Jestem wielką fanką Lany. Kocham jej muzykę i styl ale film mnie zawiódł. Spodziewałam się
czegoś mistycznego a tymczasem oglądałam prawie nagie striptizerki prężące się na kolanach
facetów w garniakach i tańczące na rurze. Przykre i poniżające. Facetom może się spodoba.
Rozumiem że Lana ma piękne ciało, którym chce się pochwalić ale jak dla mnie było to wulgarne.
A szkoda bo historia Adama i Ewy, w asyście Marilyn i Elvisa zapowiadała się nieźle.
Naprawdę z 25-minutowego obrazu zapamiętałaś tylko półnagie kobiety?
Wulgarne, poniżające... Zupełnie inaczej odebrałam Tropico, powiedziałabym nawet, że jestem zaskoczona :W każdym razie, po Lanie nie spodziewałam się raczej spokojnej dobranocki. :)
Trochę się zgadzam, aczkolwiek był całkiem niezły. Mogły być te sceny ale szczerze mówiąc 70% całego filmu zajmowały tylko one. Spodziewałam się czegoś innego no ale niech będzie :)
Zgadzam się w całej rozciągłości! Mi było wręcz szkoda tych striptizerek, bo samej LANIE kamera nie wjeżdżała w tyłek.
Jeśli tak bardzo chciała mieć erotyczną atmosferę w teledysku, mogła dać coś od siebie, miast stać jak męczennica przy rurze, podczas gdy inne aktorki musiały mało smaczne sceny grać :/
Teledyski do Born To Die, Blue Jeans czy National Anthem są nieporównywalnie lepsze...
Ja wiem, że one mają z tego pieniądze.....bez znaczenia dla sensu mojej wypowiedzi.
Ktoś taki scenariusz napisał i jakieś aktorki musiały trząść tyłkiem - szkoda, że nie wiadomo, po co.
Wypadło to bardzo niesmacznie, pomijając nawet aspekt klasowo-rasowy.... a tym bardziej, jak się zauważy, że biała bogaczka się tak nie poniża.
Musiały... yhm. Nagle zaskoczone wulgarnością scenariusza weszły na scenę i zdziwione tym, co się dzieje - musiały!
Ty chyba na serio nie rozumiesz...
Żenuje mnie, że w ogóle KTOKOLWIEK musiał grać w tak żenujących scenach - ponadto jako dodatek do niby zepsutej, ale jednak jakże dziewiczej i nie kalającej się wypinaniem tyłka Lany. Jak tak bardzo chciała mieć takie sceny, to sama mogła w choć jednej zagrać, miast wyłącznie wysługiwać się aktorkami(na dodatek o ciemniejszej skórze).
Już bardziej łopatologicznie nie umiem.
Wskaż mi, w którym miejscu użyto wobec nich przymusu? Bo to sugerujesz.
Lana mogła sobie wymyślić, co tylko chciała dla siebie i innych aktorów - widocznie miała w tym cel. A nawet, gdyby nie miała, to nikt przymusem w tym filmie nie zagrał. Nie histeryzuj.
Jeśli nie łapiesz koncepcji nierówności rasowo-klasowo-społecznej, to poczytaj o tym.
Całe Tropico od tego aż kipi - nie ma to jak przymierzyć sobie czyjąś kulturę oraz propagować stereotyp wyuzdanych, zawsze dostępnych seksualnie czarnoskórych kobiet.
Też mam mieszane uczucia. Spodziewałam się "starego" filmu niż współczesnego. Ten cały gangsterski świat do mnie nie przemówił, już nie wspominając o striptizerkach... Dla mnie film bez fabuły i logiki, ale muzyka bardzo fajna, szczególnie "Gods and Monsters".
