Takiego tematu jeszcze nie było. Więc komu kibicujecie? Ja Troi, pomimo wiadomego zakończenia. Odniosłem wrażenie, że u Greków było więcej wrednych charakterów, czy po prostu buraków, takich jak król.
Zawsze jestem za Grekami ponieważ uważam że walczą w słusznej sprawie,odzyskania Heleny dla Menelaosa.Doceniam postawę Trojan i obronę swego miasta przed najeźdźcami.
Ja zdecydowanie za Troją. Tak jak Ty odniosłam wrażenie, że to armia buraków (Agamemnon, Ajaks itp). Achilles też mnie jakoś nie przekonuje. Za to Troja: cudowny Hektor, mądry Priam, piękne miasto więc wybór jest prosty :)
Zgadzam się;) tyle że w kwestii buractwa, to w Troi mamy za to Parysa - ufff, tylko czekałam, aż trafi go jakaś spadająca dachówka...
A dlaczego Troja? Bo w gruncie rzeczy Grekom nie chodziło o Helenę - był to tylko pretekst, by napaść i się obłowić (mam nadzieję, że dobrze pamiętam "Iliadę"), Trojanie zaś przede wszystkim bronili swojej ojczyzny. Brzmi to patetycznie, ale cóż...;)
No i, taki mały szczegół, ale zawsze wolałam Hektora od Achillesa xD
oj tak Hektora przynajmniej da się zrozumieć, a ten Achilles to jakiś szaleniec :D
Fakt, Helena była tylko pretekstem, ale uprowadzenie jej podczas gdy największy wróg próbuje się z wami bratać i zawrzeć sojusz ? Brak szacunku. Grecy bardzo dobrze postąpili, Sparta nie daje sobie w kaszę dmuchać.
Trudno się z tym nie zgodzić;) do teraz zastanawiam się, czemu mimo wszystko Priam z Hektorem nie odesłali Heleny (nie, żeby to pewnie coś dało, ale...). Mimo wszystko, trudno mi winić za to całą Troję - żal mam tutaj tylko do bubka Parysa, któremu po cudownym powrocie do rodziny zbyt szybko uderzyła władza do głowy.
Dlatego też jestem zawiedziona z powodu końcówki filmu - przez to, że wbrew "Iliadzie", Parys przeżył.
Ja jestem jakiś dziwny, ale ja lubię Parysa. To jak za pomocą Hektora wykiwał tego buraka, co chciał odzyskać Helenę, oczywiście chodzi mi o scenę, gdzie chowa się za Hektorem, a ten zabija buraka (nie pamiętam imienia). Tchórzostwo jest tak naprawdę oznaką sprytu, przecież wiadomo, że by zginął. Generalnie imponował mi mózgowym działaniem i farciarstwem. Zabił Achillesa, inni tego nie potrafili. Jako jedyny odradzał wniesienie Konia Trojańskiego do Troi. Lubię tego typu farciarskie postaci.
Heh, a mi niezbyt... No dobra, przyznaję - w filmie go polubiłam, Pitt jako Achilles był świetny. Ale różni się on trochę od tego z "Iliady" - tamtejszy zaś był zwykłym bydlakiem, jak ja go nienawidzę... (za to, co zrobił z ciałem Hektora miałam ochotę zadusić go gołymi rękami, mimo wszystko). W "Troi" patrząc na Pitta przed oczami miałam ciągle tego Achillesa z mitu, nieważne jak grał - dlatego też jego śmierć jakoś mnie nie wzruszyła (przyznam, że za to autentycznie beczałam przy śmierci Hektora).
Znaczy się, nie było mi go szkoda w takim stopniu, jak Hektora, czy innych Trojan, ale po zabiciu Hektora i po spotkaniu króla Troi można było zauważyć pewną zmianę w psychice, nawet drobną. Więc tak jakby się trochę zrehabilitował. A tak, to za Odyseuszem, żadna fajna postać z Greków nie przychodzi mi do głowy. Większość, na czele z królem, wkurzała mnie strasznie, a z Trojan jakoś nikt dla odmiany.
Przyznam, że nawet trochę mnie przekonałeś;) następnym razem, oglądając "Troję", przyjrzę się dokładniej końcowemu Achillesowi.
I całkowicie się zgadzam z Twoją końcową wypowiedzią - w obozie greckim tylko Odyseusz wzbudził moją sympatię, zaś u Trojan - dla odmiany - męczył mnie tylko Parys.
Pozdrawiam;)