Po pierwsze, to skąd nagle przeniesienie akcji z mroźni na scenę stadionu? Jeżeli to w wyniku tego że Skye nie wiedziała co jest prawdą a co fikcją i mogło wiele scen być w jej wyobraźni to jest to jawna kpina z widza i wielkie rozczarowanie, wręcz najtańszy chwyt. Ale po drugie, najważniejsze to finał na scenie i samobójstwo na oczach tysięcy? No co to ma być? Że niby teraz tysiące ludzi będzie opętanych? Przecież to złamanie zasad wg których demon mógł istnieć - jedna osoba zabijająca się vs jeden świadek albo raczej jedna osoba do której samobójstwo było skierowane. Na prawdę demon nagle teraz na to wpadł że może "infekować" tysiące ludzi jednym show? Dlaczego od dawna tak nie działał, przecież mnóstwo jest miejsc publicznych gdzie ludzie patrzą i nagrywają: dworce, szkoły, galerie handlowe itd. W pierwszej części też te zdarzenia były w przestrzeni publicznej np na stacji benzynowej gdzie mogło więcej osób nawet z dalszej odległości coś widzieć, ale zawsze performance był kierowany do jednej osoby. Zakończeniem skopali film całkowicie i przekreślili zasady na jakich to wszystko stało. A mogło wszystko być tak pięknie gdyby umiejętnie rozegrali scenę finałową w tej mroźni na odludziu. Ale w momencie gdy nastąpiła teleportacja na kolorową scenę i demon paradował w blasku fleszy, zrobili z tego film tylko autokarykaturę.
a może jednak ten demon zginął a to co widziała - widziała umierając. Skoro mama dalej żyła.... Interpretacja może byc rózna
Może chodziło o jakiś stosunek emocjonalny do samobójcy. Może o moc oddziałowania. Jednak widownia wiernych fanów to nie to samo co zwykłe miejsce publiczne. Ja to kupuję. A przeskok z chłodni na salę i obecność matki na widowni potwierdza, że wszystko odbywało się w jej głowie, miejsca, sceny, postacie, zdarzenia, fikcja mieszała się z rzeczywistością, co miało doprowadzić do zamierzonego finału. Wyjasnione jest to nawet wprost w momencie jak z ręki znika strzykawka.
Calkowicie sie zgadzam. Wtf!? Myslalam, ze sytuacja w chlodni bedzie jakos bardziej rozwinieta. Koles wyszedl i nie wrocil bo ...? I niby dlaczego znalazla sie od razu na scenie? Jestem w stanie zrozumieć, ze ok, pewne rzeczy i sytuacje mialy miejsce w jej glowie, ale o ile kojarze to ona w tym kostiumie wystepowala raptem 2 lub 3 dni po zdarzeniu czyli odkad byla swiadkiem smierci cpuna a mialo minac 6. Wiec koncowka zepsula film. Choc do ostatnich 5 minut byl sztos.
Nie jestem teraz pewien ale jest parę scen, gdzie kadr jest odwrócony do góry nogami i wydaje mnie się, że to taka cezura tego, co dzieje się naprawdę, a co tylko w głowie bohaterki.
Uważam że nic nie złamali. Pierwsza część to opowieść o walce z traumą, druga to opowieść o walce z nałogiem. Opowieść pomiędzy o historii policjanta to może być opowieść o wyrzutach sumienia spowodowanych tym że nie pomógł bohaterce pierwszej części lub jakiejś jego walce o której nie wiemy. Samobójstwo na scenie przed tysiącem widzów i przeniesienie klątwy na tyle ludzi mówi o tym że każdy z nich, bez wyjątku ma coś z czym walczy. Każdy z nas to ma. I każdy jest podatny na działanie tej niszczycielskiej siły. Wystarczy że wyszuka słaby punkt.
Uwaga spojlery. Ocenię to jako horror, bez interpretacji tego czy miał przedstawiać człowieka w jakimś stanie psychicznym i emocjonalnym, czy ma być zwykłym horrorem. W jedynce widzimy że to coś (załóżmy demon) potrafi manipulować pojedynczymi wydarzeniami, przybierać postać jednej osoby na raz itd. W dwójce widać ewolucję, bo manipuluje wszystkimi wydarzeniami. W zasadzie można uznać, że cała historia albo od tego jak widziała jak się tamten gość zabija, albo od spotkania z fanami, gdzie ma pierwsze zwidy, jest halucynacją. Skoro jej przyjaciółka nawet nie przyjechała do niej, to znaczy, że poranek gdy spóźnia się na próbę i przyjeżdża po nią matka, też jest halucynacją, bo ta nieistniejąca przyjaciółka wita się z jej matką. Mówi nawet "hej Elizabeth". Zatem jak najbardziej można mówić o mocnym rozwinięciu "demona" i jego możliwości, dlatego moim zdaniem tak, jest realne że sprawa teraz będzie dotyczyła większej ilości osób. Stąd nagłe przeniesienie na scenę. @madeleine_eng a gość wyszedł i nie wrócił, bo też nie istniał, należał do sfingowanych w jej umyśle wydarzeń, które trwały te kilka dni :) Demon sfingował jej te dni w jej głowie, ale żeby urealnić obraz zrobił halucynacje w halucynacji.