Szczerze mówiąc kocham Lanę bardzo mocno, jestem jej fanką i uwielbiam ją całą, ale Tropico wyobrażałam sobie nieco inaczej... Hmm.. Może gdyby nie było tylu tych scen ze striptizerkami to byłoby lepiej. Moim zdaniem Lana chciała pokazać na co ją stać i jej się udało, brawo za odwagę i przepiękną produkcję! Jednak gdyby sceny Adama i Ewy ciągnęły się dalej byłoby to idealne! Ale film nie najgorszy. :)
hmm, czytając te wypowiedzi zastanawiam się czy tu są naprawdę wielkie fanki i fani Lany .
czemu ? hmm, bo znając tekst piosenek i monologi pomiędzy piosenkami w filmie dostrzega się po co zostały użyte sceny z striptizerkami.
naprawdę ale zobaczcie ile trzeba było pracy aby połączyć w jedno 3 teledyski i żeby wspólnie tworzyło to jedną fabułę!
więc wszystkim "fanom" Lany, którzy nie znają tłumaczeń piosnek polecam stronę tekstowo.pl i oglądniecie ponowne filmu po zaznajomieniu się z muzyką .
Jak dla mnie oryginalny i świeży pomysł, porostu genialny film <3
to, że komuś nie podobały się wulgarne wstawki jest równoznaczne dla Ciebie z tym, że ktoś nie jest wielkim fanem Lany? pokochałam ją równo dwa lata temu, a na Tropico się bardzo zawiodłam i uwierz, moja znajomość języka angielskiego jest na dobrym poziomie i rozumiem cały zamysł, ale najzwyczajniej w świecie chodzi o to, że sceny ze striptizerkami mogły być po prostu pokazane w bardziej subtelny sposób, a uwierz, da się. takie obrzydliwe kręcenie dupą nijak ma się do twórczości Lany i wizerunku od którego się coraz mocniej oddala.
Dokładnie! Dla mnie to było takie wymuszone, zrobione na siłę, żeby tylko było seksownie. Lana nie pasuje do takich klimatów, nie wiem czemu to zrobiła. Dla mnie jest prawdziwą damą, dlatego spodziewałam się filmu w stylu starego Hollywood, a zobaczyłam sceny rodem z soft porno.... A szkoda bo pomysł z wariacjami na temat biblijnej pierwszej pary był dobry i można to było zrobić lepiej. Lana należy do wąskiego grona artystek, które nie muszą się rozbierać i i wywoływać skandali aby zwrócono na nie uwagę. Jej muzyka jest genialna, była najmocniejszą stroną Tropico.
>Lana należy do wąskiego grona artystek, które nie muszą się rozbierać i i wywoływać skandali aby zwrócono na nie uwagę.
Moim zdaniem w Tropico wcale nie chodzi o wywoływanie skandalu. Co do scen ze striptizerkami - zacytuję siebie: "Te sceny miały ukazać upadek, hedonizm, dekadencje; miały być wulgarne i wyszło to idealnie.". Innymi słowy widz miał je poczuć tak jak ty je poczułaś - że to przykre i wulgarne. I to wcale nie tak, że "Facetom może się spodoba. " - jestem facetem i wcale mi się nie podobało to co się tam działo, nie patrzyłem na to z przyjemnością, wręcz przeciwnie, uważam, że było to niesmaczne i tak właśnie miałem się poczuć, tak miało być.
Gdy słyszymy Gods&Monsters widzimy co się dzieje po upadku, Lana mówi o ogrodzie zła i utraconym raju. Za to na chwilę przed Bel Air, w momencie gdy jadą samochodem w kierunku drzewa i pola, Lana wyrzuca portfel, wyrzuca perły; bohaterowie zdejmują czarne ubrania i ubierają się w białe, jest to przeplatane ze scenami oblewania i zanurzania w wodzie czyli scenami chrztu - bohaterowie wyrzekli się zła, zostali oczyszczeni z grzechów; w całej "części" gdy słychać Bel Air nie ma nic wulgarnego, a na koniec Lana i Shaun unoszą się do nieba.
Nie przekładajmy więc scen, które z założenia miały być grzeszne nad cały film, bo całość jest właśnie o upadku, grzechu i odkupieniu. Wg mnie film jest genialny w swej prostocie, w swej prostej symbolice.
