Zaczęłam od grymasów i przewracania oczami nad zbyt cukierkową relacją, by za moment poczuć jak nasączona napięciem, strachem i niepewnością pętla zaciska mi się na szyi. Mimo bezpieczeństwa, jaki powinien dawać fotel kinowy, w którym znalazłam się z własnej woli, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że czycha na mnie coś złego. Jednocześnie to właśnie "świadomość fotela" pozwala zostać w tej matni i być coraz bliżej bohaterki, którą stopniowo zalewa ciemność.
Polecam. Wzorowa praca kamery wciągająca widza w przestrzeń filmu i Virginie Efira, od której pełnej emocji twarzy ciężko oderwać wzrok.