją jego twarz i to do jakich czynów był zdolny w "imię miłości". Ale przecież ostatecznie - pozwolił jej odejść więc nie był do końca zły i nieczuły itd...ale ona tego nie dostrzegała...
Czy do końca happy endem? Choć przecież kto woli tego lalusia Raoula. Byłoby ciekawie, a zarazem przewidywalnie. Taki był scenariusz, jednak kto by nie wolał, aby Kryśka wybrała Erika? :D Swoją drogą czytał ktoś może 'Upiora Manhattanu'. Nie mam dostępu do tej powieści, a zależy mi żeby poznać dalsze losy Erika i Christine. Jeśli ktoś czytał to byłabym bardzo wdzięczna jeśli napisałby mi małe streszczenie na maila ewelkszyn@op.pl :)
Pozdrawiam.
Moim zdaniem Christine kochala i Upiora i Raula. Upior byl z pewnocia dla niej kims waznym, pomogl jej w karierze, darzyl ja glębokim uczuciem. jego postac fascynowala christine, ale i przerazala. Sama mówila o jego bezwzglednosci, z jaka zabijal ludzi. Tyle, ze upiór byl jakby nie do konca realny. A zwiazek z Raulem byl bardziej pewny i bezpieczny.
Osobiscie nie wiem kogo bym wybrala. Zwiazujac sie z Upiorem bylabym pewnie zmuszona na zycie w podziemiach, ale ona przeciez mogla go zmienic. Sam powiedzial tak powiedzial. Raul byl dla mnie taki... nijaki.
Moja sympatie uzyskal upior. Zdecudowanie. Chociaz momentami bylo mi go żal... zawlaszcza na koncu. uronilam nawet lezke.
musical swietny, a uważam tak mimo mojego mlodego wieku (15 lat)
:) Wszyscy uważają Raoula za nijakiego. Ja bym się nie zastanawiała i brała w ciemno upiora.
Zważywszy na to że Christine byłaby z nim bezpieczna- kochał ją nad życie i mogła go zmienić. Gdyby odwzajemniła jego miłość, dała mu trochę uczucia którego nigdy nie otrzymał na pewno by się zmienił na lepsze i nie musiał by się ukrywać. Kryśka zrobiła z siebie głupią gęś. Dzięki Erikowi stała się divą a tak go potraktowała. Jak śmiecia.
Swoją drogą Emily Rossum ma świetny głos :)
DreamingInRed, jak to przerażała ją jego twarz, skoro sama w końcowych scenach mówi, że nie boi się jego twarzy, tylko jego duszy?:)
Raoul, I've seen him...
Can I ever forget that sight?
Can I ever escape from that face? So distorted, deformed...
It was hardly a face, in that darkness...
darkness...
Bezczelna Krysia :P On jej powierzył najbardziej skrywaną tajemnicę, a ona z jęzorem na prawo i lewo...
ale zwroc uwage, że dalej mówi pozytywne rzeczy (nie przytocze dokladnie bo nie pamietam) ale jest wyraznie zafascynowana upiorem, nawet jego brzydota wydaje sie byc pociagajaca.
Przepraszam, że nie w temacie, ale dla wszystkich chętnych "Upiór Manhatanu". Miłej lektury;) http://www.thephantom.freehost.pl/upiormanhattanu.htm
Może się bała?
Nazywała go "Aniołem Muzyki" ale dla innych był to "Upiór"... Był odtrącony od świata, jak sam mówił - również z powodu wyglądu. Niestety ale to prawda że ludzie są okropni - wyśmiali by go i odrzucili tak czy siak.
No i są dwie opcje:
1. Młoda Christine wybierze Roula, młodego przystojnego, z majątkiem. Spodoba się to ludziom, będą "idealną" parą. Wkońcu go kocha...
2. ...tak samo jak "upiora". Który ją oczarował, ale ma "jad w sercu, nie na twarzy". Niestety tylko ona umiała go docenić (dlaczego: patrz wyżej). No ale 16-latka nie mogła walczyć ze światem. Związanie z "upiorem" było by dla niej zbyt trudne. I znów są dwie opcje:
* zostałaby odtrącona razem ze swoim wybrankiem.
* zostaliby zaakceptowani (wątpię...)
Po 3. Christine nie miała wiele czasu na zastanowienie. Rozum przeją górę, otaczający ją ludzie... Każdy kto miałby w krótkim czasie wybrać między chłopakiem z ddobrej rodziny, z dobrą opinią, a bandziorem, postrachem okolicy wybrałby tego pierwszego...
Niestety potem żałuje się całe życie...
Tak. Oczywiście. Ale to nie usprawiedliwia PODŁEGO względem Upiora zachowania Christine.
I mam nadzieję że Kryśka żałowała :P
A tak na marginesie: ponawiam pytanie, czy są jakieś potwierdzone inf. że upiór z Paryskiej Opery na prawdę istniał i mieszkał w jej podziemiach. Czy autor wzorował się na prawdziwych wydarzeniach, czy to raczej bujdy. Sama nie wiem co o tym myśleć.