I nie rozumiem tylko, o co chodzi z pojazdami obcych w końcówce ;-)
Zgadzam się w pełni. Idealnie to zinterpretowałeś. Co do formy, to właśnie taka miała być, oparta na kontraście dobra ze złem. Bezpośrednia i trafiająca w samo sedno bez jakichkolwiek niedomówień, ukazująca wyolbrzymione skrajności. W momentach, gdzie "króluje" dobro, przedstawiona zostaje nam kraina wiecznej szczęśliwości przepełniona miłością i wzajemnym oddaniem. Natomiast po zjedzeniu jabłka, widzimy coś całkowicie przeciwnego - obraz świata upadłego, gdzie ludzie są egoistyczni, cyniczni i nastawieni jedynie na czerpanie przyjemności. Potem następuje odkupienie i powrót do stanu z czasów rajskiego Edenu. Teledysk miał właśnie wywoływać taką sinusoidę uczuć, wzbudzając w widzach naprzemiennie uczucie błogiej radości/relaksu i zniesmaczenia/niepokoju. Poprzez dosadne ukazanie treści, najłatwiej trafia ona do odbiorców.
Co do tych statków kosmicznych na końcu, podczas wniebowzięcia głównych bohaterów, to też nie mam pojęcia :-/ Może to po prostu oryginalny sposób ukazania transportu zbawionych dusz do Nieba?
" Lana nie pasuje do takich klimatów, nie wiem czemu to zrobiła. Dla mnie jest prawdziwą damą, dlatego spodziewałam się filmu w stylu starego Hollywood, a zobaczyłam sceny rodem z soft porno" - nie wiem na jakiej podstawie tak twierdzisz. Znaczy rozumiem, w Young & Beautiful, Summertime sadness, czy nawet we fragmentach Born to die jest urokliwą damą, ale wystarczy się wsłuchać w jej teksty, albo chociaż wczytać w tłumaczenia. Przecież jej muzyka epatuje seksualnością i samym grzechem. Wspominane są narkotyki, alkohol, seks. W Ride była obłapiana przez starszych facetów, jej przydomek, gangsta Nancy Sinatra nie powstał tylko ze względu na to, że często ma look w stylu lat 60-tych. Lana w żadnym wypadku nie jest prawdziwą, dystyngowaną damą, serio, słuchacie w ogóle jej tekstów??
nie nie jest to dal mnie równoznaczne. Jestem fanką Lany od 2011 roku dokładnie od marca . i mnie nie uraziło to co zobaczyłam, wzięłam te sceny jako coś co było potrzebne żeby stworzyć całość, to taki wielki kontrast , bez którego cały scenariusz nie miał by sensu . Bo co , miałaby przyjąć chrzest bo ukradła lizaka ze sklepu ?
Zgadzam się. Te sceny miały ukazać upadek, hedonizm, dekadencje; miały być wulgarne i wyszło to idealnie.
Hmm.. Ja doskonale znam teksty piosenek, wiem o czym są itd. ale film miał prawo w jakimś stopniu mi się nie podobać, jak każdemu z was. Mi się na maxa podobał, był po prostu przezajebisty, ale moim zdaniem jakby było więcej sytuacji w ogrodzie Eden byłabym wniebowzięta :D Także tego. xx
niesamowicie kiczowaty ten 'film'. cytatowanie allena ginsberga, biblii - to wszystko wydawało mi się nie na miejscu. no i to epatowanie seksem, nagim ciałem, tym, że jak innocence lost to od razu striptizerki, forsa, koka. to wszystko przypominało 'spring break'. słabo, słabo, a szkoda.
Oj zgadzam się.... niestety. Miało wyjść coś wyjątkowego, wyszła łopatologiczna tandeta.
Szczerze mówiąc trochę się zgadzam, mogłoby być mniej scen ze striptizerkami itp. Też spodziewałam się czegoś innego, ale niech będzie ;)
i teraz tak ogólnie mówiąc bo ktoś tu mówił że jest wielkim fanem i się nie podobała, to mówię że Lana zapowiadał że to będzie "projekt końcowy" więc może w końcu chce się odciąć od tego stylu który miała podczas metamorfozy z Lizzy Grant w Lanę Del Rey .
I w sumie nie wiem , czy niektórzy z was żyją w mydlanej bańce ? taki jest świat, nawet gorszy . i jej udało się to ująć w idealny sposób .