"A tak na marginesie: ponawiam pytanie, czy są jakieś potwierdzone inf. że upiór z Paryskiej Opery na prawdę istniał i mieszkał w jej podziemiach. Czy autor wzorował się na prawdziwych wydarzeniach, czy to raczej bujdy. Sama nie wiem co o tym myśleć."
Właśnie?
ps. To tłumaczenie na tvnie było do d*py! Mówili zupełnie co innego, tłumaczyli zupełnie inaczej!
Naprawdę istnieje podziemne jezioro pod Operą Garnier i naprawde rymnął im kiedyś żyrandol. Nie wiem natomiast czy istniał Upiór, ale Monsieur Leroux był dziennikarzem, więc kto wie, kto wie...
Może i jest podłe ale myślę że każdy by tak zrobił. Szukali go ludzie, aby zabić, Christine nie miała czasu na myślenie. Tym bardziej że Raul ją znalazł, był przy tym obecny. Najgorsze jest wybranie pomiędzy dwoma osobami.
Jak słuchałam to się za głowę łapałam. Angielski znam całkiem nieźle, a tłumaczeniem przeszli samych siebie :)
A jak uważasz z tym Upiorem w Paryskiej Operze to naciągane było czy fakt. Nie daje mi to spokoju :P
http://photos01.allegro.pl/photos/400x300/411/50/56/411505672_1 działa? Tyle znalazłam ale mnie to nie przekonuje
Trudno mi powiedzieć... Ale gdyby tak było naprawdę to zazdroszczę Christine. Taka miłość się nie zdarza. Tak samo jak zazdroszczę Rose z Titanica, Kim z Edwarda Nożycorękiego i wielu innym postaciom :)
Teraz pomyślałam że Roul zakochał się w Christine ponownie kiedy wystąpiła. Czyżby ten występ rozbudził w nim uczucie? Nie sama Christine? wkońcu znał ją od dawna a tu nagle stała się divą i w Roulu odrodziły się uczucia?
Ty też wykorzystałabyś najczulszy punkt człowieka, gdyby tłum chciał go zabić? Upiór nie był dla Christine obcy. Uczył ją od lat, towarzyszył jej w samotności, gdy straciła ojca, krował ją. Wreszcie otworzył przed nią scenę, serce, duszę i swe najsłbsze punkty. Ona to wykorzystała. Z chirurgiczną precyzja uderzyła w to co najczulsze. Czy nie miała czasu na zastanowienie? Miała aż nadto. W końcu przemyślała co uczynić by go kompletnie obezwładnić. Nad takim postępowaniem nawet nie trzeba myśleć, i nie sadzę by KAŻDY postąpił by tak, jak ona.
Kto wie kogo ona tak naprawdę kochała? Może i upiora, moze i Raula. Moim zdaniem się bała. Bałą sie i Jego i tego jak zareagują ludzie.
Kij ją wie. Ale wydaje mi sie że nie zasługiwała i nie rozumiała miłości którą obdarzył ją upiór. Poza tym to tylko dzięki niemu została divą... Tak sie odwdzięczyła. Mam nadzieję, że upiór jeśli istniał to znalazł sobie lepszą wersję 'Christine', taka która odwzajemniła jego uczucia, a nie raniła go bezczelnie.
Myślę, że jeżeli istniał to nie znalazł lepszej wersji... Przecież Christina, a raczej miłość do niej doprowadziła go do obłędu...
Żali mi go że zakochał się w takiej niedojrzałej istotce.No i pamiętał o niej całe życie, przecież ta róża z pierścionkiem i wstążką...
"Ty też wykorzystałabyś najczulszy punkt człowieka, gdyby tłum chciał go zabić?" Moze dlatego ze miała tylko 16 lat? Nie wiedziała jeszcze jak bardzo go zrani... Nie mam pojęcia. Musiała wybrać i wybrała. Gdyby wybrała Upiora film nie był by taki dobry. Ale to tylko moje zdanie
Tak wogóle to w filmie jest b. dużo niedomówień, co stwarza klimat i to że możemy w wyobraźni nakreślić co wydarzyło się dalej itd...
moim skromnym zdaniem Krystyna Upiora kochała duszą, Raoula rozumem. za każdym razem jak ten musical oglądam potwierdzają się moje przypuszczenia. Christine naprawdę kochała Upiora, a jej uczucia do Raoula to był tylko cień dziecięcej miłości.
Czyli uważasz tak jak ja. Potwierdzało to jej spojrzenie kiedy go opuszczała odpływając Rauola, ale swoją drogą czemu go opuściła po tym jak on dał jej coś najcenniejszego co mógł- miłość, a ona go po tym zostawiła, zakochanego w niej do szaleństwa. Mogła zrobić zanim całkiem dla niej oszalał... Myślę że później żałowała, ale cofnąć czasu nie mogła.