Czyli twoim zdaniem, jesli czyjś świat nie przypomina tego, który został przedstawiony w Tropico, to znaczy, że żyje on w mydlanej bańce?
nie powiedziałam ze "czyjś świat" co to oznacza środowisko w którym żyje dana osoba . ja mówię ogólnie o całym świecie .
A ja nie rozumiem jak głupim można być, żeby nie zrozumieć tylu scen ze striptizerkami etc - Adam i Ewa, zjedli owoc z drzewa poznania, zostali strąceni z raju i trafiają do Los Angeles, malującego się jako miasto upadłych aniołów. Pieniądze, brudny, mechaniczny seks, wszystko co najgorsze - ogólnie rzecz ujmując moralny upadek. Land of Gods and monsters - Bogami są ludzie w garniakach, sprawiając, że Ci których nie stać na lepsze życie czołgają się na kolanach, zbierając pieniądze. Nie wiem, film nie był aż tak trudny w odbiorze, wręcz przeciwnie.
A co do argumentu, że biedne panie striptizerki musiały grać takie poniżające sceny, a Lana nie - well, ja mam do niej za to duży szacunek. Jasne, że mogła świecić cyckami na prawo i lewo i chociaż w sumie byłam trochę rozczarowana, że sobie nie popatrzyłam (oj noo ;)) to jednak naprawdę świetny zabieg z jej strony, ciągle nie pokazuje światu siebie w całej okazałości i to świetne, bo większość piosenkarek macha dupami we wszystkie strony. Lana ma kilka takich scen, ale też bez przesady. A inne dziewczyny - well, nie sądzę aby czuły się tym upokorzone - rola jak rola, a żadna praca nie hańbi. Może i trochę kiepsko być striptizerką/prostytutką, ale grać kogoś takiego? W czym problem? Ja bym była dumna, w końcu to jednak pokazanie się w dosyć ważnym projekcie, jakim jest Tropico :)
A co do mojej opinii - well, wizualnie fantastyczne, muzyka też wspaniała, chociaż dla mnie było to trochę zbyt pretensjonalne - monologi zwłaszcza. I chociaż zrozumiałam słowa, bo mój angielski jest na niezłym poziomie, to znaczenie w kilku częściach było dla mnie bardzo niejasne. I denerwują mnie masy gimnazjalistów zachwycających się tym artystycznym nieładem, który mi jakoś przeszkadza. No ale, każdy ma prawo do swojego zdania, nie?
Bel Air - przepiękne!
Głupim trzeba być żeby nie zrozumieć o co mi chodziło: rozumiem zamysł tych scen ze striptizerkami i taki teledysk do Gods and Monsters pasował idealnie, można to było jednak zrobić delikatniej. Mianowicie chodzi mi o scenę, gdzie gość miał głowę między nogami striptizerki albo tę babkę, która wypinała do kamery prawie goły tyłek z cellulitem i scenę z obrzydliwymi facetami w garniturach. Wkurza mnie, gdy kobiety są traktowane przedmiotowo i na prawdę można było pominąć kilka momentów. I trzeba też zwrócić uwagę na to, że Lana ma wiele nastoletnich fanów, którzy nie powinni widzieć takich rzeczy.
nie rozumiesz dalej, gdyby pokazała to grzeczniej to już by nie miała takiego samego przekazu !
@eMAGielKa_2 ugh rozumiem promowanie feminizmu etc., ale nie ukazując takich scen nie pozbędziemy się problemu uprzedmiotawiania kobiet. Ignorowanie czegoś, pomijanie, nie sprawia, że przestanie istnieć. A sceny u Lany są jeszcze całkiem przyzwoite, większość popowych wykonawców w swoich klipach porządnie upadla kobiety i degraduje je do roli seks zabawek (o, wielki hit Robina Thicke chociażby) w o wiele gorszy sposób. Poza tym, takie są realia - starszaki w garniakach, nagie kobiety i masa kasy - nie oszukujmy się. A jednak to też jakiś rodzaj wolności, jaką gwarantuje nam współczesny świat. Panienki nie wyglądały na przymuszone do takiej roboty, stereotyp biednej studentki przymuszanej do tańca na rurze już dawno wyblakł, wiele dziewczyn decyduje się na to świadomie. Twoja próba chronienia się uprzedmiotawianiem kobiet jest śmieszna. Zwłaszcza, że Lana sama jest kobietą i śmiem wątpić, że chodziło jej o pokazanie wyższości faceta nad kobietą (raczej wyższości pieniądza nad moralnością).
Co do wielu nastoletnich fanów - nie oszukujmy się, same piosenki Lany mogą być dla nich nieodpowiednie (śpiewa dużo o seksie, w jej piosenkach często padają przekleństwa, w teledyskach co chwila pokazują się jakieś używki), więc w takim wypadku powinna cenzurować wszystko? Gdzie tu wolność dla sztuki czy dla artysty? Jeżeli jakiś nastolatek/nastolatka jest zbyt wrażliwy/a na takie sceny to nikt nie zmusza do oglądania. I nie ma co owijać w bawełnę, żyjemy w dobie internetu, trzynastolatki widzieli już tyle nagości, że to "prawie goły tyłek z cellulitem" ich nie odstraszy. Chyba, że sugerujesz, że gdyby kobieta miała bardzo szczupłą pupę to nie byłoby takiego problemu? Bo to co napisałaś jest bardzo negatywnie ujęte.
Film oglądałam dwa razy i dwa razy z rzędu, sceny ze striptizerkami ani trochę mi przeszkadzały; one były częścią tekstu, piosenki i całej historii. Film przedstawia Adama i Ewę, a jak wszystkim wiadomo są oni jakby symbolem grzechu - a wszystko, co było pokazane w filmie właśnie to opisywało. Upadek aniołów, którzy grzeszą w okropny sposób. Film nie miał pokazać tylko Marilyn Monroe (a była przecież symbolem seksu, prawda?) lub słodką Lanę. Brutalną rzeczywistość i opowiedzieć historię, która niekoniecznie musiała być piękna. Domyślam się, że wielu mogło zawieść Tropico, jednakże to też po części dlatego że nie zrozumieliście całości. Uwielbiam Lanę i jej muzykę, przewspaniałe kolory w filmie i bardzo dobrze nagrany. @jasna_cholera Też byłaś gimnazjalistką, także po co uogólniać? Myślę że wystarczyłoby powiedzieć, że Cię denerwują masę fanów. Co do reszty Twojej wypowiedzi - w pełni się zgadzam! :)
O to to dokładnie, wydaje mi się, że większość albo nie słuchała tekstu, albo nie zna kompletnie historii biblijnych, które Lana miała zamiar pokazać. Ja nie zwracałam uwagi na striptizerki, bo oprócz nich było dużo więcej do oglądnięcia. Ale w sumie... może za dużo myślę, nadinterpretuję, wyjaśniam swoje metafory. Może powinnam żryć to co mi podają na tacy i wpuszczać do głowy tylko jasne przekazy.
zgadzam się z tb, mnie osobiście film uraził i myślałam, że Lane stać na coś więcej
Wiecie co moi drodzy? Chyba ile osób, tyle opinie całkiem odmiennych. Jestem hmmm niech będzie tak "mocno dorosły" i jak dla mnie film jest rewelacyjny - zwykły w swej prostocie, a opowiada o tak wielu rzeczach...o miłości, szczęściu, zwątpieniu, załamaniu, rezygnacji...czy zadowoleniu z tego co się ma, nie szukania niczego więcej.... ale mówi jeszcze o czymś. Że w każdym, nawet w tej prostytutce wyginającej się na rurze jest czy może być wielka siła i wielka magia. Mógłbym jeszcze wiele pisać, roztrząsając każdą nutę, każde słowo, każdy gest.... tego filmu nie można tylko odbierać jak pokaz czegoś tam, ani jak jeden obraz...on jest wielowarstwowy... i niedokończony. Bo koniec tej histori każdy powinien sobie dopowiedzieć....
Ten film to majstersztyk jeżeli chodzi o połączenie motywów biblijnych z popkulturowymi. Wayne jest przedstawiony jako Bóg i pierwsza część filmu dzieje się w raju. "Gangsterski świat" to życie na Ziemi na pograniczu z piekłem. Jestem w trakcie pisania licencjatu i analizy całego tego obrazu. Nic tutaj nie jest przypadkowe.